Opadł już dym po niedzielnym spotkaniu z Koroną. Zamiast cieszyć się z bardzo dobrego startu i pozycji wicelidera, setki sympatyków Jagiellonii na Twitterze, forum i Facebooku niemiłosiernie narzeka na obecny stan, w którym znajduje się drużyna prowadzona przez trenera Ireneusza Mamrota. Dlaczego warto odpuścić sobie bezsensowny bełkot nie prowadzący w żadną stronę? Co być powinno, a co obecnie widzimy na boisku?
fot. Katarzyna Mielnik
Najwięcej krytyki spada na trenera Mamrota. Dostaje mu się za braki taktyczne (?), brak odpowiedniej motywacji drużyny, a wszystko to podparte brakiem ogólnego doświadczenia na tak wysokim poziomie. Ciekawi najbardziej fakt, skąd takie informacje czerpią krytycy? Skąd znają zamysł trenera Jagiellonii, w jaki sposób widzowie są w stanie dokonać celnej psychoanalizy sztabu i zawodników oraz ich relacji z trenerem, a także czemu tak wysoko oceniają swój warsztat względem tego posiadanego przez Mamrota? Pan Ireneusz zjadł własne zęby na trenowaniu, słynie z pracoholizmu, a jego najbardziej znanym „zboczeniem” jest podobno nałogowe zatrzymywanie się samochodem przy boiskach położonych w okolicy najbardziej zabitych dechami wsi. Gość na serio zna się na swojej robocie, a miarą sukcesu w piłce nie jest tylko i wyłącznie darcie się na swoich zawodników i obrażanie się na konferencjach prasowych używając przy tym o dziwo łamanej polszczyzny.
fot. Katarzyna Mielnik
***
Zastanawia mnie przede wszystkim fakt, czy komuś u góry nie pasuje Mamrot, czy to kwestia zbyt wysokich oczekiwań po ostatnim sezonie. Teza w tym momencie jest oczywista. Jagiellonia prezentuje przeciętny styl gry. Nie ma fajerwerków, nie ma wielu stworzonych okazji bramkowych w każdym meczu. Jest tylko i wyłącznie bezlitosny minimalizm i fura szczęścia.
Co jest jednak bardzo pozytywne i co udało się trenerowi Mamrotowi?
Utrzymanie kondycji fizycznej z końcówki poprzedniego sezonu. To jedyne co mógł w praktyce zrobić, bo nie da się aż tak szybko narzucić nowego stylu prowadzonej od podstaw ekipie. Sytuacja kadrowa? Marna. Przed sezonem i chwilkę po rozpoczęciu pożegnaliśmy już dwa filary zespołu. Kogo Jagiellonia przyciągnęła w zamian? Zmiennika dla Piotra Tomasika, czeskiego rozgrywającego nadal nabierającego ogłady na polskich boiskach i Bartosza Kwietnia, który jedyne czym do tej pory zasłynął to bezmyślne osłabienie zespołu w kluczowym momencie pucharowego meczu z Zagłębiem Lubin. Do tej pory nawet minuty nie rozegrał Przemek Frankowski, dalej leczy się Piotr Tomasik, a od jakiegoś czasu do treningów wrócił Świder. Kadra 17/18 w porównaniu do końcówki sezonu 16/17 jest więc wartościowo na minus. To chyba nie jest wina Pana trenera tylko ludzi u góry.
fot. Katarzyna Mielnik
Podsumowując i uzupełniając wnioski. W Lidze Europy mieliśmy sporo pecha, a i tak graliśmy z zespołem mocniejszym kadrowo i bardziej wypoczętym od Jagiellonii. Wielce prawdopodobne było więc, że odpadniemy. W Pucharze Polski mieliśmy ogromnego pecha. Graliśmy bardzo równe spotkanie z rywalem, który obecnie jest na naszym poziomie i przegraliśmy. Tak bywa. W lidze na 5 spotkań przegraliśmy tylko jedno, a całą resztę graliśmy z rywalami i na terenach niesamowicie trudnych do ciułania punktów. Moim zdaniem na tym etapie przygotowań i biorąc pod uwagę fakt, że zawodnicy mieli 2 razy mniej przerwy od swoich ligowych przeciwników, wypadliśmy o wiele wyżej od przewidywań. Jeśli kibice zapragnęli czegoś więcej to warto moim zdaniem zapukać do drzwi zarządu. Ireneusz Mamrot w tym momencie i tak robi wynik ponad stan.
Watch Ekstraklasa korzysta z ciasteczek. Bardzo je lubimy ale także chcemy świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.No tak!