
Choć Lechia oficjalnie świętować awansu jeszcze nie może, to dzieli ją od tego bardzo mało. W przedostatnim domowym meczu sezonu gdańszczanie zafundowali swoim kibicom prawdziwy koncert. Biało-Zieloni zwyciężyli nad GKS-em Tychy po trafieniach: Kacpra Sezonienki, Iwana Żelisko oraz Maksyma Chłania. Tyszanie nad morze przyjeżdżali jako drużyna plasująca się na trzeciej pozycji w tabeli, aczkolwiek w rzeczywistości sprawiali wrażenie, jakby bili się o utrzymanie. Gospodarze jednocześnie w podręcznikowy sposób zaprezentowali, jak reagować na frustrujące porażki, bowiem tydzień wcześniej doznali takiej w Rzeszowie. Słowa wypowiedziane przez szkoleniowca Lechii na przedmeczowej konferencji nie zostały rzucone na wiatr. Sportowa złość rzeczywiście była widoczna, a zaangażowanie to tylko jeden z aspektów, w którym gdańszczanie przeważali nad rywalami w sobotnie popołudnie.
Niczym drużyna z Ekstraklasy
Trener Szymon Grabowski po meczu stwierdził, że jego drużyna zaprezentowała postawę godną Ekstraklasy. Trudno z takimi słowami się nie zgodzić, bowiem faktycznie Lechiści odnieśli zasłużone, trzybramkowe zwycięstwo. Ostatnie spotkanie jest również kolejnym z tych, gdzie końcowy wynik mógł wynosić pięć czy sześć do zera, gdyby skuteczność nieco bardziej dopisywała drużynie Biało-Zielonym. Liczba stworzonych sytuacji, które potencjalnie mogły zakończyć się golem była dość spora.
– Jestem dumny, ponieważ prezentowaliśmy się już jak zespół z Ekstraklasy. Prezentowaliśmy się dobrze jeśli chodzi o tę sferę mentalną, o którą się może nie obawiałem, ale zdawałem sobie sprawę z ciężaru gatunkowego tego pojedynku – przyznał na pomeczowej konferencji trener Grabowski.
Lechia grająca na swoim terenie często cechuje się tym, że od pierwszego gwizdka gra z dużą energią i pewnością siebie. Podobnie było, gdy do Gdańska przyjechali podopieczni Dariusza Banasika. Dobre wejście Biało-Zielonych w mecz poskutkowało bramką, która padła w trzynastej minucie. Kapić świetnie odegrał do Camilo Meny w polu karnym, po czym Kolumbijczyk podał futbolówkę do Kacpra Sezonienki. Wykończenie sytuacji było jedynie formalnością, a grzechem byłoby jej zmarnowanie na ostatniej prostej. Drugi gol strzelony został pod koniec pierwszej połowy. Jednakże padł on nie z gry, a ze stałego fragmentu. Z bocznej strefy boiska Iwan Żelisko – kolokwialnie mówiąc – zawinął rogala, pokonując golkipera przyjezdnych, Macieja Kikolskiego.
https://twitter.com/LechiaGdanskSA/status/1786801486757838874
Mimo że gdańszczanie mają za sobą fantastyczny występ, to zauważyć należy, iż GKS Tychy wcale nie wyglądał na zespół z czołowej czwórki tabeli. Tyszanie zawiedli pod wieloma względami. Pierwotnie sugerowano, że czeka nas ciekawe starcie, bowiem do Trójmiasta wcale nie przyjechała losowa drużyna. Widywaliśmy co prawda gorsze popisy, nawet tego samego dnia, bowiem chwilę później Stal Rzeszów przegrała w Katowicach aż 0:8. Jedyny celny strzał oddany przez gości z Tych miał miejsce w 36. minucie. Wówczas na bramkę Bohdana Sarnawskiego uderzał Bieroński, lecz czujnie zareagował golkiper Lechii.
– Przegraliśmy zasłużenie. Byliśmy zespołem zdecydowanie słabszym od Lechii. Przewyższali nas w każdym aspekcie, zwłaszcza piłkarskim, motorycznym, taktycznym oraz przede wszystkim zaangażowaniem. […] Mieliśmy problemy z rozgrywaniem piłki oraz stwarzaniem sytuacji, ale – tak jak mówię – gra się tak jak przeciwnik pozwala, a na wiele nam przeciwnik nie pozwolił – stwierdził na konferencji trener GKS-u Tychy, Dariusz Banasik.
W obecnie trwającym sezonie Biało-Zieloni zasłynęli również z faktu, iż w swoich szeregach posiadają utalentowanych skrzydłowych. Biegający po boisku: Maksym Chłań oraz Camilo Mena spełnili swoje zadanie na piątkę z plusem. Jeden z nich mecz kończył z asystą, zaś drugi – z golem. Ukrainiec nawet wywalczył rzut karny na początku drugiej części meczu, jednakże później został anulowany przez arbitra Tomasza Marciniaka.
Jeszcze troszkę, jeszcze kawałeczek
Szansa na to, że gdańszczanie zapewnią sobie bezpośredni awans do rozgrywek PKO Ekstraklasy była już w tej kolejce. Chociaż sami wygrali, to inne drużyny nie chciały jej pomóc. Aby mogli określić się jako przyszły beniaminek elity zwyciężyć musiała także Arka Gdynia. Żółto-Niebiescy jednakże podzielili się punktami z Podbeskidziem. Sprawiło to, że po spektaklu w Gdańsku wszystkie oczy zwrócone były na Katowice. Tam bowiem przyjechała Stal Rzeszów. Każdy inny wynik poza zwycięstwem GieKSy również oznaczałby, że nawet matematyczne szanse nie będą już wchodzić w grę. Wyszło zupełnie na odwrót, a katowiczanie pokonali rzeszowian aż osiem do zera.
– Dla mnie jako trenera jest niesamowitą sprawą, że przed nami są wspaniałe mecze. Wspaniały mecz z Wisłą Kraków, wspaniały mecz u siebie z Arką przy komplecie publiczności i wspaniały mecz z Miedzią. Moje uczucie jest duże i ta moja euforia jest. Ale też czekam z taką eksplozją na przypieczętowanie tego awansu – wyznał po meczu Szymon Grabowski.
Aktualnie zaryzykować można, że jedynie matematyka nie pozwala Lechii awansować. Do końca pozostały trzy spotkania, w których Biało-Zieloni musieliby wszystkie przegrać. Arka na zwycięstwo mogłaby liczyć jedynie w Derbach Trójmiasta, zaś GieKSa potrzebowałaby pokonać każdego na swojej drodze. Wydaje się to mało prawdopodobnym scenariuszem, co nie zmienia faktu, że z otwieraniem szampanów trzeba się wstrzymać. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, aczkolwiek nie da się zaprzeczyć, że Lechiści rozgrywają fenomenalny sezon. Warto zaznaczyć, że na jego początku był to zespół z bardzo wąską kadrą i przejściowymi koszulkami.
Żeby Lechia nie awansowała to:
1) Arka musi przegrać u siebie z Sosnowcem
2) Arka musi wygrać u nas derby
3) Arka musi przegrać u siebie z GKS Katowice
4) Lechia musi przegrać wszystkie mecze do końca sezonu
5) Katowice muszą wygrać wszystkie mecze do końca sezonuRealne?
— Krzysztof Gostomczyk (@KGostomczyk) May 4, 2024
Skoro już analizujemy sytuację w tabeli Fortuna 1 Ligi, to zajrzyjmy na sekundę do walki o baraże, gdyż tam również jest bardzo ciekawie. Na koniec rozgrywek bowiem tylko cztery zespoły zawalczą o promocję. Obecnie zaś o miejsca pozwalające na tę walkę rywalizuje siedem klubów, czyli: GKS Katowice, GKS Tychy, Wisła Kraków, Górnik Łęczna, Motor Lublin, Wisła Płock i Odra Opole. Ciężko bowiem wytypować, kto zapewni sobie upragniony awans poza drużynami z Trójmiasta.
Lechio, co ty robisz?!
Można śmiało powiedzieć, że było to jedno z lepszych spotkań Biało-Zielonych w całym sezonie. Wcześniej były osoby, które niezmiernie katowały tekstem, że Lechia będzie jeszcze mieć trudny terminarz. Pytanie tylko, kiedy on się wreszcie zaczyna? Gdańszczanie w minioną sobotę atakowali przez większość meczu, równocześnie wykorzystując błędy i prezenty, które Tyszanie dla nich przygotowali. Często podopieczni Szymona Grabowskiego byli w stanie przeciąć podanie przeciwnika lub zwyczajnie na niego naciskać, co także skutkowało późniejszym przejęciem piłki. Mecz przebiegł w pełni pod kontrolą Lechistów.
https://twitter.com/WilkT29/status/1786816777843777921
– Pracowałem na wielu poziomach w Polsce, ale takich zawodników jak Żelisko, Kapić, Mena czy Chłań dawno nie widziałem w 1. Lidze. To są zawodnicy, którzy powinni grać spokojnie w Ekstraklasie i dzisiejszy mecz to pokazał – dodał po meczu Dariusz Banasik.
Na wygraną zapracował cały zespół. Zaczynając od ataku, przez pomocników, aż do defensywy. W środku pola znów siłę pokazali: Rifet Kapić i Iwan Żelisko. Nie od dziś wiemy, że we dwójkę potrafią czynić cuda na murawie. Solidny występ zaliczył również Tomasz Neugebauer, aczkolwiek i jemu zabrakło skuteczności. W 24. minucie miał idealną szansę zamienić okazję na gola, ale ostatecznie nie był w stanie tego dokonać. Do szatni po końcowym gwizdku mógł spokojnie schodzić z trafieniem na koncie. Kapić odegrał ważną rolę przy pierwszym golu poprzez odegranie do Meny. Świetnie porozumieli się z Kolumbijczykiem, doprowadzając dzięki temu do bardzo ładnie rozegranej akcji zwieńczonej bramką.
Nie wiem jak, ale te podania Rifeta Kapicia między lewego obrońcę i stopera trzeba jakoś oprawić w ramkę. #LGDTYC
— Tymek Kobiela (@T_Kobiela) May 4, 2024
– Dzisiejszy mecz był do tej pory najlepszym meczem, który graliśmy w I lidze w tym sezonie. Tak naprawdę ten mecz nie powinien skończyć się 3:0, a 6:0. Ja sam miałem dwie okazje do zdobycia bramki, niestety nie udało się strzelić, ale dzisiaj bardzo dobrze wyglądaliśmy i z tego się cieszymy – mówił po spotkaniu Tomasz Neugebauer dla portalu Lechia.net.
Blok defensywny nie miał za wiele pracy, a nawet momentami nakręcał akcje ofensywne. Głównie Kałahur i Piła, czyli boczni obrońcy. Pierwszy z nich dobrze dogadywał się z Chłaniem, drugi natomiast – z Meną. Elias Olsson, Andrei Chindris i Bohdan Sarnawski zapewnili spokój z tyłu boiska, nie dopuszczając do straty bramki czy groźniejszych akcji autorstwa przeciwników. Podsumowując – trudno wymienić mankamenty, jakie wystąpiły tego dnia w szeregach Biało-Zielonych. Nie popadajmy wprawdzie w hurraoptymizm, gdyż Lechia nie zagrała niczym Barcelona z Messim, Xavim i Puyolem w jedenastce, ale jak najbardziej trzeba przyznać, że Lechiści mieli znaczną przewagę.
Pozostały trzy kolejki, a kroków do wykonania już dwa. Pierwszy z nich to przypieczętowanie awansu, co może wydarzyć się w przyszłą sobotę przeciwko Wiśle Kraków. Ostatnim krokiem, aby uznać sezon za niemalże idealny, będzie już tylko zwycięstwo w Derbach Trójmiasta. Chociaż do meczu jeszcze nieco zostało, bowiem odbędzie się 19 maja, to już da się wyczuć, jak wielkie będzie to święto piłki nożnej w Gdańsku. Na Polsat Plus Arenie w niedzielny wieczór zasiądzie ponad 36 tysięcy osób, jednocześnie ustalając rekord Fortuna 1 Ligi oraz samych Derbów. Co by nie było, Lechio – jesteś już blisko celu!
Piękne obrazki w Gdańsku, trener Szymon Grabowski podrzucany przez zawodników #LGDTYC pic.twitter.com/tf8b6xSi8G
— Aleksander Szlęzak (@OlekSzlezak) May 4, 2024
Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Musisz zobaczyć