
Legia Warszawa po rzutach karnych pokonuje Raków Częstochowa i zdobywa Fortuna Puchar Polski. Po raz 20. puchar zostaje w stolicy Polski. Po bardzo słabym piłkarsko spotkaniu, wszyscy odetchnęli z ulgą, gdy Kacper Tobiasz obronił decydujący strzał. Jednak to nie był zwykły mecz dla warszawiaków. To nie było zwykłe spotkanie z zespołem Marka Papszuna. Również to nie była codzienna sytuacja dla Kosty Runjaicia… Niemiec nie zdobył do tej pory żadnego trofeum, aż do 2 maja 2023 roku.
Przygotowania do walki
1 kwietnia 2023 roku – Legia Warszawa podejmuje na własnym stadionie przy Łazienkowskiej 3 Raków Częstochowa. Mecz z gatunku „być albo nie być” patrząc na ligową tabelę. Porażka oznaczałaby koniec marzeń o mistrzostwie Polski. Każdy w mieście znał ciężar gatunkowy tego spotkania, Przygotowana specjalna oprawa, gdzie nie zasiadali najzagorzalsi kibice Legii Warszawa, a piłkarze byli naładowani jakby grali swój ostatni mecz w życiu. Efekt? Pewna wygrana na Łazienkowskiej i zbliżenie się do Rakowa. To był jak do tej pory najlepszy mecz Kosty Runjaicia na własnym stadionie. Taktyczny majstersztyk Niemca i Marek Papszun musiał wracać do Częstochowy na tarczy.
✈✈✈ Legia coraz bliżej 13 meczu z rzędu bez porażki w lidze!#LEGRCZ 3:1 pic.twitter.com/54qevkyBN4
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) April 1, 2023
4 kwietnia 2023 roku – mecz półfinałowy z KKSem Kalisz. Kolejne arcyważne zwycięstwo, które przybliżyło do upragnionego celu w sezonie 2022/2023. Gra? Lepiej pomińmy ten temat. Po wyczerpującym meczu z Rakowem cel był jeden – nieważne w jaki sposób, ale zaplanować sobie majówkę na Stadionie Narodowym. Udało się po pełnym dramaturgii meczu, kiedy Igor Strzałek doprowadził do szału radości kibiców Legii Warszawa. Nie było pięknej gry, ale był awans, który był celem przed sezonem.
https://twitter.com/PZPNPuchar/status/1643349561761513475
***
Przyszła passa niepowodzeń w Legii Warszawa, a Raków Częstochowa w PKO BP Ekstraklasie robił swoje i pewnie kroczył po tytuł mistrzowski. Po remisie w Legnicy i porażce w Grodzisku Wielkopolskim, już chyba każdy zdawał sobie sprawę, że strata do liderującego zespołu Marka Papszuna jest niemożliwa do odrobienia. Nawet najwięksi optymiści stwierdzili, niczym w słynnym klasyku Mariusza Pudzianowskiego – „on był drugi w kulach. To by nic nie dało”. Od tej pory każdy w stolicy Polski myślał o jednym – 2 maja ze Stadionu Narodowego należy wyjechać z Fortuna Pucharem Polski,
https://twitter.com/_Ekstraklasa_/status/1649513871353298944
Dawno nie dało się odczuć takiej mobilizacji przed finałowym starciem. Kibice Legii oprócz przygotowywanej oprawy na kulminacyjny moment święta piłkarskiego, postanowili wcześniej odsłonić jeden z murali w Warszawie, który przedstawiał dedykowanych koszulek na finał Pucharu Polski. To nie był jeszcze koniec przedmeczowych atrakcji. Dodatkowo w dniu meczu „Nieznani Sprawcy” zorganizowali przemarsz wszystkich chętnych kibiców Legii Warszawa z Łazienkowskiej 3 bezpośrednio na PGE Narodowy. Naprawdę dawno tak dużego zaangażowania ze strony społeczności, czy samozaparcia ze strony kibiców Legii Warszawa nie było. To nie był zwykły dzień w stolicy naszego kraju…
Mural "Po Puchar Legio Marsz!" odsłonięty. https://t.co/ZnUDj2mMv3 fot. @MarcinSzymczyk1 pic.twitter.com/67dxipNYGc
— Legia.Net (@LegiaNet) April 24, 2023
Taktyczne gierki
Samo przygotowanie do finałowych 90 minut wyglądało bardzo imponująco. Jeszcze Piotr Lasyk nie zdążył zagwizdać na rozpoczęcie spotkania, a kibice byli w nastrojach bojowych, gotów oddać wszystko, aby puchar został w stolicy. Nie ma co ukrywać i trzeba to sobie jasno powiedzieć, że nikt nie przewidział, że Yuri Ribeiro zostanie ukarany bezpośrednio czerwoną kartką już w 5. minucie, a owa sytuacja ustawi całe spotkanie na najbliższe ponad dwie godziny gry. Marek Papszun był pewnym siebie trenerem i nie eksperymentował ze składem oraz taktyką. Jednak jak sam po meczu przyznał, że wyeliminowanie zawodnika Legii bardzo utrudniło mu szlifowanie narzuconego przez niego stylu gry.
Papszun weź ty już nic nie mów lepiej xDDDDD pic.twitter.com/nUMwSEFY2e
— Piotr Muhammad (@PiotrMuhammad) May 2, 2023
— Ekstraklasowiec (@ekstraklasowiec) May 2, 2023
Legia Warszawa po czerwonej kartce była rozbita taktycznie. Trener Runjaić bardzo długo myślał, jak poukładać zespół, aby jak najbardziej zoptymalizować grę i dodatkowo zatrzymać największe gwiazdy Rakowa Częstochowa. Gospodarze (w tym meczu rolę gospodarza pełniła Legia Warszawa) przeszli na ustawienie 4-4-1, gdzie Josue pełnił rolę prawego pomocnika w obronie schodzącego do środka, a jedynym wysuniętym graczem był Tomas Pekhart. To właśnie wtedy „Medaliki” stworzyły sobie najwięcej sytuacji pod bramkowych. Obrona Legii w niektórych sytuacjach była kompletnie nieskomunikowana, co powodowało, że Kacper Tobiasz musiał ratować swój zespół przed utratą bramki. Widać, że brakowało jednego ogniwa w obronie, który po prostu zaasekurowałby wszystkie akcje ofensywne.
Ivi już w pełni zdrów.#FortunaPucharPolski#LEGRCZ pic.twitter.com/J2EYe9bTzZ
— Ekstraklasowiec (@ekstraklasowiec) May 2, 2023
Gutek…#FortunaPucharPolski#LEGRCZ pic.twitter.com/MmHQVxpnpX
— Ekstraklasowiec (@ekstraklasowiec) May 2, 2023
Dawać Piaseckiego!#FortunaPucharPolski#LEGRCZ pic.twitter.com/JCvtlBgXIq
— Ekstraklasowiec (@ekstraklasowiec) May 2, 2023
***
W mojej opinii kluczowym momentem spotkania była zmiana Maika Nawrockiego, który zastąpił Ernesta Muciego. W tym momencie Legia przeszła na system 5-3-1, gdzie wszyscy wrócili na swoje nominalne pozycje. Oprócz tego patrząc horyzontalnie na bramkę Tobiasza wszystkie wolne miejsca do zagrania prostopadłego zostały pozamykane, a zawodnicy Kosty Runjaicia w obronie ustawili się w szachownicę. Pozwoliło to odciąć od podań Gutkovskisa oraz Iviego Lopeza. Od tego momentu Raków Częstochowa miał znacznie mniej okazji, a ograniczały się ona wyłącznie do dośrodkowań z bocznych sektorów boiska.
– Czerwona kartka na samym początku spotkania sprawiła, że mecz potoczył się w zupełnie innym kierunku. To było duże obciążenie dla sfery mentalnej zawodników. Musieliśmy się zastanowić, co możemy zmienić. Wprowadziliśmy Maika Nawrockiego za Ernesta Muciego. Przeorganizowaliśmy nasze szeregi. Zagęściliśmy środek pola, nie daliśmy Rakowowi rozwinąć skrzydeł, graliśmy bardzo dobrze jeden na jednego. Z każdą minutą presja rosła. Raków dochodził do sytuacji, ale inaczej być nie mogło. Kacper Tobiasz wybronił kilka niesamowitych sytuacji. Pokazaliśmy kolektyw i chart ducha. Postawiliśmy się rywalom, a w rzutach karnych okazaliśmy się lepsi. Jestem niezwykle dumny. To nie jako nagroda dla kibiców, dla miasta, za niepowodzenia z zeszłego sezonu. Sam mecz pewnie nie był ucztą dla koneserów piłki nożnej. Na pewno nie była to reklama polskiej piłki nożnej. Najważniejszy dzisiaj jest jednak tytuł. Mamy jeszcze kilka kolejek do końca sezonu, ale cieszymy się dzisiaj z tego sukcesu. – powiedział po zdobyciu Fortuna Pucharu Polski Kosta Runjaić.
Trener Marek Papszun z myślą o zmianie w Legii postanowił wcześniej przesunąć Frana Tudora jako bocznego środkowego obrońcę do rozgrywania piłki, a miejsce na wahadle zajął Patryk Kun, który finalnie i tak zszedł z boiska jeszcze przed upływem regulaminowego czasu. Cel? Dosyć prosty. Starać się rozgrywać wszystkie akcje poprzez bocznych środkowych obrońców. Jednak moim zdaniem Raków popełniał ogromny błąd. Jaki? Nie robili oni przewagi w bocznych sektorach boiska, nie wykorzystywali swoich środkowych obrońców. Legia z łatwością dawała sobie radę w obronie, ponieważ mocno zagęścili środek pola oraz zamykali „uliczki”, dzięki którym żaden napastnik Rakowa nie miał szans na otrzymanie prostopadłej piłki.
Raków i dośrodkowania w tym meczu #LEGRCZ pic.twitter.com/ktucPwBQH1
— Łukasz Olkowicz (@LukaszOlkowicz) May 2, 2023
Cierpienie Legionisty
Legia Warszawa przez całe 120 minut ograniczała się do pojedynczych zrywów i kontrataków, z których rzadko kiedy coś konkretnego wynikało. Im dalej w mecz, tym wiadomo… coraz mniej sił, coraz mniej wiary w zwycięstwo. Jednak dziwi fakt, że przyszły mistrz Polski grając z przewagą jednego zawodnika nie potrafił przełamać obrony gospodarzy. Trener Runjaić od początku zdawał sobie sprawę, że trzeba będzie cierpieć dopóki jedna z drużyn nie wpakuje piłki do siatki. Legia nie starała się szukać niekonwencjonalnych rozwiązań i brawurowych akcji, w których mogła postawić na jedną kartę. Nie taki był cel. Celem było podnieść trofeum po końcowym gwizdku sędziego Lasyka.
Dziwi fakt, że Raków w drugiej połowie nie wyszedł wyżej do Legii i nie przycisnął ich na własnej połowie. Przecież aż prosi się, o zduszenie ich kontrataków w zarodku. Legia broni się jak może, ale nie wywiesza białej flagi. Czas gra na korzyść gospodarzy.#LEGRCZ #PucharPolski
— Krzysztof Dąbrowski (@KDabrowski_99) May 2, 2023
Przez niemal 100 minut kapitalnie udało się wyeliminować z meczu Iviego Lopeza. Hiszpan był nieobecny podczas spotkania na Stadionie Narodowym. Zresztą tak samo jak Josue, który bardzo dużo harował we wtorkowe popołudnie w środku pola grając na własnej połowie w obronie. Obie gwiazdy nie zachwyciły i nie pokazały, że ktokolwiek może w pojedynkę wznieść zespół na wyżyny swoich możliwości. Trener Marek Papszun reagował dość żywiołowo, o czym świadczyły przeprowadzane przez niego zmiany zawodników. Sam zresztą na konferencji pomeczowej powiedział, że piłkarzom nie zarzuca nic, a jedynie sobie. Raków szukał optymalnych rozwiązań i bardzo często podczas tego spotkania jego zawodnicy zmieniali swoje pozycje. Jednak moim zdaniem było to zbyt przekombinowane. Trener Runjaić przygotował uniwersalny wariant.
Marek Papszun:
– Mam sobie sporo do zarzucenia, jeśli chodzi o niewykorzystanie gry w przewadze przez 115 minut i o dokonane zmiany. Piłkarzom nie zarzucam niczego. pic.twitter.com/9kcl6iyYNh
— Samuel Szczygielski (@SamSzczygielski) May 2, 2023
***
Wariant, w którym najwięcej zdrowia musieli zostawić wahadłowi – Paweł Wszołek oraz Filip Mladenović. Serb już nie pojawił się na boisku w drugiej części dogrywki. Wykonał on kawał dobrej roboty, a na jego skrzydle grał niesamowicie szybki Mateusz Wdowiak. Jak reaguje Kosta na taką zmianę? Wprowadza równie dobrego motorycznie Makanę Baku, który jest w stanie ścigać się i powalczyć o odbiór piłki. Zresztą Legia Warszawa przez całe spotkanie grała dość głęboko, a tercet Nawrocki – Augustyniak – Jędrzejczyk był niemal bezbłędny w swoich ruchach. Aż finalnie po dwóch godzinach męczarni warszawiaków oraz kibiców zgromadzonych na PGE Narodowym, przyszedł czas na rzuty karne.
https://twitter.com/polsatsport/status/1653446650923188233
https://twitter.com/PZPNPuchar/status/1653445688837931015
Z takiego obrotu spraw na pewno nie był zadowolony Marek Papszun. Nie tylko ze względu na to, że rzuty karne to dość losowa sprawa, a również z faktu, że ze względu na przepis młodzieżowca w bramce Rakowa nie mógł bronić Kovacević. Trener nie ukrywa, że gdyby nie to Bośniak znalazłby się w składzie na finałowe spotkanie. Wiadomo, karne mają swoich bohaterów i wielkich przegranych. Tego dnia złotymi zgłoskami w historii Legii Warszawa zapisał się Kacper Tobiasz. Młody golkiper po fenomenalnym spotkaniu obronił decydujący rzut karny wykonywany przez Mateusza Wdowiaka. Wdowiaka, który do tej pory uwielbiał strzelać w finałach Pucharu Polski. Sam Tobiasz został MVP całego spotkania. Dodatkowo Runjaić po meczu wspominał, że na przedmeczowym treningu doszło do serii jedenastek. W owej serii każdy z wytypowanych zawodników zamienił karnego na bramkę. Przypadek?
– Cieszę się, że mogłem postawić kropkę nad „i” nad zrobioną przez nas robotą. Ja uwielbiam takie mecze i czuję się w nich bardzo dobrze. Puchar Polski był jednym z moich najskrytszych marzeń. Kibice to nawet 1/2 tego, co się dzieje. Nawet stojąc po przeciwnej stronie boiska, to czułem ich wsparcie. Kibice sprawiali, że cały czas byliśmy pod prądem i chcieliśmy walczyć za drużynę. Od początku poprzedniego tygodnia zaczęliśmy trenować rzuty karne. Dostaliśmy rozpiskę. Rozpiska rozpiską, ale intuicja to co innego. Najważniejsze jest to, że jednego karnego udało mi się obronić. – powiedział po spotkaniu Kacper Tobiasz.
Debiutanckie trofeum i upust ciśnienia
Ufff… – tak po meczu powiedział nie jeden kibic warszawskiego zespołu wraz z trenerem Runjaiciem. Niemiec po wielu latach posuchy w końcu w swoim trenerskim CV może dopisać sobie pierwsze trofeum. Puchar, na który zapracował przez cały sezon, ale również w finale pokazał, że umie na bieżąco umiejętnie reagować na sytuacje. Nie było nerwowych niepotrzebnych ruchów, a przemyślane decyzje poparte analizą. Dawno nie było takiego ciśnienia na zdobycie tego trofeum w stolicy Polski,
https://twitter.com/KDabrowski_99/status/1653447623171244065
https://twitter.com/LegiaWarszawa/status/1653462122645409792
Trzeba sobie powiedzieć wprost. Patrząc na poprzedni sezon nikt nie pomyślałby, że Legia Warszawa może zdobyć Fortuna Puchar Polski. To było coś nierealnego, a zwłaszcza z nowym trenerem, który nigdy nie miał zawieszonego medalu na swojej szyi. Miał to być sezon przejściowy, w którym zarówno zawodnicy jak i klub przygotują się na walkę od kolejnej kampanii, ale mając określony plan i odpowiednią jakość. Tymczasem Kosta Runjaić wykręcił wynik, którego nikt w Warszawie się nie spodziewał. Niemal pewne wicemistrzostwo Polski oraz 20; trofeum Pucharu Polski powędrowało do gabloty w muzeum Legii Warszawa. Trener wytrzymał ogromne ciśnienie i chwała mu za to. Udowodnił, że jest w stanie prowadzić wielki klub i występować w finałach. Po tych wszystkich działaniach ten puchar smakuje wyjątkowo, zarówno dla zawodników, jak i dla trenera. Jednak dla wszystkich ludzi związanych z warszawskim zespołem, którzy mają w pamięci poprzedni sezon to zdecydowanie coś więcej niż puchar…
Oceny w skali 1-10 (wyjściowa: 5)
Tobiasz – 10 (MVP)
Wszołek – 7
Jędrzejczyk – 8
Augustyniak – 9
Ribeiro – 1
Mladenović – 6
Kapustka – 7
Slisz – 8
Josue – 6
Pekhart – 5
Muci – 5
Nawrocki – 8
Celhaka – 6
Rosołek – 6
Baku, Sokołowski – grali zbyt krótko

Musisz zobaczyć