Po wymęczonym awansie do czwartej rundy eliminacji Ligi Konferencji UEFA, Legia Warszawa podejmowała na własnym stadionie Radomiaka Radom. Zespół z Radomia ma dobre wspomnienia z poprzedniej wizyty przy Łazienkowskiej, gdzie wygrał aż trzema bramkami. Spotkanie nie należało do najlepszych dla oka w tej kolejce PKO Ekstraklasy, lecz zwycięsko z tego starcia tym razem wyszła Legia Warszawa, która pokonała gości również różnicą trzech goli. Jednak wynik zupełnie nie oddaje tego, co wydarzyło się przy Łazienkowskiej. Jak zagrał zespół Goncalo Feio po krótkiej przerwie od gry? Czy wreszcie zostały wyciągnięte wnioski odnośnie do środka pola? Kontrola meczu, czy jednak zrywy? Zapraszam na cykl „Komentarz ze stadionu”.
Lekka korekta ustawienia środka
„Krater w środku pola” – tak jeszcze kilka dni temu mogliśmy określić to, co działo się w środkowej części boiska, gdy Legia Warszawa budowała akcję od własnej bramki. Dziś? Wygląda na to, że Goncalo Feio wyciągnął wnioski z ostatnich kilku spotkań. W niedzielne popołudnie mogliśmy ujrzeć nieco inny styl gry warszawskiego zespołu. Wcześniej alarmowałem, iż jeśli Legia zamierza rozgrywać piłkę od własnej bramki poprzez podania po ziemi środkowych obrońców, to do gry niemalże „na cito” potrzebny jest łącznik. Łącznik, który będzie grał prawie na tej samej wysokości, co Claude Goncalves. W meczu z Radomiakiem Radom Bartosz Kapustka zagrał na pozycji typowej „ósemki”, która poruszała się od jednego pola karnego do drugiego pola karnego. Efekt? Środkowy pomocnik Legii brał udział przy dwóch pierwszych bramkach zdobytych przez zespół Goncalo Feio.
Chyba najlepszy Kapustka od dawna
No po prostu zasłużył na tego gola. Przebojowy w środku pola, po jego strzale został podyktowany rzut karny. Oby tak dalej!!! #LEGRAD pic.twitter.com/eKT0z0ldlx
— Meksyk120 (@meksyk120) August 18, 2024
Oczywiście dalej nieco wyżej ustawionym zawodnikiem był Ryoya Morishita. Japończyk na boisku pełnił rolę Luquinhasa. Niestety, ale w tym spotkaniu nie udało mu się wskoczyć na poziom Brazylijczyka. Jednak doskonale było widać, że Bartosz Kapustka pomimo tego, że był ustawiony niżej, czuł się doskonale i jego pewność siebie rosła z minuty na minutę. Dzięki jego ustawieniu, na błędy mógł sobie pozwolić Vinagre oraz Wszołek, ponieważ Kapustka mógł ich należycie zaasekurować. Cieszy ten fakt, zwłaszcza przed kluczowymi spotkaniami w Lidze Konferencji z kosowskim zespołem. Zastępca kapitana Legii Warszawa nie wszedł dobrze w nowy sezon, lecz coraz bardziej widać, że zbliża się do swojej optymalnej formy.
#LEGRAD pic.twitter.com/bstM01waoK
— Out Of Context Legia Warszawa (@oocLegia) August 18, 2024
Do poprawy? Wykończenie rywala
Do 30-35 minuty spotkania kibice mogli odnieść wrażenie, że spotkały się dwa zespoły, która zebrały się kilka minut przed meczem. Mnóstwo chaosu, mnóstwo niedokładności oraz mnóstwo nerwowo podejmowanych decyzji. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Legia Warszawa zaczęła wbijać swój trzeci bieg. Ciężko nazwać to jej najlepszym poziomem, bo każdy dobrze wie, że Ci sami piłkarze potrafią grać zdecydowanie lepiej niż w meczu z Radomiakiem. Natomiast goście również przyczynili się do tego, że Legia wyglądała na ich tle lepiej.
Duża zasługa w tym Artura Jędrzejczyka oraz Steve’a Kapuadiego, którzy doskonale wybili z głowy granie w piłkę Leandro Rochy. Radomiak w tym sezonie żyje z dośrodkowań oraz piłek bezpośrednio skierowanych w stronę Portugalczyka. Sam trener Legii Warszawa wspomniał na konferencji pomeczowej, że specjalnie na niedzielne spotkanie wystawił Jędrzejczyka, a nie Ziółkowskiego. Wiedział, że kapitan stołecznego zespołu jest silniejszy fizycznie i lepiej gra głową niż młody Jan Ziółkowski. Po zejściu „Jędzy” rolę plastra na Rochę przejął Kapuadi, który należycie rozliczył się ze swoich obowiązków.
Dzieje się w Warszawie! 🤯 Najpierw gola kontaktowego strzelił Pedro Capemba, potem sędzia podyktował rzut karny, którego na bramkę zamienił Marc Gual! 💥
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrTue pic.twitter.com/BjtoqCtHx6
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 18, 2024
Przed #LEGRAD Jan Ziółkowski odebrał nagrodę Młodzieżowca Lipca @grajmy_razem 🔝👶 Gratulacje 👏 pic.twitter.com/nMUYoSqV7U
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 19, 2024
– Bycie trenerem w dużej mierze polega na podejmowaniu decyzji. Te decyzje muszą być podejmowane ze względu na szerokie spectrum rzeczy. Forma piłkarzy, drużyny, ich potrzeby, charakterystyka na mecz, charakterystyka przeciwnika. Dam parę przykładów. Dzisiaj wystawiliśmy Artura Jędrzejczyka, a nie najlepszego młodego piłkarza w Polsce, Janka Ziółkowskiego. Radomiak gra z przodu Rochą. To dominujący napastnik w grze w powietrzu. Jędza zneutralizował ten atut. Janek Ziółkowski jest szybki, zwrotny. Dobrze radzi sobie z napastnikami wykorzystującymi przestrzeń. Migouel Alfarela świetnie czuje się między liniami. Potrafi się obrócić z piłką. Częścią planu meczowego było to, aby w środku mieć czterech piłkarzy. Do trójki pomocników miał dołączyć właśnie Migouel. To miało pomagać nam częściej atakować środkiem. W dużej mierze nam się to udało, chociaż czasami brakowało nam dokładności. – mówił po meczu z Radomiakiem Radom trener Legii Warszawa Goncalo Feio.
***
Moim zdaniem dużym mankamentem w tym meczu była skuteczność oraz nieumiejętność zamknięcia meczu w pierwszych trzech kwadransach. Radomiak Radom wyglądał na zespół przestraszony, bez zupełnego pomysłu na rozgrywanie akcji ofensywnych. Momentami wyglądało to na zbieraninę ludzi, która przyszła pokopać futbolówkę za ogromne pieniądze. Oczywiście zdobyli oni honorową bramkę za sprawą Capity, lecz bardziej wynikała ona z niefrasobliwości Sergio Barcii, aniżeli piłkarskiego kunsztu zawodników gości. Legia Warszawa miała dwa doskonałe kontrataki, ale żaden z nich nie zakończył się bramką.
Nie oczekuję, że każda akcja ofensywna musi skutkować golem. Jednak z tak słabo dysponowanym rywalem trzeba wymagać, że choć jedna z tych akcji musi mieć zakończenie z futbolówką w siatce rywala. Zwłaszcza, gdy wychodzi się do sytuacji 3 na 1… Momentami gra Legii była bardzo śnięta i brakowało wrzucenia trzeciego biegu, jak zrobili to piłkarze dopiero pod koniec pierwszej połowy. Goście w tym momencie już zupełnie stracili ochotę na grę w piłkę. Ciężko było im wyjść z nią przy nodze z własnej połowy, więc ograniczali się do długich podań w kierunku Rochy. Jednak jak wcześniej wspomniałem, był on doskonale odcięty od gry przez stoperów Legii Warszawa.
@ZelekZyzynski @zawodsedzia#LEGRAD
Tutaj Sylwestrzak ładną szopkę odwalił z karnym dla Legii😁 pic.twitter.com/j69p1yigul— Grzechu📹 powtórki, kontrowersje i analizy🟨🟧🟥. (@KiQus_) August 19, 2024
Gual co asystę by zaliczył #LEGRAD pic.twitter.com/E08SQ7p0JW
— Domino Jachaś (@domijachas) August 18, 2024
Wspaniały Vinagre, dobry Kapustka i problem Barcii
Chyba każdy kibic Legii Warszawa po czasie tęskni za Filipem Mladenoviciem. Zastępcą Serba miał być Gil Dias, który… I tutaj zakończmy. W spotkaniu z Radomiakiem Radom bardzo dobrze zaprezentował się Ruben Vinagre. Portugalczyk udowodnił, że nie są dla niego problemem zarówno występy co trzy dni, jak i motywacja na mniej prestiżowe spotkanie. Lewy wahadłowy stołecznego zespołu doskonale robił przewagę w małych grach w bocznych sektorach boiska. Dodatkowo świetnie wychodził spod pressingu rywala. Brakowało tylko kropki nad „i” w postaci bramki, lecz piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek bramki Koptasa.
Vinagre zabawa🔥#LEGRAD pic.twitter.com/aWfh2PKcsA
— Polish Merkury (@FanYstok) August 18, 2024
Na plusa oprócz Artura Jędrzejczyka, czy Bartosza Kapustki, zasługuje również napastnik Legii Warszawa – Blaz Kramer. Słoweniec został wybrany przez kibiców stołecznego klubu MVP niedzielnego spotkania. Mało kto pomyślałby, że po nieudanym transferze do Turcji złapie on formę życia. Świetnie odnajduje się nie tylko w podaniach prostopadłych na wolne pole, ale również w grze kombinacyjnej. W niedzielę potrafił zejść nieco w głąb boiska, uciec spod opieki obrońców i dać opcję do rozegrania piłki. Pewnie wykorzystał rzut karny oraz zaliczył asystę przy debiutanckim trafieniu Wojciecha Urbańskiego w pierwszym zespole Legii Warszawa w PKO Ekstraklasie. Nic tylko chuchać i dmuchać na jego formę podczas, miejmy nadzieję, spotkań w fazie ligowej Ligi Konferencji UEFA. Do drobnej poprawy? Zimna krew w kontratakach.
Blaz Kramer i spółka meldują się na szczycie tabeli 😎#LEGRAD 4:1 pic.twitter.com/eOu34bCOqa
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) August 18, 2024
***
Kto w takim razie na minus? Zdecydowanie Sergio Barcia oraz Marc Gual po wejściu na boisko. Pierwszy z nich popełnił błąd w ustawieniu, z którego skorzystał Capita. Mam wrażenie, że Hiszpan momentami „odlatuje na inną planetę”. Dokładniej. wydaje mi się, że jego głównym problemem jest utrzymanie koncentracji przez dłuższą część meczu, dlatego zdarzają mu się niewymuszone błędy. Widać, że z piłką przy nodze radzi sobie doskonale, lecz zdecydowanie do poprawy jest jego ustawianie się względem akcji ofensywnych rywala. Z kolei Marc Gual najzwyczajniej w świecie zaczyna irytować. Czym dokładnie? Moim zdaniem, za dużo rzeczy robi „na siłę”, co później przeradza się w niewymuszone straty lub przekombinowane dryblingi pod bramką rywala. Oczywiście to jest pokaz ambicji zawodnika i chce się pokazać z jak najlepszej strony, ale czasami warto bardziej wrzucić „na luz”. Na dzisiaj zdecydowanie bardziej wybieram duet napastników Alfarela – Kramer, niż wariant właśnie z Hiszpanem.