Obserwuj nas

Rozgrywki

Idź Dżordż. Nie potępiam cię

Djordje Cotra dołącza do Śląska Wrocław. Normalnie takie zdanie nie budziłoby większy emocji. Ale gdy napiszemy je inaczej: Kapitan Zagłębia Lubin dołącza do Śląska Wrocław… To trudne te emocje schować.

Pomyślałem o tym tekście niemal od razu, gdy tylko zrzucona została plotka, że taki deal może zostać zawarty. Przewidywałem, że kibice Zagłębia przyjmą ten ruch z – mówiąc delikatnie – lekkim niezrozumieniem. I nie ma co się im dziwić. Sam piszę ten tekst nie jako ekspert, mędrek czy wyrocznia. Piszę ten tekst jako najzwyklejszy kibic Zagłębia, którego możesz spotkać na Przodku. Znam smak derbów. Wiem, co na temat Śląska należy krzyczeć. Rozumiem, dlaczego ludzie piszą: „Judasz”, „Kurwa”, „Mniej niż zero”, „Jebać frajera co wrogie barwy ubiera” itp.

Ale pojawia się „ale”… Djordje Cotra był w naszym klubie od 21 lutego 2013 roku. Zagrał całą masę spotkań (wg transfermarkt.pl we wszystkich rozgrywkach pojawił aż 144 razy). Nikt nie zaneguje faktu, że to dużo. Bardzo dużo. I chyba większość kibiców zgodzi ze mną, że trudno przypiąć mu łatkę pozoranta. Djordje był zawsze gwarantem solidności, ofiarności, walki. Naprawdę musielibyście się mocno natrudzić, aby mnie odwieść od tej tezy.

Gdy Zagłębie grało świetnie np. w rundzie wiosennej 15/16, Djordje był bez wątpienia TOP3 piłkarzem. Gdy grało kiepsko… Ba, gdy spadało z ligi to niesprawiedliwością byłoby wymierzenie palcem i krzyknięcie: „Winny!” Do czego dążę. Naprawdę kibice Zagłębia pod kątem zaangażowania sportowego nie mogą popularnemu „Dżordżowi” zarzucić wiele. Dawał z siebie wszystko. Powtórzę: Dawał z siebie wszystko. To zdanie przyjmuję jako punkt wyjścia swoich rozważań o przejściu Cotry do Śląska.

Bo Djordje Cotra nie uwodził kibiców pięknymi słowami o przywiązaniu, wierności, nie składał hołdów, nie obcałowywał herbu. Nie. On swój stosunek do Zagłębia pokazywał na boisku. I to jest fair. I dlatego odchodzącego „Dżordża” żegnam w taki sposób.

***

Jego słowa z Belgradu zawisły w honorowym miejscu, przed wyjściem na murawę. „Bo my nie mamy się prawa nikogo bać”. Słowa, które wypłynęły dzięki dokumentowi Macieja Klimka „Pocałunek śmierci”. Pisząc ten tekst odświeżyłem je sobie. Dlatego też, rozumiejąc złość i irytację kibiców, jej nie podzielam. Widziałem wtedy człowieka gotowego oddać wszystko za Zagłębie. Zderzając tamtą pasję z wczorajszą decyzją to patrzę na to wszystko łaskawszym okiem.

Pojawia się oczywiście kwestia finansowa. Nie mam przed sobą kontraktów, nie znam propozycji Zagłębia, nie znam kontrpropozycji Śląska. Nie wiem czy inne kluby np. Górnik Zabrze czy Bruk-Bet nie czaiły się na „Dżordża”. Mogę tylko gdybać, że oferta Zagłębia dawała mu mniejszą stabilizację (krótszy kontrakt i obniżka zarobków). Naprawdę zakładacie, że Śląsk obrzucił Djordje złotem? Naaah, serio? Myślę, że przy wyborze klubu kierował się raczej chęcią stabilizacji. Być może 4,5 roku spędzone w Lubinie pozwoliły, mówiąc obrazowo, rzucić kotwicę. I dogranie swojej kariery (jakkolwiek by to nie było trochę dziwne) w Śląsku jest naturalne. Być może są jakieś kulisy, których nie znamy.

Oceniam ten ruch tak, jak go widzę. I konstatuję, że Djordje Cotra zrobił dla Zagłębia tyle, że nawet pójście do Śląska Wrocław winniśmy w jakimś sensie uszanować. Tyle.

Zdrowia, Dżordż!

Bartosz Marchewka

Piszę dla mkszaglebie.pl

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz więcej Rozgrywki