Obserwuj nas

Zagłębie Lubin

System szkolenia – czego tak naprawdę szukamy?

Niedawno duch – stworzyciel tego portalu popełnił gorzki tekst o szkoleniu młodzieży. Jego gorycz definiuje się w jego autentyczności. „Pan od w-f uczy grać w piłkę nożną naszych „Messich”, dostaje za to 500 zł. Dobrze, że są Orliki bo by biegali po klepiskach i to tylko od kwietnia do października, gdy jeszcze słońce oświetla kawałek boiska.” Ale padło w tym tekście też takie zdanie: „W Polsce szkolenie dzieciaków się nie opłaca!” Postaram się z nim polemizować. Jednocześnie ten pogląd podzielając.

Na studenckich praktykach zrobiłem, z redaktorem portalu wroclove.info (nieistniejącego), wywiad z prezesem Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej Andrzejem Padewskim. Wywiad przeprowadziliśmy już po elekcji prezesa Zbigniewa Bońka. To było chyba w lutym lub marcu 2013 roku. Rozmawialiśmy o futbolu w regionie i w końcu rozmowa zeszła na temat szkolenia młodzieży. Wtedy to prezes Padewski powiedział słowa, które do dzisiaj zapadły mi w pamięci: „Mam wrażenie, że system szkolenia młodzieży jest jak święty Graal. Wszyscy go szukają, a nie wiadomo, czy istnieje”.

Czy znaleźliśmy Graala?

Dyskusja o szkoleniu młodzieży jest o tyle szczęśliwa, że zawsze jest na nią czas. Przed Euro i po Euro. Przed ligą, w trakcie ligi i po lidze. Znamienne, że zazwyczaj wracała przy okazji kolejnej klęski polskiego klubu w eliminacjach do Ligi Mistrzów, czy na okoliczność spektakularnej porażki naszej reprezentacji.

W ostatnim czasie ogłoszono Narodowy Model Gry. Podręcznik mający służyć klubom i trenerom w szkoleniu młodzieży. Nie mam warsztatu by ocenić jego zawartość, ale trudno nie zgodzić się z tym, że wygląda na profesjonalny i stworzony przez ludzi znających się na rzeczy.

Marcin Dorna, który w związku z premierą NMG pielgrzymował po mediach, wielokrotnie używał metafory wędki i ryby. Szeroko dostępny podręcznik ma być pomocą, polem do interpretacji dla trenerów młodzieży. Moim zdaniem klucz do spełnienia założeń NMG leży w jak najgłębszym jego wsiąknięciu w system. Im szerzej on się rozleje, im więcej trenerów będzie z niego korzystać, tym informacja zwrotna będzie bardziej wiarygodna.

NMG nie jest walizką pieniędzy, które kluby i regiony otrzymają w zamian za szkolenie. Nie ma planu czy założeń, że z tego a tego rocznika mamy mieć tylu a tylu zawodników.

Gdybym miał wymieniać źródła optymizmu względem NMG, to w pierwszej kolejności wymieniłbym właśnie Marcina Dornę. A bardziej pasję i wiarę, którą stara się przekazywać w trakcie spotkań z mediami. Oglądam, czytam i słucham trenera Dornę i jako kibic wiem, że jest to człowiek na właściwym miejscu. Michał Zachodny pisał o jego klonowaniu. Ja bym raczej mówił o takim „rozsiewaniu” właśnie tej pasji i wiary.

Czy znaleźliśmy Graala? Czy trafi się przyszłości pokolenie piłkarzy, których koszulki będzie zdobił nie tylko orzeł, ale i medal?

Trzeba mieć dużo cierpliwości, by się jej nauczyć.

Kto by pomyślał, że Stanisław Jerzy Lec jedną z „Myśli nieuczesanych” poświęcił futbolowi?

Szkolenie ma tę jedną wadę, że jest procesem długo rozłożonym w czasie. Niestety. Bo polscy kibice (ale chyba nie tylko kibice) przejawiają niezwykłą wręcz łapczywość sukcesu natychmiastowego. Osiągnięty w krótkim czasie sukces, w naszym mniemaniu, jest sukcesem par excellance.

Dlatego odliczam już czas do pierwszych kontestacji NMG i innych projektów szkolenia. Bo Polska nie osiągnęła sukcesu na Euro (odpukać), bo polski klub znowu nie wszedł do Ligi Mistrzów (odpukać), bo znowu kończymy grać w pucharach przed końcem sierpnia (odpukać).

Nie możemy zapominać, kto tak naprawdę stoi za hasłem „system szkolenia”. To dzieci, młodzi chłopcy (ale i dziewczęta), w których dążenie do celu dorosłych nie może zniszczyć pasji. Dlatego wolę, by PZPN i inni zajmujący się szkoleniem młodzieży z czymś się spóźnili niż pospieszyli.

Wyboista droga, ale jaki jest cel?

NMG, choć poważny, to tylko segment tematu.

Tak jak partia polityczna jest podstawową jednostką układu politycznego, tak w świecie futbolowym najważniejszy jest klub piłkarski. I praca wykonywana przez kluby, moim zdaniem, jest uwarunkowaniem sukcesu lub klęski szkolenia.

Jestem kibicem Zagłębia Lubin, które wyróżnia się na tle innych względem szkolenia młodzieży. Miałem okazję dla portalu Weszło! przygotować materiał o akademii (link pod tekstem). Pierwszą poruszoną w nim kwestią nie była baza, nie było szkolenie trenerów, nie było nawet w jaki sposób lubińska młodzież pracuje.

Pierwszym wątkiem była identyfikacja celu akademii. Po co właściwie ona jest. Jakie korzyści, jako klub, chcemy osiągnąć. Znamienne, że rozmawiałem o tym nie z dyrektorem akademii – Krzysztofem Paluszkiem, ale człowiekiem odpowiedzialnym za pion sportowy całego klubu, czyli Piotrem Burlikowskim.

Nie chcę tu przegadać akademii Zagłębia. Powiem tylko, że akademia Zagłębia szkoli zawodników, którzy z łatwością przejdą z poziomu juniora do seniora. Bo to jest chyba największy problem – jak wyróżniającego juniora oswoić z warunkami gry na wyższym poziomie. Jak sprawić, by sprawnie i bezstresowo przechodził kolejne szczeble szkolenia. O tym, że w Lubinie znaleźli choć skrawek odpowiedzi na to pytanie, świadczą takie nazwiska jak Kubicki czy Piątek. Poza tym młodzi piłkarze w akademii Zagłębia widzą sens swojego treningu. Wy też go widzicie. Na zdjęciu. W prawym górnym rogu.

Są różne cele polskich akademii i różną miarą mierzy się ich sukces. Legia jest dumna ilością pieniędzy, które otrzymała za Borysiuka, Wolskiego czy Rybusa. Brawo. Ale stricte ekonomiczny wymiar akademii jest, czy powinien być, celem ujętym w dalszej perspektywie. Celem może być też jak największa liczba reprezentantów w kadrach młodzieżowych czy ilość turniejów, czy pucharów wygranych przez drużyny młodzieżowe. Ale pozostaje otwartym, czy w perspektywie kariery zawodnika to najważniejsze?

Ostatnie podcasty „Hattricka” z udziałem prezesów Lecha i Legii trochę zaniepokoiły. Bo z tematu szkolenia uczyniono kolejny front „wojenki” poznańsko – warszawskiej. Ze wzajemnie wbijanych szpilek mogą się urodzić działania niepożądane, podszyte chęcią udowodnienia wyższości nad rywalem. Co mam na myśli? Na przykład chęć jak najszybszego wprowadzenia, jak największej liczby młodych piłkarzy do kadry, co zaburzy ich rozwój i strategię drużyny. Skoro już przy „Hattricku” jesteśmy, to polecam wam odcinek 13. z udziałem Macieja Kruka, byłego trenera grup młodzieżowych w Legii Warszawa czy Escoli Varsovia. Obecnie Maciej Kruk jest dyrektorem zarządzającym i trenerem w Akademii Futbolu Kreatywnego Legion Warszawa. Rozmowa jest pełna gorzkich, ale rzeczowych uwag na temat szkolenia w Polsce i w Europie. Symptomatyczna była uwaga na temat Znicza Pruszków, klubu z zaplecza Ekstraklasy i pomysłu tego klubu na akademię.

Czy się opłaca?

Tak jak napisałem we wstępie, trochę się z tym stwierdzeniem zgadzam, a trochę uważam je demonizowanie. Szkolenie dzieci czy młodzieży na odpowiednim poziomie wymaga spełnienia wielu warunków i to różnego charakteru. Najczęściej chodzi oczywiście o bazę, o infrastrukturę, co widzimy na przykładzie Legii.

W wymiarze finansowym szkolenie się nie opłaca. I raczej nigdy się nie zwróci.

Ale opłaca się i opłaci. Jeśli tylko „stopę zwrotu” będziemy mierzyć w innych wartościach.

Bartosz Marchewka

(autor współpracuje z portalem www.mkszaglebie.pl)

Autor zdjęcia: Piotr Dziurman

Ps. Link do tekstu o akademii Zagłębia: https://weszlo.com/2015/11/25/lubin-jakiego-nie-znacie-tak-sie-tam-szkoli-dzieciakow/

 

 

Piszę dla mkszaglebie.pl

1 Comment

1 Comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Zagłębie Lubin