Historia jednego karnego
Rzut karny Kuby Błaszczykowskiego i udana, aczkolwiek niezgodna z przepisami, interwencja portugalskiego bramkarza wywołały w Polsce lawinę dyskusji i niestety niezdrowych emocji. Wywołany do tablicy ustosunkowałem się do sytuacji w tym miejscu [klik].
Myślą przewodnią poniższego materiału jest stwierdzenie, że polscy sędziowie są niekonsekwentni jak… wszyscy inni arbitrzy na świecie. Inspiracją do napisania tego tekstu jest króciutka, fenomenalnie napisana rozprawka wyłowiona w Internecie, dotycząca rzutów karnych i przepisów stojących na straży prawidłowości ich wykonywania.
UEFA oraz FIFA wspólnie przeanalizowała nagrania wideo, zdjęcia, relacje radiowe i telegramy z historii wszystkich Mistrzostw Świata i Europy, i ze zgrozą stwierdziła, że do podobnego pogwałcenia przepisów doszło w 98,42% rzutów karnych. Łącznie powtórzonych zostanie więc 1 286 jedenastek z ostatnich 86 lat rozgrywek. Pierwsi zawodnicy mają pojechać do Urugwaju – miejsca pierwszych Mistrzostw Świata z 1930 roku – już w przyszłym tygodniu. Większość z nich w trumnach, po uprzedniej ekshumacji, ale „To tylko ułatwi sprawę” – mówi przewodniczący FIFA Gianni Infantino – „Przynajmniej bramkarze nie będą wychodzić poza linię bramkową”. W przypadku martwych strzelających piłka będzie zrzucana na trumnę ustawioną pod kątem odpowiadającym aktualnemu wiekowi strzelającego podzielonemu przez ówczesny ranking FIFA z wysokości równej rozbiegowi, jaki przy pierwotnym karnym wziął strzelający. Akcja, która została przez FIFĘ nazwana „Karny Błaszczykowskiego”, ma szanse stać się największą piłkarską rewolucją od czasów „Sprawy Bosmana” i nie tylko pozwoli nam wrócić na obecne mistrzostwa we Francji, ale daje nam spore szanse na wygranie słynnych Mistrzostw Świata w RFN z ’74 r., jeśli tylko obecny prezes PZPN i inicjator całej akcji – Zbigniew Boniek wykorzysta karnego z Jugosławią, co powinno być o tyle łatwe, że ówczesny bramkarz Jugosławi – Enver Marić – po udarze mózgu, którego doznał w 2009 roku, porusza się na wózku inwalidzkim. Polskich kibiców czeka więc jeszcze sporo piłkarskich emocji.
Co z tymi przepisami?
Dlaczego do powstania tego humorystycznego tekstu doszło? Dlaczego od lat przepisy określające jakie warunki powinny być spełnione dla prawidłowego wykonania rzutu karnego nie są przestrzegane? Dlaczego sędziowie nagminnie dopuszczają bramkarzy do opuszczenia linii bramkowej przed strzałem oraz do wbiegania w pole karne piłkarzy zanim piłka jest w grze? Jak mawiał Jurek Kiler – „Też chciałbym to wiedzieć, Stefan.”
Chcieliby też to wiedzieć kibice nad Wisłą mimo, że kilka tygodni temu zainteresowanie tym tematem było na poziomie oglądalności „Agrobiznesu”. Jednak błąd sędziego, który nie nakazał powtórki jedenastki naszego bohatera urósł do rangi problemu narodowego. Odebrano nam nadzieje na medal, wybudzono z pięknego snu. Opinia publiczna zaczęła domagać się powtórzenia rzutu karnego. Powtórzenia całego meczu. Na fali złości, ale też i dającego nadzieję entuzjazmu, znaleźli się orędownicy powtórzenia referendum w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej znajdując asocjację w błędnej decyzji sędziego. Wpadliśmy w spiralę obłędu. Przestaliśmy zachwycać się fantastycznymi paradami Fabiańskiego, rewelacyjnymi blokami Pazdana oraz bezbłędną taktycznie grą Krychowiaka. Nie cieszył nas nieprzystający do wieku luz Kapustki porównywalny jedynie do luzu w układzie hamulcowym Żuka (dla najmłodszych – to taki Ford Transit z czasów PRL). Nie cieszyły rajdy Grosika, który z ułańską fantazją ruszał na czterech rywali i jak na flipperach odbijał od nich piłkę przedostając się w pole karne. Wszystkie nasze radości przyćmiła sytuacja z karnym Błaszczykowskiego. Karny Błaszczykowskiego a sprawa Polski – chciałoby się zakrzyknąć. Zadziałała tzw. ”moralność Kalego”. Gdyby Fabiański w sposób podobny do bramkarza Portugalii wybronił rzut karny Ronaldo lub Naniego sprawa byłaby prosta. Nie czepiajmy się pierdół. Strzał Kuby obroniono z naruszeniem przepisów – skandal! Trzeba powtórzyć mecz!
Uff . Koniec ze słowotokiem. Spróbujmy na poważnie. To, że sędziowie z premedytacją przymykają oko na łamanie przepisów przy wykonywaniu rzutów karnych to nasza wina. Nas wszystkich i nie piszę tu tylko o arbitrach. Polscy sędziowie są niekonsekwentni w równym stopniu, jak inni sędziowie na całym świecie. Równie niekonsekwentni, jak całe środowisko piłkarskie. Dziś Polska piętnuje naruszanie przepisów. Czy robi to Portugalia? Czy robiłaby to Polska, gdyby to Fabiański w taki sposób wybronił jedenastkę? Obowiązująca wszędzie „moralność Kalego” powoduje, że między innymi zapisy tego przepisu są martwe i nikt nie chce się wychylać .
Gdy przed laty w polskiej Ekstraklasie Marcin Borski odważył się powtórzyć rzut karny reakcją było potępienie, wyśmianie, zarzucenia braku czucia ducha gry i czepiania się pierdół. Po co więc się wychylać? Po co wychodzić przed szereg skoro inni lepsi, starsi wiekiem lub szarżą tego nie robią a do tego jest ogólne przyzwolenie i akceptacja dla „elastycznego podejścia” w tej kwestii? To jest moja geneza zaistniałej sytuacji. Jaka więc diagnoza? Nie potrafimy egzekwować przepisów to zmieńmy je. Narysujmy dodatkową linię równoległą do linii bramkowej wewnątrz pola bramkowego i stwórzmy bramkarzowi pole, w obrysie którego musi przebywać przy wykonaniu rzutu karnego. W momencie gwizdka bramkarz miałby obowiązek stania na linii bramkowej, ale już w momencie strzału nie. Taki pomysł lub jego modyfikacja, albo alternatywne przekonujące większość rozwiązanie usunęłoby z przepisów gry martwe zapisy znane doskonale arbitrom podczas rozwiązywania testów teoretycznych, ale kompletnie ignorowane w praktycznym stosowaniu.
Czy takie rozwiązania są możliwe? Odkąd można płacić kartą w „Biedronce” – wszystko jest możliwe 🙂
PS Czytane ostatnio teksty, że dobrze stało się, że niestrzelony karny trafił się Kubie a nie Milikowi, bo poziom hejtu przekroczyłby alarm powodziowy na Wiśle, uważam za wielce niestosowny. Nikomu nie życzmy takiego nieszczęścia i nie stopniujmy komu się ono bardziej należy i kto sobie z nim lepiej poradzi. Nieszczęścia niech nas konsekwentnie omijają.
PPS Euro 2016 – będę dzieciom opowiadał z dumą.
Autor to były sędzia piłkarski na najwyższym szczeblu krajowych rozgrywek. Jest założycielem Fundacji MOC, która skupia się na pomocy osobom pokrzywdzonym przez los oraz najuboższym. Wraz ze swoją fundacją, Marcin organizuje wiele imprez kulturalnych i sportowych, na których promowany jest zdrowy tryb życia, wychowanie w sporcie oraz altruizm i działalność charytatywna. Na watch-esa.pl pisze w swoim autorskim cyklu Piórem Wróbla.
Polska piłka oczami kibiców. Chcesz dołączyć? DM do @nopawel