Obserwuj nas

Felietony

Zapowiada się fantastyczna bitwa o mistrza Polski. Liga po mojemu odc. 31

Bitwa o tytuł mistrza Polski nabiera rumieńców. Z całego peletonu zostały cztery drużyny, które realnie mają szansę na końcowy sukces. Ścisk jak w autobusie z Wyszkowa do Warszawy o 6 rano.

Jagiellonia mocna jak nigdy.

Najlepiej w ostatniej kolejce zaprezentowała się Jagiellonia Białystok. Od początku ruszyli na Śląsk Wrocław, jakby Probierz przez cały tydzień karmił ich tatarem. Nawet po stracie bramki z kontry nie przestali realizować planu, jaki nakreślił trener. Parli do przodu z przekonaniem o wyższości. Świetne zawody zagrał Przemysław Frankowski, widać po nim doświadczenie ekstraklasowe (w końcu rozegrał już 120 meczów). Od kilku lat obserwuję jego rozwój i jest to jeden z moich ulubionych piłkarzy, wróżę mu fajną karierę. Klasę pokazał nowy zawodnik Jagiellonii, Cillian Sheridan. Mimo wysokiego wzrostu, był mobilny i pokazywał się do małej gry kolegom. Nastawienie drużyny i samego trenera było widać przy wyniku 4:1, gdzie Probierz zachowywał się tak, jakby nadal było 0:0. Pokrzykiwał na swoich graczy, nie pozwolił na chwilę dekoncentracji. Jagiellonia będzie groźna, bo sprzyja jej też terminarz. Nie gra już z czołówką ligi, jeśli poprawi wyniki na wyjeździe może być ciekawie.

Lech nie zwalnia tempa.

Po hicie kolejki wiem jedno. Ekipa Bjelicy tworzy zgraną pakę, a sam trener żyje Lechem. Wczoraj pokazał bałkańską krew, gdy w przerwie meczu agresywnie podbił do Peszki, mając pretensje o brak gry fair play. Kto wie, czy tym zachowaniem nie natchnął swoich piłkarzy do walki w drugiej połowie meczu. Lech po przerwie był konkretniejszy, walczył i strzelił bramkę. Kibice Kolejorza mogą mieć jedynie pretensje o ostatnie minuty meczu, gdy piłkarze Lecha, zamiast dobić grającego w osłabieniu rywala, pozwolili na nerwową końcówkę. Przed Kolejorzem rywale z dolnej części tabeli i Legia u siebie. Jeśli nie stracą koncentracji, mogą przystępować do rundy finałowej z pokaźnym dorobkiem punktowym.

Wyjazdowy dramat Lechii.

Ekipa Nowaka zawiodła w Poznaniu. Pierwszą połowę można uznać za udaną, ale druga to pokaz nerwów i głupoty, a może po prostu słabości. Zachowania Kuświka i Peszki nie można tłumaczyć decyzjami sędziego Marciniaka. Walka o tytuł mistrza Polski wymaga profesjonalizmu i chłodnej głowy. Zwłaszcza wtedy, gdy mecz nie układa się po naszej myśli. W tym meczu, przy wyniku 1:0 dla Lecha, piłkarzom Lechii odcięło tlen i przestali myśleć. Mogą kibice Lechii narzekać na sędziego Marciniaka, ale to sami piłkarze przegrali ten ważny mecz. Przegrana gdańszczan ma też ważny aspekt psychologiczny dla przeciwników. Sytuacja jak w wyścigu kolarskim, kilometr przed metą, uciekający zawodnik już jest widoczny przez goniącą go trójkę kolarzy. Dużo pracy czeka trenera Nowaka, musi dotrzeć do głów zawodników i przekuć negatywne emocje na koncentrację w zbliżających się meczach.

Legia na mistrzowskiej ścieżce.

Początek wiosny nie był udany dla Legii. Odpadła z Ligi Europy i zanotowała wtopy z Ruchem i Termalicą. Mecz z Zagłębiem Lubin był bardzo ważny dla ekipy Magiery. Widać było koncentrację w zespole Legii. Pierwsza połowa to popis Vadisa, ale też festiwal dużej nieskuteczności. Zagłębie zepchnięte do defensywy nie mogło sobie poradzić z atakami legionistów. Wojskowi jednak od początku rundy nie grzeszą skutecznością, a zmiany w formacji ofensywnej świadczą o poszukiwaniach złotego środka przez trenera Magierę. Mecz z Zagłębiem był najlepszym Legii tej wiosny, ale nadal do ideału daleko. Do formy dochodzi dwóch najlepszych zawodników. Moulin i Vadis coraz lepiej poczynają sobie na boisku, co pozwala optymistycznie patrzeć na następne mecze Wojskowych. Przed Legią najtrudniejszy terminarz z całej czołówki. Wyjazdy do Gdańska i Poznania pokażą, czy stać Legię na powtórzenie sukcesu z poprzedniego sezonu.

Bitwa o Mistrza Polski

Bitwa o Mistrza Polski zapowiada się pasjonująco. Bardzo prawdopodobnym scenariuszem jest znikoma przewaga między pierwszym, a czwartym miejscem przed rundą finałową. To będzie piękna Ekstraklasa tej wiosny!

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony