To już trzeci rok, jak męczymy się z pomysłem reformatorskim – zwanym ESA37. Pomysł ten miał uatrakcyjnić, podnieść poziom i zachęcić kluby do zaciętej rywalizacji. Czy się to udało? Zdania są bardzo podzielone.
Większość dziennikarzy ten pomysł chwali. Wcale się temu nie dziwię, bo w końcu z tego żyją, a okres piłkarskiej wiosny to dla nich prawdziwe żniwa – multiligi, super piątki, ligi plus ekstra, ”dżipiesy” i inne wynalazki. Ktoś w studiu musi usiąść, pogadać, czasem nawet przygrać eksperta, co niektórym przychodzi z trudem. Zwłaszcza, jak trzeba mówić o kimś innym niż Nikolic, Prijovic czy Brożek.
Kasa misiu, kasa
Moim zdaniem ESA37 to przede wszystkim projekt biznesowy, projekt mający na celu wyciągnięcie jak najwięcej kasy z telewizji, a jak z telewizji to z reklamodawców. W kwietniu koszt sekundy reklamy w Canal Plus Sport w weekend pomiędzy 15:00 a 18:00 to 2 190 zł, a potem do 23:59 to 1 580 zł. Do tego dochodzą różne dopłaty do form niestandardowych. Oczywiście należy liczyć dzień meczowy, wejściówki, reklamy na stadionie, tak klubowe jak i te należące do Ekstraklasy. Projekt biznesowy ESA37 musi być na tyle opłacalny, że nie są w stanie go powstrzymać najlepiej zorganizowane marketingowo i biznesowo kluby. Może dlatego, że im się to po prostu opłaca? Może dlatego właścicielom Legii opłaca się położyć na szali mistrzostwo Polski?
Regulowanie emocji?
Argument podnoszenia emocji i atrakcyjności też do mnie nie przemawia, bo w czym dzielenie punktów na pół jest uczciwsze od dzielenia przez 3, albo mnożenia razy 10? Przecież punkty wszystkich są poddawane temu samemu działaniu matematycznemu… Zwiększanie emocji w taki sposób to jak dodruk pieniędzy w gospodarce, a sztuczna stymulacja sprawdza się ponoć dobrze pod kołdrą, a nie w sporcie. Panowie z ESA i PZPN zapomnieli, że w piłce nożnej najważniejsza jest sportowa rywalizacja, nie grzebanie w punktacji.
Pomysł podziału na grupy nie jest zły, ale po co dzielić punkty? Oczywiście może ze mną się nie zgodzić kibic Górnika, którego drużyna w całym sezonie wygrała 4 mecze i nadal się może utrzymać, ale czy to jest podnoszenie poziomu? Szczerze wątpię.
Wierzę za to w rozsądek rządzących ligą i to, że w końcu uznają za najważniejszą rywalizację sportową, a nie tę przy stołach w pokojach konferencyjnych. Wierzę, że zrozumieją, iż atrakcyjna wiosna nie może odbywać się kosztem nudnej i szarej jesieni, gdzie najczęściej widzieliśmy na boiskach po prostu kopaninę.
Już całkiem na koniec zapytam. Co jest atrakcyjnego w patrzeniu na piłkarzy, którzy będą musieli rozegrać 3 mecze w ciągu 7 dni, podróżując przy tym przez pół Polski i jak ma to podnieść poziom naszej piłki?
2 Comments