
[vc_row][vc_column][vc_column_text]27.09.1989 – 7-letni chłopczyk w dzierganym szaliku na szyi dziarskim krokiem idzie z ojcem i bratem na swój pierwszy mecz Legii. Okazja nie byle jaka, do Warszawy przyjeżdża bowiem słynna FC Barcelona na mecz 1/16 Pucharu Zdobywców Pucharów. Jest ogromny tłok, masa ludzka powoli przemieszcza się w kierunku bram Stadionu Wojska Polskiego. Ojciec, były piłkarz, patrzy niespokojnym wzrokiem na zegarek. Obawia się, że mimo zakupionych biletów, mogą nie wejść na czas. Do chłopca i jego towarzyszy uśmiecha się jednak szczęście – w zasięgu wzroku ojca pojawia się zaprzyjaźniony działacz piłkarski, który wyłuskuje ich z tłumu i prowadzi wprost do wejścia. Wchodzą na łuk od strony ul. Łazienkowskiej i zasiadają na drewnianych ławkach. Ekscytacja sięga zenitu. Niestety Legia przegrywa ten mecz 0:1, a w pamięci dziecka pozostaje Andoni Zubizarreta z podniesionymi w geście triumfu rękami, po strzelonej przez Michaela Laudrupa bramce. Wynik niekorzystny, ale w sercu chłopczyka zaczyna kiełkować miłość do Legii.
Mijają lata, chłopczyk dorasta, cieszy się ze zwycięstw Legii, płacze po porażkach. Euforia po mistrzostwie 1993 nie zna granic, a flaga z autografami tamtej drużyny zdobytymi przez brata, staje się niemal relikwią. Rozpacz po odebraniu tytułu jest niewyobrażalna, „cała Polska widziała” brzmi w jego głowie podczas bezsennych nocy, gdy próbuje zrozumieć dlaczego Legia została okradziona z tytułu, a on ze szczęścia. Nie płacz – mówi mu ojciec – za rok im pokażemy… I rzeczywiście, chłopczyk z wypiekami na twarzy ogląda w telewizji ostatni mecz sezonu z Górnikiem Zabrze. Zazdrości bratu, który jest na stadionie. Krzyczy głośno „aut”, gdy Marek Szemoński wybiega z piłką za linię i wścieka się, gdy z tej akcji pada bramka dla gości. Jeeeeest! – wyskakuje do góry, gdy gola na wagę mistrzostwa zdobywa Adam Fedoruk. Tuż po końcowym gwizdku z dumą wywiesza na balkonie klubową flagę. Wielka Legia staje się faktem.
Zima 1995 jest wyjątkowo mroźna. Chłopczyk, a właściwie już 13-letni młodzieniec, wraz z bratem podskakują na trybunie stadionu, by choć trochę rozgrzać zziębnięte ciało. Termometr pokazuje –15 stopni Celsjusza, ale wydaje się, jakby było –50. Za chwilę na murawę wybiegną piłkarze Legii i Spartaka Moskwa, aby rozegrać ostatni mecz fazy grupowej Ligi Mistrzów. Stadion wrze z emocji, a gdy piłkarze ruszają z tunelu, „Mistrzem Polski jest Legia” niesie się z niespotykaną siłą. Spartak wydaje się być lepszą drużyną i dokumentuje to strzeloną bramką. Niepokój rośnie wraz z uciekającym czasem, ale zwycięstwo Blackburn nad Rosenborgiem daje upragniony awans do ćwierćfinału.
Mistrzostwo 2002 20-latek ogląda z Żylety. Po końcowym gwizdku meczu pieczętującego mistrzostwo wybiega na murawę, kładzie się na jej środku i płacze z radości. Zrywa kilka ździebełek trawy i pieczołowicie chowa, by móc zabrać zapach tej chwili do domu. 2006 – mecz z Górnikiem ogląda w kinie. Gol „Władeczka”, euforia na sali, później podróż rozśpiewanym metrem i feta mistrzowska. 2010 – mecz z Arsenalem, czyli nowy stadion, nowa nadzieja i kolejne rozczarowania. Ale również nieustająca wiara, że przyjdą czasy podobne do tych z połowy lat 90.
25.08.2011 – „moskiewski powiew historii”. Ten dzień zapamięta na długo. To jego wieczór kawalerski poprzedzony wspaniałym triumfem w Moskwie. Mężczyzna bawi się cały wieczór i opija podwójnie. A na koniec, zamiast w „klubie”, ląduje na Okęciu, aby przywitać wracających w glorii chwały piłkarzy. „I wsio…”
Nareszcie 7 chudych lat dobiega końca. „Habemus Campione” oglądane z sektora 211, na którym zadomowili się mężczyzna i jego brat, wygląda nieziemsko. Szczęście z odzyskanego po tylu latach tytułu jest niewyobrażalne. Feta, a później podróż do domu złapanym „na stopa” piętrowym autobusem, którym kilka godzin wcześniej objeżdżali rozśpiewane miasto piłkarze – tworzą kolejne bezcenne wspomnienia. 2014 i upragniona „złota gwiazdka”, którą oficjalnie możemy umieszczać nad Herbem.
26.07.2015 – 3-letni chłopczyk w klubowym szaliku na szyi dziarsko maszeruje z dziadkiem, ojcem i jego bratem na swój pierwszy mecz Legii. Do Warszawy przyjeżdża Podbeskidzie Bielsko-Biała na mecz 2. kolejki Ekstraklasy. Legia wygrywa 5:0, a chłopczyk z błyskiem w oku i wypiekami na twarzy pochłania wszystko, co dzieje się na boisku i na trybunach. W kąciku oka jego ojca pojawia się łza – 26 lat wcześniej to jego ojciec pokazał mu ten wspaniały świat, a dziś on pokazuje go swojemu synowi. Jakie będą wspomnienia nowego Legionisty?
- W kolejce na debiut czeka już 2-letnia córka 😉
[/vc_column_text][heading title=”Dołącz do zabawy” sub_title=”Opisz nam swoje wspomnienia” style=”4″][vc_single_image image=”5376″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow”][/vc_column][/vc_row]
