Jeśli wśród piłkarzy naszym ambasadorem jest Robert Lewandowski, to wśród sędziów jest nim Szymon Marciniak. Trzydziestopięciolatek z Płocka jest uznawany powszechnie za najlepszego polskiego arbitra i trzeba przyznać, że nie jest to opinia na wyrost. Od czasów Michała Listkiewicza żaden sędzia z nad Wisły nie zaszedł tak daleko w hierarchii europejskich arbitrów. Dowodem niech będzie już sama jego obecność na EURO 2016, czy choćby wcześniejsze sędziowanie finału młodzieżowego Euro do lat 17 w Czechach.
Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że sędzia Marciniak w Ekstraklasie i sędzia Marciniak w rozgrywkach międzynarodowych to dwie zupełnie inne osoby. O ile kiedy sędziuje Ligę Mistrzów trudno wskazać jakieś poważniejsze błędy, o tyle w przypadku spotkań sędziowanych w Ekstraklasie coraz częściej można doszukiwać się dziwnych, by nie napisać błędnych decyzji, jak choćby zbytnia wyrozumiałość w przypadku brutalnych zagrań. Skąd ten dualizm? Nie wiem, choć głosy płynące ze środowiska sędziowskiego pozwalają na pewne wnioski. Anonimowo wypowiadający się sędziowie podkreślają, że Szymon Marciniak mocno skoncentrował się na karierze międzynarodowej, ma poczucie tego, że w ligowym sędziowaniu osiągnął szczyt, co powoduje, że patrzy na krajowe rozgrywki nieco z góry i stąd możliwe problemy z koncentracją.
Pomimo zdarzających się pomyłek trzeba bezsprzecznie uznać Marciniaka za sędziego wybijającego się ponad przeciętność. Ma bez wątpienia umiejętność czytania gry, co pozwala mu przewidywać przebieg zdarzeń i łatwiej znajdować się w newralgicznych dla prawidłowej oceny sektorach. Kolejnym atutem jest umiejętność skracania dystansu w relacjach interpersonalnych na boisku, przy jednoczesnym zachowaniu autorytetu. Jak ważna to umiejętność niech najlepiej świadczy przykład Bartosza Frankowskiego, który traci niemal wszystkie atuty poprzez nieumiejętność ułożenia sobie relacji z zawodnikami i budowanie sztucznego muru.
Ciekawych informacji o pracy sędziego Marciniaka dostarczają statystyki o strukturze kartek przyznawanych przez niego podczas meczów. O ile w ogólnej liczbie żółtych kartek nie jest liderem, to już zdecydowanie najwięcej kartek pokazuje bezpośrednio za faul, a zdecydowanie najmniej choćby za grę na czas czy niewłaściwe zachowania wobec sędziego. To pokazuje, co jest dla niego priorytetem.
Należy przypuszczać, że najlepsze lata jeszcze przed nim, a kulminacją jego kariery będzie z pewnością rosyjski mundial. W końcu jeśli Mark Clattenburg może sędziować finał Euro, to czemu nie Szymon Marciniak Mistrzostw Świata.
Kibic Legii Warszawa oraz Realu Madryt. Przeciwnik wszelkich ekstremistów, wróg agresji w życiu publicznym. Prywatnie ojciec dzieciom i mąż żonie. Wielbiciel gitarowej muzyki i kolei.