Wywiady
Wywiad z kibicem Zagłębia Lubin
Jak wyglądał ten sezon z perspektywy kibica Zagłębia? O to zapytamy Bartosza Marchewkę kibica Miedziowych.
Autor
Aleksander Skalski
Drużyna Piotra Stokowca pierwszą serię spotkań sezonu zasadniczego zakończyła na najniższym stopniu podium, przez długi czas będąc jedną z rewelacji sezonu. Na początku rozgrywek Zagłębiu udało się osiągnąć rzadką sztukę połączenia gry w europejskich pucharach z dobrą postawą na ligowym poletku. Jak wyglądał ten sezon z perspektywy kibica Zagłębia? O to zapytamy Bartosza Marchewkę (@bjmarchew).
[vc_single_image image=”10064″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow”]
„Zagłębie nie ma jednego wyznaczonego celu. Zagłębie powinno mieć 37 mikrocelów i dopiero z jak najlepszego ich zrealizowania urodzi się wynik satysfakcjonujący.”
Przez całą rundę byliście w czubie tabeli i ostatecznie po pierwszej serii gier kończycie zmagania na pudle. Z perspektywy tych piętnastu meczów uważasz swoją drużynę za jedną z trzech najlepszych w całej lidze?
To jest świetny wynik Zagłębia i Piotra Stokowca. Dlatego świetny, że to teoretycznie nie miało prawa się udać. Gra w pucharach? Bez Starzyńskiego, który był wiosną piłkarzem kluczowym? A jednak. Podkreśliłeś, że praktycznie całą rundę Zagłębie było w czubie tabeli. Nie ziścił się dobrze znany polskim klubom scenariusz, gdzie gubienie punktów w Ekstraklasie było traktowane jako koszt dobrego rezultatu w rozgrywkach europejskich. W ostatecznym rozrachunku ani jedno, ani drugie satysfakcjonujących wyników nie przynosiło. Chyba wszyscy się zgodzą, że kampania europejska Zagłębia przyniosła taki wynik, głównie przez wyeliminowanie uznanej firmy. I nie chodzi tylko o same rezultaty, ale o fakt, że Zagłębie w Lubinie grało z Partizanem jak równy z równym.
Patrząc na te wszystkie osiągnięcia, warto też zwrócić uwagę na niełatwą sytuację kadrową. Na początku brak Filipa Starzyńskiego – absolutnego lidera Zagłębia w rundzie wiosennej, potem długie dochodzenie do sprawności, a w końcówce znowu jego absencję. Do tego należy dołożyć odejście podstawowego stopera Macieja Dąbrowskiego, a także odejście „pierwszej strzelby”, czyli Krzysztofa Piątka i wprowadzanie do zespołu Martina Nespora. Chcę przez to powiedzieć, że Piotr Stokowiec miał przez długi czas zespół „rozhuśtany”. Mimo to udało się na tyle ten zespół ustabilizować, że Zagłębie ciągle mieściło się w gronie 4-5 najlepszych ekip tej rundy.
Na pytanie, czy Zagłębie jest jedną z trzech najlepszych drużyn w tej lidze? Paradoksalnie odpowiem, że nie. Natomiast czy Zagłębie ma potencjał na podium – jak najbardziej tak. W moim ostatnim tekście (link tutaj) wyłuszczyłem, gdzie leży problem Zagłębia Lubin.
Niezłe występy w europejskich pucharach z pewnością rozbudziły apetyty wszystkich w klubie. Jak myślisz, jakie realne cele przyświecają Zagłębiu?
Jestem wyznawcą tezy: Zagłębie nie ma jednego wyznaczonego celu. Zagłębie powinno mieć 37 mikrocelów i dopiero z jak najlepszego ich zrealizowania urodzi się wynik satysfakcjonujący. Ale chcąc odpowiedzieć na to pytanie konkretnie, to brak Zagłębia w grupie umownie nazwaną „mistrzowską” będzie wielką porażką potencjału zespołu Piotra Stokowca. I jest jeszcze jeden cel, który stoi nie tyle przed Zagłębiem, co przed samym szkoleniowcem. To odbudowanie dla zespołu Filipa Starzyńskiego. To warunek sine qua non.
Po dobrym starcie i objęciu fotelu lidera po pięciu kolejkach twoja drużyna zanotowała regres i zwycięstwa przychodziły wam ciężej. Co mogło być powodem obniżki formy?
Te długotrwałe przygotowania do eliminacji Ligi Europy i rozgrywek Ekstraklasy musiały w końcu odbić się na dyspozycji. Fizjologii nie oszuka najlepszy trener. Zagłębie osiągnęło swój zenit w tym czasie, o którym mówisz. Udało się jednak Zagłębiu nie ugrzęznąć w przeciętności. Kluczem okazała się dyspozycja na wyjazdach. Do ostatniego meczu wyjazdowego rundy we Wrocławiu, Zagłębie na wyjeździe nie przegrało ani w Poznaniu, ani w Warszawie, ani w Białymstoku. Gdybyśmy do obecnego wyniku punktowego dodali kilka oczek zgubionych w Lubinie, to mówilibyśmy o Zagłębiu jako o fenomenie, o Zagłębiu, które spoglądałoby na wszystkich z góry. Znowu mogę tu wrócić do Filipa Starzyńskiego, jako zagadki do dyspozycji domowej Zagłębia. „Figo” decydował o grze Zagłębia i jego brak zmusił Piotra Stokowca do pewnego eksperymentowania ze składem i szukania nowych-starych liderów.
I takich znalazł. Jarosław Jach jest liderem defensywy. Krzysztof Janus, podobnie jak rok temu, jest silnikiem Zagłębia. Spryt Łukasza Janoszki, serce Arkadiusza Woźniaka, niezła forma Martina Polacka (wyłączając dwa ostatnie mecze), systematyczny środek pola z Jarosławem Kubickim i Łukaszem Piątkiem. Można takich plusów i plusików dodać więcej.
Które elementy w grze Zagłębia cię pozytywnie zaskoczyły, a które mimo wszystko rozczarowały?
Na myśl o zaskoczeniu pozytywnym od razu przychodzi mi do głowy jedno nazwisko: Jarosław Jach. To właściwie nie zaskoczenie a wielka satysfakcja. Maciej Dąbrowski zostawił po sobie buty o dużym rozmiarze, a młody Jach w nie wchodzi i gra jak profesor. Siła, przewidywanie, gra na wyprzedzenie, umiejętność gry głową. To są atuty, które ma już na poziomie ekstraklasowym, a pamiętajmy, że mówimy o reprezentancie U-21. Transfer Dąbrowskiego do Legii otworzył Jachowi drzwi do pierwszego składu. Cieszy także postęp Jarosława Kubickiego, który wrzucony rok temu do tego ekstraklasowego basenu, nie topi się, nie macha rozpaczliwie rękoma, a pływa dość sprawnie od brzegu do brzegu (od meczu do meczu). Zaskakuje ciągła przydatność Arkadiusza Woźniaka, na którego zawsze można liczyć, co pokazały ostatnie mecze. Arek synchronizuje walkę i zaangażowanie (dwa serca i cztery płuca Zagłębia) z techniką i skutecznością. Choć bramek powinien mieć jeszcze więcej (setka z SonderjyskE).
Ważne są pozytywy…
Jeśli mowa o pozytywach w grze sensu stricto, to na pewno zarządzanie pressingiem w kilku meczach wyglądało na bardzo dobrym poziomie – vide pierwsza połowa meczu w Warszawie. Na satysfakcjonującym poziomie wyglądała też kwestia stałych fragmentów gry. Według nieocenionej ekipy EkstraStats.pl jasno wynika, że Zagłębie więcej bramek strzeliło w ten sposób (13) niż po akcjach z gry (9). I to trzecie miejsce Zagłębia jest jasnym dowodem, ile można skutecznym rzutem rożnym czy wolnym zyskać.
Piotr Stokowiec…
Ostatnim elementem pozytywnym, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest fakt, że Piotr Stokowiec ogląda mecze drużyny, którą prowadzi. Wrócę do meczu w Warszawie, gdzie Legia po przerwie przycisnęła i nieomal całej drużyny „Miedziowych” nie zamknęła w polu karnym. Świadome wprowadzenie na plac Filipa Jagiełły pozwoliło uwolnić ten mecz i w ostatecznym rozrachunku przyniosło zwycięstwo. Nie chcę się powtarzać, więc zachęcam do swoich myśli na temat ewentualnych zagrożeń dla Zagłębia TUTAJ.
Jednym z większych rozczarowań na półmetku jest problem z poprowadzeniem meczu od początku do końca. To oczywiście wielka piłkarska umiejętność, ale w Zagłębiu ta wada rzuca się w oczy i bardzo mnie, jako kibica, mierzi. Problemem jest skuteczność napastników, choć Martin Nespor dobrze wprowadził się do zespołu. Nazwałbym go napastnikiem „prądotwórczym”. Do poprawki na pewno gra u siebie. Jeśli Zagłębie chce powtórzyć sukces sprzed roku, to zaledwie dwa zwycięstwa w ośmiu meczach jest wynikiem mocno niezadowalającym.
Wspominałeś, ze kluczem do dobrej dyspozycji drużyny jest dyspozycja Filipa Starzyńskiego. Biorąc pod uwagę rundę wiosenną poprzedniego sezonu, nie odczuwasz lekkiego niedosytu?
„Figo” to klucz Zagłębia. Jego najważniejszy piłkarz. Wobec jego postawy w tych 15 meczach należy jednak użyć standardowego tekstu: Grał za krótko, by go oceniać. Zaledwie trzy spotkania w wyjściowym składzie. Ale początek miał gigantyczny. Fenomenalna bramka w Poznaniu, fenomenalny gol z Bruk-Betem Termalicą oraz fantastyczna asysta. I gdy wydawało się, że okres mistrzostw Europy jak i czas regeneracji przebiega modelowo, przypałętała się ta nieszczęsna przepuklina. Jeśli Filip wróci do swojej gry z wiosny 2016, to przy takim napastniku jak Nespor efekt może być jeszcze lepszy. I Zagłębie może znaleźć się jeszcze wyżej.
„Pierwsza połowa w Warszawie – absolutnie najlepszy występ Zagłębia w tej rundzie, a niewykluczone, że i w tym roku. Pressing, szybkie przejście z obrony do ataku, gol po stałym fragmencie gry. Jeśli Zagłębie tak będzie grało – będzie mistrzem.”
Kto napędzał grę Miedziowych w tym sezonie, a kto grał zdecydowanie poniżej oczekiwań?
Gdybyś zadał to pytanie Piotrowi Stokowcowi dostałbyś odpowiedź: Nie chcę wartościować zawodników, każdy spełnia swoją rolę w zespole. Jednak my na taką kurtuazję zdobywać się nie musimy. Oczywiste jest, że w gronie najlepszych trzeba wymienić Krzysztofa Janusa (4 bramki i 5 asyst), Łukasza „Ecika” Janoszkę (4 bramki), Filipa Starzyńskiego (mimo sporej absencji zdołał dorzucić dwie bramki i dwie asysty), Arkadiusza Woźniaka (3 ważne bramki w ostatnich kolejkach). Do tej listy dołączam oczywiście Jarosława Jacha, komplementowanego wyżej. Poniżej oczekiwań gra „stara gwardia” Zagłębia – Djordje Cotra, Aleksandar Todorovski, Michal Papadopulos, Adrian Rakowski. To są piłkarze, o których w przytaczanym tekście napisałem, że już nie dadzą zespołowi impulsu. Nie wzniosą go swoją dyspozycją na wyższy poziom. Zastanawiałem się nad Lubomirem Guldanem i ostatecznie uniknął dołączenia do tej grupy 😉 Jak mówię, nie chcę się powtarzać i zachęcam do lektury swojego tekstu linkowanego wcześniej, gdzie dokonałem pewnego wyjaśnienia sytuacji w Zagłębiu Lubin.
Które spotkanie w wykonaniu Zagłębia było twoim zdaniem najlepsze, a o którym wolałbyś jak najszybciej zapomnieć?
Pierwsza połowa w Warszawie – absolutnie najlepszy występ Zagłębia w tej rundzie, a niewykluczone, że i w tym roku. Pressing, szybkie przejście z obrony do ataku, gol po stałym fragmencie gry. Jeśli Zagłębie tak będzie grało – będzie mistrzem.
Najsłabszy? Spotkanie z Lechią Gdańsk u siebie, która wręcz udusiła Zagłębie w pierwszej połowie. Generalnie najsłabsze spotkania Zagłębia Lubin widzieliśmy w Lubinie. Wymęczony remis z Pogonią Szczecin, bezsilność z Wisłą Płock. Te rywalizacje trzeba konstruktywnie i z analizą, ale wyrzucić z pamięci.
„Zagłębie na polskim poletku jest tworem wyjątkowym, oczywiście przez swą akademię.”
Już niedługo początek okna transferowego. Na których pozycjach widzisz potrzebę wzmocnień?
Prawa obrona. Ani Tosik, ani Todorovski nie nastrajają optymistycznie swoją dyspozycją. Przychylnym okiem spojrzałbym też na przyjście skutecznego skrzydłowego, kogoś na zasadzie lustra względem Krzyśka Janusa. Zagłębie na polskim poletku jest tworem wyjątkowym, oczywiście przez swą akademię. I jeśli wczytamy się w wywiady z dyrektorem sportowym, Piotrem Burlikowskim czy dyrektorem akademii Krzysztofem Paluszkiem, to uzyskamy wiedzę, że Zagłębie u siebie szuka wzmocnień i uzupełnień. Jeśli jest zawodnik z potencjałem odpowiadającym oczekiwaniom, to on będzie „nabytkiem” Zagłębia. Po dość dynamicznym letnim okienku transferowym nie przewiduję nerwowych ruchów zimą. Pragmatyzm dyr. Burlikowskiego pozwala nam, kibicom Zagłębia, wierzyć w pomyślność i trafność podejmowanych przez niego decyzji.
Którego z piłkarzy podebrałbyś przeciwnikom, a którego za nic w świecie nie puściłbyś z Lubina?
Z Lubina z całą pewnością nie puściłbym Jacha i Starzyńskiego. Chociaż mam świadomość, że prezentując swój optymalny poziom długo w Lubinie nie zostaną.
Jeśli chodzi o tych zawodników, których widziałbym w Lubinie… Tutaj też nie ograniczę się do jednego nazwiska. Podoba mi się Martin Konczkowski z Ruchu Chorzów, który swoim ofensywnym stylem gry pasowałby do Zagłębia. Kamil Mazek to również ciekawy, dynamiczny zawodnik. Bardzo chętnie oglądałbym też rozwój Jarka Kubickiego pod skrzydłami Krzysztofa Mączyńskiego.
Tak mi się jeszcze przypomniało i dziwię się, że nie pomyślałem o nim od razu. Damian Dąbrowski. Chyba nie muszę podawać przyczyn, dla których widziałbym go w składzie Zagłębia. Chociaż pewnie Lubin, to on w najbliższej przyszłości będzie tylko mijał – jadąc grać za Odrą.
Jakie masz oczekiwania wobec swojej drużyny w rundzie rewanżowej? Zdołają utrzymać miejsce na podium, czy spadną o kilka oczek w dół?
Moim oczekiwaniem jest, aby do składu pierwszej drużyny został włączony kolejny młody zawodnik. Okres zachwytu nad Kubickim i Jachem minął, powoli asymiluje się w Ekstraklasie Filip Jagiełło. Sukces akademii Zagłębia Lubin będzie liczony w zawodnikach włączonych do pierwszej drużyny. Liczę na to, że w akademii są utalentowani zawodnicy, którzy poradzą sobie w Ekstraklasie.
Takim podstawowym oczekiwaniem jest oczywiście grupa „mistrzowska”. A podium? Jeśli się uda, to w kopalniach KGHM będzie trzeba odkładać powoli miedź. Na pomnik.
Chcę widzieć Zagłębie równie efektowne, co wiosną ubiegłego roku. A do tego potrzebny jest zdrowy i w formie Filip Starzyński.
Czego należy życzyć twojej drużynie w dalszej części sezonu?
Standardowo: zdrowia, szczęścia, pomyślności.
Rozmawiał Aleksander Skalski
PS1948