1. liga
Ruch, Termalica, Wisła, Puszcza. Walka o bezpośredni awans do Ekstraklasy
Autor
Adam Kiedrowski
Choć sezon PKO BP Ekstraklasy jest już za nami, nie oznacza to końca emocji. Wciąż toczy się bowiem walka o grę na najwyższym poziomie rozgrywkowym w przyszłym sezonie. Jako pierwszy promocję uzyskał ŁKS Łódź. Dziś z kolei toczyć się będzie zażarta walka o 2. miejsce w tabeli. W grze o to są aż 4 zespoły. Kto więc uzyska bezpośredni awans?
Odbić się od dna i wrócić na szczyt
Rewelacją sezonu 1. ligi jest bezdyskusyjnie Ruch Chorzów. Niebiescy jeszcze w zeszłym roku występowali na boiskach eWinner 2. ligi. Gdy rozbili Motor Lublin w finale baraży o awans aż 4:0, zapewnili sobie miejsce w 1. lidze. Jeszcze większe wrażenie robi fakt, że dwa lata temu Ruch grał w 3. lidze! Wtedy awansowali pewnie wygrywając rozgrywki. Dziś mają szansę zapewnić sobie trzeci awans w przeciągu trzech lat. Byłaby to z pewnością niesamowita historia powrotu 14-krotnych mistrzów Polski na szczyt. W tym momencie klub z Chorzowa zajmuje 2. miejsce w tabeli, czyli to dające przepustkę do Ekstraklasy. Czeka ich końcowy mecz na własnym terenie przeciwko GKS-owi Tychy. Przeciwnicy zajmują 13. pozycję w tabeli i jedyne o co mogą walczyć, to ewentualnie lepsze miejsce na koniec sezonu.
Już na starcie tej kampanii Ruch zaczął solidnie. Pierwszy mecz zremisował z Skrą Częstochowa (0:0). Kolejne trzy spotkania to komplet punktów. Przegrali dopiero w
7. serii gier, kiedy to ulegli ŁKS-owi Łódź. Przez cały rok zmagań w Fortuna 1. Lidze popularnny HKS grał solidnie. Raz remisowali, raz wygrywali, a czasem przegrywali. Przed ostatnią kolejką mogą pochwalić się 16 zwycięstwami, 11 remisami i 6 porażkami. Runda wiosenna nie jest zła, natomiast można ją uznawać za mniej spektakularnę od pierwszej części sezonu. Chorzowianie jesienią przegrali tylko dwa razy, a wiosną – już czterokrotnie. Oczywiście jest to i tak świetny wynik, tym bardziej że w pierwszych pięciu spotkaniach w tym roku Ruch wygrał czterokrotnie.
***
Jedną z wiodących postaci tego sezonu w Chorzowie jest Daniel Szczepan. Rozgrywając 31 spotkań w tym sezonie, Polak zanotował 13 bramek i 5 asyst. Cała drużyna Niebieskich pokazuje swoją siłę i chęć przywrócenia Ruchu do PKO BP Ekstraklasy. Po raz ostatni ta ekipa na najwyższym szczeblu w Polsce zagrała w 2017 roku. Gdy w sezonie 2016/2017 HKS spadł z ligi, potem było już tylko gorzej. Teraz przechodzą niesamowite odrodzenie.
Lepiej było w Ekstraklasie
Drugą drużyną na liście pretendentów do awansu jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Słonie w poprzednim sezonie występowali na boiskach PKO BP Ekstraklasy. Niestety dla nich, spadli. Teraz klub z Niecieczy walczy o jak najszybszy powrót do elity. W ostatniej, najważniejszej kolejce, Termalica zmierzy się z Arką Gdynia. Plusem dla Słoników jest przewaga własnego stadionu, minusem – fakt, że Arka walczy o miejsce barażowe, przez co będzie maksymalnie zdeterminowana. Bruk-Bet obecnie ma jeden punkt mniej od drugiego Ruchu Chorzów. Po raz pierwszy Termalica w Ekstraklasie zadebiutowała w sezonie 2015/16. Klub od 2010 roku pewnie utrzymuje się w dwóch najwyższych poziomach rozgrywkowych w Polsce.
Nieciecza na ten sezon cel miała wyznaczony od początku, a był nim szybki powrót do Ekstraklasy. Sezon zaczynali już jako jedni z faworytów do awansu i trzeba powiedzieć, że poniżej oczekiwań nie grają. Początek tegorocznych zmagań zaczęli średnio. Były zwycięstwa, lecz były też remisy i porażki. Najgorszy okres nastąpił we wrześniu i październiku, ponieważ przez 7 spotkań z rzędu Termalica nie zdołała zgarnąć kompletu punktów. W tamtym czasie aż sześć razy zremisowała i raz przegrała. Później było już w miarę lepiej, a Słonie prezentowały na ligowych boiskach dobrą formę. Na ten moment zapewnia ona trzecie miejsce, co złym wynikiem na pewno nie jest. Zdaniem większości kibiców z całej Polski, Termalica jest jednym z faworytów do powrotu na szczyt.
W klubie z Małopolski w obecnym sezonie nie ma lepszych i gorszych. Cały skład strzela bramki, asystuje i odgrywa ważną rolę. Najlepszym strzelcem jest Tomas Poznar z 8 trafieniami na koncie, lecz tuż za nim z 7 bramkami znajdują się Kacper Karasek i Muris Mesanovic. Podopieczni Radoslava Latala muszą liczyć na potknięcie Ruchu i trzy punkty z Arką. Jeżeli Termalica skończyłaby w barażach, to mimo wszystko również tam również byłaby typowana do awansu.
Kolejny czarny koń
Puszcza Niepołomice w zeszłym sezonie skończyła z dwoma punktami nad strefą spadkową. Teraz na koncie mają taki sam punktowy dorobek jak Termalica, a sami walczą o awans. Nikt nie powiedziałby przed rozpoczęciem sezonu, że klub z Niepołomic będzie bić się o miejsce w Ekstraklasie. Zazwyczaj Puszcza kończyła w środku tabeli – raz niżej, raz wyżej. Czeka ich niesamowicie ważny mecz, kiedy do Niepołomic zawita Chrobry Głogów – drużyna zajmująca 10. pozycję w lidze. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy tabeli i sytuacji, to zdecydowanym faworytem są podopieczni Tomasza Tulacza.
https://twitter.com/_1liga_/status/1663277782473011200
Od początku sezonu Puszcza grała powyżej oczekiwań. W pierwszych dwóch spotkaniach zgarnęła sześć punktów. Z każdym kolejnym starciem tylko podtrzymywała swoją świetną dyspozycję, co widać dzisiaj. Na tą chwilę po raz ostatni przegrali 12 kwietnia, kiedy lepsza okazała się Bruk-Bet Termalica. Nie można za bardzo wyznaczać lepszych i gorszych momentów Puszczy w tym roku. Jeżeli chcemy mówić o świetnym okresie, to możemy mówić o obecnej dyspozycji żółto-zielonych. Taka forma tym bardziej dodaje skrzydeł wszystkim zawodnikom, dzięki czemu jeszcze bardziej nakręceni są na awans do PKO BP Ekstraklasy.
Nie można nie zgodzić się z tym, że taki wynik to zasługa całego zespołu. Podobnie jak w Niecieczy, nie ma lepszych i gorszych, patrząc na statystyki. Najwięcej bramek na swoim koncie ma, o dziwo prawy obrońca – Piotr Mroziński. Jednak bramki notują również Rok Kidric lub Lucjan Klisiewicz. Jak już wyżej wspomniałem, cała drużyna odgrywa ważną rolę i przyczynia się do sukcesu, jakim bezdyskusyjnie jest walka o awans do elity. Jeszcze jednym ciekawym przypadkiem w Niepołomicach jest trener Tomasz Tulacz. Od sierpnia 2015 Polak zasiada na ławce trenerskiej. Mimo że nie osiągał nigdy wielkich wyników, nieprzerwanie od kilku lat trenuje pierwszy zespół Puszczy. Obecnie w pewien sposób odpłaca się zarządowi żółto-zielonych za zaufanie. Za takie zespoły i przypadki właśnie kochamy futbol.
Chęć szybkiego powrotu
Wisła Kraków to marka, której chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Biała Gwiazda aż 13 razy zdobywała mistrzostwo kraju, ostatni raz w 2011 roku. Od sezonu 2008/09 nieprzerwanie przez kilkanaście lat grali w najwyższej klasie rozgrywkowej. Do tego praktycznie zawsze sezon kończyli od kilku lat w środku tabeli Ekstraklasy. Niestety dla Wisły, w poprzednim sezonie spadli do 1. ligi. Obecnie walczą o powrót na szczyt. Znajdowaliby się teraz w dużo lepszej sytuacji, gdyby w poprzedniej kolejce wygrali z Zagłębiem Sosnowiec. Koniec końców, w Krakowie Biała Gwiazda musiała pogodzić się z porażką, przegrywając 1:2. Nie przekreśliło to ich szans na bezpośredni awans, lecz muszą zdobyć trzy punkty i liczyć na potknięcia reszty drużyn bijących się o Ekstraklasę. Wisłę czeka wyjazd do Łęcznej.
Po spadku do 1. ligi Wisła chciała po prostu szybko się odbić, gdyż jej miejsce cały czas jest w Ekstraklasie. Biała Gwiazda krótko mówiąc jednak zawiodła. Chociaż pierwsze pięć spotkań to cztery zwycięstwa, to reszta jesieni aż tak kolorowa nie była. Największy kryzys rozpoczął się we wrześniu i trwał do drugiej połowy października. Wisła nie potrafiła wygrać od 20 sierpnia do 28 października. Nie wliczamy do tego Pucharu Polski, w którym Biała Gwiazda najpierw rozbiła drugi zespół Legii Warszawa, a następnie wyeliminowała Puszczę Niepołomice. Ostatnimi czasy drużyna z Krakowa gra w tzw. „kratkę”. Raz wygra, raz przegra, i tak w kółko.
Z całej kadry Wisły na wyróżnienie zasługuje zdecydowanie Luis Fernandez. Hiszpan w 28 spotkaniach w lidze na swoim koncie ma aż 20 trafień i 6 asyst. Jest to co najmniej imponujący wynik 29-latka. Od strzelania w Wiśle jest dwójka zawodników – wcześniej wspomniany Luis Fernandez i Angel Rodado. Hiszpanie zdobyli razem 31 bramek. Najwięcej minut na boisku zaliczył Igor Łasicki, a jest ich aż 2 952.
Fot.: Sławomir Czchowski
Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.