Od początku sezonu w Białymstoku zmieniło się wiele rzeczy. Na stadionie możemy już z powodzeniem zobaczyć swój oddech, a na ławce nowych rezerwowych, Nemanję Mitrovicia czy też Bartosza Kwietnia. Niezmienna jest natomiast słaba dyspozycja napastników…
Bezzębne napadziory…
Bo nie tylko Sheridan nie wyrabia w tym sezonie 300 procent normy. Powracający z wypożyczeń Łukasz Sekulski z początku miał szczęście i bramki z karnych, ale im dalej w las… tym coraz bardziej uwidaczniał się jego poziom sportowy. A niespełna 27-letni płocczanin jest trochę jak średniej jakości tyczkarz. Sześciu metrów nie przeskoczy, nawet się do nich nie zbliży.
Inaczej ma się sytuacja z reprezentantem Polski do lat 19, Karolem Świderskim. Nie bez powodu napisałem tu o młodzieżówce, bo napastnik Jagiellonii od dłuższego czasu jest bardziej reprezentantem Polski niż białostockiej drużyny i pomimo prób wprowadzania go na boisko, wciąż nie może powrócić do formy sprzed kontuzji.
King Kong także
Ale problemy ze zmiennikami nie były znaczące gdyby tylko tak jak w ubiegłym sezonie, radził sobie Cillian Sheridan. Ten jednak ostatnio coraz rzadziej wygrywa pojedynki. Ale ktoś odpowie, „Nie od tego jest”. I będzie miał rację. Problem jest jednak w tym, że oczekiwanie na prostopadłe piłki, albo dobre wrzutki w pole karne to tylko oczekiwanie, a nie realna szansa strzelenia bramki, jak w ubiegłym sezonie. A kto jest winny słabej dyspozycji Irlandczyka? Pewnie sam Irlandczyk, ale również i środek pola. Martin Pospisil potencjał ma przeogromny, ale do wegetarianina z Wysp nie pasuje. Może więc należy pokombinować i kazać „King Kongowi” odpocząć, by miał znów siły skakać po gałęziach, jak dawniej…
W drugiej linii – wirtuozi, ale brak Góralskiego…
…który nie ma najpewniejszej pozycji w Łudogorcu Razgrad, a w reprezentacji wciąż czeka na swą szansę. I porównanie do reprezentacji jest jak najbardziej na miejscu, bo to były zawodnik Wisły Płock trzymał stoperów w ryzach, był dla nich wsparciem, zupełnie jak Grzegorz Krychowiak w reprezentacji. Dziś rolę wspierającego obrońców stara się przejąć Rafał Grzyb (gdy gra na pozycji defensywnego pomocnika), ale największym jego atutem jest serducho do gry.
Piotr Wlazło, Martin Pospisil czy Taras Romańczuk grają solidnie, ale czegoś brakuje. Najlepiej z wymienionej trójki w piątkowym meczu zaprezentował się Czech. Zszedł jednak w drugiej połowie. Jakby jednak byłego zawodnika FK Jablonec nie oceniać – daje Jagiellonii dużo, a stać go na 3x więcej. Do skrzydeł nie ma co się czepiać. Fiodor Cernych nie jest czasami widoczny, ale strzela historyczną bramkę z Legią, Arvydas Novikovas kombinuje jak łysy pod górę, ale strzela zwycięską bramkę. Koniec końców, to co wirtuozi spieprzą, potem oddadzą. A co to będzie gdy po kontuzji wróci Przemysław Frankowski…
Dziurawa obrona, którą ciężko opieprzyć
Obrona natomiast popełnia błędy. Piotr Tomasik jedzie głównie na chęciach do gry, a strzały przypominają raczej pierwsze kopnięcia piłki przez 6-latka. Guti w porównaniu do początku sezonu, bardzo się poprawił, w meczu z Lechem dostarczył kolegom kilka dobrych podań. Problemem są stałe fragmenty gry. Po dośrodkowaniu Darko Jevticia, ani wspomniany Brazylijczyk, ani też Cillian Sheridan nie zdołali wybić piłki, zmylili tym czyniącego w bramce cuda, Mariana Kelemena. Cóż, stałe fragmenty gry to jest chyba nasza narodowa bolączka.
Bohaterowie nie tam gdzie być powinni
Szczególnie gdy wróci Damian Węglarz. Mariusz Pawełek mimo wielu wątpliwości, w Krakowie okazał się bohaterem, tak jak Marian Kelemen w Białymstoku. Słowak uratował gospodarzy interwencjami rodem z Ligi Mistrzów i mimo jednego błędu, stał się po raz kolejny jednym z najlepszych zawodników Jagiellonii.
***
Były czasy Frankowskiego, Quintany czy Wasiljewa. Dziś chyba białostockie możliwości obronne bohaterem uczynią bramkarza. Oby też coś dobrego pokazali zawodnicy ofensywni, a że ci spisują się bardzo dobrze, może czas na zmiany i eksperymenty, np. z posadzeniem na ławce niedającego nic Sheridana i z kolejną próbą z Cernychem w ataku?