Obserwuj nas

Zagłębie Lubin

Chłodna „Bania”

Tylko prawda jest ciekawa. A ta w kontekście ewentualnego transferu Krzysztofa Piątka zamyka się w stwierdzeniu dyrektora sportowego Piotra Burlikowskiego: „Oferty są, ale nas nie satysfakcjonują”. Jednak zainteresowanie tym transferem jest duże, warto mu się przyjrzeć.

Zagłębie od początku sezonu, a tak po prawdzie od dłuższego czasu przejawia wybitnie „niepolskie” zachowania. Spadek do niższej ligi potrafiono przekuć w sukces, nie był to krok w przepaść. W opasłych reportażach przedstawiono już bazę i system szkolenia. A w początkowej fazie sezonu Piotr Stokowiec pokazał, że można ożenić grę w pucharach i w lidze. Nie ma co się skrywać za przesadną skromnością: Zagłębie tworzy wiele fajnych historii w polskim futbolu.

Krzysztof Piątek to jedna z najważniejszych takich historii. Chłopak z pobliskiego Dzierżoniowa, którego kariera jest prowadzona jak na razie wzorowo. Krok po kroku, szczebel po szczeblu znalazł się w pierwszej drużynie Zagłębia. Ba, został jego pierwszą „strzelbą”. 21 sierpnia 2016 roku wciąż może być również pewny udziału w przyszłorocznych młodzieżowych mistrzostwach Europy (podobnie jak Jarosławy: Jach i Kubicki).

Uczciwie trzeba przyznać, że Krzysiek jak i wspomniani Jarosławowie mieli szczęście, że wchodzili do drużyny, która spadła z ligi. Ich „użycie” przez trenera Stokowca, w perspektywie redukcji kosztów, wydało się naturalne i przebiegło lepiej niż przewidywano. Kubicki i Piątek odnaleźli się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ich „frycowe” nie było wysokie, a Zagłębie w przyszłości może za nich wziąć sporo europejskiej waluty.

Bo jeśli szkolenie piłkarzy można porównać do produkcji taśmowej (to źle brzmiąca metafora, ale w tym kontekście pasująca), to Lubin nie jest stacją końcową. Lubin może być fantastycznym miejscem startem w karierę zawodową, „forpocztą” wielkiej piłki pod wieloma względami. Zarówno tymi stricte piłkarskimi jak też obchodzeniem się z presją, planowaniem swojej kariery, sztuką właściwego odżywiania etc.

Staram się w swoich tekstach, może na przekór kibicom Zagłębia, szerzyć tezę o naszym klubie jako trampolinie. Tutaj wszystko zależy od postawy piłkarza, który ma zapewnione wszystko do właściwego rozwoju. Baza, stadion, właściwe pieniądze, odpowiedni dobór wspomnianej presji. Nie takiej, jaka jest w Warszawie czy w Poznaniu, która potrafi łamać kariery mniej odpornym. Przykłady pozytywne to oczywiście wspomniana trójka młodzieżowców, ale też Filip Starzyński, który przecież w styczniu był równie blisko wyjazdu na Euro co ja.

Tym przydługim wstępem chciałbym wyrazić swe zdziwienie, jeśli „Bania” (taki pseudonim nosi Krzysztof Piątek) odejdzie z Lubina.

Krzysiek to bardzo ciekawy napastnik, który odpowiedzialną pracą może zajść wysoko. Ale przed nim jeszcze dużo punktów doświadczenia do zebrania, a te najszybciej może uzyskać grając.

Plotki o odejściu Piątka nakładają się z plotkami o przyjściu Martina Nespora. Moim zdaniem nie powinno się na ta transakcję patrzeć „1 za 1” i zarząd Zagłębia nie chce sprzedawać Piątka za wszelką cenę, aby cokolwiek na nim zarobić. Dlaczego tak myślę? Oto wypowiedź Mateusza Dróżdża, szefa rady nadzorczej Zagłębia w pierwszym wywiadzie w tej funkcji dla portalu mkszaglebie.pl, z kwietnia br.: „Mam jedno takie małe osobiste marzenie. Chciałbym, aby kiedyś Damian Dąbrowski do nas wrócił. Wiem, że czyta często wasz serwis i chciałbym mu przekazać, że popełniono kiedyś olbrzymi błąd, że nie dano mu szansy w jego rodzinnym Lubinie”.

To zdanie to niewypowiedziana „instrukcja” postępowania z wychowankami. Ani zarząd ani dyrektor sportowy Piotr Burlikowski nie będą łatwo pozbywać się „rodowych sreber” a takim na pewno był Damian Dąbrowski (czy Mateusz Szczepaniak), i jest Krzysztof Piątek. Jeśli wychowanek będzie opuszczał Zagłębie to powinien to udawać się do dużo lepszego klubu za duże pieniądze. Powinien się od tej lubińskiej trampoliny odbić i lecieć coraz wyżej. Wtedy wszystkie strony są zadowolone: zawodnik, bo dostaje szansę w wielkim futbolu, oraz klub, bo duży transfer będzie potwierdzeniem słuszności idei szkolenia.

Nie patrzę na Piątka czy Kubickiego jak na tysiące czy miliony euro, ale kariera piłkarza to zazwyczaj wyścig etapowy i podejmowanie właściwych odnośnie jej decyzji. Obecne pokolenie piłkarzy dostało przykład kariery idealnej w postaci Roberta Lewandowskiego, który z każdego przystanku swojej kariery wyciskał maksimum. Odchodząc z Ekstraklasy na głowie miał korony króla strzelców i mistrza Polski.

Krzysiek swojego piętna w Lubinie jeszcze nie odcisnął. Jest zdolny, ale za wcześnie by ten etap „lubiński” kończyć.

Odejście z Zagłębia wydaje się mocno nieracjonalne. Wróćmy do wspomnianego Nespora i porównajmy czy w Cracovii (czy tym bardziej w Legii) droga do wyjściowej „11” jest prostsza. Jendrisek, Vestenicky, Szczepaniak, Prijovic, (ciągle w kadrze Legii jest Nikolic, a mówi się także o transferze Hugo Vieiry z Crveny Zvezdy Belgrad). Okej, w Cracovii nie wszyscy są typowymi zawodnikami na pozycję „9”, tak jak „Bania”. Ale i tak nie widzę, by miał po ewentualnym transferze mandat na pierwszy skład.

Cracovia może zapłacić więcej Piątkowi niż oferuje Zagłębie (kontrakt ma do końca 2017 roku), ale czy w wieku 21 lat pieniądze są i powinny być najważniejsze? Nie mam zamiaru posądzać Krzyśka o chciwość, ale szukam odpowiedzi na pytanie: Dlaczego miałby iść do Cracovii? Skoro w Lubinie szansa na grę nie jest mniejsza, skoro zarobić można wcale nie gorzej, zespół nie jest jakościowo gorszy?

Odpowiedź można zawrzeć w inaczej postawionym pytaniu: Dlaczego miałby trafić pod skrzydła Jacka Zielińskiego?

Jacek Zieliński to bardzo dobry szkoleniowiec. To z jego Lecha wyfrunął do Dortmundu Robert Lewandowski, to dołożył sporą cegłę pod budowę reprezentanta – Bartosza Kapustkę. Swego czasu to za zawodnika z jego Polonii zapłacono 5,2 mln euro, kiedy to Adrian Mierzejewski odchodził do Trabzonsporu. To jeden z tych trenerów, którzy potrafią podnieść lub wydobyć ukryte umiejętności piłkarzy (jak pod jego wodzą Cetnarski).

Tak, Jacek Zieliński to jedyny racjonalny powód, dlaczego Krzysztof Piątek miałby przenosić się do Krakowa.

Nie mam wiedzy z backstage’u, nie wiem, jak wielkie ciśnienie na transfer ma sam Krzysiek, jak zdesperowana jest Cracovia. Natomiast potrafię przyjąć do wiadomości, że czasem głos piłkarza wcale nie jest najważniejszy.

Bartosz Marchewka

Zdjęcie dzięki MKSZaglebie.pl/Mikołaj Olszewski

 

Piszę dla mkszaglebie.pl

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Zagłębie Lubin