Obserwuj nas

Felietony

Derby Krakowa, które Wiśle dają radość

Tegoroczne derby Krakowa nie zapowiadały się jakoś nadzwyczaj dobrze dla widzów. Cracovia w probierzowym marazmie, a Wisła w załamaniu formy, w trakcie budowy zespołu. Derby jednak, jak to derby – rządzą się swoimi prawami. Głównym prawem w ostatnich latach było to że, co by się nie działo, to i tak na końcu wygrywa Wisła. Tym razem nie było inaczej. Wisła pokonała Cracovię.

Kliment to gość do krakowskiej piłki, a Forbes…

Czech jasno dał do zrozumienia swoim występem, że to on powinien być pierwszym wyborem Adriana Guli na pozycji napastnika. Szczególnie w drugiej połowie derbowego meczu wyglądał bardzo dobrze. Pamiętajmy także, że przy prawidłowej ocenie sytuacji przez sędziego, gdy Kliment urwał się obrońcy Cracovii, rywal powinien otrzymać czerwoną kartkę.

Wracając do sytuacji kadrowej Wisły, to według mnie jest on półkę wyżej niż Forbes. Jan potrafi pograć piłką, dać swoimi działaniami przestrzeń dla partnerów i przede wszystkim umie dobrze wykończyć, czego jeszcze tak bardzo w Wiśle nie pokazał. To piłkarz, który pasuje do krakowskiej piłki. Warunek jest taki, że będzie się cały czas ogrywał z zespołem, to samo się tyczy innych Wiślaków.  Jednak w sprawie Kostarykanina mam zgoła odmienne zdanie. Do niego dość przyległ stereotyp, że potrafi rozgrywać i daje dużo drużynie. To bzdura. Zacznijmy od tego, że przed przyjściem do Polski to nie był napastnik, a prawy obrońca.  Charakterystycznych zachowań  dla gry na danej pozycji w pewnym wieku trudno się nauczyć. To widzimy u Forbsa.

Mocnym argumentem na potwierdzenie tego, co piszę, może być zachowanie Marka Papszuna. Szkoleniowiec Rakowa Częstochowa do pewnego momentu korzystał z 29-latka, ale gdy Raków poszedł w górę, uznał, że musi poszukać innej opcji do ataku. Papszun często lekką ręką „odpalał” piłkarzy, kiedy wiedział, że jeśli chce dalej odpowiednio rozwijać zespół, musi konkretną pozycję ulepszać, kupując nowego, lepszego zawodnika.  Forbes to typowy „defensywny napastnik”, który potrafi dać impuls z ławki, czy raz w czas coś ustrzelić, jeśli wyjdzie w pierwszym składzie drużyny, która chce dominować w meczu i grać aktywną piłkę. Nie zaprzeczam jednak, że taki Forbes byłby dobry w drużynie broniącej się przed spadkiem. Może byłby niezłym wyborem w takim przypadku. Czyhałby gdzieś na połowie rywala i czekał na wrzutki.  Natomiast na pewno Felicio Brown Forbes nie może być głównym snajperem ambitnie grającej drużyny.

Plewka i El Mahdioui — kluczowy duet

Co tu dużo mówić, w derbach wróciła najlepsza linia pomocy w Wiśle Kraków. Plewka przy Aschrafie funkcjonuje inaczej i Aschraf przy Plewce funkcjonuje inaczej. Inaczej czyli lepiej. W moim odczuciu, gdy gra Żukow w środku jest dużo przypadku i niezorganizowania. Natomiast jeśli na plac wychodzi wspomniany duet, to druga linia funkcjonuje dość dobrze. Obaj ci piłkarze dobrze się uzupełniają. El Mahdioui, dzięki czarnej robocie Patryka Plewki, ma większą swobodę w rozgrywaniu piłki, a wszyscy wiemy, że gdy ten zawodnik dobrze gra, to cała Wisła wygląda dobrze.

Bohater z Częstochowy

To, że ma ogromny potencjał, wiedzieliśmy jeszcze przed jego przyjściem do Wisły. Jednak to, co zrobił ten chłopak w kilka miesięcy, zdecydowanie należy docenić. Przypadkowy junior nie broni karnego i nie błyszczy przed włoskim Napoli, nie wskakuje bez kompleksów do bramki swojego zespołu i nie wprowadza harmonii i spokoju, i co najważniejsze, nie ma takiego mentalu, jaki ma Mikołaj Biegański. Gdyby nie „Biegi” nie byłoby też zwycięstwa w derbach.

Przypomnijmy, dlaczego do Wisły ściągano Kieszka. By ten dał spokój, jakość w bramce, a Biegański mógł przy nim się uczyć. Tymczasem można powiedzieć, że to Kieszek powinien brać lekcje od Biegańskiego. Mnie od początku ten ruch ze ściągnięciem 37-latka nie przekonywał. Argumentem Wisły było wprowadzenie spokoju i jakości do bramki. Tymczasem Kieszek w tym sezonie popełniał katastrofalne błędy, a to wychowanek Skry dawał jakość i pokazywał umiejętności w bramce. Teraz piłkarz, który praktycznie całą karierę spędził na zachodzie, pewnie sporo zarabia, a jak się okazuje – nie gra. Biała Gwiazda jest obecnie w takim momencie, że nawet kosztem punktów w ligowej tabeli powinna promować młodych zawodników, których transfer mógłby wyprowadzić  finanse klubu na prostą.

Michal Škvarka — ocena postaci

Tak, jak przed derbami pisałem na Twitterze, Škvarce warto dać czas. To nie jest przypadkowy zawodnik, a jego słabszą formę w ostatnim czasie można wytłumaczyć brakiem regularnej gry przed dołączeniem do Wisły (do której notabene dołączył w późnej fazie okresu przygotowawczego). Cieszy natomiast fakt, że Škvarka pracuje z Adrianem Gulą, który zna go, jak własną kieszeń i to ten trener powinien dać radę odbudować „swojego piłkarza”. W derbach jednak dla jego asysty czapki z głów. Podanie do Yeboaha było w 100% przemyślane, a większość ekstraklasowych graczy podałoby przy pierwszym kontakcie. Postawa Słowaka w „Świętej Wojnie” utwierdza mnie w przekonaniu, że jeszcze będzie grał, jak na dobrego pomocnika przystało i takie asysty będzie notował częściej.

Podsumowując, za Wisłą udany pucharowo-derbowy tydzień — styl i gra wciąż się nie zgadzały, ale to zwycięstwa w tych meczach były kluczowe. Trener Gula na pewno nie będzie nudził się podczas przerwy reprezentacyjnej, ponieważ z drużyną Białej Gwiazdy nadal ma wiele pracy. Fantastycznie, że tę pracę będą mogli wykonywać w dobrych, „poderbowych” nastrojach…

Fan Wisły Kraków, baczny obserwator ekstraklasy oraz piłki niemieckiej.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Felietony