Ekstraklasa
Kolejne starcie wagi ciężkiej – Lech Poznań podejmie Śląsk Wrocław
Autor
Antek Malinowski
Już w najbliższą sobotę odbędzie się kolejny arcyważny mecz w kontekście walki o mistrzostwo Polski. Trzeci w ligowej tabeli Kolejorz zmierzy się na stadionie przy ul. Bułgarskiej ze Śląskiem Wrocław, zajmującym pozycję wicelidera. Lechici tracą do ekipy ze stolicy województwa dolnośląskiego już tylko 2 punkty. W jakiej formie na początku roku znajdują się oba zespoły? Z których zawodników będzie mógł już skorzystać Mariusz Rumak? Jak wyglądały ostatnie spotkania pomiędzy Lechem a Śląskiem?
Wymarzony start rundy
Chyba nawet najwięksi optymiści spośród kibiców Lecha Poznań nie spodziewali się tak dobrego startu wiosny w wykonaniu zespołu z Poznania. Lechici rozpoczęli rundę od dwóch zwycięstw, pokonując u siebie Zagłębie Lubin, a następnie wygrywając w Białymstoku z Jagiellonią. Kolejorz nadal znajduje się na 3. miejscu w tabeli, lecz znacznie zniwelował stratę do lidera. Z ośmiu punktów straty nagle zrobiły się dwa.
Lech może i nie gra cudownej piłki, ale jest skuteczny, i co najważniejsze – punktuje. Lepsza zdaje się być także atmosfera w szatni. Zawodnicy cieszą się, że trener więcej czasu poświęca na aspekty taktyczne. I mimo, że wielu sympatyków Kolejorza sceptycznie podchodziło do powierzenia przez klub roli pierwszego trenera Mariuszowi Rumakowi, z każdym wygranym meczem poparcie dla nowego-starego trenera rosło. Wydaje się, że na chwilę obecną już żaden kibic Kolejorza nie ma do włodarzy Lecha pretensji o tę decyzję.
Na przeciwnym biegunie znajduje się obecnie Śląsk. Zawodnicy z Wrocławia przegrali dwa pierwsze ligowe mecze i roztrwonili całkiem przyzwoitą przewagę nad resztą stawki. Dość powiedzieć, że przed startem rundy zespół Jacka Magiery miał od Kolejorza 8 punktów więcej. A jeśli Lech zwycięży w sobotnim spotkaniu, już po 3 kolejkach rundy wiosennej przeskoczy Śląsk w ligowej tabeli. Na niekorzyść klubu z Wrocławia może zadziałać fakt, iż na meczu z poznaniakami zabraknie ich kibiców. To kara za wydarzenia ze starcia z Pogonią, kiedy to z trybun poszybowała butelka z Colą, która trafiła w plecy golkipera Portowców, Valentina Cojocaru.
Możemy być pewni, że mistrz jesieni za wszelką cenę powalczy o przełamanie i tanio skóry nie sprzeda. Kolejorz, pomimo nadchodzącego meczu w 1/4 finału Pucharu Polski, także nie odpuści i wydaje się, że w sobotę Mariusz Rumak wystawi najsilniejszą możliwą jedenastkę. Zapowiada się niezwykle emocjonujące widowisko o ogromnym znaczeniu w kontekście walki o mistrzowski tytuł.
Powroty ważnych postaci
W ostatnich tygodniach kilku zawodników Kolejorza borykało się z urazami. Jeszcze podczas rundy jesiennej kontuzji nabawił się Filip Dagerstal. Podczas okresu przygotowawczego meczów sparingowych nie dokończyli Artur Sobiech, Mikael Ishak oraz Miha Blazić (ten pierwszy wypadł do końca sezonu). Dzień przed domowym starciem z Zagłębiem rozchorował się Afonso Sousa, a w trakcie tego meczu murawę z powodu urazów musieli opuścić Adriel Ba Loua oraz Antonio Milić.
Wydaje się jednak, że większość z wyżej wymienionych zawodników ma już problemy zdrowotne za sobą. Milić rozegrał pełne 90 minut przeciwko Jagiellonii. W kadrze meczowej znalazł się także Sousa, lecz całe spotkanie przesiedział na ławce rezerwowych. Od poniedziałku z zespołem trenowali już Ba Loua, którego uraz nie okazał się tak poważny, jak się tego obawiano, Miha Blazić, a także Mikael Ishak. Do drużyny dołączył także powracający z Pucharu Azji Ali Gholizadeh. Wydaje się więc, że w sobotę Mariusz Rumak nie będzie miał do dyspozycji jedynie Artura Sobiecha (kontuzja kolana), a także Filipa Dagerstala, który na razie trenuje indywidualnie.
Dla klubu ze stolicy Wielkopolski to świetne informacje. W końcu już 3 dni po meczu z ekipą Jacka Magiery Kolejorza czeka równie istotne spotkanie. We wtorkowy wieczór Lechici zmierzą się z Pogonią Szczecin. Stawka? Półfinał Pucharu Polski.
Przełamać fatalną passę
Mimo, że forma Śląska jest daleka od ideału, sobotni mecz nie będzie dla Lecha spacerkiem. Warto pamiętać o tym, że wrocławianie wygrali cztery ostatnie mecze z Kolejorzem. Każdy z tych meczów wyglądał bardzo podobnie, niemalże identycznie. Zespół ze stolicy województwa dolnośląskiego oddawał piłkę zawodnikom Lecha i czekał na ich błędy.
Grający atakiem pozycyjnym Lechici nie mieli pomysłu na to, jak poradzić sobie z wrocławską defensywą. Śląsk wyprowadzał zaś bardzo groźne kontry, po których zdobywał bramki. Strzelanie Lechowi upodobał sobie zwłaszcza Erik Exposito. Hiszpański napastnik w ostatnich 3 meczach pomiędzy Lechem a Śląskiem trafił do siatki aż 4 razy.
Czy sobotnie spotkanie będzie miało podobny przebieg, jak cztery poprzednie? Wiele wskazuje na to, że nie. Po pierwsze Lech nie jest już tak przewidywalny i jednowymiarowy w ofensywie. Ostatnie dwa spotkania pokazały, że plan na grę Lechitów będzie zależeć także od przeciwnika, z którym poznaniacy będą się mierzyć. Kolejorz miał inny pomysł na mecz z Zagłębiem, a inny na spotkanie z Jagiellonią,
Śląsk także zmienił sposób gry względem rundy jesiennej. Zespół Jacka Magiery, który jesienią oddawał rywalom piłkę i czyhał na ich błędy, w ostatnich dwóch meczach starał się zdominować swoich przeciwników. Brakowało mu jednak skuteczności – w meczu z Pogonią piłkarze Śląska oddali 8 celnych strzałów, a z najbliższej odległości pudłowali Schwarz i Samiec-Talar. Podobna sytuacja miała miejsce tydzień później, kiedy zawodników z Wrocławia kilkukrotnie powstrzymał bramkarz Stali Mielec, Mateusz Kochalski.
To sprawiło, że Śląsk zaczął rundę od dwóch porażek i utraty fotela lidera. Ta sytuacja na pewno negatywnie wpłynęła na morale zawodników Jacka Magiery. Diametralnie inna sytuacja ma miejsce w obozie Kolejorza – Lech jest na fali i chce podtrzymać dobrą formę. Czy piłkarzom z Poznania uda się przełamać fatalną passę i wygrać ze Śląskiem pierwszy raz od kwietnia 2022 roku? Przekonamy się już w sobotę!
Kibic poznańskich klubów, entuzjasta Ekstraklasy, początkujący dziennikarz.