Tak sobie patrzę ostatnio na naszą ligę… Jedynym zespołem, który potrafi się podnieść jest Jagiellonia, a i ona w tygodniu wysoko przegrała z Pogonią Szczecin. Tak myślę, czego mogę się spodziewać po sobotnim spotkaniu? Na pewno nie będzie to spotkanie podobne do tego wiosennego, gdzie zarówno Legia jak i Lechia były w totalnym gazie.
Ostatnie spotkania obu zespołów to tylko 20-30 minut, tyle właśnie dobrej piłki grała Legia w Lizbonie i Lechia w spotkaniu z Ruchem Chorzów. Wyniki odmienne, bo i rywale z innej półki. Przez ten brak optymalnej formy obu zespołów bardzo trudno wskazać faworyta do zwycięstwa. Niby Legia musi się wreszcie przełamać na Łazienkowskiej, ale Lechia jednak kadrowo i punktowo to nie jest chłopiec do bicia. Lechia to kadrowo zespół równorzędny Legii.
Jestem ciekawy, jak Legia podejdzie mentalnie do tego spotkania. Przegrana piłkarzom z Warszawy może bardzo skomplikować walkę o mistrzostwo Polski. 15 punktów to dużo, nawet po podziale. Ten aspekt dawać powinien również motywację piłkarzom z Gdańska. Zwłaszcza, że nikt za kartki w spotkaniu z Ruchem nie wypadł, a ciągnący grę Sławomir Peszko znów jest w składzie po kilkutygodniowej kontuzji. Oba zespoły obecnie nie grają nawet na 50% swoich możliwości. Pełnia możliwości zarówno Lechii jak i Legii spowodowałaby zmiatanie reszty przeciwników po kolei.
Co jednak wiemy? Wiemy, że Legia zagrała w Lizbonie pod względem taktycznym o wiele lepsze spotkanie niż w ostatnich tygodniach. Wiemy, że Lechia ma w przodzie co najmniej 5 kreatywnych piłkarzy, z których każdy w obojętnie jakim momencie może zrobić różnicę na boisku. Wiemy, że oba zespoły miewają problemy w obronie. Legia nadal ma problemy ze stałymi fragmentami gry. Lechia natomiast czasami źle się organizuje, gdy rywal wychodzi z kontratakiem.
O ustawieniu Lechii pisałem już niejednokrotnie. W tym sezonie różnice robią zwłaszcza Peszko i bracia Paixao. Legia natomiast zagrała ciekawie w ustawieniu z wysuniętym Radoviciem. Ofoe w meczu Ligi Mistrzów dał dobrą zmianę. Pytanie tylko na ile Sporting na to pozwalał. Od 55. minuty Portugalczycy grali już na utrzymanie wyniku, nie forsowali tempa gry. Sam trener Sportingu po meczu to przyznawał, że nie musieli już strzelać trzeciej bramki.
Być może dlatego ten mecz będzie tak ciekawy, bo jest tak nieprzewidywalny. Stare utarte powiedzenie będzie tutaj wyznacznikiem, czyli „Zadecyduje dyspozycja dnia”. A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
***
Dziś, a właściwie wczoraj w nocy dowiedzieliśmy się, że jest konflikt we władzach Legii między Panem Leśnodorskim i Panem Mioduskim. Trochę mnie szokuje, że problem we władzach Legii jest dla wielu sportowych dziennikarzy ważniejszy niż samo dzisiejsze starcie. Temat bardziej poczytny, bo ktoś się wadzi. Nie odnosicie też takiego wrażenia?