Obserwuj nas

Ekstraklasa

Saga transferowa z udziałem Maksyma Chłania dobiegła końca. Padło na Górnik Zabrze

Maksym Chłań ma za sobą dość ciekawy okres. Ukraińskiego skrzydłowego kojarzymy przede wszystkim z występów w Lechii Gdańsk, której barwy reprezentował przez ostatnie dwa lata. Przez dłuższy czas klub z Trójmiasta walczył o przedłużenie wygasającej umowy 22-latka. Rozmowy jednak nie zakończyły się powodzeniem. Choć Chłań znalazł się latem na radarze kilku klubów, to żaden z nich nie zdecydował się na jego zakontraktowanie. Ostatecznie rękę w kierunku Ukraińca wyciągnął Górnik Zabrze, z pewnością wzmacniając tym sposobem lewą stronę boiska. Ruch ten posiada jednak również swoje minusy.

Odmówiła Turcja, Wisła czy Wieczysta

Przenosimy się w czasie do czerwca. Wówczas Chłań prowadził rozmowy z Lechią Gdańsk. Biało-Zielonym zależało na przedłużeniu umowy skrzydłowego, a sam zainteresowany nie narzekał na mieszkanie nad morzem. Skoro tak, to można było przypuszczać, że cała saga doczeka się szczęśliwego zakończenia. Cóż, nic bardziej mylnego. 22-latek miał na stole pięcioletni kontrakt oraz jedną z wyższych pensji w zespole. Wystarczyło jedynie chwycić długopis, złożyć podpis i wszyscy byliby szczęśliwi. Piłkarz stwierdził jednak, że najwyższy czas wyruszyć w świat i spróbować podbić Europę.

No i z jednej strony, nie ma co się dziwić. W końcu mówimy o młodym, ambitnym zawodniku z dużymi możliwościami. Pamiętamy, że jeszcze rok temu Chłań otrzymał przecież powołanie na Igrzyska Olimpijskie. Brzmi to imponująco, ale przyniosło na przestrzeni czasu dość negatywne skutki. Ukrainiec sam wyznał, że po powrocie z turnieju poczuł wypalenie emocjonalne. Wpłynęło to wyraźnie na jego występy. Na zapleczu Ekstraklasy z reguły kręcił rywalami bez większych kłopotów, z kolei w najwyższej klasie rozgrywkowej przejście przez linię obrony rywala było o wiele trudniejsze. Tym sposobem rozgrywki zakończył z 30 występami, pięcioma trafieniami i czterema asystami. Połowę z tych liczb zanotował dopiero pod sam koniec sezonu.

Ale okej, każdemu zdarzy się gorszy okres, a Maksym to dalej kawał piłkarza. Wylatujemy więc z Polski, a lądujemy w Turcji. To tam bowiem miał trafić skrzydłowy. Najpierw przez kilka dni mówiło się o Gaziantep, które występuje w tamtejszej ekstraklasie. Z jednymi nie wyszło, zatem zgłosili się drudzy, czyli Eyuspor. Kolejny ekstraklasowicz, a na papierze, nawet lepszy od Gaziantepu. Los chciał, że negocjacje wysypią się natomiast na ostatniej prostej.

A wspominałem, że agentem Chłania jest jego ojciec? Chyba nie. Tymczasem różne bonusy dla agenta to dość wrażliwa kwestia, prawda? I to ona w całej historyjce jest tym „losem”.

***

Kiedyś, gdzieś, od kogoś kilku z nas usłyszało, że Maksym zapewne wróci niebawem do Polski z podkulonym ogonem. Jak widać, osoba ta miała zupełną rację, bo po nieudanych przygodach za granicą Chłań wylądował w Krakowie. Wylądował, ale się tam nie zadomowił. Najpierw znalazł się na celowniku Wisły Kraków, ale ta szybko zrozumiała, że wymagania finansowe Ukraińca są zdecydowanie poza jej zasięgiem. Zadzwoniła więc Wieczysta, która jest znana z tego, że potrafi sypnąć pieniędzmi. Jak się jednak okazało, nawet ona odmówiła piłkarzowi i jego ojcu. Czy tam agentowi.

Najwyraźniej przykro od patrzenia na przebieg zdarzeń zrobiło się Górnikowi, który odważył się przystać na warunki zawodnika. Chociaż zakładam, że do Ukraińca wreszcie dotarło, że nie tędy droga i sam nieco obniżył swoje oczekiwania. Podpisał więc z Trójkolorowymi umowę do czerwca 2027 roku z opcją przedłużenia.


Gratulacje, chociaż nie jest to Europa, o której marzył. Przy okazji ta długa przeprowadzka z Gdańska do Zabrza (długa, bo troszkę naokoło) kosztowała zawodnika dobre relacje z większością kibiców Lechii. Szkoda, bo – co by nie mówić – gdańscy fanatycy Chłania wspierali zawsze, nawet w trudniejszych momentach.

Morał z bajki, moi drodzy, płynie taki, że czasem warto odpuścić kilka dodatkowych tysięcy.

Górnik się wzmacnia, ale…

Ściągnięcie Maksyma do Zabrza to niewątpliwie spore wzmocnienie, jednak obok tego plusa stoi także spory minus. Jest nim fakt, że Ukrainiec cały lipiec spędził nie na przygotowaniach do sezonu, a na zwiedzaniu Turcji. Zatem w momencie, gdy cały Górnik pod okiem Michala Gasparika szykował się do rozgrywek, to 22-latek podróżował z ojcem od miasta do miasta. Owszem, na jakieś dwa tygodnie przed podpisaniem kontraktu Chłań trenował już w Zabrzu, ale to jednak nadal mało, jeśli rozpatrywać to jako okres przygotowawczy. Na całe szczęście nieco optymizmu dodaje to, że końcówkę ubiegłej kampanii Ekstraklasy Maksym zanotował bardzo dobrą, co oznacza, że zeszłoroczne Igrzyska nie zabrały mu na stałe umiejętności kopania piłki, jak mogło się przez chwilę wydawać.

Prawda jest taka, że Chłań może w przyszłości dać zabrzanom mnóstwo radości, ale nie jest to wcale zagwarantowane. Ja trzymam kciuki.

Jedyne wykształcenie jakie posiada, to ukończenie szkoły podstawowej z wyróżnieniem. Swoją przyszłość wiąże jednak z dziennikarstwem sportowym. Pierwsze kroki postawił w 2023 roku na łamach WE, gdzie udziela się po dziś dzień. Bywa gadatliwy, czasem zabawny. Regularnie pojawia się na słynnym gdańskim bursztynku, po czym stara się skleić kilka sensownych zdań o meczach miejscowej Lechii.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Advertisement

Musisz zobaczyć

Zobacz więcej Ekstraklasa