Dlaczego w tytule tylko o rocznicy Powstania Warszawskiego? Dlaczego nic o Legii, Lechu, Arce…? Dlaczego nic o naszych przedstawicielach w Europie, ktoś by się zapytał. A ja odpowiem, że gdy Powstańcy jeszcze żyją, pamiętają doskonale co się działo przed 73 laty, a kibice na Łazienkowskiej robią świetną oprawę, mówiąc właśnie o powstaniu i o bezwzględności Niemców, po prostu szkoda miejsca w tytule na nasze śmieszne drużyny. Rocznica powstania i oprawa kibiców Legii bardziej na to zasługują.
WYSZŁO JAK ZAWSZE, KIBICE WYGRALI, LEGIA PRZEGRAŁA…
LEGIA WARSZAWA – FK ASTANA
„Miało być jak nigdy, a wyszło jak zawsze” – to hasło zawsze aktualne, tak przy kolejnych kompromitacjach polskich klubów, jak i przy sytuacjach wyjątkowych. Taka na mur-beton była w ubiegłą środę. Bo bez wielkich pieniędzy, bez zaangażowania państwowych służb i państwowej kasy, kibice potrafili wywrzeć ogromne wrażenie na zachodnich mediach. A przecież cel jest jeden. Prawda. Prawda, wedle której to Niemcy są katami, a Polacy ofiarami. Ktoś powie, że przecież każdy wie co Niemcy w czasie II wojny światowej wyczyniali. Owszem. Dzisiaj w Polsce jesteśmy tego świadomi. Ale czy tak jest na Zachodzie? Nie. Na zachodzie typowy Amerykanin przejmuje się sprawą wojny secesyjnej, atomówki w Hiroszimie, ale nie sprawą jakichś tam „polskich obozów zagłady”.
https://twitter.com/czaplinskiii/status/893191498816159745
Ta oprawa, jakby nie została przez UEFA ukarana i tak jest zwycięstwem. Zwycięstwem wizerunkowym. Bo wystarczy, że choćby do jednej osoby za granicą dotarła prawda, to już jest sukcesem. Dlaczego mieszam sport do polityki, ktoś zapyta… Ale czy ma sens wyłącznie durne śpiewanie – „My chcemy gola” czy „Jeszcze jeden”?
„Bo nie tylko o haratanie w gałę tu chodzi…” – Ś.P. PAWEŁ ZARZECZNY
***
„Co ty pieprzysz! Miało być o sporcie! Ja żyję wyłącznie sportem! Gówno mnie obchodzi jakaś tam wojna sprzed lat.” Jeśli ktoś z Państwa ma takie podejście, to serdecznie współczuję, ale i błyskawicznie się do Państwa dostosowuje. Teraz będzie wyłącznie o kopaniu piłki!
A kopania było dużo. Każdy zawodnik Legii najpierw ją przyjmował, potem przekładał i dopiero potem podawał. Takim tempem świata się nie zawojuje, a przecież tempo miało być wysokie, przecież mistrzowie Polski musieli wygrać dwoma golami. Legia, która rok temu do LM dostała się tylnymi drzwiami, może i była lepszą drużyną, może i miała kontrolę nad meczem, ale co z tego? Jej akcje trwały długo i nie przynosiły żadnych efektów.
Już w 6. minucie Guilherme brał udział dwukrotnie w akcji, w której… dwukrotnie obrońcy mistrza Kazachstanu piłkę wybijali… Jedyny chyba przebłysk w 1. połowie to zasługa Adama Hlouska. I to właśnie po jego fenomenalnym dośrodkowaniu, Armando Sadiku, mimo tego, że miał czas na ustawienie się, uderzył za lekko.
Już po przerwie zobaczyliśmy wariant, który później dał gola. W 50. minucie Jakub Czerwiński spróbował uderzenia główką po rzucie rożnym. Strzelił jednak po podobnej sytuacji w 76. minucie. Dośrodkował, tym razem lepiej, młodziutki Sebastian Szymański. To właśnie on rozbujał atak Legii, był nieszablonowy, chętny do ataku… W 87. minucie zwiódł obrońcę Astany i wrzucił piłkę w pole karne. Ramosa jednak tam nie było. Jeszcze na koniec Krzysztof Mączyński bardzo kreatywnie podał do Jędrzejczyka. Ten się nie upilnował i to był koniec. Koniec marzeń o Lidze Mistrzów, koniec marzeń o milionach euro i o stabilnej sytuacji finansowej na następny rok, koniec marzeń o meczach z Barceloną i Juventusem. Ale czego się spodziewać, gdy odchodzi najlepszy zawodnik, typowa „10”, a zastąpić ma go typowy defensywny pomocnik od czarnej roboty Krzysztof Mączyński… Czego się spodziewać, gdy transfery robione są na łapu capu, a Sadiku i Pasquato nie potrafią wytrzymać całego meczu (Pasquato jest chyba jeszcze na wakacjach)… Szansa na LM w kolejnych latach będzie jeszcze mniejsza, drużyn w fazie grupowej zagra mniej, mistrz Polski będzie musiał zagrać w jeszcze większej liczbie meczów. Kolejne 20 lat czekania? Czemu nie!
*
Legia jako jedyna polska drużyna była już w piątek losowana. Trafiła na Szeryfa, ale nie tego z Teksasu, a z Mołdawii. I jeśli to będzie ściana nie do przejścia… A z resztą, co ja będę pieprzyć. Polska piłka i tak mnie już niczym nie zaskoczy.
Centrum meczowe UEFA: KLIKNIJ.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=otiK7Mpbo6w” align=”center”]
(Źródło: Melon Sport PL – YouTube, Prawa autorskie: TVP)
PIERDOLINO NA ZWROTNYM TORZE
LECH POZNAŃ- FC UTRECHT
Przed kilkoma laty, miłościwie nam przez lata panujący rząd Pana Tuska zainwestował w supernowoczesne pociągi Pendolino, czy jak kto woli Pierdolino. Problem leżał w tym, że… na polskich torach pojazdy za miliardy jeździć nie mogły. Taką właśnie szybką ciuchcią jest Lech. Pieniądze, które ma, zawodnicy których sprowadza, powinny umożliwiać coroczną grę co najmniej w Lidze Europy. A skupia się tymczasem na lidze, w Europie regularnie odpadając w eliminacjach.
Kolejorz sprzedał przed sezonem Dawida Kownackiego, Tomasz Kędziorę i Jana Bednarka. Tylko na tych trzech piłkarzach zarobił 11,5 mln €. I oczywiście – klub musi być wypłacalny, musi załatwić wszystkie sprawy. Ale Lech na nowych piłkarzy wydał… 650 tys €. Za 300 tys. wykupił wypożyczonego wcześniej z Lechii, Macieja Makuszewskiego. I oczywiście – w Poznaniu pojawili się też inni zawodnicy, jak Christian Gytkjaer. Tylko czy nie lepiej byłoby sprowadzić za kilka milionów zawodnika dobrego technicznie klasy Vadisa Odjidjy-Ofoe niż ściągać do Wielkopolski masę grajków „gorszego sortu”?
W pierwszym meczu poznaniacy mogli i powinni wygrać (jak zresztą prawie wszystkie polski drużyny w meczach wyjazdowych w tym roku 😉 ). Wynik 0:0 nie dawał wielkich nadziei Holendrom. Przyjechali do Poznania zagrać dobry mecz, tylko głęboko w sercu marząc o awansie.
Musieli oni bowiem pokonać rozpędzoną poznańską lokomotywę i… nic prostszego. Lech realizował swój cel, jakim było „0 z tyłu” do pierwszej bramki. A ta bramka padła w… 43. sekundzie. Wydawało się, że Lechici zostaną przygaszeni. Ale było zupełnie odwrotnie. W 26. minucie Lech wyrównał po „maleńkim”, zaledwie metrowym, spalonym. Ataków gospodarzy nie było końca. Przycisnęli Holendrów do muru, ale ci jakoś wytrzymali.
Po przerwie goście obudzili się z długiego, letniego snu i mieli kilka stuprocentowych szans na gola, tak zresztą jak Lech. Mecz był wyrównany, szanse na awans też. Sytuacja (nie) zmieniła się w 70. minucie, gdy Ramon Leeuwin po faulu na Macieju Makuszewskim „zarobił” czerwoną kartkę.
W 88. minucie po świetnym podaniu Radka Majewskiego, Wołodimir Kostewycz podał do drewnianego Dennisa Rakelsa, który nie trafił do bramki. Chwilę później poszła akcja Holendrów. 3. drużyna Ekstraklasy popełniła wtedy tyle błędów, że można by nimi obdzielić kilka meczów. Sytuacja trochę podobna do meczu Jagiellonii z Gabalą, gdzie ultraofensywna w ostatnich minutach Jaga zapomniała chyba, że trzeba się bronić. Nadzieja powróciła w 93. minucie, gdy Gytkjaer wyrównał, ale to było już za późno. Lech po raz kolejny nie dotarł do celu, ale trener Bjelica jest zadowolony. Ba! WIADOMOŚĆ Z OSTATNIEJ CHWILI:
Z OSTATNIEJ CHWILI. Nenad Bjelica pękł z dumy. Lech Poznań szuka nowego trenera.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 3, 2017
Centrum meczowe UEFA: KLIKNIJ.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=jdeBX473nco” align=”center”]
(Źródło: Melon Sport PL – YouTube, Prawa autorskie: TVP)
ARKI DRAMAT 40-LECIA I SIEMASZKI SZCZĘŚCIE NA ZERO
ARKA GDYNIA – MIDTYJLLAND
Historia lubi się jednak powtarzać. I szczególnie dotyczy to występów polskich klubów w Europie. Arka 38 lat temu odpadła wygrywając pierwszy mecz 3-2, teraz także. A przecież do 75. minuty byli w niebie…
Do przerwy Arkowcy kontrolowali mecz, a ataki Duńczyków były niegroźne. Wciąż jednak jeden gol rywala eliminował gości. Sytuacja zmieniła się po bramce Dawida Sołdeckiego w 60. minucie, po rzucie rożnym Marcusa Viniciusa. Arka jako zwycięzca Pucharu i Superpucharu Polski i ekipa eliminująca pogromców Manchesteru United była w swoim małym, gdyńskim niebie.
Gdy na 15 minut przed końcem, po samobójczej bramce Tadeusza Sochy, znaleźli się na chwilę w czyśćcu, nikt nie wyobrażał sobie, że wola boska ich do nieba znów nie przywróci. A jednak, opatrzność tym razem sprzyjała Midtjylland i w ostatnich minutach, gdy zrobili oni bombardowanie bramki gości, a niedoświadczeni zawodnicy z Gdyni wybijali piłkę co chwila na 30. metr, w końcu gola zdobyli. I awansowali.
Arki szkoda jak nikogo innego, bo Lech, Legia czy też „moja” Jagiellonia pewnie znów do Europy powrócą i dostaną drugą szansę, której znów nie wykorzystają, ale Gdynia mogła napisać historię nie stulecia, a najlepszą w historii klubu. Nie udało się, ale sercem Arkowcy na pewno wygrali, mój i wielu ludzi szacunek przynajmniej…
*
Rafał Siemaszko natomiast ma ból głowy. Bo suma szczęścia wychodzi na zero. Stara zasada, która zawsze się sprawdza. Gdy strzelając gola ręką, utrzymał Arkę w lidze, a potem pajacował całując się w „rękę Boga”, gdy strzelił w Gdyni w ostatniej minucie w pierwszym meczu, szczęście miał. Tu go zabrakło.
I mimo tego, że oba nasze kluby w Lidze Europy oszczędziły mi pracy na kolejne tygodnie, wcale się z tego nie cieszę…
Centrum meczowe UEFA: KLIKNIJ.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=nawjSLc0_K4″ align=”center”]
(Źródło: Wojciu SPORTS – YouTube, Prawa autorskie: TVP)
STARCIE ROZCZAROWANYCH (NIE) POTĘG
PIAST GLIWICE – ŚLĄSK WROCŁAW
W Zabrzu Gliwicach spotkały się dwie drużyny kreowane na mocarzy tego sezonu. I co z tego, że w Piaście poza Gerardem Badią i Konstantinem Wasiljewem praktycznie nikt się nie wyróżnia. I co z tego, że Śląsk ma FC Hollywood, ale to Fabryka Snów zbudowana na kruchych fundamentach, drużyna w której połowa zawodników została wymieniona i grają w niej śmiertelni 😉 wrogowie, czyli Jakub Kosecki i Igors Tarasovs (patrz: filmik). I tak mądre głowy będą mówiły o Śląsku i Piaście walczących o… pierwszą czwórkę.
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=K2I9GWwxyfY” align=”center”]
(Źródło: Przegląd Sportowy: YouTube)
*
A jaki to był mecz? Mhm. Przeanalizujmy sprawę dogłębnie. Mecz odbył się w piątek o 18 i był to mecz Ekstraklasy. Powinien być więc śmiertelnie nudny. Ale tu moje rozważania biorą w łeb, bo spotkanie Piasta ze Śląskiem wcale nie było takie złe, może dlatego, że na trybunach tłumów tłumów nie było… Wiadomo, nasi ligowcy ciężko znoszą presję… Tej nie znieśli już w 9. minucie Dobrivoj Rusov i Hebert. Jeden wpuścił, a drugi był winny wpuszczenia gola na 1:0. Strzelił Marcin Robak, tym razem nie z karnego. W 20. minucie Sedlar podał do Marcina Bukaty, a zawodnicy z Wrocławia rozstąpili się przed nim jak Morze Czerwone przed Mojżeszem, ale gola nie było. W 29. minucie Wrąbel po złym dośrodkowaniu (czyt. strzale) Marcina Bukaty, zrobił to co ma w swoim zwyczaju – piąstkował. Gola po tym błędzie (całkiem niebrzydkiego, jak na nasze warunki) zdobył Patryk Dziczek. Chwilę później mogło być 2:1 dla Śląska, ale świetnie zastawił się Aleksandr Sedlar.
W drugiej połowie Piast dominował. Po świetnej akcji w 55. minucie bronił Wrąbel. Zganiłem go za gola na 0:1, więc muszę i pochwalić. Gdy nie on, Śląsk przegrałby i to nie jedną bramką.
Gdyby nie on i… Vassiljev. Były zawodnik Jagiellonii w 86. minucie podszedł do rzutu karnego i znowu Panu Bogu w okno! Mimo, że forma nie taka zła, to z Cesarza Estonii został już co najwyżej Estoński Król Loczków. Piosenkę (nazwijmy to piosenką 😉 ), chyba właśnie o nim śpiewa nawet zespół Hi-Fi. 😉
[vc_video link=”https://www.youtube.com/watch?v=EwvFIxIGxIg” align=”center”]
*
Gdybym posiał w swoim ogródku maki, mógłbym (znając wścibskie sąsiadki z sąsiedniego bloku) spodziewać się ekspresowej interwencji naszych dzielnych strażników miejskich. A w Gliwicach były aż dwa Maki. Sęk w tym, że fazy nie było, nie ta liga. W samym meczu remis, który nie zadowala nikogo. No chyba, że Nenada Bjelicę. Jego zadowala wszystko i wszyscy. Też bym tak chciał. Tylko czy warto? Ja rozmyślać nie będę, nie jestem filozofem. Pole zostawiam prawdziwym tuzom tego świata, a więc Proszę Państwa – Władimir Władimirowicz Putin:
„Jest taka anegdota: pesymista i optymista. Pesymista wypił trochę koniaku, cały się pomarszczył i powiedział: »Pachnie jak pluskwa.« Optymista złapał pluskwę ze ściany, powąchał ją i powiedział: »Pachnie trochę jak koniak!« Chodzi mi o to, że wolałbym być pesymistą, który pije koniak niż optymistą, który wącha pluskwy. […]”
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/piast-slask-1-1-zobacz-skrot-meczu/9fxjef
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
SUSZA NA TEJ RZECE, CZYLI WISŁA WYSCHŁA…
WISŁA PŁOCK – WISŁA KRAKÓW
W tym meczu, meczu dla koneserów, można powiedzieć, że goście przez większość część zawracali kijem Wisłę. Próbowali, a właściwie próbował Carlitos. Jako jedyny w zespole Białej Gwiazdy się wyróżniał. Jednak pierwszy celny, ale niegroźny strzał (nie strzelał Furman) padł dopiero w 29. minucie. Chwilę później niebanalny Hiszpan po błędzie Patryka Stępińskiego był bliski strzelenia bramki. Tak samo blisko był obrońca gospodarz tuż przed przerwą. Ale oczywiście nie na tę bramkę co trzeba.
Mecz miał się rozwijać, miało być coraz ciekawiej… A dopiero w 73. minucie Petar Brlek urwał się Dominikowi Furmanowi, ale nie było nikogo kto mógłby przyłożyć do tego nogę. W 80. minucie George Merebaszwili mądrze podał do Mateusza Piątkowskiego, ale ten już tak mądrze nie strzelił. Kolejną szansę gospodarze mieli w doliczonym czasie gry. Pan Profesor Merebaszwili do Pana Nauczyciela Recy, ale uczeń Piątkowski znów swoich mentorów zawiódł i spudłował z 10 metrów.
W samej końcówce z trybun można było usłyszeć „Walczymy do końca”. I rzeczywiście, Wisła walczyła do końca, ale nie ta co trzeba. Na 2 minuty przed końcem, po błędzie Damian Byrtka, Jakub Bartosz podał do hiszpańskiej muchy, która znów zaczęła strzelać. W derbach rzeki Wisły 1:0 dla gości, choć mecz przypominał bardziej suszę i klęskę żywiołową. 3 punkty w Krakowie nie do zapomnienia, ale sam mecz już tak.
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/wisla-p-wisla-k-0-1-zobacz-skrot-meczu/eq8gwz
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
GDYBY ANGULO STRZELAŁ CELNIEJ…
LECHIA GDAŃSK – GÓRNIK ZABRZE
Czy można narzekać na piłkarza jak na nasze warunki wybitnego? Czy można narzekać na faceta, który strzelił w trzech meczach sześć goli? Można. Bo gdyby ten facet był skuteczniejszy, Górnik z wyjazdów przywiózłby 6, a nie 1 punkt.
Oczywiście to tylko ja tak pierdziele, bo w Zabrzu tak wesoło, że zaraz postawią pomnik byłemu zawodnikowi Athleticu Bilbao. Każda piłka do niego trafiała. Pierwszą zmarnował już w 10. minucie meczu, gdy piłkarze Lechii zaryzykowali i stracili piłkę po podaniu główką.
19. minuta. Angulo podaje do Wolsztyńskiego, ten do Damiana Kądziora, a na koniec piłka jak zawsze trafiła do lidera klasyfikacji strzelców. Ten strzelił jednak w boczną siatkę. Chwilę później stadion aż się zagotował, gdy Tomasz Loska wpadł z piłką w linię bramkową, ale nie za linię.
Gol dający prowadzenie gościom padł w 39. minucie, gdy Rafał Kurzawa bardzo prostym wyrzutem z autu dał szansę, piłka odbiła się od głowy Wolsztyńskiego i wpadła a jakże, pod nogi Angulo.
Tuż po przerwie mogło być 2:0, ale Kądzior, będąc na spalonym, uderzył za lekko. W 57. minucie Mateusz Wieteska zagrał piłkę ręką w polu karnym, a karnego na gola zamienił Marco Paixao. To właśnie on razem z bratem miał piłkę meczową na nodze, ale skończyło się remisem.
Lechia, która miała być trzecią eLką w lidze, popadła w niemałe kłopoty finansowe, ale i kadrowe. Na razie z 4 punktami plasuje się na 9. miejscu w tabeli. Górnik zaś po fantastycznym początku sezonu, szczególnie u siebie, ma 7 punktów. Jakże inna gra, a podobna zdobycz punktowa…
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/lechia-gornik-z-1-1-zobacz-skrot-meczu/z6t8jr
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
LUBIN DA SIĘ LUBIĆ
ZAGŁĘBIE LUBIN – POGOŃ SZCZECIN
Pogoń miała zacząć z wysokiego C, bo przecież Maciej Skorża to fachowiec z doświadczeniem w krajach arabskich. 😉 Sezon rozpoczęła jednak od marnych 3 punktów zdobytych w szczęśliwych okolicznościach w meczu z Piastem Gliwice.
W Lubinie nie było jednak lepiej. Gospodarze zaczęli podobnie jak Lechia z Cracovią w 2. kolejce. Po błędzie Łukasza Załuski bramkę zdobył Martin Nespor. Dominacja Miedziowych trwała. Strzał Filipa Starzyńskiego z rzutu wolnego obronił w 14. minucie jeden z winowajców pierwszej bramki. Bombardowanie bramki gości zdawało się nie mieć końca. W 23. minucie Starzyński świetnie podał Filipowi Jagiełło, lecz ten nie zmieścił piłki między nogami bramkarza Pogoni. Lubinianie naoglądali się chyba Jagiellonii i w równie głupi sposób wpuścili w swoje pole karny Portowców. Rozczarował jednak, mimo świetnej okazji, Adam Frączczak. Zrewanżował się świetnym dryblingiem Alan Czerwiński, a gola strzelił Jakub Świerczok. Zagłębie prowadziło 2:0, a Pogoń była już lekko ranna. I mimo prób wyrównania nie udawało się. A to piłka tańczyła na linii bramkowej, a to Polacek ratował Miedziowych. Wreszcie jednak ostatecznie Portowców dobił rewelacyjny na początku sezonu, Jakub Świerczok.
Zagłębie Lubin od było mocne, a raczej za takie było postrzegane. Nawet przed sezonem 13/14 gdy spadli z ligi, byli wśród faworytów do podium. Ale ten spadek pomógł… Zagłębie jako beniaminek zajęło 3. miejsce w lidze, najlepsze od mistrzowskiego sezonu 06/07, a sama drużyna nawet w ubiegłym sezonie, gdy wszyscy byli rozczarowani miejscem w dolnej ósemce, grał bardzo dobrze. Dziś są liderem Ekstraklasy i chyba najlepiej zorganizowanym polskim klubem.
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/zaglebie-lubin-pogon-szczecin-skrot-meczu-i-bramki/mdgbm2
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
KLĄTWA ŻYTA I PSZENICY!
BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA – LEGIA WARSZAWA
Stolica do małopolskiej wsi przyjechała dotąd dwukrotnie. I wspomnień za dobrych nie miała. Dwa mecze, dwie porażki. Do trzech razy sztuka? A skąd! Klątwa Żyta i Pszenicy nadal trwa.
A zaczęło się od zamieszania. W 17. minucie po wrzutce Mączyńskiego, piłkarz gospodarzy strzelił… w kolegę, ale nie w rękę i karnego nie było. W 29. minucie spudłował Śpiączka. Tylko tyle? Tak. Bo tylko tyle się działo, a przypominam. Grał Mistrz Polski!!!
W drugiej połowie po strzale Legii świetnie interweniował inny Legionista, Jan Mucha (dziś Słonik). Chwilkę później Vlastimir Jovanović z pełnym zaangażowaniem zatrzymał piłkę, a gdy Jakub Czerwiński się przyglądał, podał do Łukasza Piątka. Trochę inny kąt ustawienia głowy, a byłby gol.
A że Jakub Czerwiński ostatnio się wyraźnie przekwalifikowuje z obrońcy na napastnika, w 49. minucie spróbował szczęścia uuu z dobrych 35 metrów. Tego jednak zabrakło i tylko zatrzęsła się poprzeczka. Piłkę przejął Sadiku i kopnął w trybuny (jakie trybuny?!) w reklamę ogrodów wystawowych.
W 54. minucie Vlastimir Jovanović, chyba najbardziej efektywny zawodnik tego spotkania, wziął na plecy Kopczyńskiego, który (i będę tu wredny, bo sam tak robię) najwyraźniej omija szerokim łukiem siłownię, podał do Piątka, który uderzył w Pazdana, ale Pazdan piłkę oddał do Piątka… I padł gol. Super współpraca tych zawodników, trzeba przyznać.
Nie, że Legia nie próbowała, ale po prostu nie dała rady. Nieciecza, której nie ma nawet w słowniku, stworzyła sobie jeszcze jedną, wspaniałą akcję. Śpiączka podał na prawą stronę do Misaka, a ten genialnie na główkę do Łukasza Piątka. Zabrakło celności. Może po prostu Piątek się rozproszył, gdy wokół niego Czerwiński kręcił piruety? 😉
*
I od początku sezonu u co najmniej trzech piłkarzy ze stolicy widać jakość. Są to moim zdaniem, mimo wszystko, za wcześniejsze mecze, Dominik Nagy, ale i Krzysztof Mączyński oraz Guilherme. Ci ostatni, stworzyli szansę, której nie wykorzystał w 67. minucie etatowy nic nie dający joker, Kasper Hamalainen. I jeszcze pod koniec meczu spudłowali Guilherme oraz nowy-stary napastnik-obrońca Legii, Jakub Czerwiński.
Legia w tabeli z marniutkimi 4 punktami zajmuje miejsce 10, Nieciecza tuż obok nich. A że tabela od 6. miejsca w dół bardzo płaska, to jedna porażka Legii i witamy w grupie spadkowej.
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/bruk-bet-termalica-nieciecza-legia-warszawa-skrot-meczu-i-bramki/f2x50z
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
NIEPOKONANI POKONANI PRZEZ NIEWYGRYWAJĄCYCH…
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – SANDECJA NOWY SĄCZ
Jagiellonia przegrała pierwszy mecz u siebie w lidze w tym roku. I pogromcą wicemistrza nie była Legia, Lech czy nawet Zagłębie Lubin. Drużynę z Białegostoku pokonał beniaminek, który dotąd nie miał nawet strzelonego gola w Ekstraklasie…
Mecz zaczął się od dominacji gospodarzy. W 15. minucie Arvydas Novikovas po fenomenalnym, kierunkowym przyjęciu podał do Sheridana, ale ten spudłował. Gdyby ten gol padł, byłaby akcja kolejki. A ta szansa była jedną z wielu, jakie stworzyli sobie gospodarze w 1. połowie. I o ile w ataku wyglądało to co najmniej dobrze, to w obronie nie poradzili sobie obrońcy. Kilka błędów, od poślizgnięcia się Novikovasa na naiwnym powrocie obrońców i złym wyjściu Kelemena kończąc, spowodowały, że Sandecja prowadziła. Dobrze zachował się Tomasz Brzyski, a gola strzelił Aleksandar Kolev. Jaga tak jak z Gabalą, dominując straciła gola w pierwszej połowie. Sandecja strzeliła swojego pierwszego gola w Ekstraklasie.
Chwilę później kolejny błąd, ale tym razem gospodarzy uratował Supermen Kelemen. I dzięki temu po rzucie wolnym, gola głową zdobył w swoim stylu Cillian Sheridan. Była przerwa, wydawało się, że Jagę i Sandecję dzieli różnica kilku klas i gospodarze nie popełniając błędów w obronie ten mecz wygrają. Nic bardziej mylnego…
50. minuta. Architektem akcji Tomasz Brzyski. Winowajcami środkowi obrońcy Jagiellonii, ale też Taras Romańczuk, który przeszedł obok tego meczu. Gola dającego prowadzenie gościom dał niechciany w „probierzowej” Cracovii, Mateusz Cetnarski. Potem widzieliśmy kilka akcji gospodarzy. Bardzo dobry mecz zaliczył Martin Pospisil. Widać, że z meczu na mecz Czech pokazuje coraz wyższy poziom. Może kiedyś zastąpi Cesarza Estonii…
Już pod koniec meczu Jaga popełniła kolejny błąd. W 84. minucie Bartłomiej Dudzic został sfaulowany przez Guilherme. Będąc po drugiej stronie trybun, krzyczałem „Czysto!”, jednak VAR nie był w niedzielę sprzymierzeńcem gospodarzy. Na 3:1 strzelił Wojciech Trochim. Już znaleźli się „Janusze” chcący zwalniać trenera Mamrota. Może i styl nie powala na kolana, ale miejsce na podium po stracie dwóch głównych aktorów drużyny też złe nie jest. Tym bardziej, że Jaga się rozkręca. Mecz z zespołem z Nowego Sącza był najlepszym jeśli chodzi o białostocki atak. O obronie nie będę już wspominać.
Sandecja natomiast dzięki swemu szczęściu w 1. połowie (a raczej nieporadności Jagiellonii) i wyrachowaniu w drugiej, ma już 5 pkt. i w tabeli jest m.in. nad warszawską Legią.
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/jagiellonia-sandecja-1-3-zobacz-skrot-meczu/xvd0hv
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
KOGO PIERWSZEGO POWIESZĄ ZA JAJA?
CRACOVIA KRAKÓW – LECH POZNAŃ
Wściekły nosorożec z trenerem potulnym jak miś grał w jaskini potencjalnego, acz niegroźnego lwa. Czego to może być opis… Filmu przyrodniczego z Krystyną Czubówną w roli głównej w roli lektora? A skąd! To opis meczu Cracovii z Lechem, Probierza z Bjelicą. Gdy ci ostatni raz ze sobą rywalizowali, remis nie dawał mistrza nikomu. No i właśnie remis padł. Lech zdążył już odpaść z Ligi Europy więc w Krakowie zapowiadało się niezłe meczycho.
W Krakowie do bramki wskoczył wreszcie Grzegorz Sandomierski i spisywał się całkiem nieźle. W 23. minucie po rajdzie środkiem boiska Mihaia Raduta, dobrze zachował się obrońca Cracovii, zbijając piłkę sprzed nóg Macieja Gajosa. Parę minut później Situm wrzucił świetnie do Bille Nielsena. Znów pudło. Chwilkę później znów po podaniu Mario Situma, strzelił Gajos. Sandomierski sobie jednak poradził.
Lech w drugiej połowie miał kolejne sytuacje bramkowe. Miała ją też Cracovia. W 61. minucie w słupek trafił Krzysztof Piątek. Spudłował też Siergiej Zenjov. Mimo faulu, fantastycznie w 83. minucie trafił Kamil Jóźwiak – bez wątpienia, gol kolejki. Parę minut później trafił też Christian Gytkjaer. Przy obu golach asystował najlepszy w zespole z Poznania w ostatnich miesiącach, Maciej Makuszewski.
Lech wygrał 2:0 i choć trochę poprawił nastroje kibicom po meczu z FC Utrecht. Cracovia natomiast wpadła w niezły dołek. To już druga porażka z rzędu zespołu Michała Probierza, którego w odróżnieniu od Bjelicy być może powieszą za wyniki za jaja!
Michał Probierz o Nenadzie Bjelicy: „Gdybym ja tak prowadził Lecha, powiesiliby mnie za jaja!”
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/jagiellonia-sandecja-1-3-zobacz-skrot-meczu/xvd0hv
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
GDYNIA W SZOKU, KORONA W AMOKU
ARKA GDYNIA – KORONA KIELCE
Tak właśnie wyglądała przynajmniej druga połowa poniedziałkowego grania w Ekstraklasie. Ale od początku. Najpierw w 16. minucie Damian Zbozień (widać, że oglądał mecz Górnika Zabrze ↑) wyrzucił daleeeeeeko przed siebie piłkę z autu, a następnie nastąpiło nieoczekiwane szaleństwo w polu karnym. Ja tego nie opiszę tak jak trzeba, odsyłam więc do skrótu. Koniec końców, gol oczywiście nie padł. Celnego strzału Arka też nie oddała. Korona oddała. Ale tak kopnąć to może i york mojego sąsiada.
Z każdą minutą Korona nabierała tempa, zaczęła coraz zacieklej atakować. 2 razy strzelił Ken Kallaste, raz z piłką w polu karnym zgubił się Maciej Górski, Rymaniak strzelił główką ponad bramką. Nie strzelił też Soriano, brat Roberto z Villareal. Pod koniec meczu Grzegorz Piesio zarobił drugą żółć i Arka kończyła w „10”. Po słabym meczu, osłabiona po duńskim dramacie, Arka może się cieszyć z punktu zdobytego ze złocisto-krwistymi.
Skrót meczu: https://ekstraklasa.tv/skroty/arka-korona-0-0-zobacz-skrot-meczu/3jle5x
(Źródło: ekstraklasa.tv, Prawa autorskie: Ekstraklasa SA) (Grafika: EkstraStats.pl)
Zagłębie na lidera wskoczyło, bo zasłużyło. TABELA EKSTRAKLASY PO 4. KOLEJCE:
Klub | M. | Punkty | Forma | Z. | R. | P. | BZ | BS | RB | |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Legia Warszawa | 37 | 70 | 22 | 4 | 11 | 55 | 35 | 20 | |
2 | Jagiellonia Białystok | 37 | 67 | 20 | 7 | 10 | 55 | 41 | 14 | |
3 | Lech Poznań | 37 | 60 | 16 | 12 | 9 | 53 | 34 | 19 | |
4 | Wisła Płock | 37 | 57 | 17 | 6 | 14 | 53 | 45 | 8 | |
5 | Wisła Kraków | 37 | 55 | 15 | 10 | 12 | 51 | 42 | 9 | |
6 | Zagłębie Lubin | 37 | 52 | 13 | 13 | 11 | 45 | 43 | 2 | |
7 | Korona Kielce | 37 | 49 | 12 | 13 | 12 | 49 | 54 | -5 | |
8 | Stal Mielec | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 | 0 |
9 | Cracovia | 37 | 50 | 13 | 11 | 13 | 51 | 52 | -1 | |
10 | Śląsk Wrocław | 37 | 50 | 13 | 11 | 13 | 50 | 55 | -5 | |
11 | Pogoń Szczecin | 37 | 45 | 12 | 9 | 16 | 47 | 54 | -7 | |
12 | Arka Gdynia | 37 | 43 | 11 | 10 | 16 | 46 | 48 | -2 | |
13 | Lechia Gdańsk | 37 | 39 | 9 | 13 | 15 | 46 | 58 | -12 | |
14 | Piast Gliwice | 37 | 37 | 8 | 13 | 16 | 40 | 48 | -8 |
RUCHU POCZĄTEK JAK KREW W PIACH I REWELACYJNA ODRA, CZYLI O 1. LIDZE SŁÓW KILKA
Znam jednego kibica Ruchu Chorzów. Gdy zapytałem go przed sezonem jak klub się ma, odpowiedział, że wszystko jest cacy, sprawy pozałatwiane, licencja dana. Ale czy jest tak kolorowo? Nie jest. Ruch przystępuje do walki, chyba tylko o utrzymanie na zapleczu z pięcioma punktami ujemnymi za właśnie zaległości finansowe. Powinien więc odrabiać, a tymczasem… przegrywa. Trzeba jednak przyznać, że minimalnie. Po porażce w 1. meczu ze Stalą Mielec (0:1), przyszła druga, jeszcze bardziej pechowa, bo po golu Konrada Kaczmarka w 83. minucie. Ruch przegrał z Chrobrym Głogów w meczu bez udziału publiczności. A jak układały się pozostałe mecze?
Komplet punktów z Bielska Białej wywiozła Bytovia Bytów
Gola ustalającego wynik (0:2) strzelił Duda, ale nie Andrzej- prezydent, ani nie Ondrej-piłkarz Herthy Berlin, ani nawet nie- Piotr Duda – przewodniczący „Solidarności” tylko… Sławomir. Ale skoro tamci dwaj są tacy dobrzy to może i Sławek trzyma poziom.
Na wyjeździe wygrał też Raków Częstochowa. W meczu w Niepołomicach wszystkie gole padły między 12. a 36. minutą. Puszcza-Raków 2:3.
Czwartą drużyną, która z delegacji wracała w dobrych humorach (a nawet wyśmienitych) jest rewelacyjny beniaminek z Opola. Odra pokonała Pogoń Siedlce 2:1 i usadowiła wygodnie na pozycji lidera. W tym roku wyjątkowo we wrześniu Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu i aby wygrać rywalizację z Marylą Rydowicza, Odra musi co najmniej utrzymać formę. Okazja na jej podtrzymanie już w sobotę. Do stolicy województwa Opolskiego przyjedzie Miedź Legnica, która u siebie, w ostatniej minucie uratowała remis z GKS-em Katowice (1:1). Wielu ekspertów widzi obie te ekipy w Ekstraklasie. Ale jak to z GieKSą jest każdy wie…
GKS Tychy pokonał u siebie Stal Mielec 1:0, a Olimpia Grudziądz wygrała w domu z rozkupionymi Wigrami Suwałki 2:0. A że zaplecze Ekstraklasy jest jeszcze bardziej nieprzewidywalne niż sama elita, Górnik Łęczna, który zlizywał rany po klęsce w Opolu, pokonał mocnego kandydata do awansu, Zagłębie Sosnowiec 2:1.
W Chojnicach natomiast, zespół Krzysztofa Brede, byłego asystenta Michała Probierza, wygrał 3:0 ze Stomilem Olszyn. Dwie bramki strzelił znany z Ekstraklasowych boisk, Emil Drozdowicz.
ZAGŁĘBIA START JAK Z KOSZMARU, TABELA 1. LIGI PO 2. KOLEJCE:
NA ZIELONEJ POLANIE, CZYLI FLASZKA OBIEKTEM KULTU W BEŁCHATOWIE…
Ostatnio idę ulicą, a tam rozbita butelka kłosóweczki z jeszcze całkiem sporą ilością nektaru bogów w środku. Szlag mnie trafił i se myślę. Żadnego szacunku do flaszki! W ogóle gdzieś go mają? Mają. W Bełchatowie. Bo to właśnie Flaszka, Dawid Flaszka ustalił wynik meczu GKS-u z Garbanią Kraków na 3:1.
Radomiak Radom wygrał takim samym wynikiem z zespołem polskich zapałek, Siarką Tarnobrzeg i jest na szczycie.
Rozwój Katowice pokonał Wisłę Puławy 2:0, ŁKS Łódź, Gwardię Koszalin, 1:0.
Bezbramkowy remis padł w Stargardzie, gdzie przyjechała Stalowa Wola. Ale co ja będę o tym meczu pisać, to tak jakbym pisał o zjeździe grzybiarzy podlaskich (ostatnio zresztą panuje moda na muchomory sromotnikowe, ktoś poleca?).
MKS Kluczbork pokonał 1:0 Znicza Pruszków, a Gryf Wejherowo przegrał z GKS-em Jastrzębie Zdrój 0:2.
Nieco ciekawiej było w Legionowie, gdzie miejscowi przegrali z Wartą Poznań 2:3.
ROW Rybnik szybko natomiast objął prowadzeni i utrzymał je prawie w całości, wygrywając 3:1 z Olimpią Elbląg.
TABELA 2. LIGI PO 2. KOLEJCE:
ZACZYNA SIĘ WŁAŚCIWA WALKA O PUCHAR POLSKI!
Od wtorku do czwartku rozegranych zostanie 16 spotkań 1/16 finału Pucharu Polski. I kilka z nich budzi niemałe emocje… Oto lista par. Transmisja wybranych meczów w Polsacie Sport.
8 sierpnia:
17:00 Ruch Zdzieszowice – Górnik Łęczna
17:00 Siarka Tarnobrzeg – Bruk-Bet Termalica Nieciecza
18:00 Wisła Puławy – Legia Warszawa (Polsat Sport)
19:00 Ruch Chorzów – Chrobry Głogów
19:00 Świt Nowy Dwór Maz. – Podbeskidzie Bielsko-Biała
19:00 Stal Mielec – Piast Gliwice
20:45 Wisła Kraków – Wisła Płock (Polsat Sport)
9 sierpnia:
19:00 Sokół Ostróda – Górnik Zabrze
19:00 Miedź Legnica – Sandecja Nowy Sącz
19:00 PGE GKS Bełchatów – Chojniczanka Chojnice
19:00 Drutex Bytovia Bytów – Lechia Gdańsk
19:30 GKS Tychy – Cracovia
20:00 Pogoń Szczecin – Lech Poznań (Polsat Sport)
20:00 KGHM Zagłębie Lubin – Jagiellonia Białystok
10 sierpnia:
19:00 Zagłębie Sosnowiec – Korona Kielce
20:00 Arka Gdynia – Śląsk Wrocław (Polsat Sport)