
Ze względu na wydłużoną kolejkę Ekstraklasy, 4. odcinek „Minął weekend” wyjątkowo we wtorek wieczorem. Kolejne odcinki przy standardowych terminarzach, tradycyjnie do wtorkowego śniadania (i piwka, kiedy szef nie widzi, albo gdy sami sobie jesteśmy szefem ;)) w pracy.
Minął kolejny gorący weekend. Ale już niedługo Ekstraklasa będzie miała ciężkie zadanie. Trzeba będzie rozgrzać zziębniętych jesienną pogodą kibiców. Nie podoła, więc ci w kapciach z ciepłą herbatką w ręku kibice usiądą przed tv oglądając mecz jakiejś 2. ligi angielskiej… Ale póki co, to polska liga i polskie słońce rozgrzewa prawie tak jak… Michał Probierz, chyba najsmutniejszy dziś człowiek na świecie, bo trafi do celi z Kudłatym…
WYGRALI DLA POWSTAŃCÓW
LEGIA WARSZAWA – PIAST GLIWICE (11.08.2017, PIĄTEK, 20:30)
Jeszcze wczoraj słyszeliśmy gadanie typu: „Powstanie było bez sensu. Powstańcy walczyli bez sensu, ginęli bez sensu…” Mało brakowało, by obróciło się to w mówienie o nich jako skurwysynach, którzy zniszczyli Warszawę, zamiast kolaborować z Niemcami! Na szczęście czasy, gdy mądrzy inaczej tak mówili minęły i dziś także, a może przede wszystkim, środowisko „tych cholernych kiboli” stara się okazać należyty szacunek tym, dzięki którym Legia Warszawa to polski klub.
Kolejny raz ci właśnie kibice pokazali, że da się ich lubić. Jeszcze w piątek, zanim gruchnęła informacja o medalowym wietrze z Londynu i niemedalowej wichurze na Pomorzu, w telewizji więcej niż o samym meczu można było usłyszeć o gościach, którzy przybędą na mecz. I nie był to ani Prezydent Polski ani „Cesarz Europy”, a Powstańcy. Piękny gest.
I tym razem nietypowo, bo właśnie dla gości Legia wygrała. W podstawowym składzie wyszli m.in. Kasper Hamalainen czy Daniel Chima Chukwu. Na ławce mogliśmy zobaczyć za to Armando Sadiku czy grubą Bertę grubego Berto…
***
Już w 6. minucie Hamalainen dośrodkował do młodej nadziei (:D) Legii, Daniela Chima Chukwku. Gola nie było, ale Legia przeważała i już w 16. minucie Dominik Nagy uderzył z armaty w środek bramki. Widać było gołym okiem, że w Legii jest progres, że to nie ten zespół choćby z meczu z Bruk-Bet Termalicą. Pod koniec 1. połowy czarnoskóry napastnik po raz kolejny sobie nie poradził i do szatni piłkarze Legii schodzili z jednobramkowym prowadzeniem.
Do przerwy goście nie mieli znaczących okazji, Legia, wydawałoby się, powinna wygrać ze 3:0. I wygrała ze 3:0, ale po kilku niecelnych strzałach Piasta. W 68. minucie Armando Sadiku zamiast podać do Nagy’a, uderzył i skończyło się średniawo… Z linii bramkowej w niesamowitych okolicznościach wybijał Michał Pazdan, a po świetnym podaniu Jędrzejczyka w 78. minucie strzelił Krzysztof Mączyński. Chwilę później piłkę stracił Pietrowski, przejął ją Sadiku i w bardzo rozważny sposób podał do Guilherme. Piast wykorzystał swą okazję na bramkę dopiero, gdy Warszawianie schodzili już właściwie do szatni. Gola strzelił Michal Papadopoulos.
Ale co z tego, skoro Gliwiczanie przegrali kolejny mecz. Kreowany na jeden z lepszych zespołów ligi (bo mają Vasiljeva?) Piast nie ma do dziś zwycięstwa i w tabeli okupuje ostatnie miejsce. Legia, która przez ostatni miesiąc próbowała dostać się na europejską autostradę – jadąc leśną, zaniedbaną drogą – w końcu wróciła na A2.
SKRÓT MECZU: KLIKNIJ
W (NIE)CIECZY NIE STRZELAMY!
SANDECJA NOWY SĄCZ – WISŁA PŁOCK (12.08.2017, SOBOTA, 15:30)
Hipotetyczna sytuacja, jak w tym dowcipie. Na białostockim rynku łapie mnie Jonatan Straus, będący akurat w stolicy Podlasia, i namawia do obejrzenia meczu Sandecji z Wisłą. I sorry, Jonaś. Ja ostatnio na dupę upadłem, a nie na głowę…
Ale tych, co włączyli telewizory nie dyskryminuję. Każdy popełnia błędy…
***
Ten, kto mecz obejrzał, zobaczył kolejną bramkę z udziałem Dominika Furmana. Po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzelił Kamil Biliński. Po podobnej sytuacji, tyle że z drugiej strony boiska, gola mógł zdobyć Dawid Szufryn. Obronił jednak Seweryn Kiełpin. Mówiłem już, że ten mecz był słaby? Pierwsza połowa jeszcze gorsza !
ZAGŁĘBIE DOBREJ GRY
LECH POZNAŃ – ZAGŁĘBIE LUBIN (12.08.2017, SOBOTA, 18:00)
Na papierze najciekawsze – czysto piłkarsko – spotkanie kolejki. Naprzeciw siebie stanęły: poobijana na ciele i duszy po Pucharze Polski, 3. drużyna ubiegłego sezonu i lider, który w Pucharze… Myszki Miki ograł Jagiellonię. A jak to wyglądało na boisku?
Pierwsza poważna okazja to 28. minuta i strzał Daniela Dziwniela. To, co działo się wcześniej szokuje. Najpierw Rafał Janicki napoił się wygranym pojedynkiem z Dziwnielem tak bardzo, że piłkę stracił. Potem wahadłowy obrońca Zagłębia dostał tyle pola, że mógłby na nim zasiać kartofle na zimę (kiedyś ktoś mówił, że z tych naszych boisk dla słabych piłkarzy lepiej byłoby zrobić pola orne). Dziwniel jednak trafił w poprzeczkę.
***
W każdym meczu Zagłębia jest rzut wolny Starzyńskiego, o którym mówię. Tak było i tym razem, ale trzeba tu i pochwalić mur Lecha Poznań. Do przerwy, mimo zachowawczej gry obu drużyn, to goście mieli swoje okazje. Ale niewykorzystane… więc się zemściły. 8 minut po przerwie Mario Situm do spółki z Radosławem Majewskim ominęli dwóch zawodników z Lubina, a Chorwat wpakował piłkę do siatki. Lech prowadził i szedł za ciosem. Najlepszy w tym sezonie w zespole z Wielkopolski, Maciej Makuszewski, przełożył piłkę na lewą nogę i uderzył po ziemi. Szukamy w kadrze skrzydłowego. Etatowym zastępcą TurboGrosika miał być Kapustka, ale czy Makuszewski na grę w reprezentacji nie zasługuje?
W 77. minucie Adam Buksa z Jakubem Czerwińskim bardzo mądrze wyprowadzili piłkę z kontrataku, ale Bartłomiej Pawłowski nie opanował piłki. Chwilę później, po – niby to genialnej (a tak naprawdę przypadkowej. Wszystko, co te nasze beztalencia zrobią dobrego jest w rzeczywistości przypadkiem) – mięciutkiej wrzutce Arkadiusza Woźniaka, zagapił się rozmawiający z kolegami Nikola Vujadinović, a Alan Czerwiński wykorzystał sytuację.
***
Zagłębie dominowało na obcym terenie i pokazało, że w tym sezonie może być znów groźne. Lech pewnie też, ale czy można porównywać dwie zupełnie inaczej budowane drużyny? Lecha z siedmioma nowymi zawodnikami z zagranicy i Miedziowych, którzy swoją grę opierają na kolektywie?
SKRÓT MECZU: KLIKNIJ
PROBIERZ TRAFI DO CELI Z KUDŁATYM!
WISŁA KRAKÓW – CRACOVIA KRAKÓW (12.08.2017, SOBOTA, 20:30)
…bo ten na pewno ma go za chama i wymagającego Bóg wie czego od piłkarzy ch….. Nie to, co Robert Maaskant czy Dan Petrescu (:>).
Przed 194. derbami Krakowa atmosfera była napięta jak stringi na Kaliszu. Były trener Jagiellonii niewybrednie wypowiedział się o Bogusławie Cupiale polecając mu dzieło Jana Sztaudyngera…
„Szanowny Panie, dzieli nas klasa. Pan jesteś kutas, ja mam kutasa.”
…a kibice Wisły przygotowali oprawę, która przecież nic wspólnego z przemocą i nienawiścią do kibiców Cracovii nie ma.
Wielu już przed meczem uważało, że Cracovia jedzie na Reymonta tylko i wyłącznie na własny pogrzeb. Mylili się. Już w 26. minucie po stracie Pola Lloncha (dał się ograć jak przedszkolak), fantastycznie piłkę rozegrali zawodnicy Michała Probierza. Mihalik podał do Piątka, ten odegrał piętą do Drewniaka, a gdy futbolówka do niego wróciła, strzelił. Chyba powoli Kraków dla Piątka staje się za mały… Cracovia dominowała, wyprowadzała akcje (mało, ale jednak), a Wisła nie potrafiła wejść w pole karne gości. Pod koniec 1. połowy, jeden z najlepszych na boisku, Michał Szczepaniak, spróbował strzału po ziemi, ale interweniował Michał Buchalik. Parę chwil później Petar Brlek, na którego chrapkę ma podobno sam Inter Mediolan, spróbował strzału zza pola karnego, lecz Grzegorz Sandomierski nie zawiódł swojego starego-nowego trenera.
***
Po przerwie więcej okazji nadal miała Cracovia. Po szaleńczej szarży Mihalika, z 8 metrów pudłuje Szczepaniak. Nic nie zapowiadało nadchodzącej burzy. Sytuację zmienił moment, gdy żółć się w czerwień zamieniła i wyrzuciła z boiska obrońcę Cracovii, Kamila Pestkę. W 80. minucie Petar Brlek podał do Carlitosa. Każdy by rozgrywał, podawał jeszcze sto razy, sto razy przy okazji piłkę tracąc. Ale nie on. Hiszpański napastnik wszedł pewnie między zawodników Cracovii, wykiwał ich pięciu, i gdy już poudawał Maradonę, strzelił bramkę. W ubiegłym sezonie też mieliśmy swojego Maradonę, ale ja wolę takiego. Ta bramka nie ma prawa nie być golem sezonu. Wisła dzięki niej wyrównała, a przy Reymonta 25 tysięcy zostało obudzone z mrocznego derbowego snu.
W 86. minucie, znów po podaniu Brleka, bardzo groźnie uderzył Tibor Halilović. Jakimś cudem obronił Grzegorz Sandormierski i chyba raz na zawsze udowodnił, że na miejsce w bramce zasługuje. Gol padł wreszcie w 89. minucie. Wrzucił Sadlok, strzelił – a jakże – Carlitos!
Wisła już kiedyś w podobny sposób przegrała. Było to w rundzie finałowej sezonu 2014/15 w Białymstoku. W derbach pokazała, że oprócz Carlitosa ma jeszcze ogromną chęć do walki, a po odejściu Bogusława Cupiała wygląda to może i zdrowiej… A do celi „Kudłatego” Cupiała trafi zapewne i pechowiec stulecia, Michał Probierz…
SKRÓT MECZU: KLIKNIJ
SUCHĄ NOGĄ SOCHA PRZESZEDŁ…
GÓRNIK ZABRZE – ARKA GDYNIA (13.08.2017, NIEDZIELA, 15:30)
Dramaty czasami się zdarzają. Ileż już śmierci było na boisku, ileż kontuzji, które niweczyły wielki trud i kończyły karierę. Na szczęście tu mogę spokojnie napisać o samym meczu, a nie głównie o przypadku Tadeusza Sochy.
***
PSZCZÓŁKI SIĘ PRZEŁAMAŁY
KORONA KIELCE – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK (13.08.2017, NIEDZIELA, 18:00)
Niecierpliwi kibice Jagiellonii po dwóch porażkach swojej drużyny zaczęli walić kur… na trenera i piłkarzy, mówili o „wyprzedaży” i mało brakowało, a zaczęliby wysyłać maile do szefostwa klubu z błagalnymi prośbami o powrót amatora whisky.
W Koronie nastroje o dziwo lepsze. Bo, mimo tradycyjnego skazywania Korony na spadek i ściągania szrotu z Niemiec, zespół z Kielc prezentuje się nawet trochę lepiej niż nieźle.
***
W meczu obie drużyny prezentowały się nieźle. O dziwo, sam mecz był nawet niezły. Jagiellonia wyszła błyskawicznie na prowadzenie. Świetnie fizycznie wypadł Taras Romańczuk, który wśród zawodników Korony wyglądał jak 20-latek obok 6-latków. Ukrainiec podał do Martina Pospisila, a ten zaliczył premierową bramkę w żółto-czerwonych barwach. Zanosiło się na to już od kilku meczów, a były zawodnik FK Jablonec wcale nie musi być gorszą opcją w środku niż emerytowany Konstantin Wasiljew.
O ile atak Jagiellonii prezentuje się bardzo dobrze, o tyle taki Guti od paru meczów jest spóźniony i zaspany. Tu także dał się zaskoczyć. Mateusz Możdzeń trafił w słupek, a gol padł po dobitce Nabila Aankoura. Trener Mamrot powinien się zastanowić, czy Guti nie powinien trochę odpocząć.
W 42. minucie Łukasz Burliga miał szczęście. Faulował, ale przedtem Ivan Jukić zagrał piłkę ręką. Całe szczęście z perspektywy… piłkarza Jagiellonii. Bo Burliga jest winny temu, temu, tamtemu i tamtemu, więc po takiej sytuacji zawisłby na wieży Kościoła Farnego w Białymstoku.
***
Mniej więcej w połowie meczu kontuzję złapał najlepszy w ostatnich tygodniach w Jagiellonii, Arvydas Novikovas, i zmienił go… Dmytro Chomczenowski, w Białymstoku podejrzewany o bycie agentem Korony. Ukrainiec tuż po wejściu sfaulował Kena Kallaste. Ale w bramce stał Supermen Kelemen, który – tak jak w 36. kolejce ubiegłego sezonu w Niecieczy – obronił strzał z 11 metrów. Zażenowany całą sytuacją był strzelec, Nabil Aankour.
W 57. minucie Fiodor Cernych pokonał Showna Barry’ego, który zgubił piłeczkę, podał do Sheridana i ”leniwy Irlandczyk” dał Jagiellonii prowadzenie.
Na kolejną bramkę kibice długo nie musieli czekać. W 62. minucie po mięciutkiej piłce z rzutu wolnego od Łukasza Kosakiewicza, bramkę zdobył Bartosz Rymaniak. Piłka odbiła się po drodze od (a jakże) Gutiego.
Na boisku pojawił się i Łukasz Sekulski i Karol Świderski, i Jagiellonia miała swoje SSS (dobrze, że nie SS). Świderski jeden raz szansy nie wykorzystał, jednak dzięki pomocy bożej Jagiellonia znów wygrała. Po nieudanym dograniu Sekulskiego do Sheridana, piłka odbiła się od Kena Kallaste i wpadła do siatki. Nie miał w niedzielę szczęścia Estończyk.
***
Jaga zwyciężyła i doskoczyła do Wisły Kraków pokazując, że Sandecja była tylko wypadkiem przy pracy, a Zagłębie spodziewaną porażką po grze rezerwowym składem. Tylko gra w obronie zastanawia. W pierwszych trzech meczach ligowych Duma Podlasia straciła jedną bramkę, w dwóch kolejnych… pięć.
Korona trochę zwolniła tempo, ale i tak jej gra może napawać optymizmem.
SKRÓT MECZU: KLIKNIJ
NOWAK PIERWSZYM DO ŚCIĘCIA?
POGOŃ SZCZECIN – LECHIA GDAŃSK (14.08.2017, PONIEDZIAŁEK, 18:00)
Derbowe starcie niezadowolonych ligą, ale dumnych po Pucharze oraz wściekłych i po lidze, i po Pucharze – na papierze wyglądało bardzo dobrze. Zespół Pogoni miał wygrać uskrzydlony rozgromieniem poznańskiego Lecha. Lechia natomiast miała wygrać dla trenera, którego posada (wg mnie niesłusznie) wisi na włosku.
***
Mecz rozpoczął się od ataku Lechii i megapudła Pawła Stolarskiego. W 25. minucie lechiści się zagubili, a Adam Frączczak bardzo sprytnie podał do Adama Gyurcso. Co do joty odległość obliczył jednak bramkarz Lechii, Dusan Kuciak. Chwilę później Jakub Piotrowski uderzył całkiem nieźle. No dobra. Uderzył niecelnie, sporo ponad bramką. Ale coś napisać przecież muszę.
W drugiej połowie Marco Paixao uderzył zbyt optymistycznie. Piłka meczowa dla gospodarzy przyszła już w 76. minucie, gdy Adam Gyurcso fantastycznie uderzył z wolnego. Słowacki bramkarz najwyraźniej nie zwracał uwagi na wydarzenia boiskowe. W innym przypadku trochę by przysypiał. Kolejna szansa dla gospodarzy, już w końcówce meczu, i znów Dusan Kuciak. Gdańszczanie mogą być cholernie wdzięczni słowackiemu bramkarzowi.
Goli nie było, emocji prawie nie było, drużyny podzieliły się punktami, a dając wiarę (ja nie daje ;)) doniesieniom prasowym pętla wokół szyi Piotra Nowaka się zaciska.
SKRÓT MECZU: KLIKNIJ
KIBICÓW TAK NIE POZYSKACIE!
ŚLĄSK WROCŁAW – BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA (15.08.2017, WTOREK, 15:30)
Wtorkowy mecz, zwieńczenie kolejki i spotkanie grane w Święto Wojska Polskiego. Powinno być więc spektakularne… Powinno.
Niespełniona potęga transferowa z Wrocławia (udająca Lechię sprzed paru lat) zaczęła od falstartu. To Termalica dominowała. Już w… 14 sekundzie, po strzale Davida Guby, Jakub Wrąbel miał robotę. W 10. minucie Akes Keckes uderzył po rzucie rożnym główką, ale znów zbawcą Wrocławian okazał się Piotr Celeban, który wybił piłkę z linii bramkowej. Szans goście mieli jeszcze więcej. W 22. minucie błędu bramkarza Śląska nie wykorzystał Mateusz Kupczak.
Gol wreszcie padł, ale… dla gospodarzy. W 51. minucie, po świetnej asyście Jakuba Koseckiego, prowadzenie dał skuteczny ostatnio Marcin Robak. Śląsk, mimo że w całym meczu lepszy wcale nie był, mógł przypieczętować sprawę, ale gdy w 80. minucie fatalny błąd popełnił Miković, piłkę odebrał Michał Chrapek, sprawę spieprzył tylko Arkadiusz Piech. Ale co się dziwić skoro ostatni rok zamiast grać piłkę, leżał na cypryjskiej plaży.
Aż goście wyrównali. W 96. minucie. Po rzucie wolnym piłkę głową odbił Gutkovskis, a gdy ta trafiła pod nogi Kamila Słabego, ten wcale nie tak bardzo słaby zawodnik wyrównał.
SKRÓT MECZU: KLIKNIJ
AM SCHÖNSTEN AUS AM HÄSSLICHSTEN
NAJŁADNIEJSZE Z NAJBRZYDSZYCH
Wybór mam trochę taki jak statystyczny Niemiec. Wybieram najładniejszą z najbrzydszych i staram się jej nie strzelić gola wybrać najładniejszego gola. Choć w tej kolejce chyba każdy wie, która bramka wygrała w moim zestawieniu.
3 MIEJSCE: Dominik NAGY (LEGIA – Piast, Gol na 1:0, 17′)
2 MIEJSCE: Krzysztof PIĄTEK (Wisła – CRACOVIA, Gol na 0:1, 26′)
1 MIEJSCE: CARLITOS (WISŁA – Cracovia, Gol na 1:1, 80′)
LEGIA I LECH NIE CHCĄ PRZESPAĆ SPRAWY, TABELA EKSTRAKLASY PO 5. KOLEJCE:
(BYT)OVII BYT DOSKONAŁY SPOWODOWAŁ RUCH(Y) KU PRZEPAŚCI
Bytovia w tym sezonie rządzi! Klub ze sponsorem tytularnym produkującym drzwi i okna wygrał swój trzeci mecz pogrążając jeszcze bardziej legendę z Chorzowa. Ale znów nie była to nawalanka w bramkę Niebieskich, taka mała nawałka (;)) co najwyżej. Ruch prowadził po golu Miłosza Przybeckiego, lecz znów zwycięstwo wypuścił z rąk. Bytów-Chorzów 2:1.
Przez długi czas zdawało się, że w Częstochowie nastąpi cud, ale nic z tego. Raków przegrał z Chojniczanką 0:1 po bramce niechcianego w Legii wychowanka Polonii, Adama Ryczkowskiego, w 90. minucie meczu.
W Katowicach natomiast, mimo że GKS prowadził po golu Judasza do kwadratu, czyli Grzegorza Goncerza (w swojej karierze reprezentował Ruch, Górnika i GKS), wygrała Puszcza Niepołomice. 2:1. GKS znów miał walczyć o Ekstraklasę i mimo dopiero 3 rozegranych meczów ten raj znów się oddala.
Niedaleko stąd, w Opolu, miało miejsce prawdopodobnie jedno z najlepszych widowisk w historii tego miasta, wyłączając występy Maryli Rodowicz i Krzysztofa Klenczona. Odra prowadziła, straciła nadzieję, ponownie ją odzyskała, by stracić ją do końca po golu Marquitosa (prawie jak Carlitos) na 4:2. Miedź Legnica wygrała swój pierwszy mecz w tym sezonie.
Zagłębie Sosnowiec po przebudowie składu powoli się zgrywa. W niedzielę pokonało Pogoń Siedlce 1:0, a gola strzelił Szymon Lewicki, co ciekawe, niemający nic wspólnego z warszawską Legią.
W Olsztynie kibice po kłopotach z licencją i dwóch porażkach, wreszcie zobaczyli dobrą grę. Stomil wygrał z Podbeskidziem 3:1 i Górale są w strefie spadkowej.
Bezbramkowy remis padł w Suwałkach, gdzie Wigry grały z Górnikiem Łęczna.
Niewiele ciekawiej było w Mielcu. Stal pokonała 1:0 Olimpię Grudziądz. Bramkę na wagę 3 punktów zdobył Dejan Djermanović.
Taki sam rezultat zobaczyli sympatycy Chrobrego Głogów. Trzeba przyznać -niespodzianka, ale zwycięstwo Głogowian nad GKS-em Tychy to też pewnie wynik zmęczenia GKS-u 120 minutami gry z Cracovią… Chrobry zajmuje 2. miejsce w lidze. Jest dobrze, a co to dopiero by było, gdyby został Mamrot!?
SKRÓTY MECZÓW 3. KOLEJKI: KLIKNIJ
MAŁE I WESOŁE NA GÓRZE, DUŻE I SMUTNE NA DNIE. TABELA 1. LIGI PO 3. KOLEJCE:
Bo jak to mówią lepszy mały, ale wesoły niż duży i smutny…
NA ZIELONEJ POLANIE, CZYLI BEZKOMPROMISOWE MAŁE GRANIE
Tylko jeden remis zobaczyliśmy w 3. kolejce 2. ligi. GKS Jastrzębie – Błękitni Stargard Szczeciński 0:0.
Flaszka coraz droższa. No niestety. Jeszcze trochę takiego grania mojego ulubieńca, Dawida Flaszki, i państwo obejmie go… akcyzą. 21-letni piłkarz ustalił wynik meczu, a jego GKS Bełchatów wygrał 4:1 w Stalowej Woli i – jako jedyny – wywiózł z obcego terenu w tej kolejce 3 punkty.
W pozostałych meczach zwyciężali gospodarze. Jewhen Radionow, piłkarz, który nigdy nie pocałował wielkiej piłki, robi furorę w 2-ligowej części Łodzi. To właśnie Ukrainiec strzelił na 1-0 z MKS-em Kluczbork i dał Łodzianom pozycję w czubie tabeli.
Znicz Pruszków po szalonym meczu (wynik układał się podobnie jak w spotkaniu Jagiellonii z Koroną Kielce) wygrał 3:2 z Gryfem Wejherowo.
Wisła Puławy wyżyła się po porażce z Legią. Ofiarą padła Legionovia Legionowo, która przegrała 1:2 i znajduje się na samym dnie 2-ligowej tabeli.
Garbania Kraków wygrała swój pierwszy mecz po powrocie na 3. poziom rozgrywkowy. Pokonała Siarkę Tarnobrzeg.
Olimpia Elbląg pokonała Gwardię Koszalin 2:0.
Taki sam wynik padł w Poznaniu. Warta zwyciężyła z ROW-em Rybnik i z kompletem punktów jest wiceliderem.
Liderem jest natomiast Radomiak Radom. Klub z miasta żartobliwie porównywanego chyba tylko z Sosnowcem pokonał Rozwój Katowice 4:1.
TABELA 2. LIGI PO 3. KOLEJCE:
BJELICA I MAMROT JAK PETRU, 1/16 FINAŁU PUCHARU POLSKI
Ekonomia jest wspaniała. Gdyby nie ona, nie byłoby cudu gospodarczego po planie Balcerowicza!!! 😉 Gdyby nie ekonomia, nie usłyszelibyśmy też o Ryśku Petru. Ja mówię zupełnie serio. Ilu żartów i anegdot z nim związanych byśmy nie poznali, jak bardzo nasze ego (moje też) nie poszybowałoby w górę dzięki „liderowi opozycji”… Zjawisko porównywalne ze zwycięstwami naszych drużyn. Tylko że tam czujemy dumę i siłę, a tu inteligencję „Nie jestem tak głupi jak <lider opozycji>, więc jestem najmądrzejszym gościem na świecie!”
I właśnie tropem seksturysty poszli Nenad Bjelica i Ireneusz Mamrot. Liga jest najważniejsza? Jest! Za ligę nas rozliczą? Za ligę! Jak będziemy starać się grać na serio na wszystkich frontach to piłkarze spadną z formą i stracimy robotę? Stracimy. Proste? Proste. Po porażkach w Europie obaj szkoleniowcy przegrali i w Pucharze Polski. Ale to dobrze. Bo przecież słynny cytat mówi, że jeśli teraz by było dobrze, to potem byłoby źle. Ale czy jeśli teraz jest źle to potem nie będzie gorzej? 😉
Lech i Jagiellonia już płoną w gorącym ogniu mojej krytyki, choć tłumaczyć się mogą na wiele sposobów. A że nie miały wakacji, a że mają przed sobą ciężkie mecze. Ale prawda jest taka, że Puchar Polski po prostu nie ma prestiżu i moje gadanie tego nie zmieni. Szkoda tylko, że najlepsze zespoły we frajerski sposób przegrywają miejsce w Europie. Frajerami po raz kolejny okazali się oczywiście również piłkarze Lechii Gdańsk. Tylko że przegrali nie w Lubinie, nie w Szczecinie a w… Bytowie. Po dramatycznym meczu w Gdyni odpadł także Śląsk Wrocław, a jako jedyna z Wielkiej Czwórki do kolejnej rundy awansowała Legia (4:1 z Wisłą Puławy). Wiemy więc dziś mniej więcej tyle, że jeśli Wojskowi Pucharu nie wygrają, to 4. miejsce w tabeli Europy nie da. Możemy więc iść spokojnie typować, która będzie Lechia (:D).
Beniaminki Ekstraklasy awansowały po lekkich nerwówkach. Sandecja odrobiła straty w Legnicy, Górnik zaś w Ostródzie. Chojniczanka, która na szczęście ostatnie mecze rozgrywała na wyjeździe, wygrała 3:0 w Bełchatowie. Awansowały też Termalica Nieciecza, Ruch Zdzieszowice i Podbeskidzie Bielsko-Biała. Piast wygrał ze Stalą Mielec, Ruch po raz kolejny przegrał, tym razem z Chrobrymi Głogów, a w Tychach widzieliśmy serię karniaków. I wygrał w nich oczywiście Probierz i Cracovia.

Musisz zobaczyć