Obserwuj nas

Rozgrywki

Semir Stilic – dyrygent uszyty na miarę Ekstraklasy

„Kiedy wszedł z ławki, można było zadać pytanie »gdzie oni trzymali go do tej pory?!«. Techniczny, rasowy rozgrywający rozdawał generalnie podania z wdziękiem godnym arystokraty.” – czy to nie słowa, po których każdy z nas mógłby wskazać bez wahania: Semir Stilic w Ekstraklasie?

Bośniacki pomocnik wraca do Ekstraklasy, by po raz drugi w swojej karierze przybrać koszulkę z Białą Gwiazdą na piersi. Wielu jednak nurtuje jedno pytanie, dlaczego Semir Stilic, kiedy wyrusza za granicę pokazać światu swój talent, po raz kolejny wraca do Polski z podkulonym ogonem? W tym tekście nie będziemy analizować ekstraklasowej dyrygentury w wykonaniu Stilica, skupimy się na jego wyjazdach z Polski i tym, jak one przebiegały.

Ukraińskie mocarstwo bez fundamentów

Po dobrym sezonie 2009/2010 w barwach Lecha Poznań (26 spotkań w Ekstraklasie – 2 gole i 7 asyst) rosło zainteresowanie graczem wśród topowych europejskich drużyn. Już w styczniu 2010 roku ukraińskie media pisały o Stiliciu i prawdopodobnym zainteresowaniu jego osobą Szachtara Donieck. Przyglądać Bośniakowi miał się także Arsenal oraz Dinamo Zagrzeb. Zawodnik nie zmienił jednak barw klubowych i postanowił zostać w Lechu.

[vc_single_image image=”18512″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow” title=”Semir Stilic w barwach Lecha”]

W 23 lipca 2012 roku zdecydował przenieść swój talent do Karpat Lwów. Transfer, który wywołał duże echo w Polsce, ale i na Ukrainie. Nikt nie spodziewał się takiego ruchu ze strony samego piłkarza.

– Bośniak pojawił się we Lwowie w sierpniu właściwie nie wiadomo skąd. Ale już w meczu z Dynamem Kijów, kiedy wszedł z ławki, można było zadać pytanie „gdzie oni trzymali go do tej pory?!”. Techniczny rasowy rozgrywający rozdawał generalnie podania z wdziękiem godnym arystokraty. Do spółki z Lewanem Kenią jest symbolem nowych Karpat – mówi ukraiński dziennikarz Bohdan Tymowczak.

W Karpatach Lwów dostał nie tylko świetne warunki finansowe, ale przedstawiono mu też plan rozwoju, zgodnie z którym klub miał od początku walczyć o czołowe lokaty. Karpaty radziły sobie średnio, ale Stilic i tak był wyróżniająca się postacią całej ligi. Kibice wybrali go najlepszym zawodnikiem pierwszej części sezonu. Trafił też do TOP-10 odkryć ligi (na czwartym miejscu) ukraińskiego wydania Sport-Expressu. Wyżej znaleźli się Giuilianio, Alex Teixeira i Zozulja, niżej m.in Marlos i Junior Moraes.

Ukraiński klub nie radził sobie jednak zbyt dobrze w rozgrywkach. Zespół w sezonie 2011/2012 zajął tylko 14. miejsce. Ambicje o europejskich pucharach trzeba było odłożyć na później. Niemniej jednak Bośniak bardzo chwalił ligę ukraińską i jej poziom. Twierdził, że przenosiny do Lwowa były świadomym ruchem i krokiem do przodu w jego karierze. Stilic nie najlepsze wyniki Karpat częściowo zwalał na pracę sędziów. Jak mówił, dało się odnieść wrażenie, że arbitrzy po prostu ich nie lubią. Pomocnik, nie słynący przecież z ciętego języka, został wyrzucony z boiska a następnie zdyskwalifikowany na 3 mecze za niecenzuralne wypowiedzi pod adresem sędziego meczu Karpaty- Metalist.

Ukraińska banicja

W kwietniu 2013 r. w rozmowach z bośniackimi mediami przebąkiwał, że przy najbliższej okazji może zmienić klub. Miało to związek i z nieciekawą sytuacją sportową, i z narastającymi problemami finansowymi Karpat. Przed startem nowego sezonu Stilic nie przystał na propozycję zmian w kontrakcie i obniżenie płac. W rezultacie, wraz z większością zespołu, został przesunięty do rezerw i wystawiony na listę transferową. Po miesięcznej banicji wrócił jednak do pierwszej drużyny, ale już trzy dni po tym, jak klub zgłosił go do rozgrywek, jednostronnie wypowiedział kontrakt i przeniósł się do Turcji.

W odpowiedzi Karpaty zgłosiły się do odpowiednich organów FIFA, domagając się od Stilicia i jego nowego klubu rekompensaty w wysokości 5 mln euro.  W lipcu 2016 r. Karpaty zostały ukarane odjęciem 6 punktów za zaległości finansowe wobec Bośniaka.

Tarapaty finansowe spowodowane kryzysem właściciela Karpat – Petro Dymińskiego, również nie wróżyły niczego dobrego. Drużyna, która miała być równoważnią dla bogatszego wschodu, rozpadła się. Potem nawet Lucas Perez (dziś Arsenal) powiedział, że Karpaty to największy błąd w jego karierze.

– Kiedy odchodziłem z Lecha, we Lwowie była faza grupowa Ligi Europy. Mecze z PSG, Sevillą, Borussią Dortmund. Karpaty sprowadzały piłkarzy z Schalke (Levan Kenia) czy z Rayo Vallecano (Borja Gomez). Plany były duże, ale wielu zawodników zostało tam tylko na rok czy nawet pół roku, bo okazały się one nierealne.

Dawałem z siebie wszystko, co kibice docenili, wybierając mnie piłkarzem rundy w klubie. Szkoda, że działy się tam takie dziwne rzeczy. Nigdy wcześniej nie widziałem, na przykład, żeby 19 piłkarzy w jednym czasie zostało wystawionych na listę transferową.

–  Karpaty zajęły dopiero 14. miejsce w lidze. Pojawiły się poważne problemy finansowe, a wydatki były duże i klub zareagował nerwowo. Szczerze, nie sądziłem, że takie historie w ogóle mają miejsce. Dopiero we Lwowie poznałem tę drugą stronę piłki.

Cytaty pochodzą z wywiadu przeprowadzonego przez portal Weszło.com.

[vc_single_image image=”18513″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow” title=”Semir Stilic w barwach Bośni]

Turecki wyskok

Semir Stilic po burzliwym sezonie w barwach Karpat postanowił przenieść się do Turcji, a konkretniej do Gaziantepspor. W Polsce opinie o tych rozgrywkach są takie, że szybko przeżuwają i wypluwają zawodników z Ekstraklasy. W przypadku Stilicia było bardzo podobnie. Bośniak rozegrał tylko 8 spotkań (w tym 6 w lidze i 2 w Pucharze Turcji) zdobywając 4 bramki i notując jedną asystę. Sam zawodnik szerzej opisuje całą sytuację w wywiadzie dla Weszło. Poniżej fragment rozmowy:

Na początku grałeś, po czym zmienił się trener i zostałeś odstawiony.

 – Tam był bardzo duży problem finansowy. Na dodatek w Turcji mają limit sześciu obcokrajowców w meczowej osiemnastce, a u nas było ich dziewięciu. Do tego wydaje mi się, że nie byłem spośród nich najtańszy. Musieli oszczędzać, a mój kontrakt obowiązywał tylko przez pięć miesięcy. Od początku wiedzieli, że na mnie nie zarobią, więc w pewnym momencie po prostu przestałem wchodzić na boisko.

Ktoś ci ten klub polecił, zachwalał? Dlaczego Turcja?

– Miałem tam znajomego – Harisa Medunjanina, Bośniaka, który gra tam już drugi sezon. Dużo rozmawialiśmy. Wiedziałem od niego, że klub ma swoje problemy, ale ogólnie polecał ten kierunek. Dopiero po jakimś czasie zrobiło się znacznie gorzej. Były oczywiście pozytywne rzeczy – religia taka jak w Bośni, kuchnia też podobna. Tylko że poszedłem tam grać w piłkę, a z tym było gorzej. Na początku strzeliłem trzy gole w Pucharze Turcji, potem jednego w lidze, a i tak ciągle coś się zmieniało. Jednego dnia zdobyłem bramkę w meczu z Fenerbahce, za tydzień nie było mnie już w kadrze, bo trener bardziej potrzebował zagranicznego napastnika, a limit obcokrajowców go blokował i ktoś musiał wtedy zwolnić miejsce.

W ciągu roku z Gaziantepu odeszło 17 zawodników. Przyszła podobna liczba.

– Sam widzisz. Limit obcokrajowców – niby sześciu, a w klubie – dziewięciu. Można by zapytać: po co trzech ponad limit? Po co płacić za nich niemałe pieniądze? Przecież właśnie przez to później dzieją się dziwne rzeczy.

Zawodnik szybko rozstał się z tureckim klubem i wrócił do Polski przechodząc do Wisły Kraków.

„Messi” zmierza na Cypr

Po świetnych występach w barwach krakowskiej Wisły, pomocnik ponownie chcę spróbować swoich sił poza Polską. Z konkretną ofertą przybywa APOEL Nikozja, mistrz Cyrpu i największa drużyna na wyspie. Każdy wiedział, że piłkarza bardzo łatwo przekonać do przeprowadzki. Występy w Lidze Mistrzów, do tego bardzo duży kontrakt – długo nie trzeba było czekać na oficjalne potwierdzenie transferu. Tą samą drogą podążyli Inaki Astiz i Mateusz Piątkowski.

– Transfer Stilicia został przyjęty z wielkim entuzjazmem. W środowisku piłkarskim panowało przekonanie, że jest to bardzo dobry gracz, który da więcej kreatywności w środku pola Mistrza Cypru, której brakowało. – tłumaczy w rozmowie jeden z dziennikarzy strony APOEL.net

Stilic przychodził jako wielka gwiazda. Człowiek, który ma w pojedynkę posprzątać resztę stawki na Cyprze a do tego wyraźnie pomóc w europejskich pucharach. Na Cyprze został okrzyknięty Messim cypryjskiego futbolu.  Balon napompowany został bardzo mocno, każdy obawiał się jednego, że gdzieś blisko tego balona jest szpilka i wszystko zmierza do wybuchu. Dużym ciężarem na barkach był wysoki kontrakt zawodnika, od Stilica oczekiwano więcej niż od innych.

– Miał stworzyć ofensywny duet z ulubieńcem trybun, Tomasem De Vincentim. Problem był w tym, że De Vincenti odpalił i był prawdziwą gwiazdą, Semir pikował mocno w dół – mówi Jani Kontturi, administrator  Football Cyprus.

Początkowo Bośniak dostawał sporo szans na pokazanie swoich umiejętności, z czasem jednak zaczęto twierdzić, że Stilic przyjechał tutaj tylko po pieniądze, bo na boisku swoją grą nie pokazuje statusu gwiazdy.

– Dostawał sporo szans od Domingosa. Czasami pokazywał przebłysk geniuszu, ale robił to za rzadko aby pokazać, że jest gwiazdą całej ligi i zasługuje na taki kontrakt. W połowie sezonu APOEL zmienił trenera, ale nawet to nie wpłynęło motywująco na Stilica. Koniec końców wszyscy nie wytrzymali zachowania Stilica, ani trener ani kibice. Trudno znaleźć jednogłośną opinię dlaczego Stilic nie dał rady w APOEL- u. Zagrał u dwóch trenerów, w dwóch innych stylach gry i nie pasował do żadnego. Nie wracał się do obrony, nie pracował ciężko na boisku. Przy kolegach z drużyny wyglądał jak leniwiec – opowiada dziennikarz APOEL.net

Ostatecznie Stilic w barwach mistrza Cypru zagrał 23 spotkania (14 w lidze cypryjskiej, 4 w Lidze Europy i 3 w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów) zdobywając 4 bramki i notując 1 asystę. Przygoda z cypryjskim futbolem skończyła się rozwiązaniem kontraktu i półroczną przerwą.

– Stilic nie wywalczył sobie miejsca w składzie, De Vincenti wytarł nim podłogę. Przegrywając pozycję, nie spędzał na boisku wielu minut. Stilic miał zbyt duży kontrakt jak na to, co sobą prezentował. Kibice APOEL-u również są bardzo wymagającą publiką. Jeżeli nie spełniasz ich oczekiwań, jesteś skreślony – mówi  Jani Kontturi z Football Cyprus.

Stworzony tylko dla Ekstraklasy

Dyrygent może i świata nie podbił, ale wygraną w ekstraklasowym konkursie Chopinowskim ma jak w banku. Każdy kibic oglądający ekstraklasowe zmagania, bez względu na to komu kibicuje, cieszy się z powrotu Stilica do Polski. To człowiek, który wnosi jakość na boiska i każdy powinien być zadowolony z tego, że prócz Stilica coraz więcej tego typu zawodników pojawia się w Ekstraklasie.

Dziękuję za pomoc przy tekście Kamilowi Rogólskiemu, który zajął się sprawdzeniem informacji na Ukrainie oraz pomagał w przetłumaczeniu tekstu. DZIĘKI!

Autor: Dawid Zieliński – DumaPomorza.pl

Polska piłka oczami kibiców. Chcesz dołączyć? DM do @nopawel

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki