Jako wierny fan słodkiego gadania z ciekawością zasiadłem do niedzielnego programu Cafe Futbol. Skład prowadzących najmocniejszy, przeciwnik najwyższa półka w polskim futbolu. Nic, tylko oglądać i czekać na wyśmienite spotkanie.
Mija 90 minut…
I znów poczułem się jak ktoś, kto emocjonalnie nie jest zaangażowany w naszą piłkę oglądając finał Pucharu Polski.
A teraz napiszę dlaczego…
W czasie trwania programu przewinął mi się na Twitterze tweet o mniej więcej takiej treści „CF to taki program, w którym goście się zmieniają, a odczucie jakby cały czas była mowa o tym samym.” Trudno mi się nie zgodzić z tą opinią. Cenię wiedzę piłkarską prowadzących, bo mieć ją po tylu latach, blisko wszystkiego co związane z naszą piłka i nie tylko, to obowiązek. Natomiast nie rozumiem, że wiedzy tej nie pokazują w żaden sposób w programach przez siebie prowadzonych. Zaprosić do studia prezesa spółki Ekstraklasa SA, który przez 80% czasu antenowego się uśmiecha i kiwa głową, bo prowadzący muszą wygłosić swoje kwestie, to jest dla mnie – jako dla widza oczekującego ciekawej rozmowy i dociekliwych pytań – po prostu po raz kolejny powód, żeby program ten wyśmiać. Domniemywam, że Polsat posiadający 3 kanały sportowe!!! (na 23.05.2016) musi w jednym programie wywiązać się ze wszystkich umów, pokazując materiały o reprezentacji i benefis Bogusława Kaczmarka. Tak… To wszystko, gdy gościem jest prezes Ekstraklasy, który każdy materiał podsumowuje uśmiechem i kiwnięciem głowy. Pytań ciekawych i odkrywających jakiekolwiek nowe spojrzenie na pewne kwestie było tyle, że aż zmusiłem się do napisania tego tekstu… 😉
***
Rozumiem, jeżeli taki program prowadziłby jakiś człowiek, który dopiero zaczyna swoją przygodę z tv i ludźmi piłki. Wtedy można zrozumieć takie ślizganie się po tematach, żeby nie daj Boże nie wypadł żaden trup z szafy i żeby nikt mi drogi do kolejnego wywiadu przez to nie zamknął. Ale drodzy prowadzący, jesteście ekstraklasą jeżeli chodzi o swoje osobowości w świecie polskiej piłki, zacznijcie to do cholery wykorzystywać żeby zacząć przekazywać informacje i naciskać na ludzi, którzy pośrednio odpowiadają za jej kształt.
Ciekawiej było już w „Dogrywce”, kiedy program przeniósł się do internetu, tym samym tracąc pewnie jakieś 95% oglądających. W końcu pytania o Double Pass, o sponsora ligi. Ale też wszystko to jakoś pobieżnie, bez zbytniego wdrażania się w szczegóły, bo przecież kto ogląda CF żeby się czegoś nowego dowiedzieć? Prawda?
***
Pytanie o Double Pass… Odpowiedź taka sama jak pół roku temu. Żaden z prowadzących nie pyta czy stanowcze NIE, jakie powiedziała Cracovia na ten pomysł jest już przeszłością? Jak się ma pismo Cracovii, w których mowa o kosztach rzędu kilku milionów do tego co usłyszeliśmy w programie, że koszty Double Pass w klubach zamykają się w tysiącach na sezon i są mniejsze od wysłania paru ludzi do zagranicznych klubów żeby podglądali jak to tam wygląda, a potem sporządzili raport?
Po co zadawać pytania? Lepiej przyjąć, że wersja wypowiedziana przez gościa jest prawdą ostateczną.
Panowie Borek, Kołtoń i Kowalczyk chcą zmieniać polską piłkę. Na początku zacząłbym zmieniać program, który prowadzą. Może przydałaby się jakaś reforma. Dokładnie tak jak w Ekstraklasie?
***
W drugiej części swojego tekstu chciałbym się podzielić swoimi pomysłami na to jak system ESA37 mógłby wyglądać w przyszłości.
Jestem zwolennikiem tego systemu, a dokładniej ilości spotkań i podniesienia atrakcyjności po podziale tabeli. Natomiast kategorycznie jestem przeciwny dzielenia punktów i zabierania punktów wywalczonych na boisku. Jak to pogodzić? Bardzo prosto! Ustalmy mnożnik punktów w rudzie finałowej x2. Wygrasz? Masz 6 pkt. Remis? Dwa! Trzy razy więcej punktów za zwycięstwo jest chyba wystarczającą nagrodą żeby grać o pełną pulę? Ktoś może powiedzieć, że pomysł czysto marketingowy, bo nic nie zabierasz a dajesz. Zgodzę się po części. Dużo lepiej brzmi: jeżeli wygrasz – dostaniesz nagrodę, ale nikomu żadnych punktów nie zabieramy, niż – ok. 3/4 sezonu średnio grałeś, ale my teraz zabierzemy wszystkim punkty tak, że masz połowę mniejszą stratę do miejsca wyżej. A ty, że grałeś za dobrze, to niestety – żeby miernoty miały jeszcze jakąś nadzieję – musimy zmniejszyć ich dystans do ciebie. To nie ma nic wspólnego ze sportem. W sporcie liczy się zwycięzca.
W programie, Mateusz Borek poruszył kwestie dofinansowania extra klubu, który spada z ligi. W sumie ciekawa kwestia, która też w programie zajęła 1 minutę (JEDNĄ MINUTĘ!).
Moim pomysłem byłoby ustalenie, że kluby, które spadną z ligi, za każdy punkt zdobyty w rundzie finałowej dostają na koniec jakiś bonus. Uniknęlibyśmy tym samym meczu w ostatniej kolejce praktycznie o nic oprócz honoru 🙂 Klub wiedząc, że jest zdegradowany walczyłby jeszcze o dodatkowe pieniądze do budżetu. Oczywiście w ramach przyznawania licencji zastrzegłbym punkt, że klub musi w przeciągu roku przedstawić dokumenty na co wydał te pieniądze 🙂 A tak, dla pewności, że poszły one na to żeby jak najszybciej wrócić do Ekstraklasy (na przykład zatrzymanie kluczowego gracza, a nie na podwyżkę dla prezesa).
Obserwuj autora na Twitterze: @BergNieWracaj
Polska piłka oczami kibiców. Chcesz dołączyć? DM do @nopawel