Obserwuj nas

Rozgrywki

Derbowa kolejka #MinąłWeekend – 6. kolejka

Piast wygrał w Derbach Ślaska, Śląsk w Derbach Dolnego Ślaska, Cracovia w Derbach Małopolski z Bruk-Betem, a Wisła Kraków w Derbach Polski z Legią, a ponadto Piotr Stokowiec nie jest już trenerem Lechii – to wszystko wydarzyło się w 6. kolejce Ekstraklasy

Mecz kolejki

Remis z Radomiakiem Radom, Stokowiec pożegnał się z posadą

Lechia Gdańsk 2:2 Radomiak Radom

Radomiak na początku sezonu jest najlepszym zespołem spośród beniaminków. W sobotę drużyna z Radomia tylko potwierdziła, że w Ekstraklasie chce pobyć trochę dłużej niż rok.  Choć pierwsze minuty wcale nie zapowiadały tego, ze Radomiak wywiezie z Gdańska chociażby punkt.

Lechia, podrażniona po ubiegłotygodniowej porażce z Lechem, od samego początku rzuciła się do ataku. Już w 5. minucie gospodarzy na prowadzenie mógł wyprowadzić Łukasz Zwoliński. ale uderzył on tuż obok słupka. W początkowych minutach meczu obrona Radomiaka nie była najlepiej dysponowana, a wiec nie trudno się domyślić, że prędzej czy później musiała zostać „złamana”.  Dokonał tego w 12. minucie Mateusz Żukowski. Młodzieżowiec zdecydował się na mocny strzał z ostrego konta. Wyszło z tego dość ładne trafienie. Siedem minut później było już 2:0. Niekompetencja obrony gości sprawiła, że piłka trafiła do Jarosława Kubickiego, który podał do Macieja Gajosa, a ten skierował piłkę do bramki.  Po dwudziestu minutach gry mogło wydawać się, że zapowiada się wysokie zwycięstwo Lechii. Tyle tylko, że piłkarze Lechii nie mieli raczej takiego zamiaru. Gdańszczanie praktycznie stanęli. Radomiak mógł to wykorzystać już przed przerwą, lecz Mateusz Radecki uderzył wysoko nad bramką.

Zaskakująca decyzja

Po przerwie Lechia doigrała się i straciła gola. Ba, nawet dwa, ale o tym drugim za chwilę. Pierwszego gospodarze stracili w 59. minucie. Wtedy to, Meik Karwot zacentrował w pole karne, a głową piłkę do bramki wpakował Luis Machado. Na kolejne trafienie radomskiej ekipy nie trzeba było długo czekać, bo zaledwie pięć. Radomianie mieli rzut karny. Jak wiadomo do podyktowania karnego zazwyczaj musi być jakiś pretekst. Tym razem o karnym nie mogło być wątpliwości, ponieważ ewidentnie ręką zagrał Kubicki. „Jedenastkę” na gola zamienił Karol Angielski. Lechia do gry powróciła dopiero w końcówce. No i miała nawet dobrą sytuację w 83. minucie. Pisząc bardziej dokładnie, miał ją rezerwowy Bassekou Diabate. W sumie Radomiak miał dużo szczęścia, bo piłka po strzale Diabate jakimś cudem odbiła się od jeden z obrońców i wyszła na rzut rożny.

Lechia wypuściła z rąk zwycięstwo w dość głupi sposób. Lecz nie to było sprawą najbardziej nurtującą kibiców. Po meczu z Lechii odszedł Piotr Stokowiec. Kibice czytając oficjalny komunikat o odejściu trenera przecierali oczy ze zdumienia. Przecież Lechia zaczęła bieżące rozgrywki dość przyzwoicie (tylko 1 porażka w sześciu meczach). Kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. Sprawa raczej musi mieć drugi dno. Albo Stokowiec czymś podpadł władzom Lechii, albo po prostu ma jakąś dobrą ofertę na stole. Następcą Stokowca ma zostać Tomasz Kaczmarek, który ostatnio był asystentem Kosty Runjaicia w Pogoni Szczecin.

https://twitter.com/LechiaGdanskSA/status/1432315725658603522?s=20

Jedna dobra połowa nie wystarczyła

Stal Mielec 2:0 Górnik Łęczna

Piątkowy mecz miał być dla Górnika przełamaniem. W końcu, nie ma co się oszukiwać, Stal to jeden z najsłabszych zespołów w lidze. Okazało się, że Górnik jest zespołem jeszcze słabszym…

Gospodarze błyskawicznie wyszli na prowadzenie, bo już w 3. minucie było 1:0.  Nie po raz pierwszy w tym sezonie zawiodła defensywa zespołu z Łęcznej. Stal przeprowadziła szybką akcję, którą golem zakończył Fabian Piasecki. Było to debiutanckie trafienie nowego napastnika Stali. W 14. minucie było już 2:0. Piłkę z rzutu wolnego dośrodkował Krystian Getinger, a do siatki wpakował ją Mateusz Mak. W sumie przed przerwą goście mieli tylko jedną groźną sytuację. Po rzucie rożnym uderzał Michał Mak, ale strzał zablokował jego brat Mateusz.

Po przerwie to Górnik przeważał, brakowało mu jednak konkretów. W 66. minucie z dystansu uderzył Serhij Krykun, lecz jego strzał zablokował jeden z obrońców. Duma Lubelszczyzny grała w końcówce grała nawet w przewadze po tym jak czerwoną kartkę dostał Mateusz Żyro. Jednakże Zielono-Czarnym nie udało się zdobyć chociażby jednej bramki.

Postawę Górnika w pierwszej dobrze podsumował trener zespołu z Lubelszczyzny – Kamil Kiereś. Powiedział on, ze pierwsza połowa w wykonaniu jego piłkarzy to jakiś żart. Co prawda po przerwie było trochę lepiej, ale zawodnicy Górnika nie potrafili nawet wykorzystać błędów gospodarzy. Teraz dwa tygodnie przerwy, może podczas nich zespół z Lubelszczyzny przejdzie przemianę. Oby, bo jeszcze dużo grania i jeszcze można pokazać, że Duma Lubelszczyzny też potrafi grać w piłkę.

Historyczne zwycięstwo Pasów

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 Cracovia

Zawodnicy Bruk-Betu nie tak wyobrażali sobie początek sezonu. Co prawda zespół z Niecieczy pierwsze dwa mecze zremisował, ale następne zakończyły się już porażkami. Wydawać by się mogło, że Cracovia to idealny rywal, z którym można odnieść premierowe zwycięstwo. W końcu Pasy nie wygrały na wyjeździe od grudnia zeszłego roku. Szmat czas. Jak wiadomo każda seria musi się kiedyś skończyć. No i skończyła się w sobotę.

Podczas pierwszej połowy nie było zbyt wielu sytuacji podbramkowych. W sumie obie drużyny oddały po jednym groźnym strzale. W 18. minucie Pelle van Amersfoort uderzył z szesnastu metrów w poprzeczkę, Pięć minut później groźnie z dystansu uderzył Nemancja Tekijaski, ale ładną interwencją popisał się Lukas Hrosso.

Dublet Holendra

Po przerwie było trochę ciekawiej. Inicjatywę przejęła Cracovia. Podopieczni Michała probierza na prowadzenie wyszli w 56. minucie. Kamil Pestka dośrodkował w pole karne, a zupełnie niekryty van Amersfoort umieścił futbolówkę w bramce. Gospodarzy strata gola zbytnio nie ożywiła. Wykorzystała to Cracovia. W 67. minucie drugą bramkę w tym spotkaniu zdobył van Amersfoort. Ponownie uderzył głową, tylko, że tym razem dośrodkowywał Karol Knap. Jednak gdyby nie VAR gol ten zapewne nie zostałby zaliczony. Byłoby tak dlatego, że Tomasz Loska zdołał interweniować w tej sytuacji. Wybił nawet piłkę w pole, ale, jak okazało się po analizie VAR piłka całym obwodem przekroczyła już wtedy linię bramkową. Bruk_Bet wziął się trochę do roboty po stracie drugiego gola. Lecz podopiecznych Mariusza Lewandowskiego stać było tylko na jedno trafienie. Gola z dystansu strzelił Patryk Czarnowski.

Pasy wygrały drugi mecz z rzędu. Co więcej było to pierwsze w historii zwycięstwo Cracovii w Niecieczy. Pasy po słabym początku powoli zaczynają się rozkręcać. Za to Bruk-Bet z zaledwie dwoma punktami na koncie jest przed ostatni i traci do bezpiecznego miejsca cztery punkty. Gra zespołu z Niecieczy nie wygląda tragicznie, ale piłka nożna polega na strzelaniu, bramek. Zazwyczaj Bruk-Bet strzela mniej goli niż przeciwnik i dlatego przegrywa.

Najpierw nudno, potem ciekawie

Lech Poznań 1;1 Pogoń Szczecin

Mecz lidera z wiceliderem zapowiadał się bardzo emocjonująco. Niestety w pierwszej połowie taki nie był. Przed przerwą z boiska wiało nudą. Na szczęście drugie czterdzieści pięć minut nie zawiodło.

Po przerwie ofensywę Kolejorza rozruszał Pedro Tiba, który już trzy minuty po rozpoczęciu drugiej połowy mógł zdobyć bramkę. Portugalczyk pięknie uderzył z woleja, lecz równie piękną interwencją popisał się Dante Stipica. Lech w pierwszym kwadransie po przerwie dość często gościł pod bramką Pogoni. Jednak nie udało się gospodarzom zdobyć bramki.

Sytuacja na boisku zmieniła się w 62. minucie. Wtedy to, Nika Kwekweskiri za bezmyślny faul dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Niedługo po tym wydarzeniu na boisku zameldował się Kamil Grosicki. Uczestnik Euro 2016 i Mundialu 2018 w 82. minucie dośrodkował idealnie na głowę Jeana Carlosa Silvy, ale dobrą interwencją popisał się Mickey van der Hart. Trzy minuty później ponownie w akcję Pogoni zamieszany był Grosik. Grosicki podał do wbiegającego  w pole karne Kacpra Smolińskiego. Młodzieżowiec wyłożył piłkę na trzeci metr, a Luka Zahović dopełnił formalności. Była to pierwsza bramka Zahovicia w bieżących rozgrywkach. Lech zdołała wyrównać w doliczonym czasie gry. Piękną bramkę zdobył Pedro Tiba, który zaliczył bardzo dobre spotkanie.

Lech nadal jest niepokonany w tym sezonie i nadal jest liderem. Za to Pogoń utrzymała pozycję wicelidera.

Derby dla Piasta

Górnik Zabrze 0:1 Piast Gliwice

Piłkarze z Zabrza zapewne inaczej wyobrażali sobie początek sezonu. Górnik przed tą kolejką miał na swoim koncie dwa zwycięstwa i dwie porażki. Zwycięstwem z Piastem podopieczni Jana Urbana chcieli potwierdzić, że obrali już dobry kurs.

Jednak to Piast prezentował lepszy futbol i prowadził grę. W 20. minucie Tiago Alves uderzył mocno z dystansu, ale Grzegorz Sandomierski zdołał obronić jego strzał. Dwie minuty później najlepsza sytuacje przed przerwą mieli gospodarze. Jakub Holubek zamiast do jednego z kolegów, zagrał do Alasany Manneha. Zawodnik rodem z Afryki podał prostopadle do Piotra Krawczyka. Napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam  z bramkarzem. Uderzył mocno, ale tylko w poprzeczkę. Sześć minut przed przerwą ponownie z dystansu uderzył Tiago Alves, lecz i tym razem skutecznie interweniował Grzegorz Sandomierski.

Po przerwie na ciekawą akcję trzeba było czekać przeszło dwadzieścia minut. W 67. minucie Damian Kądzior znakomicie dośrodkował z rzutu rożnego, a pięknym strzałem głową popisał się Patryk Sokołowski. Po uderzeniu Sokołowskiego piłka odnalazła drogę do bramki. Górnik dążył do wyrównania. najbliżej był w 88. minucie. Wtedy to, Jesus Jimenez oddał bardzo niebezpieczny strzał, lecz pika po jego uderzeniu zatrzymała się na poprzeczce.

Damian Kądzior staje się coraz mocniejszym punktem Piasta. Asysta z Górnikiem tylko to potwierdza. Myślę, że już niedługo były reprezentant Polski będzie jednym z liderów Piasta.

Warta czy punktu warta

Warta Poznań 1:1 Jagiellonia Białystok

Obie ekipy przed meczem szóstej kolejki miały coś do udowodnienia. Zarówno podopieczni Piotra Tworka, jak i Ireneusza Mamrota odnieśli dwie porażki z rzędu. Dlatego zawodnicy obu drużyn chcieli się przełamać jeszcze przed przerwą reprezentacyjną, która czeka nas w tym tygodniu.

Jednak chcieć nie zawsze oznacza móc. Odzwierciedleniem tych słów może być przebieg pierwszej połowy, który łagodnie mówiąc, nie porwał kibiców. Warta starała się grać swoje, czyli spokojne wyczekiwanie w obronie na błąd przeciwnika i szybkie przejście do ataku Jagiellonia, grając atakiem pozycyjnym, nie była w stanie wymyślić nic kreatywnego, co mogłoby zaskoczyć gospodarzy. Dlatego do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis.

Ale początkowe minuty drugiej połowy wynagrodziły dość nudną pierwszą połowę. W 48. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze po golu Mateusza Kuzimskiego. Napastnik wykorzystał błąd Bojana Nasticia i strzałem z ostrego kąta pokonał  Pavelsa Steinborsa. Radość zgromadzonych kibiców nie trwała długo. W 51. minucie wynik spotkania wyrównał Fedor Cernych, który wykończył akcję strzałem głową. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, choć białostoczanie prowadzili grę. Ale tak jak w pierwszej połowie, nic konkretnego z tego nie wynikło.  Gospodarze mogą być zadowoleni z końcowego rezultatu. Natomiast Jagiellonia wraca do Białegostoku z poczuciem niewykorzystanej szansy.

Trudne powroty

Wisła Płock 1:1 Raków Częstochowa

Częstochowianie wracają do ekstraklasowej rzeczywistości po dwutygodniowej przerwie. Raków dzielnie walczył z Gentem o wejście do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Jednak marzenia prysły w meczu rewanżowym w Belgii. Marek Papszun postanowił wystawić możliwie najlepszą jedenastkę, jaką na ten moment dysponuje.  Z wyjściowego czwartkowego podstawowego składu Rakowa na ławce znalazł się Mateusz Wdowiak, Ivi Lopez oraz Vladislavs Gutkovskis.

Początkowe minuty spotkania to obustronne wyczekiwanie się. Z marazmu jako pierwsi wyrwali się goście. Po strzale Andrzeja Niewulisa piłka minimalnie przeszłą obok bramki. Jednak chwilę później swoimi umiejętnościami popisał się Marcin Cebula. Otrzymał on podanie od Patryka Kuna. Marcin Cebula przyjął piłkę biodrem. Natychmiastowo odwrócił się i uderzył w kierunku bramki, dając w 18. minucie prowadzenie gościom. Potem  Raków pozwolił grać Wiśle piłką, wracając się do obrony. W 37. minucie euforia zapanowała wśród kibiców gospodarzy. Damian Warchoł, który otrzymał futbolówkę po zagraniu z rzutu wolnego, uderzył piłkę głową, której nie był w stanie wyjąć fenomenalnie spisujący się w tym sezonie Vladan Kovacevic. Przed zejściem zawodników do szatni, Marcin Cebula mógł ponownie wyprowadzić swoją drużynę na prowadzenie. Jednak uderzył tuż obok słupka.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1431940252168556549?s=20

Druga połowa nie przyniosła już żadnych bramek. Obie drużyny  miały okazję na zdobycie  bramki na miarę trzech punktów. Jednak ich nie wykorzystały. Można stwierdzić, że to Raków był lepszą drużyną. Jednak w końcówce zabrakło już sił. Teraz przerwa reprezentacyjna przyda się częstochowianom, którzy mają za sobą intensywny okres grania na dwóch frontach.

Przełamanie po 10 latach

Zagłębie Lubin 1:3 Śląsk Wrocław

Wrocławianie, przyjeżdżając do Lubina na derbowe spotkanie z Zagłębiem, mieli zamiar upiecz dwie pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze przełamać serię trzech remisów z rzędu. Oczywiście zwycięstwem, które przełamałoby jeszcze okrutniejszą serię. Śląsk nie jest w stanie wygrać meczu w Lubinie od blisko 10 lat. Kibice Miedziowych liczyli, że ich ulubieńcy nie dopuszczą do tego.

Przyjezdni wyszli w tym meczu jak po swoje. Chcieli dać do zrozumienia rywalom, że interesują ich w tym meczu tylko trzy punkty. Napór wrocławian wymusił bardzo prosty błąd na zawodniku Zagłębia Solerze, który podał piłkę wprost pod nogi Rafała Makowskiego. Ten dostrzegł niekrytego Mateusza Praszelika, który strzelił gola dającego prowadzenie przyjezdnym. Już w 26. minucie goście cieszyli się z dwubramkowej przewagi. Do głosu doszedł Erik Exposito, który po rzucie wolnym uderzył w poprzeczkę. Piłka po zamieszaniu w polu karnym trafiła ponownie do Hiszpana, który tym razem już skutecznie oddał strzał. Śląsk grał bardzo dobrze, choć jeszcze przed przerwą wlali odrobinę nadziei w serca gości. Wojtek Golla, który chciał przerwać akcję rywali, niefortunnie skierował piłkę do własnej siatki.

Nadzieja nie wróciła tylko w serca kibiców, ale także i piłkarzy Miedziowych. Gra w drugiej połowie prowadzona była pod ich dyktando aż do momentu… kiedy ponownie swoją klasę pokazał Erik Expsoito. 25-latek oddał strzał z dystansu, którego nie był w stanie wybronić Dominik Hładun.  Śląsk pozwolił grać Zagłębiu piłką, ale wszystko miał pod kontrolą, a z każdą minutą z lubinian uchodziła wiara, że losy spotkania będzie można jeszcze odwrócić.

Śląsk przełamuje dwie serie za jednym zamachem i wskakuje na 4. pozycję. Natomiast Zagłębie pozostaje w strefie spadkowej. Miedziowi mają do zagrania jeszcze zaległe spotkanie z Legią, ale o komplet punktów w tym spotkaniu na pewno nie będzie łatwo.

Wisła nabiera rozpędu

Wisła Kraków 1:0 Legia Warszawa

Kibice przy Reymonta zapełnili stadion prawie po brzegi. Do Krakowa przyjechali także fani Legii Warszawa. To dzięki wszystkim kibicom została stworzona atmosfera prawdziwego piłkarskiego święta. Tego bardzo brakowało w poprzednim sezonie, kiedy to widzowie mogli jedynie zasiąść przed telewizorami, a nie na trybunach. Biała Gwiazda chciała wykorzystać to, że Legia jest osłabiona kontuzjami oraz grą w Europie, i powalczyć o pełną pulę. Natomiast Legia po awansie do fazy grupowej Ligi Europy miała nadzieję, że na fali entuzjazmu przeciwstawi się gospodarzom. Odsyłam do tekstu Kuby Lewandowskiego oraz tekstu Krzysztofa Dąbrowskiego, którzy podzielili się swoimi opiniami na temat spotkania.

Wisła od początkowych minut zdominowała rywala. Po półgodzinie gry na koncie gospodarze mieli słupek, poprzeczkę, ale także to, co najważniejsze: bramkę. Po przechwycie piłki przed swoim polem karnym Wiślanie przeprowadzili szybką kontrę. Ponownie swoimi umiejętnościami popisał się Yaw Yeboah, który po kilkunastometrowym rajdzie podał piłkę do Felicio Brown Forbesa, który precyzyjnym strzałem pokonał Artura Boruca.

W przerwie Czesław Michniewicz dokonał dwóch zmian. Na boisko wszedł Emreli oraz Kacper Skibicki. To ten pierwszy mógł odmienić losy spotkania. Nawet zdobył bramkę, ale po analizie VAR sędzia Zbigniew Dobrynin anulował gola. Azer chwilę przed oddaniem strzału zahaczył o nogę wiślackiego obrońcy.  Legia do tego momentu wydawała się rozpędzać, ale po tej sytuacji, nie potrafiła wykreować już nic groźniejszego.

Biała Gwiazda zasłużenie wygrała prestiżowe spotkanie z Legią. W nagrodę awansowali na 3. lokatę. Natomiast Czesław Michniewicz musi sprostać trudnej sytuacji kadrowej. W trakcie przerwy reprezentacyjnej prawie 10 piłkarzy stołecznych nie będzie dostępna dla szkoleniowca Legii, przez co trudniej będzie zrealizować zaplanowane jednostki treningowe, które miałby pomóc m.in. w zgraniu zespołu.

 

Następna kolejka

GospodarzeGoście
Lech PoznańZagłębie Lubin
Piast GliwiceRadomiak Radom
Legia WarszawaCracovia
Górnik ŁęcznaJagiellonia Białystok
Śląsk WrocławGórnik Zabrze
Wisła Płock Stal Mielec
Wisła Kraków Warta Poznań
Pogoń SzczecinBruk-Bet Termalica Nieciecza
Raków CzęstochowaLechia Gdańsk

Mecz kolejki: Radomiak Radom – Pogoń Szczecin

Do niepokonanego u siebie Radomiaka przyjedzie wicelider ze Szczecina. Portowcy będą chcieli wreszcie wygrać na wyjeździe.

Autorzy:

Mateusz Bartoszek 

Mateusz Adamczyk

Pasjonat polskiego sportu, zwłaszcza piłkarskiej Ekstraklasy.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki