Obserwuj nas

Rozgrywki

Status post mortem

Z

enon, trudem rozkleił zalepione ropą powieki. Nie był pewien, ale coś podpowiadało mu, że w nocy dużo płakał. Zanim wykonał jakikolwiek ruch wytężył obudzoną już część mózgu do wysiłku. „O co chodzi?” dudniło mu w głowie. Pootwierane na oścież drzwi i okna, umysły tłukły się hałaśliwie. Kim ja jestem, dlaczego śpię w butach, jak mogłem się posikać w gacie? Wiele pytań nie znajdowało odpowiedzi. Oczy zalepiły mu się znowu. Poczuł nieznaczną ulgę. Ulga nie trwała długo. Z krótkiego letargu wyrwała go potężna jak tsunami fala mdłości. Przełknął wymiociny, gdyż nie wiedział, gdzie się znajduje i kto może go tu zobaczyć. Wytarł usta w rękaw. Próba przyjęcia pozycji siedzącej spowodowała potężny zawrót w głowie. W obawie przed kolejnym nawrotem nudności położył się znowu z cichym plaśnięciem… Dziwne, ale w ogóle nie bolała go głowa. Nie raz w życiu miał kaca. W zasadzie to o kacach wie więcej niż nie jeden tzw. normalnie pijący. Można powiedzieć, że kolekcjonował kace. Znał je wszystkie. I te po obudzeniu w parku, w łóżku nieznanej kobiety, mężczyzny, w nieswoim ubraniu… Znał pulsowanie w skroniach, znał uczucie odkręconej potylicy. To jednak było coś innego. Analizował. Gdyby był na USS Enterprise Komandor Spock zbadałby go swoim smartfonem. Jednak najprawdopodobniej nie był na pokładzie okrętu flagowego gwiezdnej floty, gdyż przez okno widział jakieś ziemskie miasto…

Nadludzkim wysiłkiem usiadł. Był z siebie bardzo dumny. Zauważył, że ma na sobie kompletne ubranie, nawet buty miał zawiązane, co w zwykłym po pijackim dniu było rzeczą niebywałą. Czyżby więc nie pił??? Coraz więcej pytań. Po zastanowieniu doszedł do wniosku, że mimo świadomości, iż przeżył jakąś wielką traumę, jest nadal wewnętrznie bardzo smutny. Smutny i zdegustowany. Zawiedziony. Znowu żona urządzi mu 2 milczące tygodnie myśląc, że to będzie dla niego karą. Mózg zaczynał pracować. Pamiętał tłum, w większości mężczyźni. On w tym tłumie. Pamiętał krzyki. Wstał, rozejrzał się po pomieszczeniu… Wyglądało znajomo i śmierdziało ropą, gumą i moczem… Garaż? Zerknął na mokre spodnie w okolicy krocza.

-Tak, to by pasowało – pomyślał. – Dobrze chociaż, że nie dwójeczka – dodał już na głos.

Ale dlaczego obudził się we własnym garażu? I gdzie wczoraj był? Teraz skupił się na tych pytaniach. Spanie w garażu nie było w sumie niczym nowym, nie raz znajdywała go żona zwiniętego na dnie kanału roboczego przykrytego włókniną. Bardziej nurtowało go pytanie drugie… Obmacał kieszenie. Telefon był cały, co również było rzeczą stosunkowo rzadką. Żadnych nieodebranych rozmów. Historia połączeń jak najbardziej normalna. Nie wyświetlił mu się numer do agencji towarzyskiej, ani na żadnego z kolegów. To utwierdziło go w przekonaniu, że wczoraj był trzeźwy.

I nagle!

Z mocą wodospadu!

Uderzyła go prawda!

Olśnienie!

A wraz z nim ból!

-Chryste!!! – wyszeptał. I zapłakał znowu. Cały wstyd stał się nieistotny. Nie dbał co ludzie pomyślą. Wybiegł na ulicę i nie przestając wyć ze wściekłości pobiegł przed siebie. Dzieci bawiące się na podwórku pokazywały go palcami. Kobiety chichotały. Mężczyźni kiwali potakując głowami. Oni wiedzieli co się stało.

Wczoraj był mecz… I znowu przegrali…

[vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/3″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”4349″ custompost_name=”UGHR” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center”][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][vc_column width=”1/4″][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_column_text]

[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki