Każdy z nas uwielbia transfery. Umożliwiają nam one podziwianie nowych gwiazd na boiskach Ekstraklasy, a okienka transferowe trzymają w napięciu od początku do końca. Poza przyjściami nowych piłkarzy, następują również odejścia. Każdy zna ból, gdy Ekstraklasę opuszcza wielka gwiazda ligi, bądź młody talent, którego każdy uwielbia, bo z ofertą przychodzi ,,większy gracz”. W tym okienku padło między innymi na Karola Borysa, Ernesta Muciego, Bartosza Slisza czy Pedro Henrique. Jak odnajdą się w nowych realiach ci zawodnicy dowiemy się za jakiś czas, a tymczasem możemy już spojrzeć jak radzą sobie byli piłkarze Ekstraklasy, którzy wyjechali z naszej ulubionej ligi w ubiegłym roku.
MICHAŁ SKÓRAŚ (CLUB BRUGGE)
Z pewnością każdy kibic Lecha, a także polskiej piłki inaczej wyobrażał sobie przygodę utalentowanego skrzydłowego w Belgii. Problemy z aklimatyzacją? Liga belgijska nie była mu pisana? Może po prostu Michał Skóraś jest przeciętnym piłkarzem? Na ten moment nie jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedzi na te pytania. Nikt nie wie co się dzieje z Michałem Skórasiem. Z TYM Michałem Skórasiem jakiego mogliśmy obserwować w Lechu w trakcie jego europejskiej przygody w zeszłym sezonie. Nie oszukujmy się, liga belgijska to nie jest ogromny przeskok między nią a naszą Ekstraklasą. Tym bardziej jeżeli zawodnik błyszczał nie tylko na krajowym podwórku, a jednak Michał Skóraś najzwyczajniej w świecie zniknął i nie jest tym samym zawodnikiem co w Lechu.
Od początku sezonu wystąpił on w 25 spotkaniach zdobywając zaledwie 1 bramkę oraz zanotował 6 asyst. Jedynie w dwóch meczach trener Club Brugge dał szanse zagrać Polakowi w pełnym wymiarze czasowym. Światełkiem w tunelu jest natomiast ostatni występ piłkarza w wygranym przez jego Club Brugge meczu z KAS Eupen, w którym były zawodnik Lecha nie tylko zdołał wytrzymać 90 minut na boisku, lecz dołożył również do tego asystę przy golu na 3:0 i zebrał bardzo pozytywne noty. Miejmy nadzieje że ta najgorsza część sezonu w jego wykonaniu jest już za nim.
SZYMON WŁODARCZYK (STURM GRAZ)
Czy były zawodnik Górnika Zabrze zdołał wejść w buty Rasmusa Højlunda i wypracował sobie transfer do lig Top 5? Czy Szymon Włodarczyk podbił austriacką ligę i zdobywa bramkę za bramką?
Nie. Jeszcze nie.
Austriacki Sturm Graz w ostatnich latach jest nazywany ,,Fabryką Napastników”, ze względu na to jak klub potrafi rozwijać snajperów, sprzedając później jednego za drugim do mocniejszych lig. Kierunek na papierze pasował idealnie do 21-letniego piłkarza. Każdy oglądający Ekstraklasę widział duży potencjał drzemiący w zawodniku Górnika Zabrze, lecz jednocześnie często było widać pewnie braki, które mogą blokować potencjał snajpera. Statystyki w Ekstraklasie Szymon Włodarczyk miał bardzo dobre jak na swój wiek, ale wiedząc o słabszych stronach gry piłkarza, rozstanie z nim było mniej bolesne. Tym bardziej, że Sturm Graz zapłacił za niego niemałą kwotę i nic nie pozostawało jak tylko ładnie pożegnać młodego piłkarza i życzyć powodzenia.
Wejście do austriackiego klubu Szymon Włodarczyk miał znakomite, choćby debiutując w meczu Pucharu Austrii przywitał się z kibicami strzelając hat-tricka, a w kolejnych dwóch meczach zdobył łącznie dwie bramki. Z czasem młody Polak jednak przygasł i ostatecznie we wszystkich rozgrywkach uzbierał 9 bramek i 2 asysty, co nadal jest dobrym wynikiem. Warty podkreślenia jest również fakt, iż 21-latek wystąpił w każdym oficjalnym meczu Sturmu Graz, co nie zdarza się wielu Ekstraklasowiczom wyjeżdzającym za granicę.
Nie zapowiada się, aby Szymon Włodarczyk był nowym Robertem Lewandowskim, lecz nie jest również drugim Maciejem Rosołkiem w ,,ładniejszym papierku”. Wiemy jak przewrotna bywa piłka nożna, więc nie byłoby zaskakujące, gdyby runda wiosenna okazała się być rundą życia dla młodego napastnika i nim byśmy mrugnęli okiem, zobaczylibyśmy Polaka w jednym z klubów ligi Top 5.
MAIK NAWROCKI (CELTIC GLASGOW)
Środkowy obrońca dołączył do Legii Warszawa latem 2021 na zasadzie wypożyczenia, a w 2022 został ostatecznie wykupiony z Werderu Brema. Po kolejnym roku gry w barwach ,,Wojskowych”, młody Polak odszedł podczas letniego okienka transferowego do Celticu Glasgow za kwotę 5 milionów euro. Do dziś rozegrał on jedynie 9 oficjalnych spotkań dla drużyny z Glasgow, a nie każde z nich w pełnym wymiarze czasowym.
Z pewnością nie można określić Nawrockiego mianem flopa, gdyż w dużej mierze brak występów był spowodowany kontuzją uda, której nabawił się na początku sezonu. Kontuzja przyczyniła się do tego, iż Polak znalazł się poza kadrą ,,The Bhoys” w rozgrywkach tegorocznej Ligi Mistrzów i na dłuższy czas wykluczyła polskiego obrońcę z gry. Nawrocki wrócił w meczu z Glasgow Rangers, po którym zebrał dobre noty od kibiców Celticu. Aktualnie powoli wraca do pełni formy i walczy o zajęcie miejsca w pierwszej jedenastce.
FILIP MLADENOVIĆ (PANATHINAIKOS)
Każdy oglądający Ekstraklasę z pewnością kojarzy serbskiego piłkarza. Najpierw był on przez 3 lata, od sezonu 2017/18 ważnym filarem Lechii Gdańsk. Później przechodząc do warszawskiej Legii stał się gwiazdą swojej drużyny oraz całej ligi. Wahadłowy miewał lepsze oraz gorsze chwile w barwach ,,Wojskowych”, lecz z całą pewnością był ważnym ogniwem w zespole. Legia próbowała zatrzymać jednego ze swoich gwiazdorów, lecz negocjacje kontraktowe z Serbem nie należały do najłatwiejszych, aż klub musiał uznać wyższość greckiego Panathinaikosu.
Były gracz Legii od dołączenia do Panathinaikosu uzbierał 30 oficjalnych występów, co jest bardzo dobrym wynikiem i świadczy o tym, jaką rolę pełni w drużynie. Serb zdołał nawet uzbierać 2 bramki oraz 4 asysty we wszystkich rozgrywkach. To lepszy rezultat od niektórych zawodników w naszym zestawieniu.
SEBASTIAN KOWALCZYK (HOUSTON DYNAMO)
O chęci odejścia Sebastiana Kowalczyka z Pogoni wiedział każdy, a sam zawodnik, aby pozwolić zarobić swojemu klubowi, przedłużył kontrakt do 2025 roku. Odszedł na zasadzie transferu definitywnego, zamiast odchodzić z klubu jako wolny agent. Polak wybrał ciekawy i w ostatnim czasie bogaty w Polaków kierunek – MLS.
Były zawodnik ,,Portowców” podpisał kontrakt z Houston Dynamo, w którym dotychczas uzbierał 9 występów. Drużyna Sebastiana Kowalczyka bez problemu zakwalifikowała się do drugiej części zmagań MLS, a w rundzie pucharowej zakończyła swój sezon przegrywając w półfinale. Jaki wkład w ten wynik miał 25-latek?
Cóż, nie można powiedzieć, że Polak odbił się od MLS, lecz jego występy i rola w drużynie – szczególnie w fazie pucharowej, bywały marginalne i nie miały większego przełożenia na wynik. Sebastian Kowalczyk w play-offach MLS zdołał zagrać jedynie 4 minuty. Łącznie w barwach Houston Dynamo zanotował zaledwie 1 asystę.
ŁUKASZ ŁAKOMY (YOUNG BOYS)
Odchodząc z Zagłębia Lubin 23-latek wybrał nietypowy kierunek jak na polskie warunki i został zawodnikiem Young Boys. Jest to zespół ze szwajcarskiej czołówki, który regularnie występuje w europejskich pucharach, co jest najlepszym oknem wystawowym dla piłkarzy. Jak z tego skorzystał były zawodnik ,,Miedziowych” i jak dotychczas radzi sobie w nowym klubie?
Na 35 możliwych spotkań, wychowanek Wisły Puławy wystąpił w 17. Strzelił łącznie 2 gole i zanotował 2 asysty. Młody pomocnik zadebiutował również w rozgrywkach Ligi Mistrzów, gdzie wszedł na ostatnie 20 minut w spotkaniu z RB Lipsk. Łukasz Łakomy będzie również miał okazję zadebiutować w Lidze Europy w dwumeczu ze Sportingiem Lizbona.
Nie można powiedzieć o nim, żeby rozczarował, gdyż nikt nie mówił, że będzie on lada moment filarem naszej reprezentacji i pomocnikiem klasy światowej. Chociaż, lekko mówiąc, szwajcarskiej ligi nie podbił, a na ten moment nie zapowiada się, aby tak się stało.
MATEUSZ ŁĘGOWSKI (SALERNITANA)
Rzucając na szybko okiem na statystyki Mateusza Łęgowskiego, nie jeden złapałby się za głowę. 20 spotkań na 24 możliwe w debiutanckim sezonie w Serie A? Brzmi nieźle, a jak jest w rzeczywistości?
Były zawodnik Pogoni 9 z 20 ligowych występów rozpoczął w pierwszym składzie Salernitany, ale zaledwie 3 z nich rozegrał w pełnym wymiarze czasowym. Patrząc na noty za każdy mecz, ciężko znaleźć zadowalające oceny, które mogłyby świadczyć o powalającej grze Polaka. Chociaż grając w tak słabej w tym sezonie Salernitanie, naprawdę ciężko o lepsze wyniki. Poza minutami i kartkami nie znajdziemy statystyk Polaka pod postacią goli oraz asyst we włoskiej Serie A. Mateusz Łęgowski wystąpił również w 2 spotkaniach Pucharu Włoch. W jednym meczu zaliczył nawet asystę.
Nie powinniśmy jednak skreślać Polaka. Mateusz Łęgowski z pewnością jest w stanie rozwinąć swoje skrzydła i w przyszłości stać się nawet ważną postacią dla reprezentacji Polski.
Wśród najgłośniejszych nazwisk, które opuściły Ekstraklasę w ubiegłym roku nie mieliśmy przykładu piłkarza, którego możemy już skreślić, bo momentalnie zapomniał jak gra się w piłkę i zapadł się pod ziemię. To potrafiło się zdarzać w ostatnich latach. Nie oznacza to jednak, że nie brakowało rozczarowań. Miejmy nadzieję, że każdy z wymienionych zawodników nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i podczas rundy wiosennej postara się wejść na najwyższe obroty, błyszcząc w swoich rozgrywkach.
Fot. Sławomir Czchowski
Fanatyk uniwersum polskiej piłki. Od Reprezentacji, przez Ekstraklasę, aż po niższe ligi. Na bieżąco z wszystkim co się dzieje w świecie futbolu, a prywatnie kibic Lechii Gdańsk, Manchesteru United i wielki fan Jakuba Modera.