Obserwuj nas

Ekstraklasa

Ekstraklasowy alfabet. Sezon od A do Z

Choć sezon jeszcze trwa, a wiele kwestii wciąż pozostaje pod znakiem zapytania, to niewątpliwie można stworzyć alfabet tegorocznych rozgrywek Ekstraklasy. „C” jak czołówka; „J” jak Jagiellonia; „R” jak Rumak. Jest w czym wybierać. Niezależnie od wszystkich rozstrzygnięć, stwierdzam ze spokojem jedno – jest to sezon niezwykle szalony. Kto by się przecież spodziewał, że walka o tytuł będzie toczyć się między klubami, które rok temu biły się o utrzymanie, a obrońca tytułu otrzyma miano średniaka? Wiem! Nikt.

A jak Adrian Siemieniec

Człowiek, który z Jagiellonii zbudował potwora. Maszynę do strzelania goli. Drużynę, która na dwie kolejki przed końcem zasiada na fotelu lidera. Co więcej, Siemieniec to najmłodszy trener w całej lidze. Coraz częściej napotykamy na trenerów młodego pokolenia na krajowym podwórku. Szwarga, Feio, Kroczek czy Myśliwiec. Trzeba przyznać, że szkoleniowiec Jagiellonii jest solidnym kandydatem do otrzymania nagrody dla najlepszego trenera sezonu. Jedynym, który realnie może z nim o to wyróżnienie rywalizować, jest Jacek Magiera.

Nie wiemy, czy Siemieniec i jego Jagiellonia napiszą historię i zdobędą tytuł, ale już teraz należą im się wielkie słowa uznania. Zwłaszcza 32-letniemu trenerowi.

B jak beniaminkowie

Gdy Ruch, ŁKS i Puszcza awansowali do Ekstraklasy, to obstawiano, że to zespół z Niepołomic szybko zostanie zweryfikowany przez ligę i równie szybko wróci tam, skąd przybył. Role natomiast się odwróciły, bowiem to Łódzki Klub Sportowy i Niebiescy jako pierwsi stracili wszelkie matematyczne szanse na utrzymanie. Zostało jedynie miejsce dla trzeciego spadkowicza. Być może będzie to Korona, Cracovia lub właśnie podopieczni Tomasza Tułacza. Nie zmienia to faktu, że wciąż trwający sezon zapisze się na kartach historii niepołomickiego klubu na długi okres.

Doskonale przecież pamiętamy, że przed awansem Puszcza postrzegana była  jako przeciętniak. Kręciła się gdzieś w tej drugiej, niższej części tabeli Fortuna 1 Ligi. Samo zwycięstwo z Termalicą dające promocję do elity po barażach było sporą sensacją.

C jak czołówka

Czołówko, nie będziemy za tobą tęsknić. I tu nie chodzi o drużyny, które się w niej znajdują, bowiem równie dobrze może tam być Radomiak czy Widzew. W tym kontekście jest to bez znaczenia. Zespoły zajmujące wysokie miejsca w lidze jednakże nie były zbytnio zainteresowanie fotelem lidera. Zdarzyła się nawet sytuacja, gdzie spośród pierwszej szóstki, tylko jeden zespół wygrał w danej serii. Wydarzyło się to w 31. kolejce. Niby walka o tytuł na finiszu, niby decydująca faza sezonu, ale po co to komu? Jagiellonia przegrała w Mielcu, Legia poległa z Radomiakiem, Górnik dostał lanie od Cracovii, Lech skompromitował się w Chorzowie, zaś Raków przegrał z Zagłębiem. Jedynie Śląsk zwyciężył w tamten weekend.

Dla jednych, bardziej neutralnych widzów – fajna sprawa, bo klasycznie: liga będzie ciekawsza. Nie śmieją się natomiast mieszkańcy Poznania czy Warszawy, patrząc na takie wyczyny swoich zespołów. Trafił nam się niezmiernie ciekawy przypadek, jeśli chodzi o rywalizację o tytuł w tym sezonie.

D jak derby

Derbowych spotkań nie brakowało. ŁKS mierzył się z Widzewem, Ruch z Górnikiem, Warta z Lechem czy Śląsk z Zagłębiem. Derbami Polski nazywamy również pojedynki Lecha z Legią. Gdyby stworzyć plebiscyt na najbardziej komiczny mecz sezonu, to chyba nikt nie kłóciłby się z decyzją, że zwyciężyłby właśnie mecz Kolejorza z Wojskowymi. Odbył się 12 maja. Wiemy, że zarówno Lech, jak i Legia zaskakują samych siebie w tegorocznych rozgrywkach. Aczkolwiek scenariusza, jaki się tego dnia wydarzył, to chyba nie wymyśliłby nikt. Nawet w stanie upojenia alkoholowego. Co się bowiem działo? Legioniści wygrali, ale nie zdobyli ani jednej bramki! Zwyciężyli dzięki dwóm trafieniom samobójczym stoperów Lecha.

Emocji nie brakowało podczas Wielkich Derbów Śląska, kiedy odbywały się w Chorzowie. Mecz na żywo oglądało ponad 38 tysięcy widzów. Większość z nich do swoich domów wracała niezadowolona, bowiem to zabrzanie wyszli górą z tego starcia. Co by nie mówić, jak co roku – derbowe pojedynki zagwarantowały nam sporo emocji.

E jak Exposito

Erik Exposito prowadzi w wyścigu o koronę króla strzelców i nie zanosi się na to, aby miał ją wypuścić z rąk na ostatniej prostej. Na dwie kolejki przed końcem sezonu ma na koncie 18 trafień (i dodatkowo 5 asyst). Wicelider w tej tabeli, Ilja Szkurin strzelił o trzy gole mniej. Wynik, jaki wrocławianie osiągnęli zależał w dość sporej mierze właśnie od Hiszpana. Można pokusić się o stwierdzenie, że gdyby nie on, to Śląsk wcale nie plasowałby się w czołowej dwójce tuż przed końcem sezonu.

Według Szymona Janczyka z Weszło zainteresowana ściągnięciem Exposito w swoje szeregi jest Legia Warszawa. 27-letni napastnik pożegna się z klubem z Wrocławia wraz z końcem sezonu. Krążą plotki, że jego następnym przystankiem ma być właśnie stolica. Ponadto mógłby on zarabiać jeszcze więcej, niż Josue.

F jak frekwencja

W Ekstraklasie zrobiła się moda na kibicowanie. Łącznie, wszystkie mecze tego sezonu z perspektywy trybun obejrzało aż trzy i pół miliona osób. Ustanowiony został też rekord frekwencji w jednej kolejce. Dokładniej, to w 27. serii gier. Wówczas na stadionach zjawiło się aż 143 296 fanów. Skoro już bijemy rekordy, to pobito także najlepszy wynik. jeśli chodzi o frekwencję na jednym meczu w Polsce w całym XXI wieku. Mecz przyjaźni pomiędzy Ruchem Chorzów a Widzewem Łódź oglądało nieco ponad 50 tysięcy osób.

Cieszy, że ludzie faktycznie chcą chodzić na mecze Ekstraklasy. To świadczy jedynie o rozwoju ligi.

G jak Gholizadeh

Gholizadeh do poznańskiego Lecha przychodził – co prawda – kontuzjowany, ale wciąż pokładano w nim ogromne nadzieje. Jego transfer uważany był jako argument przemawiający za tym, że Ekstraklasa coraz bardziej się rozwija. Ponadto za Irańczyka Kolejorz musiał wyłożyć rekordową kwotę na stół. Wynosiła ona aż 1,8 miliona euro. Jeżeli piłkarz trafia do polskiej ligi za tak pokaźną sumę, to oczywistym jest, że oczekuje się od niego prawdziwych fajerwerków na murawie. Wyszło jednakże zupełnie na odwrót. Zadebiutował na przełomie października i listopada. Coś tam faktycznie pograł, ale w kwietniu złapał kolejny uraz, który najprawdopodobniej wykluczy go już do końca rozgrywek.

Trafnym podsumowaniem sezonu, jaki ma za sobą Irańczyk, są jego liczby. Dla Lecha zagrał w dwunastu meczach, przy czym ani razu nie trafił do siatki, bądź chociażby asystował.

H jak hat-trick młodzieżowca

W 9. kolejce młodzieżowiec Rakowa Częstochowa, Dawid Drachal postanowił zapisać się na kartach historii Ekstraklasy. W jaki sposób? Został najmłodszym zdobywcą trzech bramek w jednym meczu w XXI wieku. Jednocześnie trzy trafienia przeciwko Ruchowi Chorzów doprowadziły do tego, iż był on pierwszym młodzieżowcem z hat-trickiem od 2008 roku. Jeszcze lepiej to brzmi, kiedy przypomnimy sobie, że Drachal wszystkie trzy gole strzelił w pierwszej połowie. W tym samym miesiącu – wrześniu, 19-latek zdobył tytuł młodzieżowca miesiąca, a dodatkowo jego wyczyn wyróżniony został w kategorii Numeru Miesiąca.

Raków całe spotkanie zwyciężył wówczas 5:3 po emocjonującym widowisku. Choć podejmował na wyjeździe chorzowski Ruch, to grał w Gliwicach, bowiem rundę jesienną Niebiescy spędzili przecież przy Okrzei 20.

I jak Ilja Szkurin

Najlepszy strzelec tuż po Exposito. Dla mieleckiej Stali zagrał w tym sezonie 33-krotnie (stan na: 16 maja), zdobywając przy tym siedemnaście bramek. Jeżeli odejmiemy od tego mecze w Fortuna Pucharze Polski, to otrzymujemy 31 spotkań i 15 goli. Dodatkowo także 5 asyst. Białorusin spokojnie może liczyć na nagrodę piłkarza sezonu w obozie Stali, choć równie dobrze kandydatem do tego miana mógłby być Mateusz Kochalski. Szkurin fenomenalnymi liczbami zapracował sobie na nominację w rywalizacji o tytuł najlepszego napastnika sezonu. Tego, czy wygra, dowiemy się 27 maja, gdyż to wtedy odbędzie się Gala Ekstraklasy.

Warto odnotować, że w styczniu Szkurin przedłużył kontrakt z podkarpackim zespołem do czerwca 2025 roku.

J jak Jagiellonia

Choć o Adrianie Siemieńcu już było, a co za tym idzie, poruszony został wątek Jagielloni, to wciąż drużyna z Podlasia zasługuje na własną, odrębną wzmiankę. Rok temu białostoczanie sezon kończyli na czternastej lokacie, mając jedynie cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. Aktualnie są jedną z dwóch drużyn, które wciąż pozostają w grze o mistrzostwo. Choć sami zaliczali potknięcia, to z pełnym przekonaniem da się stwierdzić, iż prezentują najlepszy futbol w lidze. Potrafili to wykorzystać, wielokrotnie już pokonując golkiperów swoich przeciwników. W 32 meczach zdobyli bowiem 73 bramki. Druga w klasyfikacji najlepiej strzelających drużyn jest Pogoń, aczkolwiek jej piłkarze strzelili jedynie 58 goli.

W przypadku zdobycia tytułu przez zawodników Jagiellonii, będzie to dla nich pierwsze takie trofeum w historii klubu.

K jak Kolejorz

Kolejorz, Lech Poznań, syte koty – jak zwał, tak zwał. Niebieska część Poznania pragnie jak najszybciej zapomnieć o sezonie. Znów pokładano wielkie nadzieje, a pierwszy, bolesny cios miał miejsce w pewien sierpniowy wieczór w Trnawie. Wtedy Lechici wypadli z walki o zakwalifikowanie się do fazy grupowej Ligi Konferencji. Chociaż w pierwszym meczu pokonali słowacki zespół i na ich teren przyjeżdżali z przewagą, to ostatecznie ponieśli porażkę. Później było tylko gorzej. Przegrana w Szczecinie pięcioma golami, remis z Jagiellonią mimo trzybramkowej przewagi, w międzyczasie zwolnienie Johna van den Broma. Dużo tego.

O rundzie wiosennej nawet nie wspomnę, lecz ten temat poruszymy także przy innej literce.

L jak Lawrence Ennali

Niemiec rozgrywa absolutnie świetną wiosnę. Robi to zresztą cały Górnik, jednakże Ennali odgrywa w tym sporą rolę. Jesieni wcale najlepszej nie miał, aczkolwiek pod koniec pierwszej części sezonu zaczął notować dobre występy. W grudniu dwukrotnie trafiał do bramki rywali. Raz zrobił to w meczu z Pogonią, zaś tydzień później pokonał golkipera Radomiaka. Wiosną natomiast pokazuje się z jak najlepszej strony, dzięki czemu znalazł się na liście życzeń drużyn niemieckich i francuskich. Za formę docenia go też Ekstraklasa, przyznając mu nagrodę piłkarza kwietnia.

Zabrzanie mogą zapewnić sobie solidny zastrzyk gotówki sprzedając swojego piłkarza w najbliższym czasie. Miejmy przecież na uwadze, że Ennali wciąż ma zaledwie 22 lata, a zatem sporo przed nim.

M jak Medaliki

Latem w Rakowie doszło do jednej, kluczowej zmiany. Funkcję szkoleniowca przestał pełnić Marek Papszun, zaś w jego buty wszedł Dawid Szwarga. Ruch, który z jednej strony nie wydawał się być bezsensowny, gdyż Szwarga najpierw był asystentem Papszuna. Z drugiej strony, 33-latek nie miał wcześniej styczności z prowadzeniem zespołu jako pierwszy trener, więc powierzanie mu roli szkoleniowca Mistrza Polski wiązało się z pewnym ryzykiem. Częstochowianie spisują się w lidze poniżej oczekiwań od początku sezonu. Doszło do takiego momentu, kiedy nie potrafili wygrać przez pięć spotkań z rzędu. Michał Świerczewski po sromotnej przegranej z Piastem Gliwice określił Raków jako ligowego średniaka.

Nie dopisują również organizmy zawodników, bowiem niedawno ścięgno Achillesa zerwał Srdjan Plavsic, Iviego Lopeza ominął praktycznie cały sezon, kontuzji nabawił się też Milan Rundić, a w międzyczasie dochodziły urazy innych piłkarzy.

N jak niedzielne rosołki

Jakie są najlepsze pory do rozgrywania ekstraklasowych spotkań? Żadne piątkowe czy sobotnie wieczory. Na to pytanie są tylko dwie odpowiedzi: poniedziałek i niedzielne południe. Kto nie lubi zasiąść do ciepłego rosołu przy najlepszej lidze świata na ekranie, ten niech pierwszy rzuci kamieniem. Elita w tym sezonie zafundowała nam masę emocji i ciekawych zjawisk właśnie podczas starć o tej porze. W jednej kolejce Warta pokonała Widzew po cudownej bramce Kupczaka, w innej – bramkarz strzelił gola, po drodze Cracovia zremisowała z Ruchem 4:4, a gdzieś tam jeszcze Kamil Zapolnik trafił w okienko z przewrotki.

Ogólnie rzecz ujmując: o takie niedziele właśnie prosimy!

O jak osiemdziesiąt dwa

Z 82 metrów Gabriel Kobylak postanowił pokonać Oliwiera Zycha w pojedynku Radomiaka z Puszczą. Tak, ten Kobylak, który na co dzień występuje między słupkami. Ci, którzy meczu nie oglądali, mogli z początku mieć pewne podejrzenia, bowiem powiadomienie o golu bramkarza w Prima Aprilis może wydawać się żartem. Liczba metrów, ile pokonała futbolówka przed trafieniem do siatki została później wyróżniona na numer kwietnia.

Bramka ta zapoczątkowała również akcję na portalu X u użytkownika @janekjurek_19. Janek przed startem rundy skomentował jeden z wpisów, oświadczając, że jeśli ujrzymy wiosną gol bramkarza, to uda się on pieszo na stadion jego drużyny. Jak powiedział, tak zrobił. Przeszedł aż 107 kilometrów z Sandomierza do Radomia, promując przy tym zbiórkę charytatywną.

P jak Petteri Forsell

Na końcu marca doszło do jednego z bardziej niespodziewanych powrotów. Kontrakt z Koroną Kielce podpisał Petteri Forsell. Fin grał już wcześniej na polskich murawach, również dla kielczan, a także w barwach Miedzi Legnica. Gdyby jedynie z tego był zapamiętany, to zapewne jego transfer nie wywołałby takiego wrażenia. Podczas swojej gry w Polsce natomiast wielokrotnie popisywał się przede wszystkim uderzeniami z dystansu.

Jednakże ostatnio nie odnalazł się w drużynie Scyzorów za dobrze. Od momentu przejścia do Kielc zanotował zaledwie 74 minuty na placu gry. Mimo wszystko ruch ten zasługuje na oddzielne miejsce w gablotce obecnego sezonu.

R jak Rumak

Mariusz Rumak wszedł w buty Johna van den Broma po tym, jak Holender pożegnał się z Kolejorzem. Teoretycznie można było odebrać ten ruch jako wywieszenie przez Lecha białej flagi. Nie oszukujmy się, że zatrudnienie szkoleniowca, którego ostatnimi drużynami była reprezentacja do lat 19 oraz Odra Opole, to raczej nie jest sygnał, że w Poznaniu chcą zniszczyć wszystkich rywali. Z drugiej strony, wciąż zakładano, że jego pobyt na stanowisku głównego trenera nie będzie aż tak zły. Wiosna w wykonaniu jego zespołu jest – łagodnie mówiąc – zła.

Od przyszłego sezonu Rumak nie będzie już pełnić obecnej funkcji. Jego następcą zostanie Niels Frederiksen, który podpisał umowę do czerwca 2026 roku.

S jak siedemnasta kolejka

17. kolejka zapadła nam w pamięć na nieco dłużej. Dlaczego? Ponieważ rozgrywana była w niecodziennych warunkach. W tamtym okresie większość kraju została zasypana śniegiem. Z tego powodu dwa mecze zostały przełożone. Spotkanie w Gliwicach przerwano po około dwudziestu minutach gry, zaś w Mielcu nie doczekaliśmy się nawet pierwszego gwizdka. Ponadto pojawiły się liczne dyskusje spowodowane faktem, iż murawa podczas meczu Korony z Lechem wcale nie była przystosowana do gry. Choć do żadnych poważnych kontuzji nie doszło, to istniało znacznie większe prawdopodobieństwo urazu, niż w zwyczajnych okolicznościach.

W ten sam weekend doszło do wyżej już wspomnianego remisu 4:4 między Cracovią a Ruchem.

T jak TVP

Telewizja Polska doszła do porozumienia z Canal+, dzięki czemu otrzymała prawa do transmisji piętnastu spotkań rundy wiosennej. Zatem TVP transmituje po jednym meczu w każdej kolejce. Zaczęli 11 lutego. Wówczas na ich antenie zagościł mecz pomiędzy Śląskiem Wrocław a Pogonią Szczecin. Telewizja uzyskała również prawa do Gali Ekstraklasy.

Polska piłka nożna na antenie TVP na dobre zagości dopiero od przyszłego sezonu. Będzie można obejrzeć tam mecze zaplecza Ekstraklasy, 2. Ligi oraz Pucharu Polski. Wcześniej wymienione rozgrywki transmitował Polsat, aczkolwiek nie stawał on na wysokości zadania, często fundując nam spotkania słabej jakości z równie słabym komentarzem.

U jak Urban

Jan Urban jest jednym z pięciu kandydatów do nagrody trenera sezonu. 62-latek prowadzi Górnik do bardzo dobrych wyników w rundzie wiosennej, sprawiając, że w Zabrzu mogą nawet walczyć o grę w eliminacjach do europejskich pucharów. Górnicy wiosną pokonali: Raków, Śląsk czy Jagiellonię. Nagrody podczas Gali Ekstraklasy Urban raczej nie wygra, bowiem większe szanse na statuetkę ma Adrian Siemieniec bądź Jacek Magiera.

Co ciekawe, zabrzanie są bardzo blisko od zostania najlepszą drużyną drugiej części sezonu Ekstraklasy. Ewentualnie zajęcie trzeciego miejsca na koniec, można określić zasłużonym.  Szczególne oklaski będą należeć się także Janowi Urbanowi.

W jak Wojskowi

Wojskowi, czyli inaczej: Legia Warszawa. Kolejny klub, który nie zrealizował postawionego przed sobą celu na sezon. Legioniści – standardowo – chcieli obrać kurs na mistrzostwo. Wiele rzeczy natomiast nie poszło po ich myśli. Sporą rolę w wypisaniu się przez nich z walki o tytuł odegrało słabe wejście w drugą część sezonu, a także cztery ligowe porażki z rzędu w październiku. Zespół z miasta stołecznego po zimowej przerwie zwyciężył pierwsze spotkanie, lecz później nie zgarnął kompletu punktów ani razu przez cztery mecze. W międzyczasie pożegnał się też z Ligą Konferencji po dwóch klęskach przeciwko Molde. Za słabą dyspozycję drużyny swoją posadą przypłacił Kosta Runjaić. Od pierwszej połowy kwietnia Legię prowadzi Goncalo Feio.

Cóż, Legia zapewne również chciałaby wymazać ten sezon z pamięci. Co kibice z Warszawy mogą wspominać najlepiej, to wyjście z grupy w europejskich pucharach. Dokonali tego, pokonując m.in. Aston Villę przy Łazienkowskiej 3.

Y jak Yokota

Jeśli mówimy o Górniku, to bez wątpienia runda wiosenna należy do wcześniej wspominanego Lawrenca Ennaliego. Jesienią natomiast zabrzanie także mieli swoją gwiazdę. Nie był nią Niemiec, a Japończyk, czyli oczywiście Daisuke Yokota. Samuraj z Zabrza przez pół roku wystąpił w osiemnastu meczach, wpisując się przy tym siedem razy na listę strzelców. Zimą zainteresował się nim belgijski Gent, po czym zdecydował się na ściągnięcie go w swoje szeregi. Choć sama informacja o odejściu Japończyka nie satysfakcjonowała zbytnio Górników, to robiła to kwota, jaką zabrzanie za niego otrzymali. Gent bowiem za 23-latka zapłacił około dwa miliony euro.

Z jak zero tituli

Mówisz: zero tituli – myślisz: Pogoń Szczecin. Portowcy od długiego czasu mają przypiętą łatkę. Mogli ją natomiast odczepić w tym sezonie. Niekoniecznie poprzez wygranie Ekstraklasy, lecz przez zdobycie Pucharu Polski. Podopieczni Jensa Gustafssona trafili do finału, gdzie zmierzyli się z Wisłą Kraków. Gdy już mieli wygraną na wyciągnięcie ręki, bowiem prowadzili do 99. minuty, to nagle zwycięstwo wypuścili z rąk w ostatniej akcji. Koniec końców przegrali po dogrywce.

Na wyróżnienie z zespołu Pogoni zasługuje natomiast Kamil Grosicki. 32-latek w aktualnym sezonie strzelił już 13 goli i dołożył do tego 10 asyst. Do końca zostają dwie kolejki, więc jego dorobek może być jeszcze większy. Istnieją spore szanse, że na koniec zostanie wyróżniony nagrodą dla najlepszego pomocnika sezonu.

Fot. Sławomir Czchowski

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Ekstraklasa