Cracovia w ostatnich kolejkach mieli ogromny problem ze skutecznością, stwarzała sobie bardzo klarowne sytuacje bramkowe, jednak często brakowało wykończenia. Koroniarze natomiast przyjechali do Krakowa, by zmazać plamę po dwóch ostatnich porażkach i wrócić na zwycięskie tory.
Przez pierwszy kwadrans obie ekipy starały się spokojnie tworzyć sytuacje bramkowe. Bardziej konkretne ataki prezentowała Cracovia i już w 15. minucie meczu Mateusz Szczepaniak otworzył wynik. Gol padł po indywidualnym błędzie Radka Dejmka, który nie upilnował byłego snajpera Podbeskidzia. Dosłownie kilka minut później kapitan Korony znów się nie popisał. Tym razem nie upilnował Krzysztofa Piątka i młody napastnik zdobył swojego pierwszego gola w barwach Cracovii.
Te dwa ciosy sprawiły, że Korona zaczęła grać bardzo nerwowo. W ofensywie akcje były nieprzemyślane i chaotyczne. Na jedną z nich mocno zareagował Łukasz Sekulski i skrytykował Miguela Palance za zły wybór w jednej z sytuacji. Cracovia natomiast z każdą minutą rozkręcała się coraz bardziej. W 34. minucie Marcin Budziński w swoim stylu popisał się fantastyczną bramką z dystansu. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i Cracovia prowadziła już 3:0.
Druga połowa znów toczyła się pod dyktando gospodarzy. Dwie minuty po przerwie Cracovia zadała kolejny cios Koronie. Miroslav Covilo najwyżej wyskoczył w polu karnym i głową skierował piłkę do bramki. Kolejną świetną asystą popisał się Mateusz Cetnarski. Korona po tym golu już całkowicie odpuściła i czekała na koniec meczu. Cracovia natomiast mogła sobie pozwolić na wyrafinowane i kombinacyjne akcje. Dwie z nich skończyły się kolejnymi golami. Po raz drugi w tym meczu do siatki trafił Krzysztof Piątek oraz rezerwowy Mateusz Wdowiak. Mecz zakończył się wynikiem 6:0. Jest to najwyższa porażka w historii Korony w Ekstraklasie.
Ciężko powiedzieć, co mogło być powodem tak kiepskiego meczu w wykonaniu Korony. Sprawy na pewno nie ułatwia kwestia przejęcia klubu przez senegalskiego inwestora. Nikt z Korony nie wie na czym stoi i nie ma pojęcia jaka będzie dalsza przyszłość klubu. Sytuacja kadrowa też nie była za ciekawa. Ze składu wypadł Maciej Gostomski z powodu choroby i Djibril Diaw, który kilka dni temu przeszedł operację usunięcia wyrostka robaczkowego. Błędną decyzją trenera było też wystawienie od pierwszej minuty Vanji Markovicia, który zastąpił Pylypchuka. Okiem kibiców Korona ma też problem z przygotowaniem fizycznym i nie potrafi dotrwać kondycyjnie do końca meczu. Przerwa na reprezentacje Koronie powinna pomóc. Zespół z Kielc będzie miał więcej czasu na rozmowę, analizę i przede wszystkim rozpracowanie najbliższego rywala – Śląska Wrocław, z którym Korona zmierzy się na własnym stadionie 17 października.