Obserwuj nas

Ekstraklasa

Nowa runda, ale ten sam marazm – Zagłębie poległo w Poznaniu

Po długim oczekiwaniu wróciła do żywych nasza ukochana Ekstraklasa. Z każdym kolejnym meczem, odżywało także uniwersum kibiców polskiej piłki i nie inaczej było podczas ostatniego sobotniego spotkania. A w nim swój pierwszy bój stoczyli podopieczni trenera Fornalika, którzy pojechali po ligowe punkty do Poznania. Historia poprzednich rywalizacji między Lechem a Zagłębiem wskazywała na to, że Kolejorz wbrew pozorom nie będzie miał łatwego zadania. Czy drużyna z Lubina pokazała skutki dobrej pracy wykonanej na obozie? 

Here we go again

Zważywszy na to, że jak dotąd Miedziowi nie poczynili żadnych ruchów ,,in” do klubu w trakcie zimowego okna transferowego, skład na starcie z Lechem nie był zbytnio zaskakujący. Jedyną zagadką mogła być pozycja napastnika, na której ostatecznie w wyniku dobrej gry w sparingach wystąpił Juan Munoz. Poza tym, mieliśmy do czynienia z dobrze znanymi zawodnikami w szeregach lubińskiej drużyny.

Pierwsze minuty spotkania wskazywały na to, że piłkarze Lecha kompletnie nie przejęli się brakiem swoich najważniejszych ogniw. Pomimo braku Ishaka czy Velde, gospodarze weszli w ten mecz z dużym impetem. I jak to już bywało w meczach Zagłębia z czołówką naszej ligi, takie podejście się opłaca, ponieważ lubinianie są specjalistami w szybkim traceniu gola. Jest to deficyt w drużynie trenera Fornalika, które szerzej już omawiałem w ostatnim tekście, skupiającym się na pracy byłego selekcjonera polskiej kadry (Waldemar Fornalik – osąd (anty)bohatera ). Tym razem, katastrofalny błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnił Aleks Ławniczak, co skrzętnie wykorzystał Ba Loua, który wystawił futbolówkę Szymczakowi i poznaniacy objęli prowadzenie już w 4. minucie.

Stare demony z jesieni (aczkolwiek wciąż świeże) wracały do Miedziowych raz za razem. Brakowało spokoju w rozegraniu, koncentracji w defensywie i przede wszystkim pomysłu na przechytrzenie obrony rywala. Jednakże najbardziej zaskakujące dla mnie były ogromne odległości jakie zostawiali między liniami piłkarze z Lubina. Słusznie zauważyli komentatorzy tego spotkania, że z takim zjawiskiem zazwyczaj mamy do czynienia w końcówce spotkań, kiedy piłkarze mają prawo być już zmęczeni. Ale taka postawa po 20 minutach jest bardzo zastanawiająca i był to powtarzający się aspekt w wykonaniu środka pola Miedziowych. Do tego dochodzi brak celnego strzału do przerwy, co jest pewnego rodzaju podsumowaniem pierwszej połowy w wykonaniu Zagłębia. Lech nie grając wielkich zawodów, spokojnie i zasłużenie prowadził jedną bramką.

Pierwsza porażka w 2024 r.

Druga odsłona gry zaczęła się od wprowadzenia na boisko Dawida Kurminowskiego. Z tym że zamiast spróbować zmienić formację i zagrać na dwóch napastników, to trener gości ściągnął Juana Munoza. Jakie były efekty tejże korekty? Określenie ,,nie najlepsze” to dość delikatne stwierdzenie w tym przypadku. Mimo wszystko Miedziowi w drugiej połowie próbowali wykorzystać pomyłki Lecha (głównie Douglasa) w koncentracji, ale gdy przyszło co do czego, to zabrakło wykończenia. Czyli kolejny ciągnący się za lubinianami od dłuższego czasu problem. Powiedzmy sobie szczerze, rajd Pieńki z 50. minuty powinien się skończyć golem wyrównującym. Tak się jednak nie stało, jak i kilka minut później. Dokładnie w 55. minucie Miedziowi oddali swój jedyny celny strzał w tym meczu, autorstwa Marko Poletanovicia.

Na nic się zdał lepszy, pierwszy kwadrans drugiej połowy w wykonaniu Zagłębia. Po jego upływie, z każdą kolejną minutą to Kolejorz tworzył coraz  groźniejsze sytuacje pod bramką Jasmina Buricia. I w 72. minucie po kolejnej, biernej postawie środka pola oraz całej defensywy Miedziowych, Lech podwyższył prowadzenie. Po podaniu Filipa Marchwińskiego, Radosław Murawski popisał się kapitalnym uderzeniem zza szesnastego metra. I tym właśnie golem, gospodarze definitywnie zniszczyli szansę na emocje w tym spotkaniu. Spotkaniu, które było dość mocno szarpane nie tylko ze względu na częstą niedokładność w podaniach, ale także za sprawą dziwnych decyzji arbitra. Zatem gdybyśmy mieli wybrać jeden mecz, który moglibyśmy oglądać do końca naszego życia, to sobotnie starcie Lecha z Zagłębiem nie byłoby raczej rozpatrywane. Kolejorz może nie bardzo efektownie, ale zasłużenie zgarnia trzy punkty.

Komentarz pomeczowy

Występ podopiecznych trenera Fornalika można określić mianem ,,przedłużenia jesieni”. Lubinianie swoją postawą na boisku, nie dali zapomnieć obserwatorom Ekstraklasy jak źle wyglądają w starciach z  czołówką naszej ligi. Nie można ciągle bazować tylko i wyłącznie na momentach dobrej gry. Oczywiście, takowy moment się pojawił, ale to było zdecydowanie za mało jak na drużynę z niemałym potencjałem ofensywnym. Jednakże wciąż Miedziowi nie potrafią tego potencjału przenieść na boisko i jest to kolejny ,,kamyczek do ogródka” trenera, który ma problem z rozwojem swojej drużyny. Mamy do czynienia ze stabilizacją, ale w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Kolejne, fatalne wejście w spotkanie, niedokładność w podaniach, które nie były obarczone większym ryzykiem i taka ogólna boiskowa bojaźliwość. To jest obraz drużyny, która w sparingach wyglądała naprawdę solidnie. Zatem można mieć było mieć chociaż cień nadziei na poprawę gry już w lidze. Wiadomo, że to dopiero pierwszy mecz, w dodatku z drużyną, która była mocno rozdrażniona po poprzedniej rundzie. Jednakże prezencja lubinian pozostaje taka sama jak w rundzie jesiennej. Polegała na tych samych, nietrafionych schematach. W dodatku Miedziowi dotknął deficyty celnych uderzeń na bramkę przeciwnika, co jest następnym problemem. Dokładając do tego brak impulsu zawodników wchodzących z ławki, tworzy nam to zespół, który o miejscu wyżej niż w środku tabeli może ewidentnie zapomnieć. Nawet pomimo dość bezpiecznej przewagi nad ,,strefą czerwoną” nikt nie może dać gwarancji, że Zagłębie Lubin w walkę o utrzymanie się nie wplącze.

Szansa na rehabilitację Miedziowi dostaną już w najbliższą niedzielę. Podopieczni trenera Fornalika podejmą wtedy na własnym stadionie, z pewnością natchnioną po ostatnim zwycięstwie Cracovię.

Oceny:

https://d1tj2oacoo8fyj.cloudfront.net/seo/65c804fa10ef701b7abd482f

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Ekstraklasa