W pomeczowej konferencji 5. Kolejki LOTTO Ekstraklasy rozegranej na INEA Stadionie tradycyjnie udział wzięli szkoleniowcy obu zespołów, jako pierwszy przed przedstawicielami prasy wypowiedział się szkoleniowiec przegranych – Jacek Zieliński.
– Nigdy łatwo nie komentuje się przegranego meczu, tym bardziej przegranego w taki sposób jak dziś. Chcieliśmy jak najlepiej zareagować na porażkę w Pucharze Polski, lecz niestety nie udało tego nam się osiągnąć. Drugą bramkę w szczególności sami sobie strzeliliśmy. Nie byliśmy w stanie się podnieść po pierwszym golu. Lechowi pozostaje jedynie pogratulować zwycięstwa.
Jacka Zielińskiego zapytano również, czy ma jakieś rady dla będącego w bardzo trudnej sytuacja Jana Urbana.
– Uważam, że moje doświadczenia są mało ważne w kontekście sytuacji trenera Urbana. Dzisiejsza wygrana na pewno dała im tlen, jednak nie będę w szczególny sposób tutaj udzielać rad Jankowi. Na pewno spokojnie porozmawiamy sobie później.
Druga część konferencji pomeczowej to spotkanie z trenerem poznańskiego zespołu – Janem Urbanem.
– Wreszcie przyszło pierwsze zwycięstwo, pierwsze bramki na stadionie Lecha. To jest to dlaczego to robimy. Miło było widzieć kibiców cieszących się na trybunach. Poczuliśmy lekką ulgę.
– Natomiast co do spotkania. Pierwsza połowa szła pod dyktando pilnowania rywala i przebiegu meczu, unikania popełniania błędów. Żadnemu z zespołów nie zależało na otwartej grze. Potem przyszła pierwsza bramka, która dodała nam odwagi. Nabraliśmy wiatru w żagle, a następnie przyszedł drugi gol. Cieszy nas wygrana, żałować można jedynie straconej bramki.
– Zagraliśmy dwoma defensywnymi pomocnikami i fajnie to wyglądało. Podobnie jak w meczu Pucharu Polski. Dobrze wyszły też zmiany w składzie. Ponownie zagrał Matus Putnocky, swoją szansę po powrocie wykorzystał Szymon Pawłowski.
– Pozostało nam pracować dalej jak najlepiej i zdobywać kolejne punkty. Dzisiejsze spotkanie znacząco poprawi atmosferę. Cieszymy się z rezultatu i mamy nadzieję, że tak już pozostanie.
W 80.minucie spotkania na boisku pojawił się Robert Gumny w miejsce Tamasa Kadara. Czym to było spowodowane?
– Tamas Kadar został zmieniony przez Roberta na własną prośbę, po prostu nie dał rady grać dalej. Nie jest to spowodowane żadnym urazem.
W strefie mieszanej udało nam się porozmawiać z Nicki Bille Nielsenem, Łukaszem Trałką i strzelcem pierwszego gola Janem Bednarkiem.
Nicki Bille Nielsen:
-Udało się powrócić na ścieżkę zwycięstwa. W lidze w czterech meczach nie potrafiliśmy wygrać, więc dziś ciążyła na nas ogromna presja. U siebie po prostu musimy wygrywać. Dziś tego dokonaliśmy, pokazaliśmy, że mamy jaja. Pokazaliśmy, że w naszym zespole jest jakość. Nie pozwoliliśmy Cracovii na stwarzanie okazji bramkowych. Mimo, że strzeliliśmy pierwszą bramkę dopiero w 64. minucie, nie byliśmy sfrustrowani. Zaciekle dążyliśmy do celu i wierzyliśmy, że w końcu się uda.
-Chcę pomagać zespołowi, nawet kiedy nie strzelam goli staram się wspomagać kolegów. Myślę, że dzisiaj odwaliłem kawał dobrej roboty. Robak, gdy mnie zmienił, miał łatwiej, ponieważ grał na zmęczonych już obrońców. Jednak w tej chwili nie jest dla mnie ważne, kto strzela gole. Oczywiście chciałbym to robić co mecz, ale teraz najważniejsze jest wygrywanie. Ostatnio strzeliłem dwie bramki w pucharze, w lidze w tym sezonie jeszcze nie trafiłem, ale nie przejmuję się tym, najważniejsze są 3 punkty.
-Futbol to nasz zawód i nasze życie. Kiedy przegrywamy jesteśmy smutni, odbija się to także na naszych rodzinach. Dzisiejsza wygrana dała nam trochę radości i więcej uśmiechu na twarzy. Potrzebowaliśmy jej, pozwoli nam na pewno nabrać więcej pewności siebie przed kolejnym meczem.
Łukasz Trałka:
-Nie wiem, jak to wyglądało z trybun, ale z poziomu boiska wydaje mi się, że mecz był dobry. Każdy ma świadomość w którym miejscu jesteśmy, ile mamy punktów i jak to wszystko wygląda. O takich rzeczach jak walka czy zaangażowanie, to w ogóle nie musimy mówić, bo to jest podstawa i o tym nikomu w drużynie nie trzeba przypominać. Cieszy mnie, że po straconej bramce nie było w naszych szeregach chaosu, cały mecz rozegraliśmy dobrze taktycznie.
-Nie pamiętam kiedy ostatnio wygraliśmy dwa mecze w tygodniu… Następne wyzwanie to wygrać 3 mecze z rzędu. Cieszy, że jesteśmy nadal w pucharze i cieszy, że w końcu zdobyliśmy 3 punkty w lidze. Każdy z nas tego potrzebował, w końcu możemy lekko odetchnąć.
-Dla zawodnika nie ma chyba nic lepszego niż wygrać mecz w piątek, mieć cały weekend przed sobą i myśleć już tylko o następnym meczu. Ostatnie dwie wygrane na pewno pomogą każdemu z osobna trochę się podnieść. Będziemy mogli podejść do następnego meczu bez ciężaru poprzedniej gry. Nie można też mówić, że dziś całe ciśnienie z nas zeszło. Wszyscy wiedzą jak wystartowaliśmy w lidze i to wcale nie jest fajne, kiedy z każdej strony ktoś w nas uderza. Dziś zależało nam tylko na 3 punktach, chyba nikt tego nie chciał bardziej od nas.
-Dużo w ostatnim czasie pracowaliśmy nad świadomością, nad tym co się może wydarzyć, gdy stracimy bramkę, co się może wydarzyć, gdy strzelimy. Grając u siebie każdy musi być przygotowany, że gdy stracimy bramkę, to jest całkiem inny mecz niż przy wyniku 0:0. Wydaje mi się, że świadomość to klucz do tego, by podnosić się i zwyciężać. Musi ona być na najwyższym poziomie.
-We wtorek wygraliśmy z Podbeskidziem, ale pamiętajmy, że to jest pierwszoligowy przeciwnik, a Puchar Polski to zupełnie inne rozgrywki. Dla nas najważniejsza była liga, w pucharze oczywiście chcieliśmy wygrać i awansować, ale po tamtym zwycięstwie nie było jakiejś euforii, raczej spokój. Każdy miał w głowie, że to mecz ligowy jest najważniejszy.
Jan Bednarek:
-Po straconej bramce było ciężko, bo Cracovia zdobyła bramkę kontaktową trochę z przypadku, ale wiedzieliśmy, że mamy jeden wspólny cel, że musimy dowieźć to prowadzenie do końca i wygrać mecz. Na boisku bardzo sobie pomagaliśmy, jeden pracował za drugiego. Do walki dołożyliśmy umiejętności piłkarskie i się udało.
-Pierwsza moja bramka, ale najważniejsza była dla mnie wygrana. Cieszę się, że udało mi się strzelić i dać zespołowi prowadzenie. Potem Marcin (Robak – red.) podwyższył i dzisiaj się cieszymy. Ale już od poniedziałku ciężka praca i skupienie na następnym meczem. Akcję, po której strzeliłem gola ćwiczyliśmy na treningach i bardzo się cieszę, że wszystko wyszło tak jak miało wyjść. Zostaje się tylko cieszyć, że to co robimy na treningach zaczęło przynosić efekty w meczach, bo do tej pory nie strzelaliśmy ze stałych fragmentów gry, a ostatnie dwa mecze i dwie takie bramki. Także musimy dalej ciężko pracować na stałymi fragmentami gry by strzelać gole, a przy tym jak najmniej tracić.
-Pytanie o to czy na dłużej będę grał w pierwszym składzie trzeba kierować do trenera. Myślę, że każdy czeka na swoją szansę, kiedy będzie mógł się pokazać i udowodnić swoją wartość. Ja staram się udowadniać swoją wartość na każdym treningu i w każdej minucie na boisku.
Hobby pismak, miłośnik angielskiej piłki, archeolog historii, krnąbrny brodacz, pracoholik. Prywatnie kibic Manchesteru United i Lecha Poznań. Piszę dla: @retro_magazyn, @watch_esa i @ManUtd_PL. M: klama.mufc92@gmail.com.