W pierwszej kolejce Dariusz Żuraw wypełnił oczekiwania pesymistycznie nastawionej części kibiców Zagłębia Lubin (czyli wszystkich). Efektowne #zerotrzywryja miało być początkiem beznadziejnej walki byłego trenera Lecha o zmianę rzeczywistości, w której znalazł się klub, a o której pisałem w poprzednim tekście. Jednak wystarczyły dwa kolejne mecze, przedzielone “pożyczeniem” Legii przerwy, aby ekipa #zerotrzywryja zasłużyła na słowa uznania i kreślenie jej przyszłości w nieco lepszych barwach.
Nie ma chyba takiego profilu rywala Zagłębia, przed którym byłbym względnie spokojny o przebieg i wynik rywalizacji. Najpierw beniaminek – najgorszy z najlepszych zespół I ligi ubiegłego sezonu, który już zaczyna ratować sezon ligowymi emerytami – to zawsze groźny przeciwnik. Następnie wypadający powoli z orbity posezonowych i wchodzący w żmudną ligową młockę “pucharowicz, po fajnej przygodzie” – to też nie byle kto.
No dobra. Może z Cracovią na pewno wygramy.
A jednak udało się Dariuszowi Żurawiowi pokonać ich obu. Celowo wskazuję tutaj trenera po imieniu, należy bowiem oddać mu respekt. Szczególnie za mecz z Pogonią, gdy postawił Zagłębie nisko, aby zadawać kolejne ciosy. Ktoś powie, że jak na mecz u siebie z godnym rywalem to styl mało “gospodarski”, jednak kibic też musi myśleć i patrzeć – jeśli grot Twojego ataku to szybki napastniko-skrzydłowy (Patryk Szysz), który w dodatku nie ma postury łamiącej się trzciny – to jest to styl skrojony pod potencjał.
Szybkość jest bowiem kluczem Zagłębia
Szybkość Chodyny, który zaliczył najwięcej sprintów ze wszystkich zawodników – 20. Szysz był najszybszy (powtórz to szybko) piłkarzem na boisku – 33,75 km/h. Drugim zawodnikiem w klasyfikacji Erik Daniel – 33,64 km/h. Żuraw znalazł, a raczej dostał też solidnego biegacza w środku pola – Żenię Baszkirowa. 13 kilometrów bez 100 metrów przebiegł Rosjanin, w dodatku biegał w szybkim tempie – zaliczył 78 szybkich biegów (liczone w przedziale 19,8 – 25 km/h). Dzielnie asystował mu bohater tego meczu – Łukasz Poręba. 12,18 kilometrów w nogach, też w szybkim tempie.
Statystyki od Ekstraklasy, dziękujemy.
Zagłębie ten mecz wymyśliło i wybiegało
Oczywiście, były momenty drgania i przeklinania, gdy się kotłowało w polu karnym Zagłębia, była „rezurekcja” Solera. Jednak to Pogoń sobie grała, a Zagłębie grało, by wygrać. Gol Poręby w końcówce mógł być jednym z wielu, które w drugiej połowie powinny paść.
Najjaśniejszym punktem tego meczu musi być wspomniany Łukasz Poręba. Gol – zawsze spoko. Ale czy nie narodził się ostatecznie i nie stanął już mocno na nogach zawodnik, o którym można mówić: lider, pewniak, gwiazda. 2,5 miliona od euro od jakiegoś Empoli czy “Cośtamsporu” (Copyright – Weszlo.com).
Jednak Zagłębie i inne kluby Zagłębiopodobne, czyli takie, których ambicją jest przede wszystkim utrzymać się w lidze – żyją w rzeczywistości permanentnej tymczasowości. Szysz za chwilę odejdzie, może też wylecieć Poręba, Chodyna, zostawiając po sobie tylko zera na koncie.
Ale w tym miejscu siedzący w kącie prezes Jankowski może się odwrócić i zapytać: A nie o to nam wszystkim chodzi?
Fot. Wikipedia commons