Późny wieczór 27 lutego 2018 roku przeszedł do historii. Data ta zapisze się na kartach nie tylko zwycięstwem z Legią. Jagiellonia oddała w Warszawie 24 strzały i całkowicie zdominowała Wojskowych na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej.
W zachwytach nad Żółto-Czerwonymi Jagiellonię opisywała zdecydowana większość ekspertów. Tomasz Frankowski mówił o najlepszym meczu drużyny z Białegostoku w ostatnich 10 latach, a Krzysztof Stanowski mówił o jednym z najlepszych meczów jakiejkolwiek polskiej drużyny od lat.
Jagiellonia perfekcyjna
Trzeba powiedzieć, że Jagiellonia wtorkowe spotkanie rozegrała perfekcyjnie. Od samego początku cała jedenastka poza Mariuszem Pawełkiem zaangażowana była w pressing. Zbyt mocno sponiewierany rywal zaczął grać agresywnie i mimo tego, że Vesović nie został wyrzucony z boiska po pierwszym faulu to już w 13 minucie bezpośrednią czerwoną kartkę dostał Antolić. Ułatwiło to jeszcze bardziej Jagiellonii rozgrywane piłki i w efekcie piłka musiała w końcu wylądować w siatce. Genialne zawody rozegrał Przemysław Frankowski, w środku zdecydowanie dominował Taras Romańczuk, a gdyby o wiele rozsądniej z przodu postępował Arvydas Novikovas to w połączeniu ze ewentualną słabszą dyspozycją Arkadiusza Malarza mecz zakończyłby się pogromem.
***
To jak wiele zrobiła Jagiellonia pokazuje też dyspozycja dnia takich zawodników jak Phillips czy Remy. Nowe nabytki Legii w pierwszych spotkaniach rundy sprawiali wrażenie graczy, którzy reprezentować będą najwyższą klasę ligową. We wtorek zostali przez ofensywę Jagiellonii sprowadzeni na ziemię. Lata pracy piłkarzy trenujących w Jagiellonii powoli zwracają się wynikami na najwyższym poziomie. Zawodnicy obecni od początku okresu dobrobytu (od sezonu 2014/15) tacy jak wspomniani Frankowski, Romańczuk, czy Świderski weszli na najwyższy ligowy poziom. Dwaj pierwsi stanowią trzon ekipy, a trzeci stał się etatowym Jokerem. Szeroka kadra i przemyślane transfery z zagranicy stanowią wartość dodaną. Roman Bezjak stał się pewnym punktem ekipy Ireneusza Mamrota, a Dejan Lazarević i Bodvar Bodvarsson wciąż czekają na swoją szansę. Najważniejszy z całego zamieszania wydaje się być fakt, że Jagiellonia prezentuje unikalny styl wypracowany przez Ireneusza Mamrota.
Jagiellonia 2.0
Styl Mamrota zapowiadałem przed rundą jako Jagiellonia 2.0 i rzeczywiście w stosunku do gry jesienią (gdzie było widać jeszcze pokłosie warsztatu Michała Probierza), obecny styl Jagi bazuje na szybkim i kreatywnym rozgrywaniu piłki, a także na świetnym przygotowaniu fizycznym. Wielka w tym zasługa przede wszystkim Piotra Jankowicza. Sam trener Mamrot na konferencji wspomniał, że przygotowanie w obecnych warunkach powinno być podobne dla wszystkich ze względu na ogólnodostępne technologie. Jednak różnica w przygotowaniu jest widoczna gołym okiem. Nie da się zaprzeczyć, że jedni biegają optycznie o wiele szybciej a drudzy wolniej.
***
Świetnie ułożył się dla Jagiellonii terminarz na przełomie lutego i marca. W piątek Żółto-Czerwoni grali z Lechią, mieli dłuższą o dzień przerwę od Legii, a teraz po wtorkowym meczu będą mieli prawie tydzień przerwy przed meczem z Wisłą, która grając w środę będzie miała dzień mniej na regenerację. Jeśli Żółto-Czerwonym nie przydarzą się kontuzje, to przeciwko zespołowi z Krakowa wyjdzie najprawdopodobniej ta sama jedenastka, której cała reszta ligi będzie się coraz bardziej bać.