„To nie jest tak, że ja kocham futbol. Ja kocham te emocje, których w klubie piłkarskim jest dużo. Uwielbiam też ludzi z którymi współpracuję. Jesteśmy jednym wielkim teamem, który chociaż dzieli się na administrację i sport, to tak naprawdę jest jednością.” – tak o swojej pracy mówi Małgorzata Sanetra, event manager Podbeskidzia Bielsko–Biała. Zapraszamy na rozmowę z Małgosią w drugiej części naszego cyklu „Z babami o piłce”.
Zaczniemy tak jak w poprzednim odcinku, kiedy rozmawiałem z Agnieszką Syczewską z Jagi (TUTAJ). Chciałbym zapytać o twoją opinię na temat wypowiedzi prezesa Bońka. To ona natchnęła nas do rozpoczęcia tego cyklu, więc to pytanie musi się powtarzać. Przypomnę, że prezes Boniek stwierdził, że gdy on rozmawia z panem Piechocińskim o piłce, to im baba niepotrzebna. Odbierasz to jako niewinny żart czy raczej jako przekroczenie pewnej granicy?
Bardziej żart niż przekroczenie granicy. I tak zrobiło się wokół tego większe zamieszanie niż powinno. Bez sensu. Zresztą, ja też mam kolegów z pracy, którzy wolą rozmawiać o piłce między sobą niż z kobietami. Niech tak zostanie.
Chciałbym żebyś teraz opowiedziała nam trochę o swojej roli. Na Twitterze w twoim bio widnieje Event Manager TS Podbeskidzie S.A. Rozumiem, że zarządzasz organizowanymi wydarzeniami. Możesz opowiedzieć coś więcej?
Odpowiadam za to, na jakich imprezach sportowych czy charytatywnych zawodnicy się pokażą. Organizuję też odwiedziny w przedszkolach i szkołach. Organizuję również prezentacje drużyny, turnieje dla dzieci, eventy, zbiórki i to wszystko pod szyldem Podbeskidzia. Jestem też odpowiedzialna za to, co dzieje się na meczu oprócz gry w piłkę. Są to zazwyczaj przeróżne animacje na sektorze rodzinnym, konkursy w przerwie i różnego typu akcje, np. charytatywne. W zasadzie większość tego, co dzieje się w klubie poza działem sportowym ma styczność z działem eventów. Tak jak np. Business Club, gdzie raz na miesiąc spotykamy się z naszymi sponsorami i partnerami. Tworzę całą strategię tego, co odbędzie się w najbliższym sezonie poza meczami.
Ktoś, kto jest w piłce tak głęboko musi ten sport kochać. Skąd u ciebie pojawiła się miłość do futbolu?
To nie jest tak, że ja kocham futbol. Ja kocham te emocje. Ich w klubie piłkarskim jest dużo. Uwielbiam ludzi z którymi współpracuję. Jesteśmy jednym wielkim teamem, który chociaż dzieli się na administrację i sport, to tak naprawdę jest jednością.
Często wspominasz o tym, że klubu nie tworzą tylko piłkarze, ale też ludzie w administracji.
Wspominam o tym często, bo większość osób z zewnątrz widzi tylko piłkarzy. Jest przecież jeszcze biuro prasowe, dział bezpieczeństwa, sprzedaż, marketing, finanse. Na nas wszystkich leży wielka odpowiedzialność. Na szczęście od jakiegoś czasu mam super team.
Kolegujecie się też prywatnie?
Przyjaźnimy się też poza godzinami pracy i ciesze się, że jesteśmy tak zgraną paczką. Trochę czasu musiało upłynąć żeby się dotrzeć, ale teraz wiem gdy np. zachoruję i nie mogę być na meczu, to wszystko będzie zapięte na ostatni guzik.
W klubie piłkarskim pracuje się więcej niż osiem godzin na dobę. Jak to godzisz z życiem prywatnym?
No tak, klubem się żyje 24/7. Nawet wtedy, gdy jest niedziela bez meczu, to i tak z tyłu głowy ma się ten klub. Przeglądam wtedy Twittera czy są jakieś nowe piłkarskie plotki (śmiech). Kiedyś było gorzej, ale teraz wszystko jest oparte na dobrej organizacji pracy. Jeżdżę konno, przygotowuje się do zawodów. Dzięki ludziom wokół mnie i mojej trenerce, która ma dużą cierpliwość, wszystko idzie sprawnie.
Pracujesz w tym środowisku już cztery lata. Czy kiedykolwiek odczułaś, że jesteś dyskryminowana ze względu na płeć?
Za każdym razem słyszę to pytanie. Powiem ci szczerze, że nie wiem, dlaczego tak miałabym się czuć i miało by tak być.
Wiele kobiet narzeka na to, że często w pracy są traktowane z góry przez facetów…
Ja nie narzekam. Może dlatego, że moje stanowisko jest normalne dla kobiety, tak jak praca w marketingu. W dziale sportowym już mogłoby by być inaczej.
Porozmawiajmy teraz o Podbeskidziu. Na początek zapytam o twoje zadnie na temat reformy ESA37. Zostaliście w zasadzie największymi pokrzywdzonymi przez tę reformę. Co sądzisz o podziale punktów? I jakie jest twoje zdanie na temat całego zamieszania z odejmowaniem i dodawaniem punktów Lechii?
Wiesz co? Już tyle zostało w tym temacie powiedziane i zrobione, że nie ma sensu, aby do tego wracać. Dla mnie to była jedna z najgorszych chwil w tym klubie. To, co przeżyliśmy wiemy tylko my i niech tak zostanie. A w Ekstraklasie w tym roku nie jesteśmy, więc niech robią tam teraz co chcą (śmiech).
Jak zapatrujesz się na kolejną zmianę w formie rozgrywek? Tym razem będziemy dzielić się na grupy, ale nie będziemy dzielić punktów.
Gdy wchodziła reforma podziału punktów to większość była za, bo to tworzyło wielkie emocje. Moim zdaniem więcej złych niż dobrych, ale to już czas przeszły. Teraz też czas pokaże, czy podział na grupy bez podziału punktów to lepsze rozwiązanie i mniej krzywdzące dla spadkowiczów.
Kiedy Podbeskidzie wraca do Ekstraklasy?
Kiedyś się śmiałam, że nagram sobie odpowiedź na dyktafonie i będę włączać, bo to pytanie słyszę średnio 10 razy dziennie od różnych osób (śmiech). Podbeskidzie jest cały czas waleczne. Nie schodzimy z tonu i w końcu wywalczymy tę Ekstraklasę. Przede wszystkim dlatego, że mamy ten nasz góralski charakter!
No i na koniec. Gdybyś nie pracowała w branży piłkarskiej to czym byś się zajmowała?
Watch Ekstraklasa korzysta z ciasteczek. Bardzo je lubimy ale także chcemy świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.No tak!