Obserwuj nas

Rozgrywki

Synowie marnotrawni wracają do Ekstraklasy

W ostatnich dniach do Lotto Ekstraklasy powrócili kolejni synowie marnotrawni. Po raz kolejny do Polski przez gdańską Lechię wraca Ariel Borysiuk oraz po nieudanej przygodzie w Hull City Dusan Kuciak. Z kolei w Wiśle Kraków po raz kolejny odbudowywać się będzie Semir Stilić. Lotto Ekstraklasa stała się swoistym sanatorium, które leczyć ma skołatane nieudanymi wojażami nerwy zawodników. Przyjrzyjmy się zatem „synom marnotrawnym”.

Scenariusz zawsze jest ten sam. Wszystko dzieje się zazwyczaj podobnie. Pan piłkarz ma ten sam wyświechtany zestaw wytłumaczeń – a to zmienił się trener, który to ściągnął naszego bohatera i widział w nim realizatora swej jakże wyrafinowanej i specyficznej taktyki, a to przyplątała się kontuzja i po niej nikt nie dał mu szansy, a to nigdy poważnie go nie traktowano, a to trafił do zbyt słabego klubu jak na jego umiejętności. Prawie nigdy nie dane było nam usłyszeć od Pana Piłkarza, że na wyjazd było za wcześnie, że zabrakło umiejętności, że liga go przerosła. Zawsze jest czynnik zewnętrzny, który uniemożliwił mu pokazanie prawdziwej wartości.

Całej tej sytuacji szarości dodaje fakt, że w wielu wypadkach ten zjazd po przenosinach często dotyczy zawodników, którzy Ekstraklasę opuszczają jako jej gwiazdy lub wyjeżdżają z „łatką” wielkiego talentu.

W gronie gwiazd, które tak boleśnie zostały zweryfikowane przez inne ligi w pierwszym szeregu niewątpliwie wymienić należy Semira Stilicia. Bośniak to pewnego rodzaju fenomen. W lidze polskiej czy to w Lechu, czy to w Wiśle wykręcał niesamowite statystyki, był zawsze liderem drużyny i czołową postacią całej ligi. Trzykrotnie próbował swoich sił w innych ligach i trzykrotnie odbijał się niczym od ściany, kolejno w lidze ukraińskiej, tureckiej i cypryjskiej. W przeciętnym, jak na warunki tureckiej Süper Lig, Gaziantepsporze zagrał w zaledwie ośmiu meczach, w których spędził na boisku łącznie niespełna sześćset minut. W tym czasie zdobył cztery bramki i zanotował jedną asystę. Równie słabe występy zaliczył w Karpatach Lwów czy cypryjskim APOEL-u Nikozja. Pozostaje pytanie, czy Semir posiada rzeczywiście tak duże umiejętności piłkarskie jak zwykło się o nim mówić, czy też jest jednak przeciętniakiem o umiejętnościach idealnie skrojonych na polskie boiska? Coraz częściej bliżej mi do tej drugiej tezy.

***

[vc_single_image image=”18776″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow” title=””]

Jako bardzo młody chłopak, ale w bardzo dobrym momencie swojej kariery Ekstraklasę opuścił Rafał Wolski. Został odkryciem w Legii, brylował na boisku u boku Miro Radovica i Danijela Ljuboi, co zaowocowało powołaniem do kadry Franciszka Smudy na EURO 2012. W tym czasie przyplątała się kontuzja pięty, po której wyleczeniu nie powrócił już do gry w warszawskiej Legii, a od razu został sprzedany do grającej w Serie A Fiorentiny. Dziś wypadałoby postawić pytanie, czy tak duża presja na transfer ze strony agenta i rodziny zawodnika oraz samego Rafała były dobrym wyborem, czy sam wyjazd lub też jego moment zostały dokładnie rozważone i rzetelnie ocenione pod kątem możliwości zawodnika?

Wolski jest piłkarzem specyficznym, jego umiejętności piłkarskie nie idą w parze z siłą i przygotowaniem kondycyjnym. O ile piłkarsko posiada pierwiastek wybitności, o tyle siłowo jest bardzo, ale to bardzo słaby. Wolski odbił się od Serie A jak od ściany, podobnie jego konfrontacja z Serie B czy ligą belgijską nie była pasmem sukcesów. W niemal trzy lata, prawdopodobnie najważniejszych dla jego rozwoju, spędził na boiskach łącznie 1841 minut, co średnio daje około trzydziestu siedmiu minut w pięćdziesięciu spotkaniach. Do tego trzy bramki i cztery asysty dopełniają dramatyzmu wyborów Rafała Wolskiego. Ostatecznie w lutym 2016 roku Wolski został wypożyczony do Wisły Kraków, gdzie wiodącą postacią. Dziś jest zawodnikiem gdańskiej Lechii.

***

Podobne przygody były także udziałem Ariela Borysiuka, który to dwukrotnie próbował wyjeżdżać z Polski i budować swoją karierę na zapleczach niemieckiej, czy ostatnio angielskiej ekstraklasy. Pierwszy transfer Borysiuka pokazał już, że sam zawodnik nie do końca wie, czego tak naprawdę oczekuje od swojej kariery. Transfer odbywał się w atmosferze skandalu, Borysiuk był wożony to do Belgii, to do niemieckiego 1.FC Kaiserslautern, z którym to ostatecznie podpisał kontrakt. W niemieckim zespole, kiedy spojrzymy na liczbę minut, sytuacja nie wydawała się aż tak zła, jednak ostatecznie Borysiuk został pożegnany bez żalu. Następnie „Wizir” zaliczył epizod w Lechii i Legii, by  tym razem rozpocząć podbój angielskiej Championship w barwach QPR. Jak ta próba skończyła się? Kolejny powrót do Lechii niech będzie najlepszym komentarzem.

***

[vc_single_image image=”18775″ img_size=”full” alignment=”center” style=”vc_box_shadow”]

W Lechii zameldował się także Dusan Kuciak po kompromitującym wręcz zderzeniu się z rzeczywistością piłkarską w angielskim Hull. Drużynę, z którą mógł grać regularnie w Europie i zdobywać trofea zamienił na klub, którego jedyną ambicją jest uniknąć degradacji. Kuciak przy okazji podpisania kontraktu z Lechią powiedział, że zawsze chciał grać o trofea. Widocznie nie sprawdził nazbyt dokładnie, gdzie też przenosi się z Warszawy. Słowak ma być wzmocnieniem Lechii, jednak prawda jest taka, że gdańszczanie ze swoją ofertą byli dla niego darem z niebios. Szans na powrót do Legii nie było najmniejszych, zważywszy na wysoką formę Malarza, ale też pamiętając o toksycznym wpływie Dusana na zespół.

Będąc przy Legii nie sposób nie wymienić trzech nazwisk – Miroslav Radović, Artur Jędrzejczyk i Dominik Furman. Wszyscy trzej opuszczali ligę jako zawodnicy Legii i do niej wracali. W przypadku Jędzy powrót ten nigdy nie był kontrowersyjny, reprezentant Polski wrócił jako podstawowy zawodnik rosyjskiego Krasnodaru, pół roku wcześniej odrzucając ofertę Bordeaux. Jest to modelowy przykład jak powroty do Ekstraklasy wyglądać powinny.

Bardziej wyboista droga czekała z kolei Rado. Same okoliczności odejścia były równie kontrowersyjne, co powrót. Rado dwukrotnie dobijał się do Legii nie znajdując jednak dobrej woli po stronie byłego pracodawcy, a po części także kibiców. Ostatecznie, po rozwiązaniu kontraktu z Partizanem, Radović pojawił się w Legii. Dziś jest znowu motorem napędowym Wojskowych i prawdopodobnie najlepszym obcokrajowcem w historii całej ligi.

Jeśli droga Radovicia była wyboista, to ciężko znaleźć odpowiednie określenia na drogi Dominika Furmana. Dominik po odejściu z Legii do Tuluzy na dobrą sprawę na długi czas popadł w piłkarski niebyt. Bo jak inaczej nazwać pięć występów i łącznie sto pięćdziesiąt pięć minut w Ligue 1, a potem jeden występ i dziewiętnaście minut w Hellasie Verona? Dziś Furman gra w Wiśle Płock i miewa przebłyski naprawdę niezłej gry, jak za czasów kiedy uchodził za wielki talent w warszawskiej Legii. Coraz częściej słychać, że po niezłym okresie w Płocku w głowie Furmana kiełkuje pomysł na to, by spróbować swoich sił za granicą raz jeszcze.

***

Podobnych przykładów można by mnożyć, wskazywać na kolejne nazwiska. O Wolverhampton połamał się Tomasz Frankowski, który był niekwestionowaną gwiazdą ligi. Z zagranicy wracali nie zrobiwszy tam furory Jakub Wawrzyniak, Mariusz Stępiński, Bartłomiej Pawłowski, Marco Paixao, Sławomir Peszko. Z zawodników, którzy wracali do ligi po słabych występach na obczyźnie można by stworzyć solidną drużynę, z którą dziś można by powalczyć o mistrzostwo Polski. Dziś widać taki pomysł w Gdańsku, gdzie Lechia chce dawać szansę na odbudowanie się. Droga ta jest jednak wielce ryzykowna, gdyż umiejętności wracających zawodników są dziś może wystarczające na Ekstraklasę, jednak pozostaje pytanie czy po zderzeniu z piłkarską Europą piłkarze ci będą również wartością dodaną w europejskich pucharach.

Na samym początku postawiłem tezę, że Ekstraklasa stała się sanatorium. Bardziej optymistyczną, choć nieco naciąganą konstatację pozostawiłem sobie na koniec. A co jeśli liga polska finansowo i organizacyjnie wzmocniła się na tyle, że dla wyróżniających zawodników jest naprawdę dobrą alternatywą wobec 2. Bundesligi, Championship czy słabeuszy lig lepszych od Lotto Ekstraklasy? Jeśli tak rzeczywiście by było pozostaje nam czekać na awans sportowy, czego sobie i Wam życzę.

Kibic Legii Warszawa oraz Realu Madryt. Przeciwnik wszelkich ekstremistów, wróg agresji w życiu publicznym. Prywatnie ojciec dzieciom i mąż żonie. Wielbiciel gitarowej muzyki i kolei.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki