[vc_row][vc_column][vc_column_text]32. kolejka Ekstraklasy już jest wspomnieniem dlatego też zapraszam na moje podsumowanie. Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach lub na Twitterze pod hashtagiem #poKolejce
Na dzień dobry zawitaliśmy dzisiaj równolegle w Krakowie i w Poznaniu. Zajmę się spotkaniem Lecha z Piastem, bo wydawało się ono ciekawsze i też to oglądałem. W pierwszej połowie było wszystko to czego brakowało Lechowi w meczu z Legią, a mianowicie w trykocie Lechistów wystąpiła SKUTECZNOŚĆ. Na plus w pierwszej połowie zagrał przede wszystkim Linetty, ale do tego jesteśmy już przyzwyczajeni… Później była druga połowa, w której wystąpił już praktycznie tylko Piast. Lech można by rzec, że w drugiej połowie do momentu otrzymania czerwonej kartki przez Kamila Vacka nie istniał. A czy kartka słuszna?
[/vc_column_text][vc_video link=”https://t.co/tITCW6GCWP” el_width=”50″ align=”center”][vc_column_text]Sytuacja bardzo sporna, Vacek chciał przerwać akcję, chciał sfaulować i pech chciał, że trafił Kownasia od tyłu w nogi, ale czerwonej kartki bym mu za to nie dał i śmiało mogę powiedzieć, że gdyby rozgrywający z Gliwic nie musiał opuścić boiska przedwcześnie to Piast by to spotkanie wygrał.
Znów potwierdziły się słowa Czesława Michniewicza… dwa do zera to bardzo nieprzyjemny wynik. Cieszyć może także, że w tym spotkaniu zobaczyliśmy wracającego do formy Mraza, już w poprzedniej kolejce pokazał, że zaczyna budzić się z zimowego snu, a tutaj pokazał, że już się wybudził. Mega plus dla Słowaka za to spotkanie. Czego zabrakło w tym spotkaniu? Moim zdaniem zwycięscy, zwycięscy w postaci Piasta. Legia wtedy czułaby oddech rywala na plecach i może przystąpiła by bardziej skoncentrowana do swojego spotkania.
Walka o puchary trwa w najlepsze. Cracovia na własnym obiekcie podejmowała dumę dolnego Śląska, a mianowicie Zagłębie Lubin. Był to już bodajże trzeci mecz z rzędu, w którym obecny niestety tylko na papierze był Filip Starzyński, a jak wiemy przechodzący obok meczu Figo to i przechodzące obok meczu Zagłębie. Tak było i tym razem. Niby zagrał efektowną piętkę, próbował coś wskórać, ale to ciągle nie ten Filip, który wystąpił na przykład ostatnio w reprezentacji. Cracovia zagrała minimalistycznie ale to wystarczyło. Stwarzała sobie sytuacje, ale niestety przy zdobyciu bramki troszkę pomógł im arbiter. Trochę zszokowało mnie to, że Cracovia oddała posiadanie piłki przeciwnikowi co rzadko im się zdarzało w tym sezonie, ale może czasem trzeba coś zmienić by wrócić na właściwą drogę? Drogę do europejskich pucharów…
W 32 kolejce Ruch podejmował najprawdopodobniej nowego mistrza Polski, ale co to za mistrz, u którego w ataku napastnik w ciągu 35 minut zdążył zmarnować sytuacje, które powinny już zakończyć to spotkanie… Niby Legia w pierwszej połowie kontrolowała spotkanie i nie pozwalała zbytnio Ruchowi na rozgrywanie swoich spotkań, a mimo to Arek Malarz miał swoją szansę na pokazanie swoich umiejętności i kolejny raz zrobił to co do niego należało. Trochę przykre jest to, że duży procent przyśpiewek na trybunach ograniczał się do „jeb*nia Legii”, ale cóż jak się nie ma pomysłu jak wspierać swoją drużynę, to się chociaż nazwymyśla przeciwnika. Wielka szkoda, bo Chorzów to ostatnia drużyna na Śląsku ze starym stadionem w Ekstraklasie. Klimat na spotkaniach Niebieskich jest iście Śląski i polecam każdemu kto nie był jeszcze na Stadionie przy Cichej. Nowe stadiony całkowicie niszczą nasz Śląski klimat i podejście do tzw. matchday. Naprawdę wierzę w Stępińskiego, i uważam, że to on powinien pojechać na Euro jako trzeci napastnik, chłopak naprawdę potrafi się odnaleźć w polu karnym przeciwnika 2 minuty po wznowieniu drugiej części spotkania mógł już mieć na koncie dwie bramki i nie były to wcale łatwe sytuacje… Gdyby miał takie jak Prijo w pierwszej połowie to było by już 2:0.
Jednak niektórzy powiedzą nie chwal dnia przed zachodem słońca, zdarzyła mu się i sytuacja, w której tylko on wie dlaczego bramka nie padła. Jednak całe spotkanie Stępińskiego na duży plus i wydaje mi się, że w pełni zasługuje by znaleźć się w kadrze na Euro. Nie musi grać, ale niech pojedzie. Druga połowa to kompletna dominacja Niebiskich. Ciekaw jestem jak Czerczesow potraktuje swoich kopaczy po tym spotkaniu. Oni kompletnie opadli z sił albo po prostu zapomnieli jak się gra w piłkę, a kibice Wojskowych powinni się wstydzić, że drużyna mając takie możliwości potrafi grać taki piach. Jak nie wychodzi w ataku, to mogli by chociaż postarać się utrzymywać przy piłce i kontrolować spotkanie, a tak naprawdę to Ruch w drugiej części spotkania sprawił Legionistom ogromnego psikusa. Śląsk może być dumny, że ma w grupie mistrzowskiej swojego reprezentanta, reprezentanta który dominuje nad wielką Legią. Sympatycy Legii moim zdaniem powinni po tym spotkaniu Malarzowi kupić jakąś dobrą flaszkę. Duży plus dla niego za to spotkanie. Nie mogę się doczekać spotkania Legii z Piastem, w takiej formie Legii wszystko się może zdarzyć.
W tym samym czasie co spotkanie w Chorzowie swój mecz rozgrywali Gdańszczanie. Polski Manchester City podejmował u siebie Pogoń Szczecin. Przyznam szczerze, że nie oglądałem tego spotkania, ponieważ w pełni chciałem się skupić na meczu potencjalnego mistrza Polski. Co jakiś czas co prawda zerkałem na to co się dzieje w Gdańsku, ale tak jakoś mnie do tego spotkanie niezbyt ciągnęło. Podopieczni Piotra Nowaka dosyć łatwo uporali się z tą przeszkodą i jestem w stu procentach przekonany, że to właśnie oni i Cracovia będą walczyli w tym sezonie o trzecie miejsce na pudle. Po drugim strzelonym golu przez zawodników Lechii pewnie szkoleniowiec Portowców pomyślał sobie „ o 2:0, niebezpieczny wynik, przeciwnik się rozluźnił to teraz ich dojedziemy” a tutaj figa z makiem i spotkanie zakończyło się porażką.
I teraz podróż w dół tabeli.
Siedzę sobie na zajęciach i myślę co by tu więcej naskrobać, niż to, że Wisła w grupie spadkowej znalazła się tylko dlatego, że zbyt późno został zatrudniony trener Wdowczyk. Obecna Wisła, z tak grającym Wolskim i Ondraskiem, oraz ciągle będącym w wysokiej formie Głowackim mogła by śmiało powalczyć o europejskie puchary. Do pełni szczęścia Wiślakom brakuje tylko Pawła Brożka w co najmniej dobrej formie, ale myślę, że przy Wdowcu w najbliższym sezonie Paweł nie będzie miał problemów do wrócenia do optymalnej formy. No i kolejny raz ten Wolski, uważam, że jest to obecnie najlepszy piłkarz ligi. Mam tylko jedno pytanie apropo tego chłopaka. Czy liga belgijska aż w takim stopniu go zjadła sportowo ? Czy może to jednak był tylko problem psychiczny…
Zacięty rewolwer Kędziory, czyli jak zmarnować stuprocentową sytuację, będąc tak doświadczonym piłkarzem. Termalica podejmowała u siebie na wsi Koronę. Przyznać należy, że gdybym nie kochał tego upośledzonego dziecka tej naszej cudownej Bundesligi, to bym na to spotkanie nawet nie spojrzał i przyznam, że popełnił bym błąd bo spotkanie wcale nie było takie złe. Muszę szczerze przyznać, że nie był to mecz „dla koneserów”. Jak dla mnie spotkanie przewyższyło moje oczekiwania co do tego spotkania i zabrakło tylko bramek, ale po zmarnowanej sytuacji Wojtka Kędziory nie można było się spodziewać bramek. Tak więc podziękujmy za dosyć widowiskowy bezbramkowy remis.
Mecz o sześć punktów. Górnicy nie mogą sobie pozwolić na porażkę, bo w przypadku przegranej strata do Bielszczan będzie wynosiła aż 9 punktów ! Tymczasem już sam skład Zabrzan zadziałał na mnie jak płachta na byka, kiedy widzę Ossa i Kallaste to ziemniaki mi z piwnicy uciekają… Od oglądania spotkania przy Roosevelta zaczął mi się wykrzywiać wzrok. Przyznać muszę, że znakomicie w podstawowej jedenastce w spotkaniu Górnika z Góralami dosyć dobrze pokazał się Armin Cerimagic, zdobył półbramkę, asystę? Chyba bardziej asystę, po samobójczej bramce Bielszczan i ogólnie był w tym spotkaniu dosyć aktywny. Chłopak był przez ostatni czas bardzo chwalony, tylko nikt nie wiedział za co… Nikt nie widział jak gra, a wyczytywać można było o nim mnóstwo komentarzy i opinii, że jest obiecujący. Nie jestem w stanie zrozumieć decyzji trenerów o jego nie wystawianiu. No bo jak można chwalić zawodnika, a go nie wystawiać? Może to właśnie on jest lekiem na ból Zabrzan? Co prawda na mecz dalej nie dało się patrzeć, ale wynik od przerwy cieszył.
Mówią, że nie liczy się styl a wynik. To prawda, lecz dlaczego piłkarze aż tak bardzo katują nas kibiców? Druga połowa do dalsze katowanie kibiców swoją „grą” przez oba zespoły. O tym spotkaniu cokolwiek napisać jest sztuką. A oglądanie streamu z węgierskim komentarzem nie pozwala mi nawet na wychwycenie pomyłek komentatorów. Było kilka sytuacji, ale ogólnie bez szału. I ten nieskuteczny Kante, wydaje mi się, że chłopak wie co robi na boisku, umie się zastawić, umie dograć, umie przedryblować rywala, ale do jasnej cholery to jest napastnik! A jak wszyscy wiemy napastnicy są rozliczani z czego? Ze strzelania bramek! Ile jeszcze będę musiał czekać, żeby zobaczyć bramkę tego co by nie mówić dosyć dobrego napastnika?
Mankamenty tego spotkania? Przede wszystkim styl, który pozostawiał wiele do życzenia, ale także zmiany przeprowadzane przez trenera Żurka, co ma dać Górnikowi Janota? Jak dla mnie ten chłopak nie nadaje się nawet do czyszczenia kibli w budynku klubowym. Nie rozumiem także decyzji o wpuszczaniu Stebleckiego na ostatnie 3 minuty, wydaje mi się, że to kolejny niedoceniany zawodnik naszej ligi, a jego wcześniejsze mecze pokazywały, że na miejsce w podstawowym składzie zasługuje. Nie ważne, Górnik spotkanie o sześć punktów wygrał, a to bardzo zmienia jego szanse na utrzymanie, do Bielska zostały już tylko 3 punkty straty, co znów przywraca kibicom wiarę w utrzymanie.
Równolegle rozgrywany był mecz we Wrocławiu gdzie przy ogromnych tłumach praktycznie pustych trybunach Śląsk podejmował ekipę Michała Probierza. Tak więc jak na prawdziwego pismaka przystało, należało oglądać oba spotkania równocześnie i starać się wysnuwać wnioski. W obu spotkaniach po pierwszych piętnastu minutach mogę śmiało powiedzieć, że ciekawsze są chore japońskie dyscypliny, które możemy zobaczyć na youtube. Co prawda w ostatniej minucie pierwszego kwadransa padła bramka dla Śląska, ale to nie zmienia moich odczuć co do pierwszych piętnastu minut, a później? Później do głosu doszedł Abramowicz, przyznam szczerze, że takiego Pawełka jeszcze nie widziałem, uczeń przerósł mistrza. Naprawdę szacun.
Po tych dwóch bramkach strzelonych w dosyć krótkim odstępie czasu bramce mecz się w końcu zrobiło się prawdziwe meczycho i naprawdę było na czym zawiesić oko. Po błędzie Abramowicza Wrocławianie zaczęli kontrolować spotkanie co zaowocowało bramką strzeloną jeszcze przed przerwą. Jagiellonia do przerwy miała swoje sytuacje ale swoje winy odkupił bramkarz ekipy Mariusza Rumaka. Druga cześć spotkania zaczęła się znacznie lepiej niżeli pierwsza, Jagiellonia przejęła kontrolę nad tą częścią gry, ale kolejny raz Abramowicz pokazał, że ta bramka puszczona w pierwszej połowie to chyba tylko jakiś głupkowaty zakład z Mariuszem Pawełkiem kto puści śmieszniejszą bramkę w tym sezonie. Na nic się zdały ataki Jagi, Śląsk strzelił na 3:1 i kontrolował przebieg spotkania. Wrocław nie spadnie, tak więc wydaje mi się, że jeden kandydat do spadku odpadł. Czy to początek końca Probierza w Białymstoku? Jeśli tak, to Panie Michale zapraszam do Zabrza. Kibice czekają![/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/4″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”5645″ custompost_name=”Dominik Cichoński” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center” el_file1=””][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][vc_column width=”1/4″][/vc_column][/vc_row]
Lech, Milan, Real, Światowid Łobez. Okradam bogatych i biorę sobie #Buk. #Alkotwitter co raz rzadziej. #ŻyciePoŚmierci. #Mistrz 3 Sezonu #LechTyper