Obserwuj nas

Zagłębie Lubin

Ulubione dziecko Ekstraklasy choruje

Na początek muszę u czytelnika uzyskać zgodę co do tezy: Żaden inny zespół nie miał tak dobrej prasy w ostatnich latach, jak Zagłębie Lubin. Oczywiście piszę o drużynie klubowej, bo reprezentacja Adama Nawałki stała się niemal czwartym symbolem narodowym. Na Legię, Lecha, Lechię czy Cracovię sypano równie wiele komplementów, co hejtu. A spadające z pierwszej ligi Zagłębie przemieniło otaczający rechot w słowa pełne uznania.

Tu powinny paść argumenty o wyjątkowości Zagłębia, ale przez blisko trzy lata nazbierało się ich tyle, że niemal każdy kibic Ekstraklasy zna je na pamięć. Akademia, odważne wprowadzanie młodych piłkarzy, okazanie zaufania trenerowi, rozsądna polityka transferowa, podnoszenie wartości piłkarzy (Dąbrowski, Starzyński), przejście klasowego rywala w rozgrywkach europejskich, w miarę udane połączenie tych rozgrywek z ligą… Wszystko to odbiegało od wizerunku typowego polskiego klubu.

Skoro jest tak super, to dlaczego drżę o wejście do „8”?

Przed sezonem byłem orędownikiem tezy, że przed zespołem Zagłębia nie ma jednego, klarownego celu do osiągnięcia. Naiwny wyścig o powtórzenie fantastycznego wyniku z rozgrywek 15/16 mógłby skończyć się tragicznie (vide Cracovia). Raczej szerzyłem w wirtualnej rzeczywistości tezę o 37 mikrocelach na sezon 16/17.

Ale nie będąc oderwanym od tej realiów jasne dla mnie było, że brak awansu do górnej „8” będzie wielkim rozczarowaniem. Bo to jest cel, który definiuje następny: albo grasz o mistrza, albo o utrzymanie. Albo jesteś też na tyle słaby lub mocny, by po prostu dograć siedem meczów.

I ta górna „8” jest dla Zagłębia zagrożona.

Weźmy na warsztat dwa aspekty: ostatnie mecze Zagłębia i przyszłe mecze Zagłębia

Z której strony nie popatrzymy, to trudno uznać początek roku 2017 w wykonaniu „Miedziowych” za udany lub co najmniej satysfakcjonujący. Wymęczone zwycięstwo nad Arką, porażka z Wisłą Płock, anty-mecz w Lublinie, porażka z Legią, w końcu porażka z Ruchem. Wyróżniam na tym tle pojedynek z Cracovią, który jednak zamiast być oznaką wejścia na właściwe tory, okazał się czymś w rodzaju „wypadku przy pracy”.

Łatwo mógłbym wpaść w pułapkę i krzyknąć: Stokowiec źle przygotował zespół! Przed takim błędem trzyma mnie jednak lektura znakomitego tekstu Leszka Milewskiego (https://weszlo.com/2017/03/02/czwartek-leszek-milewski-9/), ale przede wszystkim przeszłość. Ten sam Stokowiec przygotowywał zespół przed rokiem, gdy Zagłębie urządziło lidze swoisty „blitzkrieg” i ten sam Stokowiec przygotowywał zespół latem, gdy przyszło już 30 czerwca zaczynać europejską kampanię. Przypominam: zanim Polska rozpoczęła bój na Stade Velodrome z Portugalią w ćwierćfinale Euro, Zagłębie było już po meczu ze Sławiją Sofia.

Jednak patrzę na Zagłębie i porównuję je z innymi „Zagłębiami”, których obraz mam w pamięci. Zagłębie się męczy. Nawet dobrze, że trafił się taki mecz z Cracovią, który jest kontrapunktem do wszystkiego, co prezentują „Miedziowi”. Agresja, pressing, gra na jeden kontakt, szybkie przechodzenie do ataku. To wszystko szwankuje, a do tego wszystkiego potrzebna jest optymalna forma fizyczna.

Mówiąc obrazowo: taktyka „Figo to załatwi”, jak to celnie ujął w „Pocałunku śmierci” Piotr Stokowiec, ma sens, jeśli reszta kolegów się z nim zsynchronizuje. A Starzyński wygląda trochę na osobny organizm w tym zespole. Luz, technika, pomysł – to wszystko dzierży Filip, ale gdzie jest reszta?

Powtórzę i rozszerzę argument z powyższego akapitu. Jest problem z synchronizacją gry Starzyńskiego z resztą zespołu. Rok temu Starzyński grał z Janoszką, Cotrą, Woźniakiem, Krzyśkiem Piątkiem. Dzisiaj każdy z nich jest pod formą, a „Bani” nie mogą na razie zastąpić Adam Buksa i Martin Nespor. I tu jest problem, bo przyszłość rysuje się niepewną kreską.

Swój wywód zobrazuję konkretnymi sytuacjami z meczu z Ruchem: sytuacja z 55. minuty meczu z Ruchem, gdy Starzyński świetnie wypatrzył „Ecika”, ale ten zbyt długo czekał na piłkę i ostatecznie oddał niecelny strzał. Podobnie Janus, który w 75. minucie otrzymał od Filipa genialną piłkę, ale fatalnie przyjął.

Podejmijmy polemikę z Piotrem Stokowcem z ostatniej konferencji:

„Oddaliśmy około 30 strzałów, statystyki były na naszą korzyść, ale po stracie bramki nie potrafiliśmy złapać równowagi”.

A jeśli powiem, że Zagłębie nie złapało równowagi przez cały mecz to będę daleko od prawdy? Jeśli powiem, że można oddawać 300 strzałów przez cały mecz, ale jeśli są nieprzygotowane i niechlujne to nic z nich nie wynika? Liczy się przede wszystkim efektywność, a ta była na niskim poziomie.

„Futbol nie jest sprawiedliwy”. Nie jest, ale w każdym meczu należy zrobić wszystko, bo dopomóc szczęściu.

*

Obrona Zagłębia przypomina szczelny mur, który ma jednak skłonność do przeciekania. W sobotę wślizgnął się Jarosław Niezgoda, wcześniej chociażby Merebaszwili. Przypomnę, że mecz z Ruchem mógł rozpocząć się od bramki Miłosza Przybeckiego, który wykorzystał niefrasobliwość Daniela Dziwniela.

Mam takie generalne wrażenie, że obrona Zagłębia trzyma spokój Lubomira Guldana. Jego boiskowa inteligencja i doświadczenie jest głównym spoiwem defensywy, która w każdym meczu ma momenty rozedrgania. Niestety dla mnie i innych kibiców Zagłębia „Gula” nie załata każdej dziury, a Sebastian Madera nie przedstawia takiej jakości jak Jarek Jach.

Popatrzmy w terminarz.

Ten jest soczysty. Po przerwie na reprezentację Zagłębie jedzie na bardzo trudny dla siebie teren, czyli do Gdańska. Lechia ma swoje problemy, zaliczyła trzy porażki z rzędu i z pewnością piłkarzom Piotra Nowaka przyda się chwila odpoczynku i oczyszczenia głów. Następnie do Lubina przyjeżdża liderująca (w tym momencie) Jagiellonia. W przedostatniej kolejce sezonu zasadniczego Zagłębie jedzie do Krakowa na pojedynek z Wisłą i w ostatniej rundzie czekają nas derby z daremnym obecnie Śląskiem. Ale ile Śląsk może być daremny?

Umówmy się. Brakuje tylko Lecha lub wyjazdu do Kielc.

Zagłębie ma pięć punktów przewagi nad 9. Pogonią. „Portowcy” mają równie trudny kalendarz: Legia (W), Arka (D), Ruch (W), Lechia (D). Ale np. Wisła Płock już może celować w kilka punktów: Cracovia (D), Górnik Łęczna (W), Lech (D), Arka (W).

Jak w piosence – wszystko się może zdarzyć. Również ten najgorszy scenariusz.

Bartosz Marchewka

Piszę dla mkszaglebie.pl

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Zagłębie Lubin