Obserwuj nas

Rozgrywki

Jeśli przegrywać, to właśnie tak – Lech postawił się Villarrealowi

Lech Poznań w pierwszej kolejce tegorocznej edycji Ligi Konferencji zaczął od meczu z hiszpańskim Villarrealem. Wielu kibiców bało się, że Kolejorz poniesie na Półwyspie Iberyjskim sromotną porażkę. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna. Poznaniacy napędzili rywalom stracha, przez co hiszpańska drużyna musiała się nieźle namęczyć, żeby to spotkanie wygrać.

Rewolucja taktyczna

Trener John van den Brom przed tym spotkaniem zdecydował się na zmianę formacji. W sezonie mistrzowskim oraz na początku obecnego Lech forsował ustawienie 4-2-3-1. Wiele osób się zastanawiało, który z dwójki Kvekveskiri – Murawski wyjdzie w pierwszym składzie. Koniec końców Holender zdecydował się na 4-3-3. Od pierwszej minuty mieliśmy przyjemność zobaczyć zarówno jednego jak i drugiego zawodnika. Na ławce usiadł Kristoffer Velde, a na skrzydło został przesunięty Amaral. Jest to decyzja zrozumiała, ponieważ Portugalczyk jest lepszy w pressowaniu rywali i grze defensywnej niż Norweg.

Fantastyczne spodziewanego początki

Kolejorz już od samego początku postawił gospodarzom bardzo trudne warunki. Amaral z Ishakiem bardzo agresywnie doskoczyli do obrońców. Dela Fuente uległ presji, stracił piłkę na rzecz Szweda, a ten wystawił Skórasiowi piłkę na piąty metr. 22-latek wykończył i mieliśmy sensacyjne prowadzenie gości. Do 30. minuty mecz nam się uspokoił. Kolejorz kontrolował to, co działo się na boisku i nie dopuszczał gości do głosu.

Wszystko jednak się posypało w zaledwie kilka chwil. Mojica wrzucił w pole karne i niepilnowany Chukwueze pięknym strzałem z woleja doprowadził do remisu. Błąd w tej akcji popełnił Pedro Rebocho, który pozostawił Nigeryjczyka bez krycia. Po tej bramce Żółta Łódź Podwodna poczuła krew i ruszyła do ataku. Już po ośmiu minutach było 3:1 dla Villarrealu. Obydwa gole strzelił Alex Baena. Przy pierwszej poznaniacy mieli bardzo dużo pecha. Strzał Hiszpana odbił się od Milicia i wpadł do bramki. Przez ten rykoszet kompletnie zmylony został bramkarz – Filip Bednarek. Przy drugiej zabrakło doskoku obrońców.

Pierwsza połowa nie była zła w wykonaniu Lecha. Oczywiście, do przerwy prowadzili gospodarze. Kolejorz jednak swoje okazje miał. Warto przecież pamiętać, że pod koniec pierwszej połowy Dagerstal trafił w poprzeczkę.

Tak blisko, a tak daleko

Już chwilę po gwizdku, rozpoczynającym drugą część meczu, podyktowany został dla poznaniaków rzut karny. Strzał Amarala został zablokowany przez jednego z hiszpańskich obrońców ręką. Jedenastkę pewnym strzałem wykorzystał Mikael Ishak. Po tym golu zespół gości wrócił do gry. W powietrzu było czuć zapach gola wyrównującego. I to się udało. W 61. minucie Skóraś zagrał piękne, przecinające całą linię obrony podanie do strzelca drugiego gola, a Szwed precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Unai Emery widząc, że ucieka mu zwycięstwo, zdecydował się na zrobienie zmian. Na boisku pojawili się Gerard Moreno i Dani Parejo, czyli gwiazdy zespołu z Walencji. Po strzelonej bramce Lech starał się już tylko dowieźć wynik 3:3 do końca. Było bardzo blisko, ale koniec końców się nie udało. W 89. minucie Coquelin pięknym wolejem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Bardzo źle się zachował Citaiszwili, który zamiast próbować zablokować strzał stał i patrzył, jak Francuz pakuje piłkę do siatki.

 

Pasjonat polskiej piłki nożnej, fan talentu Michała Skórasia.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki