„Gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka, gdyby się nie przewrócił byłaby rzecz wielka. Gdyby to najczęstsze słowo polskie, gdyby mama miała fjuta to by była ojcem…” Kazik Staszewski
Gdyby Legia miała f***a, to by była w Lidze Mistrzów… Gdyby polskie drużyny miały w ogóle jaja, to byłoby lepiej. Tak można powiedzieć. Prawda jest jednak taka, że nasze ekipy są wykastrowane i pozbawione cojones. A czy im coś chociaż rośnie? No nie widać! Ale zmienimy za kilka dni temat i znów będzie „nie czepiaj się ponury narzekaczu”. Przecież jesteśmy na 5. miejscu w Rankingu FIFA.
MAM TAK SAMO JAK TY, MIASTO MOJE A W NIM… WSTYD
SHERIFF TYRASPOL – LEGIA WARSZAWA (24.08.2017, CZWARTEK, 19:00)
To właśnie wstyd towarzyszy nam wszystkim. Jest on i w moim i w Twoim mieście. No dobra, a co z drużynami, które w pucharach nie grały? U nich poczucie wstydu powinno być jeszcze większe, bowiem były gorsze od skompromitowanych. A jeśli takowe nie towarzyszy, jeśli jesteś kibicem bezwstydnym, to porównać Ciebie można tylko do kobiety bezwstydnej, zwanej potocznie kur.. . Poczucie wstydu powinno być dziś wyznacznikiem normalności i moralności w polskiej piłce.
- Tak sobie czytam to na spokojnie i może małe sprostowanko. Jeśli czytając pierwszy akapit poczułeś, że obrażam Ciebie osobiście to proponuje dwie rzeczy, pójście do psychologa poprawiając zdołowaną samoocenę i odczepienie się ode mnie. Ja Ciebie kur.. nie nazwałem !
Gdyby jeszcze temu wstydowi towarzyszyła chęć rozpiepszenia polskiej piłkarskiej stodoły i zrobienia z tego wielkiego wieżowca na solidnych fundamentach… Ale taka nie będzie towarzyszyć. Wszystko rozejdzie się po kościach, w lidze kilka drużyn wobec słabości Legii będzie walczyło o tytuł, kadra spisze się dobrze w Rosji… A wtedy nawet ja zapomnę jak chu… jest i będę opowiadał wszystkim dookoła, że jest jak za Górskiego…
***
Jak powiedziałby Pan Dąbrowski, gdyby nasze drużyny wygrały, to bym tak nie mówił. Ale co najciekawsze wcale do tego tak wiele nie brakowało. Jagiellonia i Lech zagrały frajersko, a Arce zabrakło doświadczenia. Tak było w samych meczach. Problem leży dużo głębiej, ale nie o nim teraz. Teraz o legijnej katastrofie, której (chyba na szczęście) nie mieliśmy okazji oglądać w telewizji…
… bo byśmy dostali w pakiecie z czwartkową porażką siatkarzy, ogólnonarodowej cholery.
Legia grała bez pomysłu, bez zaangażowania i jednostajnie, a na dodatek nie pilnowała tyłów. Wielu akcji Sheriff nie miał, ale na jakiekolwiek Legia im nie powinna pozwolić. W 29. minucie zawodnicy z Naddniestrza wylali z ust mołdawskiego komentatora słowa, których nigdy nie powinien wypowiedzieć „Krasiwa akcja, krasiwa !” Nie inaczej było w kolejnych minutach, aż oko w oko najpierw z Badibangą, a później z arbitrem stanął Michał Pazdan. Faul swoje zrobił, ale klepanie sędziego i wyrzuty też… REPREZENTANT POLSKI ! wyleciał z boiska, zachowując się do bólu nieodpowiedzialnie.
Legia jakieś tam szanse miała, ale to wynikało nie z jej jakości, a ze zwykłego rachunku prawdopodobieństwa. Masz 90 minut, 11 „piłkarzy” i nienajlepszego rywala ? Coś tam zawsze ci się trafi. Ale wykorzystać to, to już nie takie proste.
Szyryf odprawił z kwitkiem polską piłkę i zostaje czekanie na kolejne polskie hity w Europie. A te najbliższe będą swoistym powrotem do normalności po Mundialu w Rosji.
Wyszedł ponad legijną przeciętność: ARKADIUSZ MALARZ
Jeśli za mecz w Tyraspolu możemy kogokolwiek pochwalić to właśnie urodzonego w
TuskuPułtusku. Tak to już jest, że gdy zawodzą zawodnicy z pola, bramkarze są wychwalani pod niebiosa. Mąż Pani redaktor Canal+ w Ekstraklasie zadebiutował w sezonie 03/04 w barwach Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, a potem zaczął dryfować po klubach. W 2006 roku pojechał na wakacje do Grecji, ale o dziwo mało odpoczywał. W skodzie Ksanti spisywał się na tyle dobrze, że rok później zagrał w Panathinaikosie Ateny. Potem było tylko gorzej, a po nieudanej przygodzie w Larisie, zdecydował się na grę na Cyprze. W 2013 roku wrócił do Polski, awansował z GKS-em do Ekstraklasy i zapadł w pamięć m.in. porażką jego GKS-u Bełchatów w… 0:6. Po spadku, trafił do Legii gdzie był zmiennikiem Dusana Kuciaka, a po jego odejściu najbardziej niedoceniany bramkarz ligi z obiektu drwin stał się bohaterem przy Ł3.
CENTRUM MECZOWE UEFA (KLIKNIJ)
SAM JESTEŚ POPIERDÓŁKA!
GÓRNIK ZABRZE – WISŁA PŁOCK (25.08.2017, PIĄTEK, 18:00)
„Angulo przestał strzelać ! Angulo w kryzysie ! To jest Angulo? To jakaś popierdółka, a nie Angulo !” Takie opinie na temat najlepszego strzelca drużyny z Zabrze można było już usłyszeć. No może nie tak ostre, ale brak gola Baska w starciu z Wisłą spowodowałby nie tylko ból głowy prezesów w Fantasy Ekstraklasie. Jak na takie gadanie odpowiedział więc Igor? „Sam jesteś popierdółka !”
W Zabrzu kibice rozpieszczeni jak dzieci bogatych rodziców. Ale odwdzięczają się frekwencją. W piątek na trybunach zasiadło dobre 20 tysięcy widzów.
***
Bardzo dobrze spisywał się młody pomocnik, Szymon Żurkowski. W 27. i 30. minucie uderzał mocno, ale w bramkarza Wisły, Seweryna Kiełpina. Gol dla gospodarzy padł w 38. minucie. Rafał Kurzawa dośrodkował, a Igor Angulo nie miał litości dla fatalnie ustawionych Jose Kante i Dominika Furmana. Bask po dwóch meczach bez bramek, wreszcie się odblokował, ale to nie było jego ostatnie słowo.
Przed przerwą strzelił na 2:0. Ale zgrzeszyłbym, gdybym nie napisał o asystencie, Rafale Kurzawie. Najpierw piłkę wygrał Łukasz Wolsztyński, a po odegraniu do młodego wychowanka Górnika na chwilę zmieniliśmy ligę. Przenieśliśmy się do Hiszpanii, byliśmy na Santiago Bernabeu i oglądaliśmy bramkę Realu. Tak właśnie wyglądała asysta i gol beniaminka. Rafał Kurzawa podał z rotacją do Igora Angulo, a ten czyściutko podwyższył prowadzenie. Gol sezonu? Niekoniecznie. Ale asysta sezonu na pewno.
***
Asystent II stopnia przy golu na 2:0 tuż po przerwie zrobił wszystko dobrze, ale przy strzale zabrakło po prostu szczęścia. Ale co się odwlecze to nie uciecze i już chwilę później Rafał Kurzawa dośrodkował, a strzelił Mateusz Wieteska. Były zawodnik Legii urwał się rywalom, jak ząb mleczny dziesięciolatkowi.
Koniec? A skąd. O tym, że trzy to za mało zdecydowali goście. Seweryn Kiełpin rozgościł się poza swoim polem karnym, a wszystko to wykorzystał po asyście Łukasza Wolsztyńskiego wiadomo kto. To pierwszy hat-trick Hiszpana Baska w tym sezonie. O sytuacjach Wisły nie powiem nic, chociaż takie sobie stworzyli. Ale czy przy takiej dominacji gospodarzy warto wspominac o jakimś tam strzale wypożyczonego z Jagiellonii, Damiana Szymańskiego, czy Jose Kante? O cholera, właśnie wspomnialem. Ale bardzo tego żałuję. Wspomnieć też trzeba o tym ostatnim zawodniku, który wszedł bardzo ostro w Łukasza Wolsztyńskiego. Na szczęście skończyło się nie na urazie jednego z zabrzańskich braci.
Fenomenalny, być może nawet najlepszy w tym meczu Kurzawa uderzył jeszcze w słupek po strzale z rzutu wolnego. I to byłoby na tyle. Górnik szybko objął prowadzenie, wykorzystał swoje okazje i zdominował rywala. Zrobił to, czego nie potrafiły niektóre bardziej utytułowane zespoły takie jak… A zresztą, chyba wiecie Państwo o kim mówię.
***
Płocczanie mają problemy. I być może trener Furmana Wisły, Jerzy Brzęczek szybko straciłby posadę, gdyby nie mecze kadry. Ale jeśli we wrześniu nie będzie szybkiej poprawy to Furman Wisła go wywali.
Wyszedł ponad przeciętność (nie tylko ligową): IGOR ANGULO
Ktoś powie, że idę na łatwiznę i zamiast opisać Szymona Żurkowskiego, czy któregoś z braci Wolsztyńskich, mówię o Basku. Ale to właśnie o liderze klasyfikacji strzelców, dumnym posiadaczu chyba już całego kurnika drobiu od Leona (dla niezorientowanych i urodzonych wczoraj polecam wideo poniżej: bardzo ciekawa postać, największa obok Angulo gwiazda Górnika) powinno się pisać, dopóki ten daje powody, by pisać.
33-latek karierę rozpoczynał tam gdzie się urodził, w Bilbao. Przy wielu gwiazdach nie mógł się jednak przebić i plątał się po mniejszych hiszpańskich klubach, najpierw na wypożyczeniach, później już jako wolny zawodnik, wyrzucony z Bilbao, gdzie był piątym kołem u wozu). W 2014 roku trafił na Cypr, gdzie pokazał, że umie być skuteczny także na obczyźnie. W 2016 trafił na chwilę do greckiej Platanii Chanion, by chwilę później otrzymać ofertę z 1-ligowego wówczas Górnika. I był to strzał w dziesiątkę. Wychowanek Athleticu miał wielki wpływ na awans do Elity, wywalczając przy okazji koronę króla strzelców. Górnik wygrał 6 ostatnich meczów i rzutem na taśmę wrócił tam gdzie ich miejsce. Ale Igor najprawdopodobniej tego nie zauważył i strzela tak jakby to była nadal tylko 1. liga.
(VAR)IUJĄCY SYSTEM VAR
ŚLĄSK WROCŁAW – CRACOVIA KRAKÓW (25.08.2017, PIĄTEK, 20:30)
Potencjalni pucharowicze, realni spadkowicze. Tak prezentowałaby się zapowiedź meczu gdybym robił ją ja. A że robił ją ktoś inny to było standardowe „Urban vs Probierz”. Przy stadionie niewypełnionym nawet w 25 %, Śląsk miał zagrać w końcu tak jak piłkarze tam grający mogą, czyli dobrze. Ale Cracovia też zagrać dobrze może. Co, że grają tam żółtodzioby. Przecież jest whiskopijca !
***
Mecz zaczął się od dominacji gości. W 21. minucie Siergiej Zenjov uderzył nad poprzeczkę. Ale to Śląsk objął prowadzenie. Po fenomenalnym dośrodkowaniu Łukasza Madeja, któremu nie straszni okazali się Covillo i Sowah (Swoją drogą mam problem z tym nazwiskiem, tak jak Fred w „Chłopaki ne płaczą”. Tam był Stolec, Bolec, Kolec. Tu jest Sowa, Soła, Soha czy jaka tam inna cholera.), strzelił Arkadiusz Piech. I to dla jasność nie potomek durnych murzynów, którzy dali się złapać w siatkę, a dumny Niemiec (tak Niemiec 😉 ) był głównym winowajcą bramki.
Tuż przed przerwą piłkę gościom podarował Djordje Cotra. Akcję prawą stroną rozbujał Jakub Wójcicki, dośrodkował Jaroslav Mihalik, a strzelił Mateusz Wdowiak. Rozbujał może i słabo, ale to wystarczyło na Śląsk, bardzo lekki w tamtym meczu, i to w nie w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
***
Po (nie)zasłużonym odpoczynku działo się niewiele, aż grzechy sprzed przerwy poprawić postanowił Djordje Cotra. Zaatakował Zenjova i uderzył z daleka. N atyle groźnie, że interweniować musiał Grzegorz Sandomirski, który chwilę później stracił twarz, dosłownie. W sam środek tarczy, którą była buźka byłego zawodnika Jagiellonii, trafił Michał Chrapek.
Na boisku pojawił się wreszcie młody, biedny Sylwester Lusiusz. I stał się niespodziewanie głównym aktorem, niestety . W 86. minucie był blisko Chrapka, poruszył nogą w powietrzu i tyle jego winy. Szymon Marciniak postąpił prawidłowo, nie zagwizdał. Ale zgodnie z zasadą, że co się polepszy to się popieprzy, to i decyzja „najlepszego polskiego arbitra” nie mogła długo prawidłowa pozostać. Marciniak podszedł do monitora, sprawdził wszystko z dokładnością co do joty i… podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Robert Pich. I trochę śmieszno, trochę straszno, gdy zorientujemy się który trener został przez VAR pokrzywdzony…
Srary, VARY i inne pierdary nie pmogą, gdy będziemy robić to na łapu capu. Być może wyśmiewani dziś Anglicy czy Hiszpanie nie byli tacy głupi, czekając z wprowadzeniem systemu powtórek wideo. Bo ten nie funkcjonuje najlepiej, o ile funkcjonuje w ogóle. Owszem, pomógł przy paru sytuacjach, przy paru wyciągnęliśmy akcję na pół godziny do tyłu i gwizdnęliśmy karnego, ale czy VAR spełnia swoje zadanie? We Włoszech wzbudza kontrowersje (zresztą jak wszystko we Włoszech), w Niemczech w Hamburgu nie działa (zresztą… jak wszystko w Hamburgu). Ale gdy arbiter ma w 5 sekund osądzić kluczową dla losów meczu sytuację, kiedyś się pomyli. Pytanie kto siedzi w var-ującym wozie. Barany, kozy, czy ludzie z łapanki… Bo jeśli nie, to mają taką samą wiedzę i umiejętności jak arbiter i przy takich sytuacjach jak ta z Lusiuszem, mogliby rozsądzać.
A już pół żartem, pół serio wyobraźmy sobie życie codzienne z VAR-em. Byłoby nam tak ciężko jak Robbenowi teraz na boisku…
#conrispetto e grazie ai nostri amici del #VAR !!! pic.twitter.com/U5I4XOxHHd
— Popi Bonnici (@popibonnici) August 25, 2017
Wyszedł ponad ligową przeciętność, znów: MICHAŁ CHRAPEK
Parę lat temu słuchałem jakiegoś wywiadu z dzieciakiem i trudno było się nie uśmiechnąć pod nosem, gdy ten na pytanie o idola, wskazał Michała Chrapka. Ale (już nie taki) młody pomocnik wskakuje wciąż na wyższy poziom. Po średnio udanym pobycie we włoskiej Catanii Calcio, wylądował w Lechii, a teraz gra we Wrocławiu. W meczach swojej drużyny nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Tak było np. w Białymstoku, gdzie został wybrany plusem meczu. 25-latek z Jaworzna coraz lepiej radzi sobie w lidze i kto wie co będzie dalej. Jacek Góralski pokazał, że ciężką pracą można zapracować sobie na reprezentację i zagraniczny transfer. Może podobna przygoda spotka i byłego gracza Wisły Kraków.
NA KOLPORTER ARENIE W KOŃCU JAK W „KADZIELNI”
KORONA KIELCE – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA (26.08.2017, SOBOTA, 15:30)
W sobotnie popołudnie do mających wielkie aspiracje Kielc, gdzie jednak ostatnio lepiej grają nawet w amfiteatrze „Kadzielnia” przyjechały Słonie, bardzo smutne Słonie. Ale co się dziwić. Porażka goni porażkę, a Termalica spada coraz niżej. Nie inaczej było i w Kielcach.
***
I zupełnie jak w cytowanej wyżej piosence Kazika. Gdyby w 10. minucie po rajdzie Guby, strzelił Bartosz Śpiączka, a później z kilku metrów sprzed linii bramkowej nie wybił Ken Kallaste, byłaby bramka dla gości.
Swoją miała też Korona, a właściwie wychwalany ostatnio pod niebiosa Bartosz Rymaniak. Termalica zrewanżowała się pudłem główką z kilku metrów Patryka Misaka. A przecież miałał tyle miejsca… Kto więc strzelił dla Złocisto-Krwistych? Ten co zawsze. Jacek Kiełb. Wrócił, pokazał się i pociągnął Koronę za uszy do przodu. Okazji do przerwy nie brakowało. W 42. minucie Cvijanović strzelił wprost w Jana Muchę, a kolejny strzał mieli też niecieczanie.
Na 2:0 dla Korony trafił Ivan Jjukić po dośrodkowaniu Kena Kallaste.
Osłabiona i nieskuteczna Termalica strzelić nie potrafiła, więc zrobił to za nią Adnan Kovacević, dając kibicom jeszcze większe emocje. Łukasz Piątek miał swoją szansę, ale zaczął kombinować i bramki nie było. Ta nie padła również po kontrze gospodarzy i mecz zakończył się wynikiem 2:1.
Gospodarze po kilku gorszych meczach wrócili do świata żywych wygrywając z trupem jakim od początku sezonu jest ekipa małopolskiej wsi.
Wrócił do ligowej ponadprzeciętności: JACEK KIEŁB
Co powie Ryba, zastanawiano się w „Kilerze”. W Kielcach też się zastanawiają, ale dla odmiany co zrobi Ryba. Ryba nie wyłapana przez wrednego rybaka Lettierego odwdzięczyła się. Spełniła już jedno życzenie- pomogła w pokonaniu gości z Niecieczy. Zostały jeszcze dwa. To właśnie w Kielcach Kiełb karierę rozpoczynał, przez prawie całą był obecny tam choćby duchem. Dwukrotny reprezentant Polski do kadry już nie wróci, ale przed sobą ma wiele lat ligowego grania, których z pewnością kibice w stolicy województwa świętokrzyskiego mu z całego serca życzą.
NIEMOŻLIWE NIE ISTNIEJE
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – PIAST GLIWICE (26.08.2017, SOBOTA, 18:00)
Dla frajerskiej w tym sezonie Jagiellonii naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych. Zawodnicy z Białegostoku dominowali i przyciskali momentami Śląsk i Sandecję w 1. połowie niemiłosiernie, ale prowadzić do przerwy dotąd nie potrafili.
Nie inaczej było w spotkaniu z wicemistrzem z sezonu 15/16. Jaga dominowała od samego początku. Już w 1. minucie pierwszą setkę zmarnował Ciliian Sheridan. Irlandczyk nie trafił w piłkę po świetnym podaniu Łukasza Burligi. Piłka w pole karne szybko wróciło, ale tym razem to prawy obrońca gospodarzy spudłował.
5. minuta. Jedna z niewielu akcji Jagiellonii prawą stroną. Frankowski za szeroko podaje do Burligi, ale ten ratuje piłkę. Znów sytuację psuje Cillian Sheridan.
Jaga próbuje grać lewą stroną, ale nie wychodzi. Piłki kierowane do Łukasza Burligi przychwytuje Joel Valencia. To właśnie filigranowy pomocnik drużyny z Gliwic uderzał na bramkę w 17. minucie i brał udział w akcji, po której fantastycznie piłkę nad poprzeczkę wyrzucił Marian Kelemen.
Po bardzo dobrej akcji Frankowskiego, dośrodkował Burliga, ale znów Cillianowi Sheridanowi zabrakło milimetrów. Tym razem ponownie obronił Szmatuła.
Piastunkom szczęścia nie brakowało. Pod koniec pierwszej połowy akcję lewą stroną przeprowadził Guilherme, strzelił Frankowski, piłka odbiła się od słupka i bramkarza, a gola nie byo.
Był dopiero po przerwie… Frankowski nie upilnował Rugasevicia, Wlazło i Kwiecień nie przejęli się tym nawet, a strzelił po dwóch !!! rykoszetach, Joel Valencia.
Kontuzji też nie brakowało. W zespole gospodarzy zejść musieli Guilherme i Łukasz Burliga, ale nawet wejście Piotrka Tomasika nic nie dało. Jagiellonia zmarnowała nawet sytuację w ostatniej minucie, gdy w poprzeczkę trafił Karol Świderski. Słupki i poprzeczki trenerowi Mamrotowi śnić się będą po nocach, tak jak karne jego rywalom na początku sezonu. Być może sytuację białostoczan poprawi rywalizacja na środku obrony. W poniedziałek kontrakt z Pszczółkami podpisał bowiem były zawodnik Olimpii Ljubljana, Słoweniec, Nemanja Mitrović.
Piast wygrał natomiast drugi mecz z rzędu i danie o zwolnieniu trenera Wdowczyka przestaje powoli mieć jakikolwiek sens.
Wyszedł ponad ligową przeciętność: JOEL VALENCIA
22-letni Ekwadorczyk z hiszpańskim najbliżej dużego hiszpańskiego futbolu był w Saragossie. W barwach Realu zagrał w wieku 17 lat jeden mecz w La Liga. Później trafił do mniejszych klubów, a także do słoweńskiego Koper. Rok temu w słoweńskiej ekstraklasie zagrał 14 razy nie strzelając nawet bramki. Trafił do Polski. I co ? I już strzela. Valencia w spotkaniu w stolicy Podlasia był bardzo widoczny, przechwycił wiele piłek, Guilherme był dzięki niemu prawie bezrobotny. Maleńki Valencia brał też udział w akcjach ofensywnych, strzelając zwycięskiego gola. Możliwe, że za parę miesięcy w Gliwicach o nim zapomną, ale póki co Valencia ma chyba życiową formę (o którą przy jego CV zresztą nie trudno).
WYRÓWNANY MECZ Z NIERÓWNYMI FRAGMENTAMI
WISŁA KRAKÓW – LECHIA GDAŃSK (26.08.2017, SOBOTA, 20:30)
Biała Gwiazda wściekła po poniedziałkowej porażce w Lubinie grała z jeszcze bardziej wściekłą ekipą znad morza. Jak ten mecz wyglądał? Tak jak zawsze. Czyli Carlitos strzela, Lechia ratuje mecz.
Wisła miała więcej okazji. Pierwszy poważny strzał zaliczyła w 36. minucie. Strzelał Carlitos, który chwilę poźniej fantastycznie się obrócił, ośmieszył Mateusza Lewandowskiego i wykorzystał fatalną grę gości.
Ci w 68. minucie próbowali cokolwiek zrobić. Uderzył, oczywiście w bramkarza, wracający po zawieszeniu i udający się na przerwę z powodu kontuzji, Sławomir Peszko. Ale Lechia po fantastycznej akcji wyrównała. W 78. minucie wyrównał Oliveira. Było 1-1.
W 84. niespodziewanej rotacji nabrała piewrsza piłka Carlitosa, w 92. minucie uderzył jeszcze dwukrotnie, ale skończyło się na strachu. Po wyrównanym meczu, z nierównymi fragmentami, zaprzyjaźnione Wisełka i Lechia podzieliły się punktami.
Znowu wyszedł ponad ligową przeciętność: CARLITOS
27-letni Hiszpan trafił do Wisły przed tym sezonem i od razu zaczął czarować. Już w pierwszym meczu pokazał swoją technikę i jakość, ale krakowską publiczność „kupił” swoim występem w derbach. Skąd więc wziął się fantastyczny krakowski lis? Po wielu latach gry w niszowych drużynach m. in. na trzecim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii, wyrwał się do poważniejszej piłki w 2015 roku. Zagrał kilk meczów w AEL Limassol, ale lepiej mu było w domu, do którego wrócił już po jednej rundzie. Zagrał pełny sezon w CD Eldense, by kolejny spędzić w rezerwach Villarealu. Do pierwszej drużyny jednak się nie przebił i dopiero w Polsce znalazł swoją formę…
KOLEV ZAŁATWIŁ SKORŻY BÓL GŁOWY
SANDECJA NOWY SĄCZ – POGOŃ SZCZECIN (27.08.2017, NIEDZIELA, 15:30)
W niedzielne popołudnie do Nowego Sącza Niecieczy przyjechała grająca w kratkę Pogoń. A przecież skoro latem przyszedł Skorża to miał być lekiem na całe szczecińskie zło…
W niedziele nie był. Mecz rozpoczął się od sytuacji i dość dużego pudła z rzutu wolnego Tomasza Brzyskiego. No ale strzelił dość mocno i pochwalmy go, ch.. z celnością.
Pogoń wyrównała. Po wrzutce Ricardo Nunesa sam z piłką został Dariusz Formella i bez problemu umieścił piłkę w siatce. Portowcy prowadzili i mieli pójść za ciosem. W 41. minucie z daleka, płasko uderzył Ricardo Nunes. Interweniował Michał Gliwa.
A w 56. minucie po wielkim zamieszaniu, Tomasz Brzyski podrzucił piłkę, a ta trafiła do Aleksandara Koleva. Bułgar wyrównał, a Sandecja w końcu w Niecieczy strzeliła.
A jak strzelać, to nie jeden choć to Pogoń mogła wyjść ponownie na prowadzenie. Bardzo dobrą okazję miał Adam Gyurcso. Ale to Lukas Kuban fenomenalnie dośrodkował, a strzelił najlepszy na boisku Aleksandar Kolev. Bohater Nowego Sącza dał beniaminkowi pierwszy triumf „u siebie” w Ekstraklasie, Pogoni dał natomiast kolejny ból głowy. A przecież miało być tak dobrze po pucharowym triumfie z Lechem…
Wyszedł ponad ligową przeciętność: ALEKSANDAR KOLEV
Bułgar trafił do Nowego Sącza ze Stali Mielec w tym okienku transferowym i już robi furorę. 24-latek w trakcie swojej kariery plątał się to po belgijskich, to po bułgarskich klubach. Jedyne występy w jakiejkolwiek najwyższej klasie rozgrywkowej zaliczał w Bułgarii w barwach Baroe Starej Zagory i Botewu Płowdiw. Wreszcie zimą tego roku trafil do Mielca, gdzie strzelił 7 goli, zaliczając przy okazji 4 asysty. Wybił się na tyle mocno, że trafił do Sandecji i tu czaruje. Spotkaniem z Pogonią wpisał się w moją pamięć, ale przede wszystkim w klubową historię. To pierwsze zwycięstwo Sandecji „u siebie” w Ekstraklasie.
NU ARKA! POGODI!
LECH POZNAŃ – ARKA GDYNIA (27.08.2017, NIEDZIELA, 15:30)
Tak właśnie krzyczał poznański wilk, gdy jakiś mały durny zajec z Gdyni zabierał mu obiekt westchnień. W niedziele przyszedł czas na rewanż i przy Bułgarskiej wysoki długonogi Makuszewski pokazał małemu, potulnemu Ojrzyńskiemu gdzie raki zimują!
Rozpędzona poznańska lokomotywa rozjechała zajca. W 20. minucie po rzucie wolnym Radosława Majewskiego, strzelił Maciej Gajos. Komentator przy tej sytuacji wspominał o dodatkowym animuszu dla byłego zawodnika Jagi. Owszem. Ta bramka na pewno animuszu mu dodała. Gajos już po przerwie zobaczył czerwoną kartkę za okropny faul na Patryku Kunie. Co mu odbiło, wie tylko on sam. Dwie minuty wcześniej, bo w 53. minucie był bliski asysty przy strzale Mario Situma w słupek.
Ale Lech nie zwalniał tempa. W 74. minucie po bombardowaniu bramki gości prowadzenie podwyższył Reprezentant Polski, Maciej Makuszewski. Nawet ranny wilk ugryzł boleśnie zająca. Chwilę później zając był już martwy. Po rzucie rożnym strzelił Mario Situm, a Lech po efektownym triumfie wrócił na pozycję lidera… ohoho po dobrych kilku latach. Ostatni raz na szczycie był na koniec mistrzowskiego sezonu 14/15.
Wyszedł ponad ligową przeciętność: MARIO SITUM
Chorwat urodzony w 1992 roku w Zagrzebiu, przez prawie całą karierę związany jest z Dinamem Zagrzeb, w barwach rok temu zagrał nawet w Lidze Mistrzów. Ten sezon dla Mistrzów Chorwacji jest dużo gorszy, więc chyba i lepiej dla wszystkich, że Chorwat jest wypożyczony do 3. drużyny Ekstraklasy. W tym sezonie wraz z Maciejem Makuszewskim, Christianem Gytkjaerem i Radosławem Murawskim tworzy atak niemożliwy do pobicia przez żaden inny zespół Ekstraklasy. Szkoda jednak, że trybi to dopiero po odpadnięciu Lecha z Ligi Europy…
KROPELKA WODY ZGASIŁA ISKRĘ, ALE POŻAR MOŻE SIĘ NARODZIĆ NA NOWO…
LEGIA WARSZAWA – ZAGŁĘBIE LUBIN (27.08.2017, NIEDZIELA, 18:00)
Prosty przekaz, mocne słowa. Ale przy tej okazji sympatycy warszawskiej Legii pokazali, że nie są czymś takim jak niektórzy „niedzielni” kibice reprezentacji. Pokazali, że nie są przywoływanymi niegdyś przez Ś.P. Bohdana Tomaszewskiego, Patriotami-idiotami, ani kibicami-idiotami.
Prosty przekaz pic.twitter.com/KemhYRjCGW
— Legia.Net (@LegiaNet) August 27, 2017
To był mecz na szczycie na jaki nas stać. A to nie jest nasze ostatnie słowo. Inna sprawa, że stać nas na niewiele. Tak można byłoby podsumować niedzielne wydarzenia przy Łazienkowskiej 3.
Legia zgodnie z hasłem #zawszemocniej zaczęła mocno… wkurzać. W 5. minucie po uderzeniu Arkadiusza Woźniaka interweniować musiał Arkadiusz Malarz. Parę minut później akcję Legii zrobił Hildeberto. To jest dramat, że zawodnik z wyraźną nadwagą ośmieszył graczy lidera.
Ośmieszył się też najlepszy na boisku Arkadiusz Woźniak. Zamiast uderzyć w piłkę, on na niej stanął, potem gracze Legii futbolówkę wybili i mogli dalej cieszyć się remisem.
Przewrotkę w stylu Pasquato zrobił Pasquato. Styl Cristiana Pasquato to oczywiście nieczyste uderzenia. Ale jeśli coś komukolwiek w tym meczu wyszło to była to kontra Legii i bramka Armando Sadiku w 57. minucie. A to wszystko po sprincie tego najgorszego, tego niechcianego, Michała Kucharczyka.
Legia podwyższyła, o wszedł Sebastian Szymański. Młody Legionista gdy tylko pojawia się na boisku, działa odwrotnie jak zgniłe jabłko. Zamiast gnić, ożywia innych i sam swoją radość i jakość pokazuje całemu światu. W 63. minucie strzelił swą kolejną bramkę.
W 82. minucie po raz kolejny w tym sezonie czerwoną kartkę zobaczył Michał Pazdan. Wszedł bardzo ostro w Alana Czerwińskiego i gdyby to nie była druga żółta i w konsekwencji czerwona, to byłaby to czysta ciemna czerwień. Zagłębie grę w przewadze wykorzystało trochę dopiero w doliczonym czasie gry (sędzia doliczył 7 minut). Ręką w polu karnym zagrał Łukasz Broź, a gola kontaktowego zdobył wracający do kadry Filip Starzyński. Gole w końcówce już nie padły. Legia najmniejszym nakładem sił pokonała lidera, a lider przestał być liderem i drużyną niepokonaną. Jakiś etap tego sezonu się zakończył. Jeszcze inny dopiero się rozpocznie. Ale to już po przerwie na kadrę…
Wyszedł ponad ligową przeciętność: ARKADIUSZ WOŹNIAK
Woźniak stworzył w meczu na Łazienkowskiej, Wojskowym małe miedziowie piekiełko. I że nie trafił to jakiś cud lub jego niebywały brak skuteczności (główna cecha piłkarzy Ekstraklasy). 27-latek całą karierę spędził w Lubinie. Pierwszy ligowy mecz zagrał w 2010 roku, przez 1 rundę był na wypożyczeniu w Górniku Łęczna, a już w „brązowym sezonie” Miedziowych grał w każdym meczu. Typowy solidny ligowiec, ale nic ponadto.
AM SCHÖNSTEN AUS AM HÄSSLICHSTEN
NAJŁADNIEJSZE Z NAJBRZYDSZYCH
Wracam z moim subiektywnym rankingiem miss wśród bramek na polskich boiskach. Wybór mam trochę taki jak statystyczny Niemiec. Wybieram najładniejszą z najbrzydszych i staram się jej nie strzelić gola wybrać najładniejszego gola.
3. MIEJSCE: MATEUSZ WIETESKA (GÓRNIK- Wisła P., Gol na 3:0, 53′)
2. MIEJSCE: JOAO OLIVEIRA (Wisła K.- LECHIA, Gol na 1:1, 79′)
1. MIEJSCE: IGOR ANGULO (GÓRNIK – Wisła P., Gol na 2:0, 44′)
TABELA EKSTRAKLASY PO 7. KOLEJCE:
DUŻO GRANIA, ALE I TAK ZAPAMIĘTAMY TYLKO CHOJNICKĄ STRZELANINĘ
5. I 6. KOLEJKA 1. LIGI
W minionym tygodniu na zapleczu Ekstraklasy działo się wiele. Rozegrane zostały aż dwie kolejki, więc bez specjalnego pieprzenia się przechodzimy do konkretów !
***
23 sierpnia rozegrana została 5. kolejka. GKS Katowice po golu Wojciecha Kędziory niespodziewanie pokonał ligowego potentata, Chojniczankę, 1:0. W ogóle w tej kolejce było dużo meczów z wynikiem jednobramkowym ;). W ten sposób Rakowa u siebie pokonała Odra Opole, a Puszcze Niepołomice, Zagłębie Sosnowiec. W Bytowie wygrała Olimpia Grudziądz, a w Bielsku Białej po golu z rzutu karnego tradycyjnie poległy chorzowskie psy. Tym razem przegrały w Bielsku Białej…
Więcej bramek widzieliśmy w Suwałkach, gdzie były Wiślak, Łukasz Garguła ustalił wynik na 2-0 dla Miedzi. Chrobry Głogów pokonał na swoim boisku spadkowicza z Łęcznej (2:0), a takim samym wynikiem zakończył się i mecz Stomilu Olsztyn z GKS-em Tychy. Tym razem ekipa Piotra Ćwielonga poniosła porażkę. Emocji nie zabrakło natomiast w Mielcu. W pierwszej połowie 4 gole, na koniec meczu jeszcze jeden i Pogoń Siedlce triumowała w Mielcu i po 5 seriach spotkań wyskoczyła ze strefy spadkowej.
***
Kilka dni później została rozegrana i szósta runda spotkań. W niej napastnicy spisali się dużo lepiej niż w środku tygodnia. Jedynie Legnica się oparła i tam goli nie widzieliśmy. Miedź-Stal 0:0. Remisy także w Katowicach (1:1 po dwóch bramkach w końcówce w meczu z Odrą Opole), w Siedlach (1:1 z Chrobrym Głogów), a także w Łęcznej, gdzie Bytovia nie wykorzystała rzutu karnego i Grudziądzu (1:1 ze Stomilem Olsztyn). Wyższe remisy w Częstochowie (Raków-Zagłębie 2:2) i w Tychach (GKS- Podbeskidzie 3:3). Czemu więc o meczu gdzie padło 6 bramek tak mało mówię? Odpowiedź jest prosta. Inne spotkanie całkowicie przyćmiło wydarzenia w Tychach. I nie było to starcie Puszczy Niepołomice z Wigrami Suwałki (2:1), ale mecz w Chojnicach. Zresztą, sami Państwo popatrzcie. Tu nie trzeba zbytniego komentarza. Jedyne co mi przychodzi na myśl to to, że Ruch czego by nie robił to i tak przegra, bo tak ma już zapisane w 1-ligowym DNA na ten sezon…
***
27 sierpnia 2017, 17:00 – Chojnice (Stadion Miejski Chojnice)
Chojniczanka Chojnice 4-3 Ruch Chorzów
Adam Ryczkowski 67, Rafał Grzelak 76, Jakub Bąk 83, 90 – Kacper Czajkowski 53, Artur Balicki 90, Mateusz Zawal 90
Chojniczanka: 84. Radosław Janukiewicz – 25. Wojciech Lisowski, 26. Michał Markowski, 15. Tomasz Boczek, 6. Przemysław Pietruszka – 13. Krzysztof Drzazga (60, 45. Adam Ryczkowski), 5. Paweł Zawistowski (69, 14. Krzysztof Danielewicz), 20. Oskar Paprzycki, 8. Jakub Bąk, 9. Jakub Biskup (18, 7. Rafał Grzelak) – 21. Emil Drozdowicz.
Ruch: 33. Libor Hrdlička – 24. Santiago Villafañe (46, 2. Gracjan Komarnicki), 14. Kacper Czajkowski, 4. Mateusz Zawal, 3. Mateusz Hołownia – 16. Miłosz Przybecki, 8. Michał Walski (83, 28. Mello), 17. Maciej Urbańczyk, 10. Bartosz Nowak (46, 34. Artur Balicki), 11. Kamil Słoma – 77. Vilim Posinković.
żółte kartki: Paprzycki – Czajkowski, Walski, Mello, Przybecki.
sędziował: Piotr Idzik (Poznań).
W 3. minucie Paweł Zawistowski (Chojniczanka) nie wykorzystał rzutu karnego (Libor Hrdlička obronił).
W 81. minucie Rafał Grzelak (Chojniczanka) nie wykorzystał rzutu karnego (strzelił w słupek).
Źródło: 90minut.pl
TABELA 1. LIGI PO 6. KOLEJCE:
2. LIGA SIĘ DZIELI, BĘDĄ MOCNE BENIAMINKI?
5. I 6. KOLEJKA 2. LIGI
Patrząc na tabelę 2. ligi po 6 kolejkach widać zdecydowaną różnicę i ligę podzieloną na top5 i resztę. Warta i Radomiak nie straciły dotąd nawet punktu, więc wszystko zmierza do tego, że prawdopodobnie w następnym sezonie będziemy mieli bardzo mocnych beniaminków w 1. lidze. Choć może jeszcze za wcześnie na tak dalekie przewidywania… Ale przecież nie napiszę, że jest za wcześnie i że równie dobrze awansować może Warta, jak i Gwardia Koszalin…
***
W 5. kolejce 2. ligi mogliśmy zobaczyć tylko jeden remis, w dodatku bezbramkowy. Taki padł w Tarnobrzegu, gdzie Siarka grała Rozwojem Katowice.
U siebie wygrali wspomniany wcześniej lider z Radomia (1:0 z ROW-em Rybnik), Wisła Puławy (3:0 z Gwardią Koszalin), Warta Poznań (3:0 z MKS-em Kluczbork), ŁKS Łódź (2:1 z Błękitnymi Stargard Szczeciński), a także GKS Jastrzębie, który pokonał innych Górników, tych brunatnych, z Bełchatowa.
W środku tygodnia gościnne okazały się Pruszków (Znicz- Stal 1:3), a także Elbląg (1:3 z Gryfem Wejherowo).
***
I inaczej niż w rozgrywkach o klasę wyższych, weekend dla 2-ligowców okazał się ubogi w bramki. Te wcale nie padły w Stargardzie Szczecińskim. Błękitni-Olimpia 0-0. Po bramce strzeliły w Kluczborku MKS i Wisła Puławy, a w Stalowej Woli Stal i Łódzki Klub Sportowy. Na wyjeździe triumfowały aż 4-1 Garbania Kraków (w Rybniku) i Radomiak Radom (w Koszalinie). Na wyjeździe wygrała jeszcze tylko Warta Poznań (1:0 w Wejherowie), a reszta ekip zwyciężyła na własnym podwórku. GKS Jastrzębie pokonał Znicz Pruszków 2:1, a GKS Bełchatów i Legionovia Legionowo, po 2:0 triumowały odpowiednio z Rozwojem i Siarką.
TABELA 2. LIGI PO 6. KOLEJCE:
MAKI WYSTĄPI W TELETURNIEJACH!
LIGOWE POWOŁANIA NA MECZE Z DANIĄ I KAZACHSTANEM
A mianowicie w „Życiowej szansie” i „Kole fortuny”. Dla byłego zawodnika Jagiellonii, po tułaczkach po klubach rosyjskich czy grze w gdańskiej Wieży Babel, nastało jego 5 minut. Dostanie życiową szansę, ale wystąpi też w kole fortuny, na którym szczęście i dyspozycja podczas treningów zaważy. Co można wylosować? Bilety do Rosji. Najszybszy zawodnik polskiej ligi, który do spółki z Radosławem Majewskim, Mario Situmem i Christianem Gytkjaerem ciągnie Lecha do góry może być świetną alternatywą dla Kamila Grosickiego, gdy ten po godzinie wyłączy swoje turbo.
Jakie inne powołania? Oprócz wracającego do formy (tak jak jego Zagłębie) Filipa Starzyńskiego, te same co zawsze. Są obrońcy Legii, Michał Pazdan i Artur Jędrzjczyk, jest z powrotem Sławomir Peszko (choć może trochę na wyrost), a także świeżo upieczony Legionista, Krzysztof Mączyński.
Sławomir Peszko nabawił się urazu więzadłowego i przedwcześnie opuścił zgrupowanie. W jego miejsce nikt nie zostanie powołany.
Po pierwszych diagnozach wydaje się, że Sławek Peszko będzie wykluczony z gry na dwa miesiące.
— Adam Sławiński (@AdamSlawinski) August 28, 2017
A co słychać u rywali? Nie najlepiej, na szczęście… 😉 Duńczycy, bo na nich się skupimy (No przecież nie będę gadał o Siergieju Chiżniczence, który nawet w Ekstraklasie miejsca nie utrzymał) mają problemy. Na imponującym składzie, który mógłby trochę nas postraszyć pojawiła się rysa w postaci kontuzjowanego Youssefa Poulsena z RB Lipsk. A to nie koniec dobrych informacji, bo za Poulsena powołany został niesławny… Nicklas Bedntner! 🙂
***
KADRA REPREZENTACJI DANII NA MECZE Z POLSKĄ I ARMENIĄ:
Bramkarze:
Frederik Ronnow (Brondby)
Jonas Lossl (Huddersfield Town)
Kasper Schmeichel (Leicester City)
Obrońcy:
Andreas Bjelland (Brentford)
Andreas Christensen (Chelsea)
Henrik Dalsgaard (Brentford FC)
Jannik Vestergaard (Borussia Monchengladbach)
Jens Stryger Larsen (Austria Wiedeń)
Mathias Jorgensen (Huddersfield Town)
Riza Durmisi (Real Betis)
Simon Kjaer (Sevilla FC)
Pomocnicy:
Christian Eriksen (Tottenham Hotspur)
Lasse Schone (Ajax)
Lukas Lerager (Girondins de Bordeaux)
Mike Jensen (Rosenborg)
Pione Sisto (Celta Vigo)
Thomas Delaney (Werder Brema)
William Kvist (FC Kopenhaga)
Napastnicy:
Andreas Cornelius (Atalanta)
Kasper Dolberg (Ajax)
Nicolai Jorgensen (Feyenoord Rotterdam)
Viktor Fischer (Mainz)
Yussuf Poulsen (RB Lipsk)
Nicklas Bedntner (Rosenborg BK)
***
KADRA KAZACHSTANU NA MECZE Z CZARNOGÓRĄ I POLSKĄ:
Bramkarze:
Dawid Łorija (Irtysz Pawłodar)
Aleksandr Mokin (FK Astana)
Stas Pokatiłow (Kajrat Ałmaty)
Igor Szackij (Szachtior Karaganda)
Obrońcy:
Dmitrij Szomko (FK Astana)
Jurij Łogwinienko (FK Astana)
Abzał Biejsiebiekow (FK Astana)
Gafurżan Sujumbajew (Kajrat Ałmaty)
Jełdos Achmietow (Kajrat Ałmaty)
Tiemirłan Jerłanow (Ordabasy Szymkent)
Aleksandr Maroczkin (Okżetpes Kokczetaw)
Wiktor Dmitrienko (Szachtior Karaganda)
Pomocnicy:
Isłambiek Kuat (Kajrat Ałmaty)
Gieorgij Żukow (Kajrat Ałmaty)
Sierikżan Mużykow (FK Astana)
Aschat Tagybiergien (FK Astana)
Jerkiebułan Tungyszbajew (Ordabasy Szymkent)
Azat Nurgalijew (Ordabasy Szymkent)
Maksat Bajżanow (Kajsar Kyzyłorda)
Asłan Darabajew (Irtysz Pawłodar).
Napastnicy:
Roman Murtazajew (FK Astana)
Bauyrżan Turysbiek (Kajrat Ałmaty)
Aleksiej Szczotkin (Toboł Kostanaj)
Siergiej Chiżniczenko (Szachtior Karaganda)
A JUŻ ZA TYDZIEŃ…
- Podsumowanie meczów Reprezentacji Polski z Danią i Kazachstanem. A może i chóralne „Zdrastwujcie Rosija”…
- Podsumowanie 4 rozegranych w weekend meczów Nice 1. Ligi…
- …i wszystkich meczów 2. Ligi
A TAKŻE…
- PODSUMOWANIE LETNIEGO OKIENKA TRANSFEROWEGO W EKSTRAKLASIE I POZA…, CZYLI WLAZŁO I WYLAZŁO
DO ZOBACZENIA, A RACZEJ "DO PRZECZYTANIA" WE WTOREK, 5 WRZEŚNIA!