Obserwuj nas

Lech Poznań

Pucharowe starcie ekstraklasowiczów | relacja kibica

Punktualnie 20:45 rozpoczęło się spotkanie w ramach ¼ Pucharu Polski. Lech Poznań w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym podejmował Wisłę Kraków, z którą mierzył się drugi raz w odstępie dziewięciu dni. Ostatnio miało to miejsce w ramach 12. Kolejki LOTTO Ekstraklasy, a mecz zakończył się remisem 1:1. Nie inaczej było dzisiejszym starciu. Po bramkach Pawła Brożka i Dawida Kownackiego w końcówce spotkania mieliśmy powtórkę z rozrywki.

Starcie obu zespołów od początku nie porywało, można też dodać, że nie miało kogo. Oba zespoły zdecydowanie pierwszą część spotkania potraktowały na zasadzie badania terenu. Przecież przez ten krótki okres dzielący od spotkania ligowego mógł wiele zmienić. Zarówno lechici, jak i goście nie mieli większego, mającego sens pomysłu na grę. Mimo wszystko większą, choć trudno to nazwać ochotę, na grę mieli gospodarze, to nie byli w stanie w żaden sposób przełożyć tego na zmianę wyniku. Krakowski zespół w głównej mierze skupiał się na defensywie, co trzeba przyznać, udało im się. Z drugiej strony nie było to sztuką wybitną, ponieważ piłkarzom „Kolejorza” nie zależało na forsowaniu tempa. Z pustego to i Salomon nie naleje, zarówno zawodnicy na murawie, jak i palce wystukujące tekst na klawiaturze. Żadna z drużyn nie zdobyła bramki w pierwszej połowie, trudno jednak mówić o zdobyczach strzeleckich, kiedy zagrożenie było na poziomie wystąpienia powodzi na pustyni.

Druga część spotkania uderzyła w gospodarzy, jak grom z jasnego nieba. Już w 48. minucie po dośrodkowaniu Bobana Jovicia, do piłki w polu karnym dopadł Paweł Brożek, który wygrał przebitkę z defensorami Lecha na trzecim metrze. Napastnik Wisły nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Jasmina Buricia. Sytuacja „Kolejorza” biorąc pod uwagę pierwsze trzy kwadranse była coraz bardziej dramatyczna.

Pierwszą, naprawdę dogodną okazję gospodarze stworzyli sobie  dopiero w 66. minucie meczu. Piłkę w bocznym sektorze otrzymał Maciej Makuszewski, który następnie zszedł do środka i odegrał piłkę do Macieja Gajosa. Wcześniej wspomniany Makuszewski wbiegł w pole karne Łukasza Załuski i otrzymał podanie zwrotne. Niestety strzał pomocnika Lecha bez większych problemów wybronił golkiper gości.

Ponoć w chaosie jest metoda, i to nie tylko tyczy się stanu biurka na przykład w miejscu pracy. Piłkarze Nenada Bjelicy zaczęli poczynać sobie coraz odważniej. Dośrodkowanie na jedenasty metr otrzymał Dawid Kownacki, który mocno uderzył futbolówkę głową, niestety minimalnie obok słupka Załuski.

Jak słusznie stwierdził jeżycki Nostradamus Łukasz Rabiega – lechitom pociąg o nazwie „Finał na Narodowym” zaczął uciekać. Żeby było jeszcze ciekawiej, wyczuł mieszkami włosów bramkę na 1:1. Nie trzeba było długo czekać. Do życia zaczął się budzić między innymi Marcin Robak, który uderzył na wiślacką bramkę. Jego uderzenie co prawda wybronił Załuska, jednak odbił futbolówkę przed siebie, do której dopadł Dawid Kownacki. Młody piłkarz nie miał najmniejszych problemów i pewnie wpakował piłkę do siatki, tym samym w 78. minucie wyrównał stan spotkania!

Jedno trzeba o sytuacji Dawida Kownackiego dodać. Napastnik Nenada Bjelicy praktycznie skopiował sytuację i gola Kaspra Hamalainena z ostatniego ligowego meczu Lecha, kiedy to były zawodnik poznańskiego zespołu w ostatnich sekundach meczu zdobył bramkę z wyraźnej pozycji spalonej. Wtedy to piłkę wypluł przed siebie Matus Putnocky, a Fin nie miał problemu z wykończeniem. Podobnie zrobił Łukasz Załuska. Obie sytuacje jednak różni to, że Polak był na ostatnim obrońcą dosłownie na centymetry [lub ich kilkadziesiąt (dopisek korekcyjny przypadkowo przechodzącego w pobliżu UGHR)] , co jednak nie zmienia postaci rzeczy. Bramka lechity ze spalonego.

Zawodnicy Lecha próbowali do końca spotkania przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, jednak bezskutecznie. Pierwsze starcie o półfinał rozgrywek o Puchar Polski zakończył się remisem 1:1.

 Wdowczyk o meczu:

Nie wiem, jak państwo odebraliście to spotkanie, ale bez kibiców nie ma atmosfery. Jesteśmy w końcówce rozgrywek o Puchar Polski, a mieliśmy atmosferę sparingu. Starcie bez widzów obu zespołów nie ma atmosfery. Co do meczu, zagraliśmy dobrze, solidnie w defensywie. Popełniliśmy jeden błąd i straciliśmy bramkę. Myślę, że przez dużą część meczu Lech nie miał pomysłu na podejście pod naszą bramkę. Czego nam zabrakło? Spokoju w rozgrywaniu akcji, za szybko traciliśmy piłkę. Pierwsze połowa dwumeczu za nami, wynik przed meczem rewanżowym jest dla nas dobry. Na pewno spotkanie w Krakowie nie będzie dla Lecha łatwe, postaramy się zagrać jeszcze lepiej, będziemy mieć przewagę własnego boiska.

Bjelica o meczu:

Sądzę, że to nie był wielki mecz. Ruch dopiero się zaczął, gdy zdobyliśmy bramkę. Druga połowa w naszym wykonaniu na pewno lepsza. W pierwszej części gry było zbyt mało ruchu przy konstruowaniu akcji. Jeśli chodzi o defensywę, to nie daliśmy stworzyć przeciwnikowi wielu szans. Mogę powiedzieć, że nasza gra w destrukcji była perfekcyjna. Rozwiązaniem sytuacji, w której jesteśmy to zdecydowanie jeszcze cięższa praca. Cieszy gra zawodników, którzy nie grali od dawna w pierwszej jedenastce. Czyli Arajuurrego i Wilusza, gratulacje szczególnie dla tego drugiego, bo nie grał na swojej nominalnej pozycji. Muszę także pogratulować Łukaszowi Trałce oraz oczywiście Dawidowi Kownackiego, który dał nam nadzieje, że możemy coś jeszcze zdziałać w tym dwumeczu z Wisłą. O rewanżu: – Cieszy mnie to, że mamy jeszcze trochę czasu do rewanżu. Obecnie Wisła jest na fali wznoszącej i zobaczymy, w jakim miejscu będą za miesiąc. My możemy zagrać tylko lepiej, na co liczę. Dla mnie dzisiejszy wynik jest pozytywnym rezultatem, który daje przed reważem równe szanse obu zespołom. O mecz przy pustych trybunach: – Mecz przy pustych trybunach to smutne spotkanie. To mój pierwszy raz, kiedy spotykam się z taką sytuacją. Zarówno dla mnie, jak i dla piłkarzy taka sytuacja to katastrofa. O murawie (o jej stan): – Jej stan jest szczególnym utrudnieniem dla drużyny, która chce grać w piłkę. Jest przeszkodą, gdy zespół chce grać kreatywnie. Nikomu to nie ułatwia życia.

 

Bramki: – 48’ Paweł Brożek (Boban Jović) – 78’ Dawid Kownacki

Widzów:  —

Arbiter: Tomasz Kwiatkowski

Żółte kartki: 58’ Łukasz Trałka  – 23’ Richard Guzmics, 51’ Maciej Sadlok

Czerwone kartki:

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri, Maciej Wilusz – Łukasz Trałka, Maciej Gajos (76’ Darko Jevtić ) – Dariusz Formella (62’ Dawid Kownacki), Radosław Majewski, Maciej Makuszewski – Marcin Robak.

Rezerwowi: Matus Putnocky, Robert Gumny, Darko Jevtić, Dariusz Dudka, Dawid Kownacki, Kamil Jóźwiak, Abdul Aziz Tetteh.

Wisła Kraków: Łukasz Załuska – Boban Jović, Arkadiusz Głowacki, Richard Gizmics, Maciej Sadlok – Krzysztof Mączyński, Denis Popović – Rafał Boguski (63’ Petar Brlek), Paweł Brożek (89’ Mateusz Zachara), Patryk Małecki – Zdenek Ondrasek (81’ Tomasz Cywka).

Rezerwowi: Michał Miśkiewicz, Rafał Pietrzak, Alan Uryga, Adam Mójta, Tomasz Cywka, Mateusz Zachara, Petar Brlek.

 

fot. Monika Wantoła

Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Lech Poznań