Obserwuj nas

Kluby

Peccata capitalia

„Na przedzie pycha podąża z tańczącą latarnią,
Chciwość wczepiła się w siodło i grzebie po sakwach,
Broi pod zbroją lubieżność, pokusa niełatwa.
Wandzioch domaga się płynów i straw do przesytu,
Wabi rozkoszne lenistwo do łóż z aksamitu,
Gniew zrywa ze snu i groźbą na oślep wywija,
A zazdrość nie wie, co sen i po cichu zabija”

 

To oczywiście fragment utworu Jacka Kaczmarskiego „Siedem grzechów głównych”. Przywołuję go dziś nie bez kozery. Nie dyktuje mi tego nawet dzisiejszy mecz Legii, ale cały ten sezon, po trosze też poprzednie.

Osławione siedem grzechów głównych, to wedle kościelnej doktryny fundamenty zła, grzechy, z których biorą się inne. Opowiedzmy więc sobie o grzechach głównych Legii.

Pycha

Zwykło się mówić, że pycha kroczy zwykle przed upadkiem. Pycha zaślepia, prowadzi do rozpasłego samozadowolenia. Ileż to było buńczucznych zapowiedzi, ile wzniosłych zapewnień, ile gardłowania o przerastaniu ligi o lata świetlne? Co roku jesteśmy głównym kandydatem do mistrzostwa, pucharu, wejścia wreszcie do Ligi Mistrzów. Co roku to samo. Ciągłe pysznienie się potęgą. A na końcu, często jakże bolesna, weryfikacja… Pychą grzeszy w tym klubie niemal każdy i przy każdej okazji. Pyszni są działacze, pyszni piłkarze, pyszni kibice. Każdemu z nas, kto ma w sercu Legię i jej dobro, potrzeba pokory. Pokory w pracy, pokory w osądach, pokory w grze, ale nade wszystko pokory w zwyciężaniu.

 

Chciwość

Co roku ta sama żądza posiadania tytułów, laurów, splendoru. Chciwość napędza do rozwoju, ale często przytłacza i niszczy. Jak daleko prowadzi na manowce zobaczyliśmy, kiedy okazało się jak zawzięcie i jak nieczysto klub potrafi zagrywać w zwykłym zdawałoby się konkursie piękności. Chciwość ma wymiar także czysto materialny. Do dziś pewnie w Poznaniu, wspomnienie ośmiu milionów euro za Dudę wywołuje tylko pusty śmiech, a w najlepszym wypadku uśmiech politowania. Chciwość zaślepiła nas i trzeba było sprzedawać nawet za połowę tej sumy, a patrząc na obecne popisy tego piłkarza(?), dokupić bilet lotniczy i sfinansować przeprowadzkę.

 

Zazdrość.

Nieprzerwanie zazdrościmy. Zazdrościmy, że kluby takie jak BATE, Victoria Pilzno, Maribor, grały w Lidze Mistrzów. Zazdrościmy Lechowi, że ma lepszą infrastrukturę akademii. Przez kibicowskie fora i Twittera przetacza się co raz fala zazdrości, że ktoś tam ma takiego zawodnika w składzie, a my atakujemy znowu jakimś tam Prjoviciem, jakimś tam innym ogórem. Pamiętam, jak po legijnych forach fruwały zazdrosne zachwyty Diazem ze Śląska (tak, tym który to nazwał później Lenczyka chujem), jaki to kocur, jaki on świetny. Pamiętam, jak zazdrościliśmy gwiazdeczek gasnących po jednej rundzie. Zazdrość ta z rzadka pchała nas do mądrych decyzji, ale kto by tam pamiętał o takich szczegółach.

 

Nieumiarkowanie.

W kanonicznej wersji siedmiu grzechów głównych, grzech ten nazywany jest obżarstwem lub nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu. W Legii ten brak umiarkowania ma różne oblicza. A to mamy nieumiarkowanie w kupowaniu zawodników, a to w sprzedawaniu. Co niektórzy członkowie władz mają problem z nieumiarkowaniem w mowie, kibice w chwaleniu i wyładowywaniu frustracji, zawodnicy z nieumiarkowaniem w wierze w siebie.

Nie mamy umiaru w bezsensownych transferach, kupujemy sobie Borysiuka i Vranjesa, a później się dziwimy, że gramy jak Lechia Gdańsk rok temu. Kupujemy sobie nieprzyzwoicie wielu zawodników, a mało który prezentuje wartość, jakiej byśmy wszyscy oczekiwali. Kupujemy sobie Masłowskiego, który jest częściej w gabinecie lekarskim lub na trybunach, niż na boisku. Prezes Leśnodorski ma widoczny problem z umiarkowaniem w ogłaszaniu wszem i wobec kolejnych sukcesów na wszelkich polach działalności. Co raz słyszymy takie kwiatki, jak „kosmita Mikita”, ogłaszanie kolejnych ofensyw transferowych z udziałem funduszu. Zazwyczaj żadna z tych złotych tez prezesa nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością.

My kibice mamy problem z umiarkowaniem w głaskaniu i ganieniu piłkarzy. Samemu mi się to udziela, ale nawet gdy wstrzymuje się z emocjonalną oceną, mimo wszystko wychodzi mi, że Kucharczyk powinien grać w Wigrach Suwałki – nic im nie ujmując – a nie w Legii. Jakbym nie patrzył, Borysiuk przez te kilka lat nieobecności przy Łazienkowskiej 3 nie stał się ani lepszym piłkarsko, ani silniejszym mentalnie. Kiedy podziwiam ich popisy, jestem skłonny do mordu na rodzinie, byleby się od tego uwolnić.

Lenistwo.

W drodze z szatni na płytę stadionu, ze ściany rzuca się w oczy cytat z Marszałka Piłsudskiego „Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach – to klęska.” Nasze lenistwo to nasz minimalizm. Ciągłe dążenie do wygrywania jak najmniejszym nakładem sił. Nasze lenistwo to lekceważenie przeciwników. Nasze lenistwo to rzucanie się do walki, kiedy już przegrywamy. Nasze lenistwo to wreszcie brak dzikiej żądzy do dobicia krwawiącego przeciwnika, te zwycięstwa 1:0, te zwycięskie remisy. Panowie piłkarze i ty, Michale Kucharczyku, Arielu Borysiuku – zrozumcie, że żaden kibic nie żąda od was wygrywania w każdym meczu, możecie być słabsi, bo jesteście ludźmi. Ale absolutnie każdy kibic żąda od was walki do upadłego, wypruwania sobie żył. Nie za ten klub, bo w tę romantyczną wizję po prostu nie wierzę. To wasza praca, dopóki dostajecie bardzo dobre pieniądze za waszą pracę, wykonujcie ją z pełnym zaangażowaniem.

Nasze lenistwo to także saga pod tytułem „lewy obrońca”, mająca niedawno premierę saga „skrzydłowy”. Nie wierzę w to, że porządny klub w stolicy dużego europejskiego kraju, szuka lewego obrońcy tyle lat. Wybaczcie panowie, ale nie kupuję tego tekstu o przypadkach i zbiegach okoliczności. Gołym okiem widać, że ktokolwiek jest lepszy niż nikt.

 

Nie wiem jak się skończy ten sezon. Opcje są dwie – albo kolejne rozczarowanie, albo głośne ufff… Zachwytów nie będzie, bo nie ma nad czym. Nie gramy ekstra piłki, potykamy się, ośmiesza nas Termalika, Zagłębie. Jesteśmy silni słabością innych. Nie wiem czy zdobędziemy mistrzostwo, coraz mniej za tym przemawia. Jak pisał już dziś @nopawel, jedziemy na oparach, inni łapią wiatr w żagle. Nie ma skąd brać optymizmu. Zachłysnęliśmy się zimowymi transferami i dogonieniem Piasta. Kiedy spojrzymy szerzej to okaże się, że poza Adamem Hlosukiem, nie dokonaliśmy żadnych sensownych wzmocnień, a w dogonieniu Piasta nie tylko nasza zasługa. Jeśli zdobędziemy mistrzostwo, nie będę nic odszczekiwał, z niczego co napisałem się nie wycofam. Czas na zmiany, a ja wolałbym nie być w skórze niektórych osób, gdy zamiast „uff” z kibicowskich ust wyjdzie tylko słowo: „znowu”.

 

[vc_row][vc_column text_align=”center” width=”1/3″][TS_VCSC_Team_Mates_Standalone team_member=”4521″ custompost_name=”Łukasz Kawiak” style=”style2″ show_download=”false” show_contact=”false” show_opening=”false” show_skills=”false” icon_align=”center”][/vc_column][vc_column width=”1/2″][/vc_column][vc_column width=”1/4″][/vc_column][/vc_row]

Kibic Legii Warszawa oraz Realu Madryt. Przeciwnik wszelkich ekstremistów, wróg agresji w życiu publicznym. Prywatnie ojciec dzieciom i mąż żonie. Wielbiciel gitarowej muzyki i kolei.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Kluby