Po dwóch porażkach w Pucharze Polski i Ekstraklasie, Wisła zremisowała na własnym stadionie z Jagiellonią Białystok. Czarne chmury, które roztaczały się ostatnio nad drużyną Kiko Ramireza, chwilowo zostały rozgonione przez jesienny wiatr. Wisła zagrała dobre spotkanie, do pełni szczęścia zabrakło bramki.
Przyznam, że trochę mi głupio, dobre wyniki na początku sezonu i między innymi wygrana w meczu derbowym mnie omamiły. Zapomniałem, że zawsze przeciwstawiałem się znanej tezie: „Nie ważny jest styl, liczą się punkty, piłka to nie łyżwiarstwo figurowe”. Uważałem takie myślenie za nierozsądne, krótkowzroczne. To, że zdałem jeden z egzaminów bez nauki, ściągając, nie oznacza, że uda mi się tak zdać kolejne i przebrnąć przed studia. Wisła od początku sezonu grała słabo, wygrywała, ale grała mizerie, nie wypracowała własnego stylu, wiele spotkań opierało się na szczęściu lub po prostu błysku Carlitosa. Szczęście się skończyło, słaby styl pozostał, co przełożyło się na dwie porażki w Kielcach.
Jeśli coś mi się nie podoba w sposobie prowadzenia „Białej Gwiazdy” przez Kiko Ramireza, to wystawianie do pierwszego składu zawodników prosto z samolotu. Tak było między innymi w przypadku Denysa Bałaniuka, który od razu po transferze zagrał 120 minut w Pucharze Polski, chociaż poprzednie spotkanie na Ukrainie rozegrał pod koniec maja. Faworyzowanie sprowadzonych zawodników, kosztem tych, którzy przepracowali okres przygotowawczy i są w drużynie od dawna, nie mogło wpłynąć pozytywnie na atmosferę w drużynie. Dlatego dobrym pomysłem było spotkanie sztabu szkoleniowego wraz z zawodnikami przed meczem z Jagiellonią, na którym to ponoć, każdy mógł powiedzieć co go boli. Nie zgadzam się natomiast z tymi kibicami Wisły, którzy skreślili na starcie Ze Manuela, Imaza, Pereza. Uważam, że na ocenę przyjdzie czas. Pamiętajmy, że Ci piłkarze przyszli z zaległościami, nie byli podczas sparingów przed sezonem, poznają drużynę, miasto, ligę. Dajmy im czas. Nie jeden zdążył skreślić Petara Brleka, kiedy regularnie zawodził na początku swojej przygody w Polsce. Jak się rozwinął, to każdy doskonale wie.
****
Sobotnie spotkanie z Jagiellonią było jednym z lepszych występów Wisły w tym sezonie, chociaż nie ukrywajmy, poziom poprzednich meczów, nawet tych zwycięskich, nie ustawił zbyt wysoko poprzeczki. Wisła w końcu stworzyła sobie kilka ciekawych sytuacji, potrafiła przejąc inicjatywę i groźnie zaatakować bramkę chronioną przez Mariusza Pawełka. Gdyby Carlitos był w swojej normalnej dyspozycji, Wisła wygrałaby ten mecz. Niestety Lopez według informacji przekazanych po meczu przez Kiko Ramireza, był w tym spotkaniu przeziębiony. Jeśli ktoś w sobotę zaprezentował się słabo, to była to drużyna gości.
„Biała Gwiazda” zagrała dobry mecz, który daje nadzieje na przyszłość. Dwa tygodnie na przerwę reprezentacyjną, powinny pomóc trenerowi w poukładaniu drużyny na mecz ze Śląskiem. Nowi zawodnicy nadrobią zaległości, natomiast kontuzjowani wrócą do zdrowia.
KOZAK MECZU:
– Mariusz Pawełek, wszyscy na stadionie upatrywali szansy w jakimś turbo babolu w jego wykonaniu. W końcu po tym, gdy podziękowano mu we Wrocławiu, jego status na rynku pracy był zupełnie taki sam jak Ferdynanda Kiepskiego. Wszedł jednak z miejsca do bramki i trzeba przyznać, że był najlepszym zawodnikiem w drużynie Ireneusza Mamrota.
LESZCZ MECZU:
– Ofensywa Jagiellonii, przez 90 minut ledwie jeden celny strzał na bramkę Buchalika.
Wisła Kraków – Jagiellonia Białystok 0:0
Żółte Kartki: Llonch, Głowacki (Wisła), Romanczuk, Burliga, Runje (Jagiellonia)
Wisła Kraków: Michał Buchalik – Zoran Arsenić, Arkadiusz Głowacki, Ivan Gonzalez, Maciej Sadlok – Rafał Boguski (81 min – Jesus Imaz), Vullnet Basha, Pol Llonch (78 min – Victor Perez), Patryk Małecki – Paweł Brożek (81 min – Denys Bałaniuk), Carlitos Lopez
Jagiellonia: Mariusz Pawełek – Rafał Grzyb, Ivan Runje, Guti, Piotr Tomasik – Przemysław Frankowski, Piotr Wlazło (46 min – Łukasz Burliga), Taras Romanczuk, Martin Pospisil (64 min – Arvydas Novikovas), Fedor Cernych – Cillian Sheridan (77 min – Karol Świderski)
Lubie sobie obejrzeć mecz lub dwa, ewentualnie siedemnaście.