Obserwuj nas

Cracovia

Remis na początek kolejki – Cracovia i ŁKS zgarniają po jednym punkcie

Cracovia remisuje z Łódzkim Klubem Sportowym na inaugurację 27. kolejki PKO Ekstraklasy. Jest to wynik, który nie satysfakcjonuje żadnej ze stron. Zarówno Pasy, jak i Rycerze Wiosny chętniej zgarnęliby trzy punkty. Na listę strzelców przez półtorej godziny gry wpisali się: Benjamin Kallman, Otar Kakabadze, Dani Ramirez i Stipe Jurić.

Pierwsza połowa dla ŁKS-u, choć wygrywała Cracovia

Gdy spojrzymy na statystyki po pierwszej części meczu, to możemy stwierdzić, że lepiej wypadli podopieczni Marcina Matysiaka. To na ich korzyść przemawiała liczba oddanych na bramkę strzałów, liczba wymienionych podań czy procent posiadania piłki. To , że ŁKS jest nieco lepszy dało się odczuć także optycznie. Goście grali pewniej w ofensywie, niż Cracovia. Mimo to Pasy otworzyły wynik meczu i do szatni schodziły z jedną bramką przewagi. Zdobył ją Benjamin Kallman. Była to sytuacja, w której szczęście uśmiechnęło się w stronę gospodarzy. Piłkę w pole karne zagrał Otar Kakabadze. Trafiła ona pod nogi Patryka Makucha, który chciał oddać strzał w kierunku Dawida Arndta. Ostatecznie nie uderzył czysto w piłkę, co sprawiło, że przez moment była ona bezpańska. Przejął ją fiński napastnik, a swoim uderzeniem nie pozostawił żadnych złudzeń.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1776285249296584968

O samej Cracovii w pierwszej połowie można również powiedzieć, że zabrakło im sporo dokładności. Nie grzeszyli płynnym rozgrywaniem piłki i przenoszeniem jej pod pole karne rywala. Po strzelonym golu przez chwilę odniosłem wrażenie, że jedyne czego teraz pragną, to gwizdek kończący połowę. Zamiast pójść za ciosem i próbować podwyższyć wynik, wciąż pozwalali na grę ŁKS-owi.

Emocjonujące 20 minut

Początek drugiej połowy można wprawdzie ominąć, bowiem za dużo na murawie się nie działo. Odmieniło się to po 70. minucie meczu. Podyktowana została jedenastka dla Rycerzy Wiosny. Nie zmarnował jej Dani Ramirez, jednocześnie doprowadzając do wyrównania. Cracovia potrzebowała straty gola, aby się obudzić. Odpowiedzieła szybko, gdyż zaledwie cztery minuty później. Prowadzenie gospodarzom przywrócił Kakabadze. ŁKS się nie wystraszył. Wciąż chciał grać, chciał wyrównać. Udało mu się dokonać tego w 86. minucie za sprawą Stipe Juricia.

Trzy gole zdobyte łącznie w mniej niż kwadrans sprawiły, że drugą część można nazwać lepszą od pierwszej. Choć wstępnie się na to nie zapowiadało. Ostatni gwizdek Marcina Kochanka wybrzmiał, gdy na tablicy widniał wynik 2:2. Stwierdzić można, iż krakowianie na zwycięstwo nie zasłużyli pod żadnym pozorem. Remis jest zatem wynikiem dość sprawiedliwym, chociaż w przypadku wygranej ŁKS-u nikt by się również nie obraził.

Jest źle, może być fatalnie

Przed Cracovią trudny kwiecień i równie ciężki maj. Za chwilę następnym przystankiem Pasów będzie Białystok. Czekają ich również starcia m.in. z: Lechem czy Górnikiem. Od początku rundy wiosennej krakowianie zwyciężyli tylko raz. A przecież zagrali łącznie osiem spotkań. Jeśli tam nie nastąpi jakiś przełom, to pod koniec sezonu wbrew pozorom może być gorąco. Różnice punktowe w dolnej części tabeli są niewielkie. Po piątkowym wieczorze Cracovia pozostaje na dwunastym miejscu w lidze, a na swoje spotkania czekają sąsiedzi z dołu. Piast zagra z Widzewem, Warta podejmie Śląsk Wrocław.

Fot. Sławomir Czchowski

Jedyne wykształcenie, jakie posiada to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Nie przeszkadza mu to w realizowaniu życiowego celu, jakim jest zostanie dziennikarzem. Bywa gadatliwy, nieco rzadziej śmieszny (ale i to czasem mu się uda). Regularnie uczęszcza na słynny gdański bursztynek, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Cracovia