Obserwuj nas

Puchar Polski

Puchar Polski dla Arki Gdynia! Kompromitacja Lecha

Finał Pucharu Polski miał być świętem piłkarskim, a był festiwalem bezradności i nieporadności Lecha Poznań. Dziś świętować będzie Arka Gdynia, która wykorzystała bardzo słabą postawę lechitów i dwukrotnie ukłuła przeciwnika po bramkach Rafała Siemaszko i Luki Zarandii. Zawodnicy wielkopolskiej drużyny odpowiedzieli jedynie trafieniem Łukasza Trałki. Kompromitacja Lecha Poznań i goście z pomorza, którzy piszą swoją historię i utrzymali pewną magię rozgrywek. Dawid z Goliatem tylko na papierze. Gdynianie po raz drugi w swojej historii zdobywają Puchar Polski, a Lech? Po raz trzeci ogląda plecy przeciwnika. 

Bojaźliwe początki

Kibice wielkopolskiego zespołu na samym początku spotkania zaprezentowali oprawę „Do trzech razy sztuka”. Trzeci finał tychże rozgrywek wypadałoby w końcu wygrać? Lechici przez pierwszy kwadrans mieli ogromny problem ze stworzeniem akcji, szczególnie w środku pola. Arka praktycznie wyłączyła z gry Radosława Majewskiego, a akcje kierowane na Darko Jevticia nie miały szans powodzenia. Zero ryzyka, sto procent postawy zachowawczej. Pierwsze groźne sytuacje piłkarze „Kolejorza” stworzyli dopiero dobrych dwudziestu pięciu minutach, kiedy defensywa Arki sama zaczęła stwarzać sobie problemy. Zawodnicy Nenada Bjelicy mieli także ogromne problemy z finalizacją akcji, a najwięcej psuł Marcin Robak. Najlepszy strzelec Lecha albo psuł swoje strzały, albo nie widział znacznie lepiej ustawionych kolegów, w tym dwukrotnie Dawida Kownackiego. Gdynianie swoich szans upatrywali po stałych fragmentach, głównie przy wyrzutach z autu. Po właśnie jednej z takich sytuacji swoimi umiejętnościami musiał wykazać się Jasmin Burić. Po drugiej stronie między słupkami świetnie spisywał się Pavels Steinbors. Gdyby nie interwencje Łotysza, jego koledzy mogli więcej niż raz wznawiać grę ze środka boiska.

Smutny piłkarski mecz

Jak sama nazwa wskazuje, finał Pucharu Polski powinien być małym świętem polskiej futbolowej rzeczywistości. Stadion Narodowy prawie pełne trybuny. Niestety oba zespoły postanowiły odciąć się od tej otoczki. Ciężki i toporny futbol. Po stronie lechitów najbardziej zawodził Radosław Majewski, który nie potrafił wykreować akcji w środku pola. Na skrzydle niewidoczny był Dawid Kownacki, którego w końcu na murawie zamienił Maciej Makuszewski. Dodatkowo bardzo niepewnie w defensywnie prezentował się Lasse Nielsen, który kilkukrotnie miał spory problem nie tyle, co z wyprowadzeniem piłki, ale nawet z dokładnym podaniem. Arka ograniczyła się do prób kontrataków i wyczekiwania na błędy Lecha. W 54. minucie po główce Marcina Robaka piłka trafiła w słupek. Wszyscy mieli nadzieję, że będzie to zwiastun nadchodzących emocji. Niestety tak się nie stało. Poznaniacy grali zastraszająco nieskutecznie, co udokumentował Radosław Majewski pod koniec spotkania po podaniu Macieja Makuszewskiego. Pomocnik urwał się lewą flanką boiska i ruszył z kontratakiem na bramkę Pavelsa Steinborsa. Na wysokości 20. metra zagrał do popularnego „Maji”, który w wiadomy tylko dla siebie sposób nie trafił nawet w światło bramki. Tym samym wszyscy zostaliśmy skazani na dogrywkę.

Skazani na dogrywkę

Dodatkowe pół godziny gry wszystkim zgotował wcześniej wspomniany Radosław Majewski. Trzydzieści minut walki z samym sobą, jako widz i próba stworzenia czegokolwiek od strony piłkarza. Arka coraz bardziej zmęczona i Lech, który nie wiedział jak z tego faktu skorzystać. Przez ponad STO minut obie ekipy fundowały wstęp do hibernacji. Brak jakichkolwiek konkretów Lecha zemścił się w 107. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu bramkę głową zdobył Rafał Siemaszko. Druga część dodatkowego czasu gry przyniosła najwięcej emocji w całym spotkaniu i jeszcze większe zażenowanie dla kibiców Lecha Poznań. W 111. minucie gola na 2:0 po świetnym rajdzie zdobył Luka Zarandia. Lech trafiony i zatopiony.

Gol na osłodę

Można powiedzieć, że Lech nie zrobił praktycznie nic, aby to spotkanie wygrać. Postawę lechitów możemy określić również w ten sposób, że zrobili wszystko, aby przegrać. Od pierwszej minuty do straty pierwszego gola. Na nic zdało się trafienie Łukasza Trałki w 119. minucie po rzucie rożnym. Kolejorz wykazał się maksymalnie lekceważącą postawą. Trzeba powiedzieć wprost, że porażka w finale Pucharu Polski jest dla zawodników Nenada Bjelicy kompromitacją. Lech Poznań nie mierzył się z ekipą, która postawiła im ciężkie warunki. Nie walczyli z zespołem, który z minuty na minutę odbierał ochotę na grę. Lech Poznań szkodził sam sobie pod przewodnictwem Radosława Majewskiego i Marcina Robaka. Przy pierwszej straconej bramce ogromną rolę odegrał również Jasmin Buric – antybohatera, który w stylu znanym z piłki plażowej próbował interweniować. Golkiper nie popisał się również przy trafieniu Zarandii, kiedy to w nie wiedzieć czemu postanowił schować nogę podczas interwencji. Po 38. latach Puchar Polski wraca do Gdyni. Zespół „Kolejorza” udał się do Warszawy z nadziejami, a wróci z niczym. Może to zawdzięczać tylko sobie.

Bramki: 119’ Łukasz Trałka (Mihai Radut) – 107’ Rafał Siemaszko (Adam Marciniak), 111’ Luka Zarandia

Widzów: 43 760

Arbiter: Tomasz Musiał

Żółte kartki:  50’ Marcin Robak – 19’ Mateusz Szwoch, 53’ Marcus da Silva, 76’ Antoni Łukasiewicz, 113’ Luka Zarandia

Czerwone kartki:

 

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić – Wołodymyr Kostewycz, Lasse Nielsen, Jan Bednarek, Tomasz Kędziora – Maciej Gajos, Łukasz Trałka – Dawid Kownacki (73’ Maciej Makuszewski), Radosław Majewski, Darko Jevtić (85’ Szymon Pawłowski) – Marcin Robak

Rezerwowi: Matus Putnocky, Szymon Pawłowski, Maciej Makuszewski, Mihai Radut, Maciej Wilusz, Marcin Wasielewski, Abdul Aziz Tetteh

Arka Gdynia: Pavels Steinbors – Tadeusz Socha, Krzysztof Sobieraj, Michał Marcjanik, Marcin Warcholak – Antoni Łukasiewicz, Adam Marciniak – Marcus da Silva (54’ Rafał Siemaszko), Mateusz Szwoch, Miroslav Bożok (82’ Dominik Hofbauer )- Przemysław Trytko (71’ Luka Zarandia)

Rezerwowi: Arkadiusz Moczadło, Dominik Hofbauer, Michał Nalepa, Rafał Siemaszko, Przemysław Stolc, Luka Zarandia, Damian Zbozień

Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Puchar Polski