Lech Poznań
Nie patrzeć w przeszłość – zapowiedź starcia Lecha Poznań ze Stalą Mielec
Autor
Antek Malinowski
W ramach 9. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań podejmie Stal Mielec. Jak w poprzednich latach kończyły się mecze pomiędzy tymi zespołami? Jak wygląda forma obu drużyn?
Trudna przeszłość
Stal lubi grać z Lechem. Od momentu powrotu zespołu z Mielca do Ekstraklasy obie drużyny mierzyły się ze sobą sześciokrotnie. Bilans może być dla wielu zaskakujący – Lech bowiem wygrał zaledwie jedno z tych spotkań, trzy zremisował, a dwa razy schodził z boiska pokonany. Pierwszy mecz obu drużyn w najwyższej klasie rozgrywkowej w XXI wieku odbył się w grudniu 2020 roku w Mielcu. Ówczesny beniaminek zdołał urwać punkt poznaniakom, a do 87. minuty prowadził 1:0. Pedro Tiba zdołał jednak uratować remis. Drugie ze spotkań rozegrano w Święto Pracy następnego roku. Stal sensacyjnie wygrała, mimo że do 89. minuty… przegrywała 0:1. Ten mecz był jednym z gorszych, które rozegrał Kolejorz w tamtym feralnym sezonie, który ostatecznie zakończył na 11. miejscu w tabeli.
Kolejna kampania ligowa była dla poznańskiej lokomotywy o wiele bardziej udana, a Lech sięgnął po ósme w swojej historii mistrzostwo kraju. Mimo tego, że Kolejorz radził sobie świetnie w lidze, Stal wciąż sprawiała mu kłopoty. Jesienią obie ekipy spotkały się na Podkarpaciu. Padł wówczas bezbramkowy remis, mimo że goście oddali ponad 30 strzałów na bramkę Rafała Strączka. Rewanż, który odbył się pod koniec kwietnia, zaczął się od mocnego uderzenia Stali. Już w 2. minucie gry Dominik Steczyk wyprowadził gości na prowadzenie. Gole Amarala, Ishaka oraz samobójcze trafienie Mateusza Żyry sprawiły, że Kolejorz zgarnął wówczas komplet punktów. Jak się wkrótce okazało, te 3 bramki były ostatnimi, jakie Lech do tej pory zdobył przeciwko drużynie z Mielca.
Kolejne starcie Kolejorza ze Stalą miało miejsce w 1. kolejce sezonu 22/23. Poznaniacy przystępowali do tego meczu jako świeżo upieczony mistrz Polski, ale bardzo szybko zderzyli się ze ścianą. Taką ze Stali. Goście wygrali 2:0 po trafieniach Wlazły i Domańskiego. Obie drużyny spotkały się w Mielcu w pierwszej wiosennej serii gier. Padł wówczas bezbramkowy remis.
Stal ciężka do skruszenia
Drużyna prowadzona przez trenera Kieresia zaczęła sezon od dwóch remisów, z Cracovią oraz Piastem. W 3. serii gier uległa natomiast beniaminkowi, Puszczy Niepołomice. Kolejkę później Stal ograła będącego jeszcze w złej formie Śląska Wrocław, a następnie musiała uznać wyższość Rakowa, przegrywając w Częstochowie 0:2. Biorąc pod uwagę fakt, że kadra drużyny została całkowicie przebudowana, kibice ekipy z Podkarpacia mogli uznać takie wyniki za przyzwoity start sezonu. Najlepsze było jednak dopiero przed nimi – w następnych trzech kolejkach Stal zdobyła aż 7 punktów, mimo że mierzyła się naprawdę mocnymi rywalami, pokroju Radomiaka czy Zagłębia Lubin.
W drużynie z Podkarpacia bryluje niezawodny Maciej Domański, świetnie odnajduje się Ilya Shkurin. Swoje liczby dokładają także Michał Trąbka czy Łukasz Gerstenstein, a także legenda klubu, Krystian Getinger. Obecnie mielczanie plasują się na 6. miejscu w tabeli Ekstraklasy z dorobkiem 12 punktów. Kolejorz znajduje się zaraz pod nimi, z jednym punktem straty. Warto jednak pamiętać, że poznaniacy mają dwa rozegrane mecze mniej.
Lokomotywa wraca na właściwe tory
Lecha czekało ciężkie zadanie od razu po przerwie reprezentacyjnej. Grał on bowiem mecz derbowy z Wartą, która podchodziła do tego meczu będąc w naprawdę niezłej formie. Kolejorz wygrał to spotkanie 2:0 po trafieniach dwóch Filipów: Marchwińskiego oraz Dagerstala. Do pełni szczęścia brakowało tylko bramki zdobytej przez Filipa Szymczaka, który pojawił się na boisku po przerwie.
Drużyna prowadzona przez Johna van den Broma wyszła na ten mecz w eksperymentalnym ustawieniu 3-4-3, które przechodziło momentami w 4-3-3. W środku obrony wystąpili Dagerstal, Antonio Milić oraz 17-letni Michał Gurgul. Prawe wahadło obsadził Alan Czerwiński, a lewe, dość niespodziewanie, Dino Hotić. W środku pola grali natomiast Radosław Murawski wraz z Jesperem Karlstromem. Ofensywne trio składało się z biegającego bliżej lewej strony Kristoffera Velde, Afonso Sousy – grającego bliżej prawej strony boiska, a także Filipa Marchwińskiego, który obsadził pozycję numer ,,9″.
W najbliższych meczach szkoleniowiec Lecha będzie mógł skorzystać z Joela Pereiry, Eliasa Anderssona czy Mikaela Ishaka. Kontuzje leczą Miha Blazić oraz Nika Kvekveskiri. Kolejorza czekają zaś domowe mecze ze Stalą i Rakowem. W Poznaniu każdy myśli tylko o powtórzeniu sukcesu z sezonu 2021/22, a żeby taki wynik osiągnąć, trzeba przede wszystkim punktować. Okazja do tego nadejdzie już w najbliższą sobotę.
Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.