Ekstraklasa
„Niewykorzystana szansa”, czyli mecz przyjaźni tragiczny dla Legii [KOMENTARZ ZE STADIONU]
Autor
Krzysztof Dąbrowski
„Niewykorzystana szansa”, tak w skrócie można opisać to, co wydarzyło się w sezonie 23/24 w wykonaniu Legii Warszawa. Ponownie cała czołówka ligi (oprócz Śląska Wrocław), dała sygnał, że „nie chce” zdobyć mistrzostwa Polski. Ponownie pojawiła się furtka nadziei, która prowadziła w kierunku „odebrania” mistrzostwa Polski Jagielloni Białystok. Jednak kolejny raz, na własne życzenie, warszawski zespół sprawił, że złość kibiców na stadionie sięgnęła zenitu. „Mioduski, czyja to wina?”, „Tego mistrza mieć mogliście, ale wszystko zje*aliście” – to tylko kilka przyśpiewek z repertuaru Żylety, która wyraziła swoją złość co do wyniku meczu. Co było przyczyną porażki z broniącym się przed spadkiem Radomiakiem Radom? Czy decyzje sędziego Jarosława Przybyła wypaczyły wynik meczu? Kto pokazał się z dobrej strony, a kto ze złej? Zapraszam na cykl „Komentarz ze stadionu”.
WielBŁĄD sędziego Przybysza, czy jednak prawidłowa decyzja według przepisów?
W niedzielny wieczór Legia Warszawa miała szansę na doskoczenie na trzy oczka do liderującej Jagielloni Białystok, lecz pojawił się, jak się później okazało, dość duży problemem w postaci Radomiaka Radom. Nie wiem, czy ktokolwiek w historii zaczął mecz w PKO Ekstraklasie gorzej niż warszawski zespół w niedzielny wieczór. Już na samym początku spotkania gospodarze musieli radzić sobie bez Bartosza Kapustki. Prowadzący to spotkanie sędzia Jarosław Przybył, po konsultacji z wozem VAR, został wezwany do monitora, aby obejrzeć starcie pomocnika Legii wraz z pomocnikiem Radomiaka. Po dłuższej chwili namysłu oraz konsternacji przy monitorze, sędzia Przybył postanowił usunąć z placu gry byłego zawodnika Leicester City. Jednak, czy aby na pewno słusznie?
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1787148679968698793
Ekspert ds. sędziowania z Twittera oraz redaktor Prawdy Futbolu – Łukasz Rogowski, stwierdził, że decyzja sędziego Przybyła była jak najbardziej prawidłowa. Uważa, że Kapustka zagrał piłkę, a następnie sprawił, że przeciwnik mógł doznać poważnej kontuzji. Sędziowie uznali to za poważny, rażący faul i jest to konsekwentne działanie. Podobne stanowisko w programie Canal+ – „Liga+ Extra” wygłosił były sędzia piłkarski – Adam Lyczmański, gdzie również przyjął retorykę podobną do sędziego Łukasza Rogowskiego. No dobrze, skoro oceniamy skutek, a nie zamiar zagrania to chyba coś tutaj jest nieco nie tak… Piszę „chyba”, bo wiadomo, że jesteśmy tylko ludźmi i możemy się pomylić. Jednak nie powinniśmy tego robić szczególnie w 6. minucie meczu po podejściu do monitora VAR.
Kapustka zagrał piłkę, a następnie sprawił, że przeciwnik mógł doznać poważnej kontuzji. Sędziowie uznali to za poważny, rażący faul i jest to konsekwentne działanie, jak w meczach Wisła-Motor czy Widzew-Raków, gdzie oceniamy skutek, a nie zamiar. #LEGRAD @PrawdaFutbolu pic.twitter.com/pzt6x8Iy5W
— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) May 5, 2024
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1787182050451062858
***
Skoro oceniamy tutaj jak Panowie eksperci wspomnieli – skutek, a nie zamiar, to moim zdaniem w każdej kolejce PKO Ekstraklasy mielibyśmy przynajmniej kilkanaście czerwonych kartek w meczu. Oczywiście, jeśli jesteśmy konsekwentni i sytuacja z Bartoszem Kapustką jest naszym wyznacznikiem co do oceny sytuacji. Prosty przykład? Wejście zawodnika Śląska Wrocław w nogi Josue. No jaki był zamiar? Odebrać piłkę wślizgiem. Jaki był skutek? Bezpardonowe wejście w nogi Portugalczyka, a dodatkowo brak kontaktu z piłką. Czy była czerwona kartka? Oczywiście, że nie.
Uważam również, że w przypadku Bartosza Kapustki sędzia Jarosław Przybył popełnił ogromny błąd. Dlaczego? Kapustka najpierw zagrywa piłkę, co moim zdaniem jest kluczowe w ocenie jego działań. Owszem później wchodzi z impetem w rywala, lecz to nie jest dynamika i brutalność na wyrzucenie z boiska w szóstej minucie. W mojej ocenie sędzia Przybył powinien przerwać grę, zasygnalizować faul i pokazać Kapustce żółtą kartkę. Jak wyszło finalnie? Bardzo źle, jak cały mecz w wykonaniu sędziego z Kluczborka. Kompletnie nie panował nad spotkaniem, a dodatkowo chciał się wyróżnić spośród tłumu. To chyba najgorsza cecha jaką nie powinien posiadać sędzia z najwyższego szczebla. Sytuacja z Jordao? Zamiar, a skutek? Bądźmy konsekwentni co do swoich decyzji, Panie Jarosławie…
A innym razem ani skutek ani intencja. https://t.co/YaG0cDK82H
— irasiad (@lrasiad) May 5, 2024
Abstrahując od tego czy faul Bartosza Kapustki był na czerwoną kartkę, czy na żółtą, to się pytam: dlaczego sędzia od razu nie zagwizdał? Lepiej nie mógł być przecież ustawiony…
Decyzja z boiska była taka, że gra jest kontynuowana, pokazał korzyść i nie miał zamiaru pokazać… pic.twitter.com/8LQn5fpnDr
— Piotr Rzepecki (@Rzepecki365) May 5, 2024
https://twitter.com/KiQus15/status/1787148552164007978
Brak zaangażowania, czy jednak nieumiejętność w grze obronnej zespołu?
„Proszę również o nie mylenie dwóch rzeczy. Jedną jest zaangażowanie, a drugą taktyka, jakość, po prostu piłka. Dzisiejszym problemem Legii nie było to, że piłkarzom się nie chciało.”- powiedział na konferencji pomeczowej trener Legii Warszawa – Goncalo Feio.
Wspomniał również, że kluczowa w tym dniu była gra obronna całego zespołu, a nie jedynie formacji defensywnej. U Portugalczyka cały zespół broni i również cały atakuje. Jednak, jeśli się spojrzy na zachowanie poszczególnych piłkarzy przy stracie pierwszej bramki, to naprawdę warto się zastanowić, czy zasługują oni na grę w Legii Warszawa. Mowa tutaj głównie o Yurim Ribeiro, który biernie przyglądał się na to, jak Semedo zdobywa bramkę dla Radomiaka.
Nie jestem w stanie pojąć, że tak elektryczny zawodnik, który gra „na radar” jest ustawiany na pozycję skrajnego środkowego obrońcy. Owszem, na początku był on odkryciem Kosty Runjaicia. Jednak coraz lepsi rywale wyeksponowali jego najgorsze piłkarskie cechy. Na koniec próbował rozpaczliwego wślizgu, który niewiele dał… Czy tutaj było zaangażowanie? No mam pewne wątpliwości. Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, lecz pojedyncze jednostki – mam wrażenie – nie współgrają z intencjami większości zespołu. No, bo jak to inaczej nazwać? Tutaj wystarczyło doskoczyć do rywala w odpowiednim momencie, a nie zostawiać mu 3-4 metrów przestrzeni we własnym polu karnym. Zdecydowanie nie było dobrym pomysłem ściąganie Steve’a Kapuadiego z boiska.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1787168031002517518
***
„Reakcja po stracie drugiego gola – to jest moment, w którym zachowaliśmy się źle. Ja jestem człowiekiem, który wierzy do końca. W tamtym momencie powinniśmy zagrać do końca. Z tym się zgadzam.” – powiedział trener Goncalo Feio po meczu z Radomiakiem Radom.
Cieszy fakt, że trener szybko wyciąga wnioski i potrafi przed dziennikarzami przyznać się do błędu zespołu. Jego poprzednik nie zawsze potrafił wyciągać takie wnioski ze swoich decyzji kadrowych, czy ustawienia zespołu. Jednak ponownie zapytam… Czy na pewno było zaangażowanie wśród piłkarzy? Morishita, który niemalże truchtem wracał za akcją, a Celhaka po prostu zaprosił Jordao do własnego pola karnego. Oczywiście rozumiem, że chciał jak najbardziej opóźnić akcję i poczekać na pomoc kolegów z zespołu. Jednak nie może zawodnik Radomiaka wbiegać sobie swobodnie w pole karne Legii Warszawa i bez żadnego przeszkadzania ze strony gospodarzy zagrywać piłkę przez całą szerokość pola karnego.
Przy trzeciej bramce – to już istny kryminał w grze defensywnej Legii Warszawa. Nawet szkoleniowiec Feio nie jest w stanie mnie przekonać, że wynikało to z braku umiejętności. To był pokaz nieporadności oraz bezsilności w tym meczu. Środkowy obrońca Radomiaka Radom Luka Vusković swobodnie wbiega sobie na połowę rywala i jeszcze bez żadnej przeszkody zdołał oddać strzał z dystansu. Jeśli marzy się o walce o mistrzostwo Polski, nie można popełniać takich błędów. Zwłaszcza, że wprawdzie Radomiak grał w przewadze osobowej, statystyki pokazują, że nie był to najlepszy występ gości. Na spokojnie zespół z Warszawy mógł dopisać sobie trzy oczka do tabeli i włączyć się do wyścigu o mistrzostwo Polski. Jednak czerwona kartka oraz brak zaangażowania poszczególnych zawodników, sprawiły, że Legia Warszawa definitywnie wypisała się z walki o najcenniejsze piłkarskie trofeum w Polsce.
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1787171214273745279
no dobra, jak na grę 10v11 przez praktycznie cały mecz, to nie wygląda to bardzo źle. ba, powiedziałbym, że wygląda nieźle pic.twitter.com/6HoMDnQwk4
— Soccer OSINT & hindsight research (@fid8) May 6, 2024
Plusy? Nie widać
Plusy w tym spotkaniu? Na pewno reakcja trenera Goncalo Feio w końcowych minutach. Portugalczyk nie patyczkował się w słowach i w swoich ruchach na boisku. Powiedział, że skłamałby, gdyby nie myślał o następnym spotkaniu z Lechem Poznań, przy wyniku 0:3 dla Radomiaka Radom. Postanowił ściągnąć zawodników, którzy byli zagrożeni zawieszeniem spowodowanym ewentualnym nadmiarem żółtych kartek. I to chyba byłoby na tyle, jeśli chodzi o plusy. Poprawne spotkanie rozegrał Elitim, który wraz z nadejściem cieplejszych dni w Polsce zaczął rozgrywać mecze na poziomie, jaki prezentował na początku swojego pobytu w Legii Warszawa. Jednak również u niego nie ma co na siłę doszukiwać się szczególnie plusów, ponieważ po prostu ich nie było.
Znów nie wyszło? No niemożliwe.#LEGRAD pic.twitter.com/LTLwhxgIKe
— Kuba Majewski (@QbasLL) May 5, 2024
https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1787187324809302183
Minusy? Jest ich na pewno dużo. Ryoya Morishita pokazał, że co prawda ma on szybkość ponadprzeciętną jak na piłkarza PKO Ekstraklasy, jednak musi on popracować nad techniką użytkową oraz nad ustawieniem się względem budowania akcji ofensywnych. Poza tym uważam, że wystawienie Pawła Wszołka na pozycji napastnika nie jest dobrym pomysłem. Zwłaszcza, gdy rywale są bardzo głęboko cofnięci we własne pole karne, a wahadłowy Legii opiera swoją grę głównie na szybkości i ściganiu się z rywalami na dużej przestrzeni. Przestrzelony pomysł Goncalo Feio. Poza tym Radovan Pankov po raz kolejny pokazał, że swoją elektrycznością mógłby zasilić przynajmniej cały lewy brzeg Warszawy. Serb w meczu z Radomiakiem Radom miał bardzo dużo szczęścia, ponieważ po jednym z ostrych wejść powinien otrzymać drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji opuścić plac gry.
***
Sytuacja Legii Warszawa staje się bardzo skomplikowana. Ewentualne zwycięstwo z Radomiakiem Radom nie tylko włączyłoby zespół Goncalo Feio do walki o mistrzostwo Polski, ale również mocno przybliżyłoby do miejsca premiowanego grą w eliminacjach do europejskich pucharów. Jak wiadomo, skarbiec warszawskiego nie jest wypełniony złotem po brzegi. Każdą złotówkę ogląda się dwa razy, a sam fakt, że w zimę nie dokonano żadnego poważnego transferu gotówkowego pokazuje, że brak znalezienia się na miejscach 2-3 spowoduje wielkie trzęsienie Ziemi na Łazienkowskiej. Terminarz również nie sprzyja, ponieważ dwa następne mecze to potyczki z zespołami z Poznania, gdzie jeden walczy tak samo jak Legia, o europejskie puchary. Natomiast drugi dzielnie broni się przed spadkiem z PKO Ekstraklasy. Dodając do tego zawieszenia, kontuzje, brak formy, krótką kadrę… Naprawdę niezły koniec sezonu ugotował Prezes Dariusz Mioduski wraz dyrektorem sportowym Jackiem Zielińskim…
Oceny pomeczowe
Oceny w skali 1-10 (ocena wyjściowa: 5)
Ribeiro – 2
Celhaka – 3
Urbański, Rejczyk, Ziółkowski – grali zbyt krótko