
Ostatni sezon uznaję za moment swoistej wymiany pokoleniowej wśród polskich trenerów. Coraz więcej klubów stawia na młodych gniewnych, kosztem zabetonowanych na karuzeli szkoleniowców ligowych. Wpływy tych zmian widać gołym okiem, a ich beneficjenci coraz mocniej rozpychają się na krajowym rynku.
Zmiana średniej wieku
W ostatnich latach zanika trend zatrudniania polskich trenerów 55+ przez ligowców. Rozgrywki w ujęciu szkoleniowym można obecnie podzielić na dwie częsci. Jedna z nich to trenerzy zagraniczni, druga – młodzi szkoleniowcy. Jedyne wyjątki stanowią obecnie Jacek Zieliński i Waldemar Fornalik, ale to uznani specjaliści, którzy cały czas żyją w kontakcie z futbolem. Czasy Smudów, Wieczorków, Wdowczyków, Dźwigałów i im podobnych odchodzą do lamusa, a na ich miejsce wchodzi nowe, lepsze pokolenie. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w owym pokoleniu jedynie nieliczni mają za sobą choćby przyzwoitą karierę piłkarską.
Szybko skreślany
Gdy Aleksandar Vuković objął Piasta Gliwice, wielu, w tym niżej podpisany, skreślało ten pomysł i wieszczyło gliwiczanom spadek. Wydawało się, że Vuković, który wcześniej pracował tylko w Legii, nie da sobie rady z szorującym o strefę spadkową Piastem i jego kibice szybko zatęsknią za Waldemarem Fornalikiem. Od tego czasu minęło już kilka miesięcy, a zarówno gliwicki klub, jak i ich szkoleniowiec, wciąż zmierzają w nadspodziewanie dobrym kierunku. Piast jest w czołówce najlepszych drużyn na wiosnę, a Serb z polskim paszportem jawi się jako jeden z najbardziej obiecujących młodych trenerów w naszym kraju. Jeśli tylko dostanie odpowiednie narzędzia, co w Gliwicach znaczy – zarząd nie osłabi mu znacząco kadry i ją sensownie wzmocni, jest w stanie w przyszłym roku włączyć się do walki o europejskie puchary.
Młodszy niż część graczy
Dawid Szulczek to idealny przykład tego, ile daje zaufanie klubu i chęć stawiania na młodych. W 2021 roku zastąpił na stanowisku trenera Warty Piotra Tworka. Odkąd prowadzi „Zielonych” lepiej od nich punktują tylko zespoły tzw. TOP4 oraz Piast. W wyniku tego o Szulczku robi się co chwila głośno. Młody trener kilka miesięcy temu był wymieniany jako ewentualny kandydat na selekcjonera, ostatnio funkcjonował w dyskusjach jako możliwy następca Marka Papszuna. Po raptem dwóch latach w zawodzie Szulczek jest już cenionym trenerem, do tego z otwartą głową i smykałką do nowinek technicznych. Pytanie tylko kiedy „polski Naggelsmann” obejmie jakiś „polski Bayern”.
Z Bandy Świrów do ławki
Korona Kielce zaliczyła bardzo słaby powrót do Ekstraklasy i długo grała siermiężną, męczącą dla oka piłkę pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego. Jesienią władzom „Scyzoryków” skończyła się cierpliwość do twórcy legendarnej „Bandy Świrów” i zastąpiła go jednym z boiskowych przywódcowej owej bandy. Kamil Kuzera przez kilka lat wrył się w ekstraklasowy krajobraz jako solidny ligowiec. Latami grał w Kielcach, stał się ważną postacią klubu i jednym z jego symboli. To właśnie Kuzera był jedną z głównych podbudów „Bandy Świrów”, ale też i bywał topowym defensorem w skali kraju. Po zakończeniu kariery ruszył w stronę pracy szkoleniowca i wspinał się na kolejne szczebelki trenerskiej drabiny. Władze Korony zaufały mu i postanowiły powierzyć pierwszy zespół. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Pod jego wodzą Korona powstała z dna i jest bardzo blisko utrzymania w lidze. Kuzera może niedługo znaleźć się w znacznie lepszym miejscu.
Przez Polkowice do Łodzi
Janusz Niedźwiedź był przeciętnym piłkarzem. Nigdy nie zaistniał na poziomie wyższym niż 1. liga. Jednak dobrą pracą zbudował sobie pozycję w trenerskim fachu. Po niezłym czasie w Stali Rzeszów, przed sezonem 2020/21 zastąpił w Górniku Polkowice Enkeleida Dobiego, który trafił do Widzewa Łódź. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nieco niespodziewanie Górnik awansował do I ligi, a Widzew pod wodzą Dobiego finiszował na 9. miejscu w ligowej tabeli, chociaż sam Albańczyk z polskim paszportem wyleciał jeszcze w trakcie sezonu. Widzew postanowił poszukać pracownika w dobrze znanym sobie miejscu.
Zatrudnienie Niedźwiedzia dla wielu kibiców z Łodzi nie było zupełnie dobrym ruchem. Oczekiwali głośnego, dużego nazwiska, a nie trenera znanego dotąd tylko z pracy w Polkowicach i Rzeszowie. Z dzisiejszej perspektywy, wydaje się to wprost niemożliwe. Mało który trener może liczyć na tak duże wsparcie kibiców, jak Niedźwiedź w Widzewie. Trudno się zresztą dziwić. Młody szkoleniowiec nie tylko wprowadził Widzew do Ekstraklasy po prawie dekadzie niebytu, ale też przez długi czas bił się o puchary. Jego dodatkowym sukcesem jest również odblokowanie Bartłomieja Pawłowskiego, który pod wodzą Niedźwiedzia zalicza bodaj najlepszy okres w karierze od czasu transferu do Malagi. Warto obserwować jak rozwinie się kariera byłego piłkarza Tura Turek.
Stal rewelacją I ligi
Gdy Marek Papszun ogłosił swoje odejście z Rakowa Częstochowa, moim prywatnym kandydatem nr 1 na jego następcę był Daniel Myśliwiec, czyli człowiek który jest twarzą projektu Stali Rzeszów, absolutnej rewalacji 1. ligi. Pod koniec 2020 roku po przeciętnym starcie sezonu „Żurawie” zwolniły Krzysztofa Łętochę, a cenionego na Podkarpaciu szkoleniowca zastąpił wówczas anonim. Gdy Myśliwiec obejmował Stal wiedzieliśmy o nim tylko, że dopiero co prowadził Wólczankę Wólka Pełkińska, a w przeszłości pracował w sztabach Tomasza Kafarskiego w Górniku Łęczna, Jacka Magiery w Legii czy Jacka Zielińskiego w Arce. Ryzyko z postawieniem na młodego trenera się jednak opłaciło. Półtora roku później w Rzeszowie strzelały szampany po zwycięstwie w 2. lidze. Dziś zaś Stal jest coraz bliżej udziału w barażach o Ekstraklasę.
38-latek to jedno z najciekawszych świeżych spojrzeń na futbol w Polsce. Swoim etosem oraz metodami pracy bardzo mocno przypomina on Dawida Szulczka i coraz bardziej czekam na jego debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Pytanie tylko czy jest szansa, że stanie się to ze Stalą? W dniu publikacji tego artykułu pojawiły się bowiem informację, że klub z południa Polski zamierza zwolnić Myśliwca.
Wychowanek Papszuna
To zasadniczy powód napisania tego artykułu. Gdy Marek Papszun ogłosił swoje odejście z Rakowa media i kibice zaczęli prześcigać się w podawaniu jego następców. Kogo to na tej liście nie było – Magiera, Stano, Szulczek, dość znane zagraniczne nazwiska. Koniec końców następcą Papszuna uczyniono pracującego z nim od dwóch lat Dawida Szwargę. Ryzyko, na które stać byłoby chyba tylko Raków, a zarazem ruch godny pochwały. 33-latek, który doświadczenie zbierał obok Rafała Góraka w GKS-ie Katowice i oczywiście samego Papszuna, był szykowany do tej roli przez swojego mistrza. Pozostaje pytanie jak sobie poradzi.
Więcej młodych
Oczywiście wymienieni powyżej to jedynie najciekawsze obecnie nazwiska na karuzeli spośród grona młodych szkoleniowców. Warto pamiętać o kilku innych trenerach, których możemy spotkać na szczeblu centralnym. Grzegorza Mokrego ciężko obecnie oceniać. Spadł z ligi z Miedzią, ale zarazem nie miał wielkich szans na lepszy los. Marek Gołębiewski nie poradził sobie jako tymczasowy trener Legii. Z Chrobrym spokojnie trzyma się jednak środka ligowej tabeli i radzi sobie na miarę potencjału swojej drużyny. Jakub Dziółka sporo czasu zarządza Skrą Częstochowa, a obecnie walczy o utrzymanie częstochowian w 1. lidze.
Z Górnikiem Polkowice o utrzymanie ligę niżej bije się Tomasz Grzegorczyk, młody trener pracujący wcześniej w Resovii. W Hutniku przez długoterminowe zagrożenie spadkiem, postawiono na Bartłomieja Boblę, byłego asystenta Mariusza Lewandowskiego i Piotra Mandrysza. Okazał się on być strzałem w dziesiątkę. Hutnik jest coraz bliżej zapewnienia sobie utrzymania. 31-letni Przemysław Gomułka dość sensacyjnie ma szansę wprowadzić do baraży o 1. ligę Olimpię Elbląg, a nim trafił do tego klubu, pracował na poziomie półamatorskim w Niemczech i był w sztabie reprezentacji Afganistanu. Stomil do 1. ligi za kilka tygodni najpewniej wprowadzi Szymon Grabowski, młody trener, którego wcześniej poznaliśmy dobrze w Resovii. Głównym rywalem Stomilu w walce o bezpośredni awans jest Znicz Pruszków, na którego ławce zasiada Mariusz Misiura. To szkoleniowiec znany z gry dla Pogoni Szczecin, który mimo nikłego doświadczenia jest jednym z najciekawszych trenerów w 2. lidze.
Całe to grono ukazuje jedno – młodzi rozpychają się coraz mocniej nie tylko na boiskach, ale i na ławkach trenerskich. Roi się tam od młodych i utalentowanych szkoleniowców, których warto śledzić i przyglądać się ich rozwojowi.
Fot.: Rafał Samsel
