Mijający weekend w Ekstraklasie to dla Jagiellonii ponadprzeciętnie szczęśliwy czas. Większość wyników ułożyła się na korzyść zespołu z Białegostoku. Pokerową zagrywką punkty wywalczył jednak Ireneusz Mamrot.
Pokerową, bo nie wszyscy zawodnicy, których nie wystawił od pierwszej minuty, byli kontuzjowani. Mógł oczywiście pójść jeszcze bardziej za ciosem i zagrać „rezerwami” na całego, ale najwidoczniej Ziggy i Dmytro do takiej zagrywki w obecnej formie się nie nadają.
Wiodące nazwiska 2017 roku w Jagiellonii: Sheridan, Cernych, Tomasik, Romańczuk i Guti. To ich zabrakło w pierwszej jedenastce. Litewski książę Fedor w badaniach dostawał mniej więcej 20 minut świeżości i tyle w praktyce dostał. Szanse od pierwszych minut dostali często pomijani: Kwiecień, Sekulski, Świderski. Nie należy zapominać, że o wiele mniej niż Taras w środku pola w roku 2017 grał Rafał Grzyb. Zestawienie wybrane przez Mamrota na mecz z Sandecją zaprezentowało się solidnie. Od samego początku stwarzało pod polem karnym Górali duże zagrożenie. Na bramkę z rzutu karnego przełożyło się to dopiero w drugiej części spotkania. 3 punkty Jagiellonia wywiozła ponadprzeciętnie ciężkiego terenu. Komplety możliwe do zdobycia uzyskiwał do tej pory tylko niesamowity Górnik Zabrze i Wisła Płock. Jagiellonia wyglądała o wiele świeżej niż zwykle, bo po prostu to nie była ta sama Jagiellonia co zwykle. Na co warto zwrócić uwagę indywidualnie? Duże inklinacje ofensywne zgłaszał Bartosz Kwiecień, który kilka razy fajnie zagrał do przodu i niestety muszę przyczepić się do skuteczności Karola Świderskiego, który raz za razem pudłował piłki ciężkie, ale też łatwe do wykończenia.
Rzeźnik wyjazdów
Mówi się o Jadze, że są w tym sezonie rzeźnikami wyjazdów. Ciekawostka, którą zauważyłem to fakt, że pełną pulę zdobywali do tej pory tylko na stadionach przedpotopowych i tych, które przedpotopowe przypominają: (Szczecin, Płock, Kielce, i 2 razy Nieciecza), a remisowali i przegrywali na stadionach wyglądających jak areny większego lub mniejszego formatu (Lechia, Wisła, Cracovia, Gdynia, Zabrze). Jeśli moja prawie teoria się potwierdzi to o punkty na wyjazdach aż do podziału tabeli będzie bardzo ciężko. Jagiellonia grać będzie we Wrocławiu, Gliwicach, Warszawie, Poznaniu i Lubinie. Jak łatwo można zliczyć do końca pierwszej rundy zostało 6 spotkań u siebie. Pierwsze już jutro na Stadionie przy ul. Słonecznej 1 w Białymstoku. Przeciwnikiem Korona Kielce.
Skreślana Korona
Koronę przez mało sympatycznego względem podopiecznych szkoleniowca przed sezonem skreślało wielu ekspertów i dziennikarzy. Zanim na dobre rozpoczął pracę bardzo szybko po polskim internecie rozniosła się anegdota o zakazie spożywania posiłków w klapkach i często zbyt szowinistycznych wypowiedziach szkoleniowca. Co łączy w tym sezonie Koronę z Jagiellonią? To zespół w którym brakuje regularnie punktującego lidera. W klasyfikacji kanadyjskiej jest aż 11 zawodników, którzy mają na koncie od 3 do 6 punktów.
Biorąc pod uwagę, że w ofensywie Korona wygląda momentami jak maszyna to Ireneusz Mamrot prawdopodobnie sam nie wie na kogo ustawić najszersze szpony. Za rzecz nieprzewidywalną można uznać też grę Korony na wyjazdach. Tylko jedno zwycięstwo, ale za to było to 0:5 na stadionie w Gdańsku, 6 remisów i dwie porażki. Można więc zasugerować się, że Kielczanie nie złożą łatwo broni, ale pokonanie ich, czy bramkowy remis nie będzie stanowił niemożliwego do spełnienia wyzwania. Ciężko przewidzieć obydwie jedenastki. Nie wiadomo ilu zawodników Mamrota wykuruje się do wtorku i jak bardzo będzie chciał zmanipulować ustawieniem biorąc pod uwagę, że to „rezerwowe” zdało egzamin. Trener Lettieri po porażce u siebie z Arką 0:3 również nie powinien wybrać tego samego zestawienia. Ukochana Ekstraklasa zaskoczy nas przedwcześnie, bo już po 2 dniach nieobecności!