Sląsk Wrocław
Droga na urlop Arki wiedzie przez Wrocław. Przed meczem Śląskiem.
-
Autor
Łukasz Jesionowski
W ostatnim meczu w tym roku Arka zmierzy się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław. Piłkarze Arki notują zwyżkę formy na koniec roku i podrażnieni po porażce z Jagiellonią będą chcieli w niedzielę zgarnąć komplet punktów.
Test mimo wszystko zdany.
Mecz ostatniej kolejki z Jagiellonią miał być dla Arki weryfikacją tego, czy lepsza ostatnio postawa to jednorazowy zryw, czy może obietnica poprawy dorobku punktowego na koniec roku. W końcu po wygranych z Bytovią w Pucharze Polski i z Ruchem w lidze, zespół Grzegorza Nicińskiego mierzył się z drużyną z czołówki. Mimo porażki można przyznać Arce pozytywną ocenę. W końcu w poniedziałek zaprezentowali się z niezłej strony, dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, a punkty zabrał im Szymon Marciniak.
Wobec powyższego Arkowcy z pewnością są w stanie powalczyć o pełną pulę we Wrocławiu, gdzie zmierzą się z sąsiadem z tabeli. Tym bardziej, że Śląsk gra w tym sezonie w kratkę, a ostatnie spotkania nie mogą naprawać optymizmem sympatyków drużyny z Wrocławia.
W górę i w dół.
Początek sezonu był dość podobny dla obu drużyn. Arka świetnie grała zwłaszcza u siebie, a w siedmiu pierwszych meczach przegrała dwukrotnie. Śląsk z kolei w pierwszych siedmiu kolejkach doznał porażki zaledwie raz. Później zaczęła się prawdziwa karuzela formy. Przyszła seria czterech meczów bez wygranej i odpadnięcie z Pucharu Polski. Potem cztery spotkania bez porażki, a obecnie podopieczni Mariusza Rumaka mają znów na koncie cztery mecze z rzędu bez kompletu punktów.
Śląsk ma też problem ze zdobywaniem bramek. W przywołanych ostatnich czterech potyczkach Wrocławianie strzelili zaledwie jednego gola. Dla porównania Arka w tym samym czasie zapisała na swoje konto sześć trafień.
W pierwszym pojedynku tych drużyn górą była Arka. Żółto-niebiescy zneutralizowali wtedy Bence Mervo, a słabe zawody rozegrał Riota Morioka, którego Rumak zmienił w przerwie. Dla Arki trafiali Marcus i Rafał Siemaszko.
Bez rewolucji na koniec roku.
To właśnie Siemaszko wyszedł na Jagiellonię w podstawowym składzie i odwdzięczył się golem, a mógł zakończyć spotkanie z nawet większym dorobkiem. Grzegorz Niciński trener Arki w pierwszych kolejkach wystawiał ten sam żelazny skład, a pod koniec roku już bardziej zdecydowanie reaguje na słabą dyspozycję swoich piłkarzy. Dłuższy czas miejsce w składzie zachowywali będący w kiepskiej formie Szwoch czy Zjawiński, a w ostatnich meczach nie oglądaliśmy ich w wyjściowym składzie. Tego ostatniego zabrakło ostatnio w kadrze meczowej, podobnie jak Dawida Sołdeckiego czy Marcina Warcholaka.
Siemaszko dostał swoją szansę po tym jak w kolejnych meczach zawiedli bezbarwni Zjawiński i Abbott. W poprzedniej kolejce dał z siebie wszystko, co jest dla niego typowe. Czasami brakuje mu techniki, ale nie można mu zarzucić braku waleczności i zasuwania z przodu. W meczu z Jagiellonią boisko opuścił zmęczony już w 64. minucie meczu, i bardzo możliwe, że wyjdzie na boisko w pierwszej jedenastce we Wrocławiu.
W Arce zabraknie Miroslava Bożoka, który pauzuje ostatni mecz za czerwoną kartkę przeciwko Bruk-Betowi. W Śląsku także za czerwień odpoczywa Filipe Goncalves.
O kontakt z górną ósemką.
Zwycięstwo ze Śląskiem sprawi, że Arka zrówna się punktami z Koroną i Pogonią. Porażka może sprawić, że Arkowcy spadną nawet na 14. miejsce w tabeli, tuż nad strefą spadkową. To pokazuje jak zacięta walka o miejsce w górnej połowie stawki, ale też o utrzymanie, może stać się udziałem kilku drużyn. Abstrahując już od miejsca, 26 punktów na koniec roku pozwoliłoby Arce na trochę więcej spokoju przed powrotem do ligowych zmagań w lutym. I w walce o ten dorobek nie są w niedzielę skazani na porażkę.
arkowcy.pl