Obserwuj nas

Rozgrywki

Gra o tron

[vc_row][vc_column][vc_column_text]„Nadchodzi zima” krzyczą stronnicy rodu Starków. I nie ma znaczenia, że mamy kwiecień. „Usłysz mój krzyk” dopominają się Baratheonowie. „Piłka wraca do domu” skandują kibice z Warszawy, „Z tym, że niekoniecznie” dodają mieszkańcy Gliwic. Walka o laur pierwszeństwa w sezonie 2015/16 trwa zażarta. Trzymając się konwencji „Pieśni lodu i ognia” – Legia ma przewagę taktyczną, włada Królewską Przystanią i większością Westeros, Piast natomiast szykuje się do ataku zza Wąskiego morza. Prawdopodobnie, niektórym z was ta przenośnia nic nie mówi, dlatego postaram się nie wybiegać za daleko w owe przenośnie i porównania. Legia siedzi pewnie na żelaznym tronie zlepionym z mieczy pokonanych, a Piast piłuje właśnie jedną z nóg owego tronu.

Walka o prymat została w zasadzie ograniczona już do 2 rodów. Wystarczyły 4 rozdziały nowego tomu „Gry” by 6 wielkich nazwisk zostało sprowadzonych jedynie do przeszkadzania. Oczywiście toczą one swoją grę, mają coś do udowodnienia i coś do ugrania, ale powiedzmy sobie szczerze – są to role drugoplanowe. Pewnie będą starały się szkodzić, starać się zaistnieć, odegrać jakąkolwiek rolę w fabule, ale bądźmy realistami… Tully-owie swoje zadanie już spełnili. I będą się teraz plątać jako upiory po scenariuszu partii rozgrywanej przez najsilniejszych.

Porzućmy na chwilę konwencję RR Martina.

[/vc_column_text][vc_single_image image=”6269″ img_size=”full”][vc_column_text]Tak oto napisał ktoś w Krakowie. W ramach wyjaśnień – odcinam się od treści i formy. Nie zgadzam się na wulgarność i chamstwo. Jak wypisali niektórzy na Twitterze „polubienie nie oznacza akceptacji”. Abstrahując od tego, jak bardzo analityczny trzeba mieć umysł by ogarnąć to wszystko, co w powyższej wypowiedzi zawarł kibic z Krakowa, to jak dalece trzeba nienawidzić świata, żeby nawet w tak trywialnym sporcie jak piłka nożna upatrywać tylko i wyłącznie zła. Afera fryzjera rzuciła co prawda cień, obnażyła słabość i moralną miękkość towarzystwa, ale nie można wszystkich swoich niepowodzeń sprowadzać do legendarnego „układu”. Tak jak Wisła nie przegrała grupy mistrzowskiej ostatnim meczem, tak Legia nie wygrała jeszcze nic w tym sezonie, a nawet jeżeli nie wygra, to nie przez jeden konkretny mecz. W piłce nożnej jeden mecz decyduje o zwycięstwie w rozgrywkach pucharowych, ale nie ligowych. Tu ostateczny wynik jest wypadkową prawie rocznych zmagań, a powracając do konwersji… Władza nad Siedmioma królestwami jest wynikiem splotu wydarzeń z 7 tomów, przy czym dwa ostatnie jeszcze nie powstały. Tylko w filmach z Jamesem Bondem wiadomo co się stanie, gdy agent Jej Królewskiej Mości spotyka piękną, acz nieprzystępną kobietę. Życie i proza Georga RR Martina są jednak bardziej przewrotne.

Chciałbym kiedyś zobaczyć scenę, w której James Bond nie zdoła uwieść pięknej partnerki, albo gdy zawiedzie mu hydraulika w kulminacyjnym momencie. Po prostu ciekaw jestem jego miny. Ciekaw jestem, jak wygląda upokorzony na polu, w którym do teraz czuł się suwerenem. Legię upokorzoną już widziałem, nie jeden raz. Widziałem upokorzonego Lecha, widziałem upokorzoną Wisłę Kraków i Górnika Zabrze. Polonia Warszawa i Widzew upokorzyły się same. Nie przypominam sobie upokorzonego Piasta czy Termaliki. Może wszystko przede mną, a może by zostać upokorzonym, trzeba mieć zbyt duże mniemanie o sobie? Upokorzenie nie spotyka skromnych. Spotyka ono bufonów. Legia była bufonem w poprzednim sezonie. Lech obecny sezon rozpoczął przejmując od niej pałeczkę. Kto okaże się bufonem w maju? Tego nie wiemy.

Co powinien więc zrobić widz, jak powinien się zachować czytelnik „Gry o tron”? Przecież ma on swoje sympatie i preferencje. Czy powinien zachować stoicki spokój ściskając tylko kciuki, czy też powinien euforycznie reagować na najmniejszy nawet sukces swojego faworyta w kampanii? A co ma zrobić, jeżeli jego faworyt już dawno pęcznieje zalegając w mule w jakimś bajorze? Prawdopodobnie nie ma tu dobrej i słusznej postawy. Każda ma swoją właściwą zaletę i swoją niedogodność. W moim rozumieniu mieści się wiele postaw, sam je czasami stosuję zamiennie. Są jednak pozy, których nie zaakceptuję i nigdy, niezależnie od koloru szalika je głoszącego, nie zdobędą mojego poklasku. Podstawową taką cechą jest brak szacunku do przeciwnika, do kibica drużyny przeciwnej. To grzech generalny, główna przyczyna tzw. niespodziewanych porażek.

Robb Stark nie docenił Waldera Freya i stracił za to głowę. Kogo ma zamiar w końcówce tego sezonu zbagatelizować Legia? Najbliższa okazja już za kilka dni.

[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/3″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”4349″ custompost_name=”UGHR” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center” el_file1=””][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][/vc_row]

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki