
W chwili wolnej od pracy (czyli przeważnie w weekend), jak to prawdziwy Polak lubię strzelić sobie drinka (ewentualnie 5) i pomyśleć o rzeczach, które nie dotyczą codziennej prozy życia. W jednym z takich momentów kompletnie nie wiem jak znalazłem się na planecie o nazwie: „Dlaczego My Polacy tak łatwo wszystko deprecjonujemy”. Pycha? Honor? Brak realnej samooceny? Nie wiem.
Zostawiłem, więc powyższy temat i sięgając po kolejnego drinka odpaliłem sobie kolejne shoty z komputerowego życia jakże barwnej osobowości jaką jest Logan Kapuczino. Niestety ten temat jak bumerang powrócił do mnie pod przykrywką Romana Kołtonia i jego filmu na kanale „Prawda Futbolu” o nazwie „Węgry 3 punkty, Andora 3, a Anglia?”.
Węgry
Szoboszlai? Śmiechłem
Węgry? 3 punkty gwarantowane. Szoboszlai? Przecież jeden zawodnik meczu nie wygra! Oczywiście jest to prawda. My w ostatnim czasie nie potrafimy wykorzystać potencjału najlepszej „9” na świecie jaką jest Robert Lewandowski. Problem jest jeden – nie potrafimy poradzić sobie z kreatywnymi zawodnikami drużyn przeciwnych. Pierwszy przykład z brzegu – Josip Ilicic. Do tej pory pamiętam jak w pojedynkę dobrymi podaniami poprowadził Słowenię do zwycięstwa nad naszą reprezentacją. Dlaczego nie miałoby się to powtórzyć w meczu z Węgrami za sprawą nastolatka z Salzburga? Prześledźmy sobie ostatnie poczynania Węgrów w ostatnich spotkaniach.
Liga Narodów – Liga B
Węgrzy wygrali swoją grupę zapewniając sobie awans do najwyższej dywizji. Mierzyli się z Rosją, Serbią oraz Turcją. Postawmy sobie sprawę jasno: nie jest to grupa, w której bylibyśmy przekonani o tym, że nasza kadra poradziłaby sobie w niej gładko. 11 punktów, 3 zwycięstwa, 2 remisy i 1 porażka Węgrów, czyli bilans dość dobry jeżeli wziąć pod uwagę ich rywali. Jedna porażka w pierwszym meczu z Rosją, następnie zwycięstwo na wyjeździe z Serbią, dwa remis z Rosją oraz Serbią i na sam koniec wiktoria nad Turcją. Dość słabo prezentowali się w meczach domowych, ponieważ potrafili oni u siebie wygrać, zremisować i przegrać, ale warty zauważenia jest bilans meczów wyjazdowych – dwa zwycięstwa oraz remis z Rosją. Dość solidnie, prawda?
Kwalifikacje do Euro 2020/21 – Grupa E
Czwarte miejsce w grupie na pewno chwały Węgrom nie przyniosło (zresztą również bezpośredniego awansu na turniej), lecz warto odpalić sobie tabelę. Dwanaście punktów uzbieranych w tych eliminacjach to zaledwie o dwa oczka za mało, aby wyprzedzić drugą w grupie Walię. Jeżeli mielibyśmy oceniać samo miejsce w grupie to można uznać, że te eliminacje ewidentnie im nie wyszły. Jednak zdobycz punktowa sama w sobie nie jest już taka zła. W roli gospodarza „Madziarze” sprawdzili się lepiej niż dobrze – wygrali trzy mecze i tylko raz schodzili z murawy przegrani (ze Słowacją). Warty uwagi jest ich pierwszy mecz, w którym zdołali ograć obecnych srebrnych medalistów Mistrzostw Świata – Chorwatów. Za to spotkania na terenie przeciwnika ewidentnie im nie wyszły. Zdołali pokonać jedynie Azerów. Nie potrafili również zdobyć bramki na wyjeździe nikomu innemu niż właśnie Azerbejdżanowi.
Baraże do Mistrzostw Europy 20/21 i bilans z Polską
Aby jednak zagrać na przyszłorocznych mistrzostwach Węgrzy musieli wygrać dwa mecze z Bułgarią oraz Islandią. O ile pierwsze zwycięstwo jakieś większej chluby im nie przyniosło to już pokonanie Islandii może o nich dobrze świadczyć.
Z „Madziarami” rozegraliśmy 32 spotkania. Wygraliśmy osiem z nich, zremisowaliśmy cztery oraz 20 razy schodziliśmy z boiska jako przegrani. Mieliśmy okazję cztery razy mierzyć się z nimi w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Dwa zwycięstwa naszych, jeden remis oraz porażka. W meczach, które odbyły się już w tym wieku dwa razy zwyciężaliśmy, dwa razy remisowaliśmy oraz raz przegraliśmy.
Z jaką zatem drużyną przyjdzie nam się mierzyć w marcu? Tą z Ligi Narodów czy tą z eliminacji? Jedno jest pewne – na pewno nie z taką, z którą już przed meczem możemy sobie dopisać trzy punkty.
Andora
Nie mam zamiaru za długo rozwodzić się nad reprezentacją Andory. Osobiście zawsze szkoda mi takich drużyn, ponieważ dostawać cały czas po dupie i się nie załamywać to też sztuka. Na pewno dla takich reprezentacji rywalizacja z europejskimi potęgami to fajne chwile, które będzie można wspominać na emeryturze.
Liga Narodów – Liga D
Dwa punkty w najniższej dywizji mając w grupie Wyspy Owcze, Maltę oraz Łotwę to rezultat, który dużo mówi o poziomie tego zespołu. Remis z Łotwą oraz Maltą i reszta w trąbę. Kurtyna.
Kwalifikacje do Euro 2020/21 – Grupa H
Cztery punkty, piąte miejsce w grupie przed Mołdawią. Zwycięstwo oczywiście z Mołdawią u siebie oraz wyjazdowy remis z Albanią na zakończenie eliminacji. Kurtyna po raz drugi.
Mecze bezpośrednie z Polską? Owszem, zdarzyło się to raz – w Warszawie. Był to mecz towarzyski, w którym wygraliśmy 4-0, a bramki dla nas zdobywali: Obraniak, Lewandowski, Błaszczykowski oraz Wasilewski.
Anglia? Jeśli nie teraz to kiedy!
Sprawa wygląda tak: mamy 6 punktów i jedziemy na Wembley rozjechać Anglików. Kto to w końcu jest? Kane? Sterling? Sancho? Nie będę już wspominał o Hendersonie oraz Arnoldzie, bo wiadomo, że oni jadą na picu od swojego klubowego trenera. Półfinał Mistrzostw Świata? Panowie, kiedy to było…? Teraz jest nasz czas, czas zwycięzców!
Liga Narodów – Liga A
Tylko trzecie miejsce za Belgią i Danią. Porażka u siebie z Danią i wyjazdowa lekcja piłki nożnej odebrana od Belgów. Na dziesięć punktów zdobytych, Anglicy aż sześć nabili na Islandii, która wszystkie swoje mecze przegrała. Spójrzmy prawdzie w oczy – jest to bilans co najmniej przeciętny.
Kwalifikacje do Euro 2020/21 – Grupa A
Wprawdzie „Synowie Albionu” wygrali swoją grupę, ale z kim oni tam grali…? Czechy, Kosowo, Bułgaria i Czarnogóra. Taką Bułgarię i Czarnogórę to klepiemy między meczami z Andorą i San Marino. Anglicy przegrali tylko jeden mecz? My też, a grupę mieliśmy o niebo trudniejszą! Warty do podkreślenia jest fakt iż w całych eliminacjach wyspiarze stracili aż (!) 6 bramek, gdzie my tylko 5. Widać różnicę klas. Dodając do tego ich porażkę z Czechami u siebie to nie mamy czego się bać. Remis to będzie normalka, a zwycięstwo przyjmiemy z zadowoleniem.
Co prawda bilans spotkań bezpośrednich jest dla nas lekko niekorzystny, ale kto by tam żył historią!? Historia jest tylko dla historyków. Podążajmy za tym jednym zwycięstwem w 19 meczach, za tym basenem na narodowym, za tą bramką Frankowskiego w Manchesterze!
Bez sarkazmu
Na sam koniec już na poważnie. Zejdźmy z chmur, rzeczowo przyjrzyjmy się sytuacji, w której obecnie się znajdujemy. Powalczmy z Węgrami o zwycięstwo, ewentualny remis przyjmijmy z pokorą. Spokojnie ograjmy Andorę, ewentualną porażką z Anglią się nie załamujmy, ale nie jedźmy tam ze spuszczonymi głowami. Drodzy piłkarze, sprawcie niespodziankę na Wembley i 31 marca zacznijcie nowy, lepszy etap naszej kadry.

Musisz zobaczyć